O systemie zdrowotnym w Niemczech (dla Daf…)
Jak funkcjonuje niemiecki system sluzby zdrowia? Kazdy obywatel jest ubezpieczony – obowiazek ubezpieczenia zdrowotnego jest podobny jak w Polsce. Moim zdaniem, jako minarchisty, nie jest to dobre rozwiazanie, poniewaz funkcja obowiazkowego ubezpieczenia sie ostatecznie sprowadza sie do nowej formy podatku. Ale nie otym chcialem...
Ubezpieczenie jest obowiazkowe. Dla normalnego pracownika (Angestellter) polowe ubezpieczenia pokrywa pracodawca a polowa odprowadzana jest z pensji pracownika.
Wlasciciele wlasnych firm czy biznesow (selbstständig) musza sami oplacac swoje skladki w calosci.
Generalnie sa dwa systemy ubezpieczenia: normalne (gesetzlich) i prywatne (privat).
Normalne ubezpieczenie daje oczywiscie mozliwosc korzystania ze wszystkich mozliwych dostepnych (i niezbednych w danym przypadku) metod leczniczych czy tez lekow. Jest to pokryte z kasy chorych (Krankenkasse).
Ubezpieczenie prywatne ma kilka wariantow, ale generalnie oprocz mozliwosci wyboru sobie lekarza prowadzacego ( w wiekszosci przypadkow pacjenci oczywiscie wybieraja sobie szefa oddzialu jako prowadzacego- wtedy ten oczywiscie dostaje dodatkowe wynagrodzenie za prywatnych pacjentow) oraz 1- lub 2-osobowego pokoju (zwykle sa to pokoje o nieco wyzszym standardzie) to wlasciwie caly proces diagnostyczno- leczniczy nie rozni sie od poacjentow „nie-prywatnych”.
Dodac tutaj nalezy, ze nawet pacjenci „nieprywatni” i tak w gruncie rzeczy sa leczeni tez przez np. szefa, bo to jego oddzial i ostatecznie to on jest odpowiedzialny za prace swoich ludzi. W przypadkach trudnych ZAWSZE wszystko jest i tak omawiane z szefem.
Nie to jednak jest moim skromnym zdaniem w tym calym (tez nie idealnym) systemie najwazniejsze. W odroznieniu od polskiego systemu ubezpieczen zdrwowotnych, w Niemczech funkcjonuje obok siebie KILKASET niezaleznych i KONKURUJACYCH miedzy soba kas chorych.
Dlaczego jest to takie istotne? Bo jak patrze na zalosne proby mydlenia ludziom oczu, ze wprowadzenie oddzielnych kas chorych w poszczegolnych wojewodztwach ( kiedys kasy, teraz fundusze, teraz znowu slysze o powrocie do kas) to wspaniala idea- TO MI SIE PLAKAC CHCE....
Samo wprowadzenie jednej kasy chorych na kazde wojewodztwo NIC POLAKOM NIE DA! Kasy chorach MUSZA ze soba konkurowac o klienta – w tym wypadku musi byc przyzwolenie na wolny rynek w tej dziedzinie. Kasy chorych w Niemczech zanotowaly w roku 2011 az 20 miliardow euro oszczednosci, a mimo to poziom uslug w sluzbie zdrowia nie ucierpial. Ale jak widac na powyzszym, system konkurujacych ze soba kilkuset prywatnych firm- nie dosc ze dba o klienta to dbajac o wlasny interes, wydaje swoje srodki niezwykle racjonalnie, do tego stopnia ze potrafi odnotowywac ogromne oszczednosci.
Co wiecej, informacja o oszczednosciach nie pozostala bez echa! Otoz do niedawna przy kazdej wizycie u lekarza rodzinnego (czy innego lekarza) trzeba bylo raz na 3 miesiace uiscic oplate w wysokosci 10 euro. Od 2013 roku zniesiono te oplate wlasnie ze wzgledu na fakt w/w oszczednosci.
