DOBRE RADY: JAK SIĘ POZBYĆ STARYCH INSEKTÓW STANU WOJENNEGO

Pewien wybitny naukowiec, światowej sławy,
(nie to co klauny Binienda czy Cieszewski)
podczas sesji w Bombaju, (popalania trawy)
odkrył, że muszka co go dziabła, to "niesiolowski".

Piękna zaś była ta muszka, nie do opisania;
cała w tęczowo brunatno-czerwonym kolorze,
plamki na skrzydłach po chybionych opluwaniach,
krzywe zębiska, parchy i brodawy na jęzorze.

Uczony odkrył też u niej pewną specyficzną cechę
- w tym nie ma na całym świecie sobie równej -
próbuje zabijać każdego; dziecko, starą kobietę -
plując jadem i siedząc po szyję w czerwonym gównie.

Bulu już go odznaczył Brązową Gwiazdą Aarona
i zrobił doradcą oraz szefem pałacowej drewutni;
skupmy się więc, jak za pomocą jego muszki dokonać,
zlikwidowania stanu wojennego starych wron i trutni.

Najpierw rozmnażamy "Niesiolowską" do paru milionów,
najlepiej w pustej hali byłej stoczni im. Lenina w Gdańsku,
albo w Sejmie, gdzie inne insekty użyczą im swych kokonów;
musimy  działać szybko, humanitarnie i po chrześcjańsku.

Następnego dnia sprowadzamy SzaberGoldu samolotami,
"elyte" WRONY, mówiąc muszkom, że to z PISu, od Kaczora,
poczym zamykamy wrota, podpierając je osikowymi kołkami;
efekt murowany: żaden insekt w środku, nie dożyje do wieczora!