Przejdź do treści
Strona główna

menu-top1

  • Blogerzy
  • Komentarze
User account menu
  • Moje wpisy
  • Zaloguj

"Heweliusz" - tym, którzy nie powrócili z morza

Tezeusz, 15.01.2024
14 stycznia 1993 roku u wybrzeży niemieckiej wyspy Rugia zatonął statek MF Jan Heweliusz. Ze znajdujących się na pokładzie 64 obywateli Polski, Austrii, Węgier, Szwecji, Czech i Norwegii zginęło 55 osób, w tym dwoje dzieci. Szesnastu ciał nigdy nie odnaleziono. To jedna z największych tragedii w dziejach polskiej żeglugi handlowej.

TRAGEDIA ,,HEWELIUSZA" ROCZNICA ZATONIĘCIA.
Polska historia jest pełna niewyjaśnionych katastrof. Jedną z nich jest zatonięcie na Bałtyku promu FM ,,Jan Heweliusz" w 1993 r. Była to największa katastrofa w historii polskiej żeglugi, która wydarzyła się w czasie pokoju. Dlaczego doszło do tej tragedii?
Katastrofa miała miejsce podczas rejsu ze Świnoujścia do Ystad w Szwecji koło niemieckiej wyspy Rugia. Jednostka padła ofiarą 12 st sztormu,co sprawiło, że fale sięgające 6 m. wysokości wywróciły ,,Heweliusza" do góry dnem.
Była to najbardziej tragiczna katastrofa w historii polskiej żeglugi. Na pokładzie było 29 marynarzy oraz 34 pasażerów z Polski, Austrii, Szwecji, Węgier, Czech i Norwegii. Nie tylko tirowcy, ale w kilku przypadkach także ich żony i dzieci.
Liczba według różnych źródeł waha się od 6 do 10 niodnalezionych ciał.
.
WCZEŚNIEJSZE WYPADKI NA PROMIE
Przed zatonięciem prom miał 28 wypadków. Przechylał się na pełnym morzu, dwukrotnie przewracał się w porcie, zderzał z kutrami rybackimi oraz miał awarię silnika.
We wrześniu 1986 r wybuchł na nim również pożar. Prom płynął wówczas ze Świnoujścia do Ystad z 33 marynarzami, 6 pasażerami, 26 wagonami kolejowymi i 6 tirami. W czasie rejsu w agregacie naczepy-chłodni ciężarówki zaparkowanej na wyższym pokładzie samochodowym (prom miał dwa pokłady wyższy samochodowy i niższy kolejowy) doszło do zwarcia i wybuchł pożar.
Ciężarówka spłonęła, a ogień przeniósł się do nadbudówki. Armator Polskie Linie Oceaniczne wykonał remont w stoczni w Hamburgu i zalał spalony pokład 60 tonami betonu.
.
KATASTROFA
,,Heweliusz" wypłynął w nocy z 13 na 14 stycznia 1993 ze Świnoujścia do szwedzkiego Ystad. Rejs rozpoczął się z opóźnieniem, bo wcześniej naprawiano furtę rufową -klapę zamykającą wnętrze pokładu kolejowo-samochodowego.....
W 1993 r. prom należał do linii żeglugowych Euroafrica, które w 1991 r wyodrębniły się z Polskich Linii Oceanicznych. 13 stycznia 1993 r o godz 21:30, ,,Jan Heweliusz" miał wyruszyć w swój kolejny rejs. Dowodził nim 46-letni kapitan żeglugi wielkiej Andrzej Ułasiewicz, doświadczony oficer z przeszło 13-letnim stażem kapitańskim.
Tuż przed wypłynięciem z portu okazało się, że uszkodzona jest furta rufowa. Kapitan chciał odwołać wyjście w morze i skierować jednostkę do portu. Decyzja armatora jest jednak inna: załoga ma naprawić furtę we własnym zakresie. Po 2 godz wytężonej pracy prowizorycznie udało się naprawić uszkodzenie i ,,Jan Heweliusz" wyszedł w morze.
Aby nadrobić opóźnienie, kpt Ułasiewicz zdecydował się obrać krótszą, ale bardziej ryzykowną trasę do Ystad, która na wypadek ewentualnego sztormu nie dawała jednostce osłony lądu.
Kolejny błąd popełniono już na morzu. Prognozy pogodowe zapowiadały silny sztorm, a mimo to nie zdecydowano się na zwiększenie wacht morskich. Udając się na spoczynek, kapitan pozostawił dowództwo w rękach III oficera, który nie posiadał dużego doświadczenia morskiego.
Na usprawiedliwienie zachowania kapitana przemawia to, że gdy schodził z mostka przed godziną 3 w nocy, stan morza był w miarę dobry i nic nie zapowiadało sztormu.
Była to jednak cisza przed burzą.
