Dziwnym jest, że przejmujemy się jeszcze w Polsce, mając doświadczenie z reprezentowaniem naszych interesów i debatowaniem o nich na forum parlamentów zaborczych w Berlinie, we Wiedniu czy w Sankt Petersburgu, tym co też o nas w Brukseli, w Europarlamencie, w Europie powiedzą. O Polsce bardzo pochlebnie pisała np. prasa brytyjska w latach 1940-1941, kiedy to Francja jako sojusznik brytyjski przestała istnieć, Holandia, Belgia, Dania, Norwegia zgodziły się na łagodniejszą formę prowadzenia wojny z Niemcami w postaci spokojnej okupacji, i jedynie Polska chciała się z Niemcami bić i w warunkach emigracyjnych z zapałem formowała 4 dywizje. Wtedy byliśmy to natchnieniem prasy brytyjskiej. Natchnieniem, które skończyło się kiedy sojusznikiem Zjednoczonego Królestwa zostały Sowiety. I niestety natchnienie to nie przełożyło się, że ta sama prasa w roku 1944 czy 1945 domagała się aby brytyjscy grenadierzy ruszali wyzwalać Warszawę, Kraków, Poznaniu.. o Lwowie czy Wilnie nie wspominając. Jeżeli na forach emigracyjnych ktoś nieśmiało podnosił zapytanie, czy „dobry piar” Polski przełoży się na odzyskanie na wschodzie Linii Ryskiej, i jakieś konkretne zdobycze na zachodzie, to tłumiono te głosy, że Europa potrzebuje zgody między Polakami, i nie powinniśmy sobie przynosić wstydu.
Nic z tej nauczki nie zrozumieliśmy. Nadal chcemy się zabijać o to aby być kochanym, szanowanym, uwielbianym i podziwianym przez Europę. Tak bardzo tego pragniemy, że jesteśmy w stanie oddać wszystkie nasze interesy. Tak abyśmy byli „Biedni, ale uczciwi. Europa doskonale o tej przypadłości Polaków wie i znakomicie dla swoich interesów to wykorzystuje, czego symbolem można uznać chociażby Polskie gwarancje finansowe dla plajtujących Greków. Gdyby przynajmniej Rząd Rzeczypospolitej do tych gwarancji przykładał taką samą wagę, jak Rząd Brytyjski do marcowych gwarancji dla Polski z 1939 roku, można byłoby się tematem nie przejmować, ale cóż.. pacta sunt servanda… i chociaż biedni, to jednak uczciwi.
Gdybyśmy tak spojrzeli na wczorajszą „kłótnię” Tusk – Ziobro przez trochę inny pryzmat. Tego co bardziej wpływa na poziom życia Polaków, nasze bogactwo i nasze poczucie bezpieczeństwa. Czy jest tym kształt naszego prawa, naszej administracji i sądownictwa, czy może bardziej na nasze bogactwo, bezpieczeństwo i szczęście wpływ mają akcje europejskie, w stylu „laptop dla Białorusi” albo europejska debata o tym który owoc jest owocem, a który owoc jest warzywem. Kto lepiej zrealizuje nasze interesy: Ziobro, chcący reformować nasz „bezmiar sprawiedliwości, czy Tusk chcący aby przede wszystkim dobrze o nas mówiono i w ogóle dobrze o całej Europie, bo Europa jest panaceum na wszystko? Co jest dla nas ważniejsze: sprawne sądownictwo, czy ogólnoeuropejska wiara w Europę? Co jest dla nas groźniejsze: obecny kryzys w Grecji, której nie da się uratować, czy przyszły krach Polski, którego może da się jeszcze uniknąć ?
Czy nasze społeczeństwo do prawdy nadal nie rozumie, że jesteśmy na poważnym zakręcie dziejowym. Gdzie to czy Ziobro przesadził albo wcale a wcale dobrze powiedział, jest drobnostką. Gdzie trzeba pytać o Danię i strefę Schengen, Grecję i koniec strefy Euro, o to czy Europa wartości czy Europa wolności.. i to pytać konkretnie, z konkretnymi odpowiedziami, a nie frazesami, że trzeba wierzyć… bo projekt Europa jest zbyt poważny. Przede wszystkim zaś nie przejmować się tym co, kto, gdzie i jak o Polsce powie.