Jesli ktos chcialby mnie przekonac, ze takie wojewodzkie kasy chorych mialyby ze soba konkurowac, to powiem tylko, ze jak kiedys pracowalem na Slasku to widzialem te „konkurencje” na zywo. Wszyscy pacjenci – poza przyjezdnymi- byli ubezpieczeni tylk w tej jednej jedynej w regionie kasie. To zadna konkurencja. To mydlenie oczu.
Powstaje wiec pytanie: a kto niby mialby tworzyc te kasy chorych? Kilkaset? TAK. Poczatkowo kilkadziesiat a docelowo kilkaset – teoretycznie liczba konkurujacych ze soba KCh powinna byc nieograniczona. A wiec kto? Ano przede wszystkim ktos kto posiada troche kasy na wstepny rozruch interesu – banki i dotychczas funkcjonujace na rynku firmy ubezpieczeniowe. Tylko trzeba dac im wolna reke.
System niemiecki nie jest idealny. Idealem byloby przede wszystkim zniesnienie obowiazku ubezpieczania sie, a decyzja o ubezpieczeniu sie powinna byc dobrowolna. Ale i tak nawet tak ograniczona konkurencyjnosc w tym systemie przynosi bardzo dobre resultaty.
To o czym wspominala Pani Daf – ze w systemie niemieckim czy austriackim nie ma miejsca na szarlatanerie – to prawda. Niemcy nie chodza po szamanach tylko ida do lekarza. Poprostu. Szamani sa tu niepotrzebni. Pewnie zdarzaja sie na zupelnym marginesie tego systemu rowniez przypadki jakichs uzdrowicieli- ale to tylko margines.
Mam nadzieje, ze udalo mi sie tym wpisem przyblizyc nieco obraz funkcjonowania niemieckiej sluzby zdrowia. Czy na serio Polacy nie umieliby stworzyc u siebie chocby takiego systemu?
Przypominam o akcji pomocy dla Ruchu Narodowego. Zainteresowanych pprosze o kontakt: [email protected]
- Zaloguj lub zarejestruj się aby dodawać komentarze
- Odsłony: 21256
"Jekie sa skutki emigracji polskiego lekarza do Niemiec?Polska traci lekarza Niemcy zyskuja Jasia Fasole ( w orginale troszke dosadniej)”
Brak logiki. Skoro z Polski ubyl jeden glupek- to po pierwsze dla Polski to zadna strata, a po drugie dla Niemiec to zaden zysk.
„I jak tu sie nie zgodzic? Skoro nasz forumowy "geniusz " albo organizuje polskich narodowcow w Niemczech albo zaklada w Polsce setki jak nie tysiace Kas Chorych”
Brak spojnosci przyczynowo-skutkowej w pisanych tekstach. Kto mialby i z czym sie zgadzac badz nie?
„forumowy "geniusz” ..Jas Fasola..ale ten powyzszy chamski post nie daje mi szansy”
Brak logiki i konsekwencji. Chamskie zaczepki z wlasnej strony i jednoczesne zarzucanie komus chamstwa.
„ale od (podobno)lekarza oczekiwalem jakiegos minimum poziomu a nie prostactwa. Ale co elita to elita..zwlaszcza narodowa”
Fakt bycia lekarzem nie oznacza automatycznie przynaleznosci do jakiejkolwiek elity. To poprostu zawod. Wspolczuje prostackiego i stereotypowego sposobu myslenia...jesli oczywiscie wogole o mysleniu mozna w tym przypadku mowic.
„Po co w temacie o niemieckiej sluzbie zdrowia obrazac Slazakow???? Tak zupelnie bez sensu i zwiazku ze mna i tematem .. nie wiem ?
Bo ja Slazakiem nie jestem ...ale o tym ze Slaska Kasa Chorych dobrze gospodarzyla wiem poprostu..z internetu”
Oraz kolejny cytat z poprzedniego wpisu:
„Jakis czas temu Slaska Kasa Chorych byla najbogatsza kasa w Polsce . Az zauwazono to w Warszawie..
pomimo tego ze byl jeden prezes i jeden zarzad. A nie setki na samo wojewodztwo Slaskie.