Ok godziny 3:30 nad ranem na morzu rozpętał się sztorm. Wiatr z każdą chwilą przybierał na sile. Na przyrządzie do pomiaru siły wiatru skończyła się skala, a przeszło 6 metrowe fale coraz zacieklej uderzały w burty jednostki.
Przybyły na mostek kapitan Ułasiewicz, widząc powagę sytuacji, starał się skierować ,,Heweliusza" bliżej lądu, który dałby osłonę od wiatru, zrozumiał, jak ryzykowne było wybranie trasy z dala od lądu. Dowódca starał się też ustawiać prom dziobem do nadchodzących fal.
W tym momencie popełniono jednak kolejny, tragiczny w skutkach błąd: załoga nieodpowiednio posłużyła się systemem przechyłowym promu, który umożliwiał przepompowywanie balastu ze zbiorników na jednej burcie, do znajdujących się na drugiej burcie. Efekt?
Gdy wiatr na chwilkę osłabł, ,,Jan Heweliusz" ustawił się burtą w stronę fal i zaczął się przechylać. Była godz. 4:10. Szybko okazało się, że przechyłu nie uda się wyrównać, więc ok godziny 4:30 kapitan wydał rozkaz opuszczenia promu, którego przechył powiększał się z każdą chwilą.
10 minut po ogłoszeniu alarmu opuszczenia statku przechył wynosił już 70 stopni. W eter poszły pierwsze sygnały SOS.
Sama akcja opuszczania promu była niezwykle trudna silny wiatr i wysokie fale w połączeniu z dużym przechyłem uniemożliwiły opuszczenie szalup. Załodze udało się jednak opuścić kilka tratw i wydać pasażerom pasy ratunkowe i kapoki.
O tym, by wydać im jeszcze tzw. immersion suits, czyli kombinezony zapobiegające hipotermii, nikt już nie pomyślał. Dysponowała nimi wyłącznie załoga, dlatego też w katastrofie zginęli wszyscy pasażerowie...
Ok godziny 5:50 prom ,,Jan Heweliusz" przewrócił się stępką do góry.
Na pomoc ruszyły znajdujące się na morzu jednostki oraz śmigłowce. Niestety, pech ,,Heweliusza" ponownie dał o sobie znać, część rozbitków umierała w wyniku wychłodzenia organizmu, niektórzy natomiast zginęli, gdy wydawać się mogło, że ratunek jest blisko.
Załoga jednego ze śmigłowców podając linkę ratowniczą, niefortunnie zahaczyła nią o tratwę, przewracając ją do góry dnem. 2 rozbitkom udało się w ostatniej chwili wyskoczyć, lecz pozostałej trójce to się nie powiodło.
Załoga niemieckiego statku ratowniczego wyrzuciła za burtę specjalne sieci, po których rozbitkowie mieli wspiąć się na pokład. Jednak wychłodzeni pobytem w wodzie marynarze nie byli w stanie tego dokonać.
Zgrabiałe dłonie odmawiały posłuszeństwa. Podczas wspinaczki po sieci elektrykowi Andrzejowi Korzeniowskiemu zabrakło sił wpadł do wody i utonął.
Na wodę spuszczono ogółem 7 tratw. Ok. godz. 11.00 prom zatonął. Kapitan, pierwszy oficer Roger Janicki i trzeci oficer Janusz Lewandowski do końca pozostali na mostku kapitańskim.
.
LICZBA OFIAR - ZAŁOGA.
Marek Behrendt starszy oficer – dubler, Tomasz Brudnicki starszy mechanik, Kazimierz Choszcz kucharz, Ryszard Cikota steward, Roger Janicki starszy oficer, Mirosław Kolberg młodszy motorzysta, Andrzej Korzeniewski I elektryk, Tadeusz Łastowski magazynier maszynowy, Józef Noga starszy marynarz, Mieczysław Ostrzyniewski cieśla, Stanisław Pacek starszy marynarz, Leszek Pyciński radiooficer, Teresa Sienkiewicz stewardesa, Paweł Sobociński IV mechanik, Janusz Subicki oficer pożarowy, Włodzimierz Szpilman bosman, Bronisław Sychta starszy marynarz, Janusz Szydłowski steward, Andrzej Ułasiewicz kapitan, Zenon Wawrzak II mechanik.
.
PASAŻEROWIE
Ingvar Andersson, Lajos Balzas, Vaclaw Condil, Karol i Sylwia Eichert (ojciec z córką), Josef Furulyas, Małgorzata Gajowska, Agnieszka Goldman (z-ca dyr. Euroafrica Linie Żeglugowe), Czesław Gorlewski, Witold Greda, Ingvar Kjell Hakansson, Roy Halvorssen, Conny Irskog, Zdenek Jurik, Bo Karlsson, Marek Kośny, Andrzej Kozłowski (agent PKP), Witold Krawczyk, Lars Borje Lenartsson, Per Martens, Peter Olsson, Henryk Owczarczyk, Ryszard Pałka, Erwin Pappenscheller, Władysław Półtorak, Jochan Reischer, Istvan Small, Zdzisław Sosnowski, Witold Staszkiewicz, Radka Milena Vasić, Dymitr Vasić, Ferenc Vegh, Michaly Warga, Peter Weissenbacher, Barbara Zaborska (kier. działu eksploatacji żeglugi promowej).
