W pierwsze dni listopada, częściej niż kiedykolwiek w roku, odwiedzamy nasze cmentarze. Na naszych cmentarzach królują krzyże. Krzyże stawiają zmarłym ich bliscy. Nawet wtedy, gdy z praktyką wiary nie było za życia najlepiej. A nawet, gdy jej wcale nie było.
Dlaczego tak jest? Bo Boga kojarzymy przede wszystkim ze śmiercią, niebem - czyli życiem pozagrobowym.
Tymczasem dziś Chrystus prostuje nasze koślawe wyobrażenia o Bogu. Bóg nie jest Bogiem umarłych lecz żywych - powiada. Dlaczego?
Bo umarłym już nic nie pomoże - jeśli nie przeżyli swego życia w zgodzie z Bogiem. Jeśli nie żyli dla Niego. Mieli swe życie - swą szansę - swój złoty róg.
Ale nie bez kozery mówimy, że nadzieja umiera ostatnia. To nieprawda, że umarłym już nic nie pomoże. Owszem, nie pomoże im najbardziej okazały pomnik, najwymyślniejsze znicze, nawet największy, najwspanialszy krzyż na mogile.
Za to może pomóc twoja żarliwa (by nie powiedzieć - natrętna) modlitwa. Targuj się jak Abraham – o ich zmartwychwstanie. Czyli o to, aby uznani zostali za godnych udziału w świecie przyszłym (por. Łk 20,35). Aby z czyśćcowych czeluści trafili do żywych.
Tych wiecznie żywych.

Także pozdrawiam!
Jego wytrwalosc jest czyms niespotykanym... zadziwiajace jest takze poslannictwo Matki Bozej...
to pokazuje jak Bog organizuje wszystko tak, zebysmy wszyscy i kazdy z osobna trafil do Nieba
On zrobi tysiac krokow jezeli czlwiek zrobi tylko jeden...
To jest zadziwiajacy Bog...
ale czy kazdy z nas moze powiedziec, ze robi jakis krok ku Niemu ?
inna sprawa, Jezus powiadzial prosto i jasno "kolaczcie a otworza wam..." "proscie a bedzie wam dane..."
w sswoim zyciu niejeden raz tego doswiadczylem... i zrozumialem, ze to o co prosilem usilnie... tak naprawde
nie bylo warte tego zachodu... On wiedzial lepiej, ze to na nic a ja... po prostu wiem jedno,
trzeba go prosic o to co najlepsze ma dla mnie, moich bliskich, przyjaciol...