Wrzask, kpina i fałszywe oburzenie rozległ się, jak Polska długa i szeroka, z ust zidiociałych i amoralnych polityków i ich służalczych funkcjonariuszy aparatu propagandy, którzy w swoim i tylko swoim mniemaniu mianują się dziennikarzami.
Otóż Jarosław Kaczyński ośmielił jasno i dobitnie wyrazić swój brak zaufania do procesu i wyników narodowych wyborów.
Zgroza!
Nie dość tego, domaga się powołania mężów zaufania we wszystkich komisjach wyborczych! Co za cham! Nic to, że instytucja mężów zaufania jest zawarta w Ordynacji Wyborczej. Gentlemani przecież ufają sobie w ciemno.
Gentlemani? Pokażcie mi choć jednego przyzwoitego polityka spośród tych atakujących Kaczyńskiego.
Czy to ci, którzy za wyjątkiem krótkiego okresu rządów Jana Olszewskiego, czy PiSu, stworzyli i umacniają na terytorium naszego kraju państwo łupieskie? Ci, którzy świadomie podzielili naród na tych co kradną, zwolenników różowych platfusów i czerwonych neo-komuchów? Ci, co doprowadzili do stanu, gdy wzajemne zaufanie jest w Polsce totalną abstrakcją.
Żyjemy w państwie łupieskim, zarządzanym przez rozbójników. Mówienie o zaufaniu jest właśnie kpiną z narodu.
Nie ufam prezydentowi, premierowi z całym jego gabinetem, marszałkom sejmu i senatu z większością posłów i senatorów.
Nie ufam sądom i prokuraturom. Nie ufam bankom i towarzystwom ubezpieczeniowym.
Gorzej jeszcze – nie ufam szpitalom i lekarzom. Nie ufam sieciom sklepów oplatających trującą pajęczyną Polskę.
Tak doprawdy, muszę się za każdym razem mocno zastanowić, komu mogę zaufać. Niestety, przekonałem się, że prawie połowie blogerów też ufać nie można.
To już totalna degrengolada. Jak żyć w takich warunkach?
I ci cyniczni idioci plus durni z natury, oburzają się i kpią, iż prezes Kaczyński wzywa do ograniczonego zaufania w stosunku do dotychczasowego procesu wyborczego.
W momencie, gdy mamy jeszcze w pamięci poprzednie wybory, w czasie których, np. w takiej Brukseli było więcej kart wyborczych niż głosujących. Gdy we wielu okręgach wyborczych był niesamowicie wysoki procent nieważnych głosów. Czyli co? Ludzie specjalnie fatygowali się do komisji wyborczych żeby wrzucać nieważne głosy?
A jedną z pań z komisji przyłapano za rękę, jak pod tzw. tipsem miała umocowaną końcówkę długopisu, czym dowolnie unieważniała nieprawomyślne kart do głosowania, mażąc po nich.
Zaufanie w tym kraju? Tu nawet przyjaciel może ciebie okraść, jeżeli nie będziesz się dobrze pilnował. Przesadzam? Nie, właśnie to mnie spotkało.
A małżonka, która złamała rękę w połowie stycznia, walczy do tej pory z wielką, międzynarodową korporacją, by wypłacili należne ubezpieczenie. A oni migają się na wszystkie sposoby.
Panie prezesie Kaczyński, ma pan 100 procentową rację. Nie można ufać wyborom w Polsce. Może kiedyś, za sto lat. Kiedy potomkowie tej rządzącej hołoty wreszcie się ucywilizują.
A komisja wyborcza przestanie się szkolić w Moskwie. Stolicy przekrętów i nieuczciwości. Mongolskich metod sprawowania władzy.
Myślisz, że da się ich upilnować?
Bardzo bym chciał.
Pozdrawiam
Z powodu tego tytułu właśnie, zajrzał Pan, po raz pierwszy, na mój blog.
Tylko tamci mają prawo do sprytu?
Pozdrawiam
niech Pan nieco odpuści. Czy ma pan kłopoty z wyczuwaniem ironii, kpiny i sarkazmu?
Nie widzi Pan różnicy, jak w poprzednim tekscie zastanawiam się, czy Tusk przypadkiem nie jest psychopatą, a tutaj dworuję sobie z postawy polityków i mediów głównego nurtu, dla których właśnie postawa prezesa jest bezczelna.
Nie zauważył Pan, że ja go jak najbardziej popieram?
Ręce opadają....
Komuchy nigdy sobie i właściwie nikomu nie ufali.
A my mamy teraz zaufać różowym i czerwonym?
Serdeczności