Prom przewoził 28 tirów załadowanych m.in. papierem, meblami, magazynami pornograficznymi, krzewami, plazmą krwi, cebulą, pustymi butelkami szklanymi, naczyniami, stalą, aluminium, szkłem, paletami, konserwami, odzieżą i ziarnem słonecznikowym.
Pojazdy należały m.in do firm Pekaes Warszawa, Scanspol (Polska), Scansped (Szwecja), Danzas (Austria), Schenker (Austria), ASG Logistic (Norwegia), Marfina Transit AB (Szwecja), Combitrans (Polska) oraz węgierskiej firmy Hungarocamion z Budapesztu, która utraciła na promie 4 tiry: MAN 25.372 z ładunkiem 41 ton ziarna słonecznikowego, Mercedes załadowany 23 tonami żarówek oraz 2 Renault Magnum, które jechały z pustymi naczepami po ładunek do Szwecji.
Dwa pojazdy Volvo firmy Scanspol wiozły butelki szklane, zaś 3 ciężarówki Pekaesu załadowane były krzewami, cebulą i plazmą krwi.
Na promie znajdowało się też 10 wagonów kolejowych: 3 z Rumunii, 2 z Węgier, 2 z dawnej Czechosłowacji (1 stycznia 1993 r nastąpił rozpad na Czechy i Słowację), 2 z Austrii i jeden ze Szwecji. Wiozły one meble, sprzęt kempingowy oraz blachę stalową w kręgach.
Zatonięcie ,,Heweliusza" było największą katastrofą w historii polskiej żeglugi, która wydarzyła się w czasie pokoju.
Wrak spoczywa na głębokości ok 25 m. pod powierzchnią morza. Leży niedaleko portu Helu, na gł. 42m. Wrak stoi na dnie na niemal równej stępce z lekkim przechyłem na lewą burtę.
Wzdłuż tej burty usypany jest wał z piasku, co powoduje kłopoty z odszukaniem wraku. Pokład i pomieszczenia są mocno zasypane piaskiem. W wielu miejscach spotyka się zbite resztki sieci rybackich i żyłek.
.
PO KATASTROFIE
Za udział w akcji ratowniczej promu prezydent Lech Wałęsa odznaczył grupę obywateli Niemiec Medalami za Ofiarność i Odwagę. 3 lata później, z tego samego powodu, prezydent Aleksander Kwaśniewski odznaczył jeszcze dwóch obywateli duńskich.
W styczniu 1994 r w sprawie katastrofy po raz pierwszy orzekała Izba Morska w Szczecinie, jednak orzeczenie to zostało uchylone przez izbę odwoławczą.
Sprawa była ponownie rozpatrywana 12 lutego 1996 przez Izbę Morską w Gdyni, która uznała, że prom wyszedł ze Świnoujścia w stanie niezdatnym do żeglugi, bo nie spełniał wymogów bezpieczeństwa dotyczących strugoszczelności furty rufowej, do czego przyczynił się armator Euroafrica.
Jako przyczynę wypadku Odwoławcza Izba Morska uznała zły stan techniczny statku i błędy kapitana. Sprawa została skierowana do Europejskiego Trybunału Praw Człowieka w Strasburgu, który w marcu 2005 r przyznał odszkodowania 4,6 tys. euro za straty moralne każdemu z jedenaściorga krewnych i członków rodzin ofiar katastrofy promu.
Według Trybunału, Izby Morskie w Szczecinie i Gdyni nie rozpatrzyły sprawy zatonięcia promu w sposób bezstronny, m.in. pomijając materiał dowodowy oraz nie przesłuchując istotnych świadków, zaś ten sam sędzia prowadził postępowanie śledcze, a następnie orzekał jako przewodniczący składu.
Zdaniem Trybunału pogwałcona została jedna z zasad Europejskiej Konwencji Praw Człowieka.
.
ŚLEDZTWO KPT MARKA BŁUŚA
Sprawę badał dziennikarz Marek Błuś z Gdańska kapitan ż.w., wykładowca Akademii Morskiej w Gdyni, ale jego publikacje opisujące nadużycia ze strony armatora spowodowały, że firma zaczęła wysuwać oskarżenia przeciwko niemu.
Dziennikarz w 2000 r musiał zaprzestać swoich kontrowersyjnych publikacji. Według Błusia wiele wskazuje na to, że prom był wykorzystywany do przemytu broni z Rumunii i zaangażowanie funkcjonariuszy WSI w śledztwo w sprawie Heweliusza miało ten fakt ukryć.

