Skoro piszę do portalu Do Rzeczy.pl to odwołam się do rysunku zamieszczonego wczesną jesienią 2014 roku (sic!) na łamach tygodnika „Do Rzeczy”. Karykatura przedstawiająca „pomoc” UE dla Ukrainy po zaborze Krymu przez Rosję wbiła mi się w pamięć. Przedstawiała samolot przelatujący nad terytorium naszego wschodniego sąsiada, z którego coś tam jest zrzucane i podpis informujący, że Unia Europejska w ramach pomocy dla Ukrainy zrzuciła ... prezerwatywy i ulotki pro-LGBT. Był to prześmiewczy komentarz z jednej strony do ideologizacji Brukseli, a z drugiej do udawania, że pomaga się zaatakowanemu Kijowowi . Była to kpina z całej tej zachodniej gry pozorów. Chodziło w niej o to, aby naprawdę antyrosyjskiego króliczka gonić, ale nie złapać. Ówczesne propozycje (sam je też podnosiłem), aby zagrać SWIFTEM czyli zablokować rosyjskie banki na arenie międzynarodowej szeroko rozumiana Europa Zachodnia z Berlinem i Paryżem na czele pomijała głośnym milczeniem.
Po przeszło jedenastu latach sytuacja się z jednej strony zmieniła, a z drugiej strony zupełnie nie zmieniła. Teraz pomoc jest, głównie finansowa, bo w zakresie broni i amunicji sprawczość Unii jest bliska zeru. A jednak istnieje podobieństwo czy nawet kontynuacja, bo mamy do czynienia ze zbliżoną do tego, co było ponad dekadę temu gra pozorów. UE zaciąga długi (sic!), aby rząd w Kijowie wypłacił pensje nauczycielom, przedszkolankom, lekarzom oraz pielęgniarkom, a także zapewnił wypłatę rent i emerytur- ale jeszcze lata całe będzie spłacała dług na to zaciągnięty i odsetki z tego wynikające. Frau Ursula Gertrud von der Leyen znów kolektuje za kolejną transzą pomocy dla Kijowa po to żeby odfajkować, że Komisja Europejska i ona osobiście coś w tej kwestii zrobiły. Nawet rozumiem tą logikę i być może paradoksalnie podziela ją szereg ludzi w Polsce : dać Ukrainie pieniądze mimo ekstremalnej korupcji, która jak czytamy jest największa w historii tego młodego państwa - za to... opóźnić realny akces Kijowa do UE.
Rzecz w tym, że coraz więcej państw i społeczeństw UE nie chce dawać pieniędzy skorumpowanym władzom ukraińskim, ale też po cichu nie chce szybkiego poszerzenia Unii o relatywnie bardzo duże państwo, bo taki akces generować będzie olbrzymie koszty ekonomiczne.
Reasumując : pomagać dla świętego spokoju, nawet przy świadomości, że unijna pomoc trafi do czarnej korupcyjnej dziury, a jednocześnie przy wsparciu własnych narodów blokować wstęp Kijowa do NATO i grać na czas z ukraińskim akcesem do UE. Taka jest prawda o relacjach Bruksela- Kijów.
*Artykuł ukazał się na portalu "DoRzeczy.pl"