Nie zawsze ilosc..czesto jakosc decyduje”
Watku slaskiego w tej dyskusji nie wywolalem ja. Jesli faktycznie, zasugerowawszy sie powyzszym tekstem, z takim zachwytem opisujacym sukcesy SLASKIEJ kasy chorych i z taka dezaprobata wyrazajacym sie o Warszawie, zbyt pospiesznie uznalem piszacego za Slazaka, to bardzo tu wszystkich Slazakow pragne przeprosic, za to ze tak pochopnie pozwolilem sobie takie prymitywne indywiduum uznac za Slazaka wlasnie.
c.d.n...
Nowi Niemcy to dla mnie osoby bezkrytycznie i bezmyslnie i balwochwalczo przyjmujacy wszystko co niemieckie . Dla ktorych nawet gowno zawiniete w kolorowy papierek jest czyms niesamowitym.. byle bylo Niemieckie”
Dziekujemy za doprecyzowanie definicji, dzieki temu bedziemy wiedziec co autor mial na mysli bo z tekstow trudno faktycznie czasem jednoznacznie cos powiedziec, zdani jestesmy na domysly, tym bardziej, ze o samym autorze nic wiecej nie wiemy. Prymitywizm autora przejawia sie miedzy innymi w tym, ze siedzac w krzakach rzuca pomyjami w ludzi, ale sam boi sie wyscibic nosa zza oslony anonimowosci jaka to mozliwosc daje mu internet. Osobiscie chetnie bym sie dowiedzial kim z zawodu jest piszacy, w jakim kraju i w jakim regionie mieszka. Przynajmniej tyle, tak abysmy mogli z rownych sobie pozycji pisac. Ale trudno. Skoro jednak odwagi brak...
„Ps: Ja nigdzie nie skrytykowalem niemieckiego systemu zdrowia ... jedynie dalem do zrozumienia ze nie wszystko co w Niemczech
funkcjonuje mozna przesadzic na polski ( mentalny) grunt”
Wydaje mi sie, iz autor poraz kolejny nie wie o czym pisze, gdyz w poprzednim swoim komentarzu zawarl nastepujace stwierdzenie:
„Jakos sami Niemcy ( w odroznieniu do tutejszych nowych Niemcow) czesto w dyskusjach forumowych wyrazaja chce porotu do paru kas chorych,
i obnizenia skladek z zaoszczedzonych diet i honorariow Prezesow”
A co to jest jak nie krytyka systemu niemieckiego?
c.d.n..
„Prosze zamiast pojecia "Szarlatan" poszukac w ksiazce telefonicznej pod haslem "Heilpraktiker"(podobnie jak nie znajdziemy nic pod haslem "Sprzataczka" tylko " designerka higieny wnetrz”
Porownywanie szarlatana czy szamana do niemieckiego Heilpraktiker, jednoznacznie wskazuje na nierozumienie znaczenia tego ostatniego. Otoz w Niemczech "Heilpraktiker" jest zarejestrowanym zawodem, obwarowanym wieloma przepisami w tym koniecznoscia zdania odpowiedniego egzaminu panstwowego, gdzie trzeba wykazac sie m.in. podstawowa znajomoscia np. anatomii czy fizjologii czlowieka, znajomoscia przepisow prawa itd.. Skoro autor opiera swoja zyciowa wiedze o internet, to prosze tam sprawdzic, znajduje sie tam odpowiednia literatura...
Odnioslem sie tutaj jedynie do argumentow, ktorych autor tak bardzo sie domaga. Milczeniem pomine, wspomniana juz przez Pania Daf, kompletna ignorancje w zakresie ortografii czy interpunkcji...sam nie jestem bez wad, zdarzaja mi sie bledy, ale przynajmniej sie staram i to samo polecam autorowi- by sie poprostu nieco postaral, bo byc moze takie dotychczasowe niechlujstwo przyczynia sie do jeszcze glebszego niezrozumienia, jakze przeciez glebokich, przemyslen autora. A przeciez nie chcemy by nam cos waznego umknelo?