Parlamenty zaborcze miały taką przewagę nad europarlamentem, że tam dyskutowano w jedynym języku, i chociaż siedzieli w takim Wiedniu i Polacy, Czesi, Węgrzy czy Niemcy, to jednak rozmawiano i debatowano po Niemiecku i przynajmniej uczestnicy debaty się rozumieli. A w europarlamencie?
Premier Tusk mówiący o Polskiej gospodarce… dla posłów niemieckojęzycznych tłumaczone jako polnische wirtschaft. Co z tego zrozumie poseł Niemiecki zaczytany w Bismarcku i klasykach ekonomii niemieckiej przełomu XIX i XX wieku.
Polski Poseł mówiący o tym (przykładowo), że Europa potrzebuje osób na miarę Jagiełły. Poseł angielski jeśli nie zna naszej historii – nie wiele zrozumie. Ale co z tego zrozumie już Poseł Litewski, któremu przetłumaczy się, że ma być jak Jogailis?
Poseł Francuski mówiący o zgodzie i mający na myśli Entente Cordiale. I Poseł Niemiecki, który taką zgodę wyobraża sobie na przykładzie Locarno.
Poseł z Luksemburga, dla którego każda wyprawa powyżej 40 km wiązała się z przekraczaniem granicy, i w związku z tym ma całkowicie inne podejście do strefy Schengen, niż Poseł z Finlandii, który 40 km miał w Laponii od swojego mieszkania do szkoły.
Gdy tak patrzy się na tą zbieraniną euromądrali, zaczyna się doskonale rozumieć biblijną przypowieść o wieży Babel i o tym jak ludzie chcieli dorównać Bogu. To pomieszanie języków od tamtej pory jest całkowicie zrozumiałe i na szczęście nieusuwalne. No chyba, że ktoś ma ochotę na koniec świata, który zawsze następuje, kiedy ludzie chcą się zrównać z Bogiem. Póki co może więc wreszcie zajmijmy się sobą i naszą Polską, a nie zbawianiem całej Europy.
- Zaloguj lub zarejestruj się aby dodawać komentarze
- Odsłony: 2158
We Francji media są za liberalnym rządem Tuska. Polska jest najlepiej rozwijającym się krajem w Unii, w Polsce jest najlepiej. Taki przekaz czyta francski inteligent i nie zastanawia się czy to prawda. Jeśli piszą, to znaczy że prawda. Francuzi nie mają dwójmyślenia jak w Polsce, że co innego się pisze, a co innego jest. Propaganda a propos Polski jest bezkarna. Na tym tle wystąpienia Ziobry i opozycji mogą być rozumiane jako: oni chcą władzy. Należałoby Francuzów co dzień informować, ze demokracja w Polsce jest przeszłością, ale jak to zrobić, jeśli lewicowe (ale tez prawicowe) media pracują nad tym, aby Francuz był wprowadzony w błąd. Polska to gdzieś na wschodzie, blisko Rosji. A na punkcie Rosji mają pozytywnego kręćka. Jeśli Francuz jest skołowany, młodzi Polacy są oszukani, to zostaje garstka. Taki jest obraz dzisiejszej Europy.
interesuje madrala francuski, mamy ich nadmiar w kraju; a jakie to media prawicowe wprowadzaja francuza w blad?cosik przecholowales
To mowa trawa,pustosłowie,za tak wielkie pieniądze.Nie wszystkich,bo są i tacy którym zależy aby było dobrze po prawdzie ale ich mało i nie przebiją się w tym babilońskim tyglu.
Nie rozumiem was, malkontenci. Nasz Pan Premier wygłosił wiekopomną mowę. Zamierzam używać jej jako wzorcowego tekstu do analizy w mojej działalności dydaktycznej. Jako najdłuższy znany mi zbiór zdań pustych informacyjnie.
po prostu świetne, wprowadził nas premier w problemy UE z takim charakterystycznym rysem prezydencji polskiej, a równocześnie cechami uniwersalizmu światowego, tak że gdyby potrzebował np.premier Tajlandii (na zjazd zjednoczeniowy państw Azji Płd. Wsch .) - to już ma gotowca.
jak patrza na twarz slowiañska , mowia: "mam zamiara uczyc sie rosyjskiego". Dla nich Polska lezy kolo Rosji i jesli im nie przypomnisz , ze juz jestesmy w Unii , to napewno o tym nie pamietaja.