Ryba zaczyna psuć się od głowy. Niestety, nasza ryba jest już całkiem zdechła. Mieliśmy tego najlepszy przykład dzisiaj na Powązkach. Żyjąca zgnilizna moralna uhonorowała zgniliznę umarłą. To była głowa, a raczej głowy wielogłowej hydry. Dalej też nie jest za ciekawie. Ministrowie są uwikłani w szemrane, często mafijne interesy, rady nadzorcze przedsiębiorstw państwowych kręcą kasę na całego, najdrobniejsze przetargi gminne obstawione są przez szwagrów, znajomych i znajomych znajomych. A na końcu nawet byle panienka z okienka w zabitej dechami dziurze, lekceważąco, niegrzecznie i niecierpliwie odnosi się do petentów.
Cierpliwie znosiłem doniesienia o kolejnych szubrawstwach i przekrętach, ale czarę goryczy przelała informacja z więzienia – tak, nawet strażnicy więzienni nadużywają swojej cząstki władzy, aby zaspakajać swoje niezdrowe żądze. Skoro jest taka bida, że oprócz darmowego żarcia nic się już z więzienia nie da ukraść, to chociaż sobie poponiżają więźniów dla uciechy – dobre i cokolwiek, jak to się mówi.
Diagnoza takiego stanu rzeczy jest prosta. Złamana została w naszej kwitnącej wolnościami ojczyźnie podstawowa zasada etyki osób pełniących funkcje publiczne – zasada ponoszenia odpowiedzialności za swoje decyzje i czyny pełnione z ramienia państwa. Co tam mówić –złamana – zasada ta, nawet nie zdążyła nigdy wykiełkować w naszym życiu społecznym.
I cóż z tego, że jest to zasada fundamentalna, bez której, nawet już w książkowych teoriach, nie może prawidłowo funkcjonować demokratyczne państwo. Ale co się dziwić, skoro rdzeń elit III RP stanowią rozgrzeszeni bez spowiedzi, żalu za zbrodnie przeciwko narodowi polskiemu oraz bez zadośćuczynienia, sprawni i dobrze zorganizowani aparatczycy PRL-u?
To właśnie jest naszym kamieniem u szyi, który nas pogrąża – chętnie przyjęte dziedzictwo pasożytniczego i wręcz złodziejskiego stosunku do państwa i społeczeństwa potęgowane ustawowym przyzwoleniem i gwarancją bezkarności.
Niestety kochani, ale na progu naszego domu leży zdechła ryba.
(Murzyn)--------
(Średni szczebel zarządzania)--------
(Głowa)--------
- Zaloguj lub zarejestruj się aby dodawać komentarze
- Odsłony: 2292
Kładę to na karb tego, że może niezbyt jasno przeprowadziłem główny wątek w swoim wpisie; otóż nie starałem się uogólniać patologii wiążąc je z określoną grupą zawodową, a z systemowym brakiem w zakresie pociągania do odpowiedzialności funkcjonariuszy państwowych, którzy łamią prawo lub nadużywają władzy.
Co prawda nasze procedury decyzyjne i kontrolne skutecznie starają się rozmydlać odpowiedzialność personalną, ale koniec końców, ktoś musi sie podpisać na dokumentach. Trudno tez mówić o szacowaniu odszkodowań i roszczeniach finansowych, ale może wystarczałoby wydalać takie osoby ze służby, z urzędów i z życia publicznego?
A co do powszechności nadużyć w zakładach państwowych zajmujących się zbiorowym żywieniem, to stawiam 100$ przeciwko główce zielonej kapusty, że zdecydowana większość pracowników/funkcjonariuszy zjada darmowe posiłki; i można powiedzieć, że to nic takiego, ale jednak w przypadku strażników więziennych ma to dodatkowy tragikomiczny wymiar, gdyż ukradzenie posiłku nawet za 5 zł, ale razy 100 (chodzi o uporczywość nawet drobnych kradzieży), stanowi często przyczynę wsadzania do więzienia wielu ludzi, których owi strażnicy pilnują.
Także, jak Pan widzi, nie spieszno mi do lewackich klubu, w którym tak niemiłosiernie chciał mnie Pan internować.