Podobną tezę Marek Błuś postawił w przypadku katastrofy promu Estonia w 1994. Zarówno w przypadku Heweliusza jak i Estonii sądy ostatecznie uchyliły dotychczasowe wyroki sądów polskiego i estońskiego i nakazały powtórne przeprowadzenie postępowania.

https://www.facebook.com…
https://ciekawostkihisto…
https://wiadomosci.dzien…
 
  • Zaloguj lub zarejestruj się aby dodawać komentarze
  • Odsłony: 2112
Zbyszek_S

Zbyszek

15.01.2024 19:59

Czy ktoś się uratował? Kto?
Sam tekst b.ciekawy.
u2

u2

15.01.2024 20:40

Dodane przez Zbyszek_S w odpowiedzi na Czy ktoś się uratował? Kto?

Czy ktoś się uratował? Kto?
https://pl.wikipedia.org/wiki/Katastrofa_promu_Jan_Heweliusz
Ocaleni
Edmund Brzeziński (motorzysta), Leszek Kochanowski (starszy marynarz), Edward Kurpiel (ochmistrz), Janusz Lamek (III mechanik), Janusz Lewandowski (III oficer), Jerzy Petruk (motorzysta), Mariusz Schwebs (II oficer), Grzegorz Sudwoj (II elektryk), Bogdan Zakrzewski (kucharz).
Szwedzki kierowca Rolf Gorgs, który według niektórych relacji także ocalał, prawdopodobnie nie znajdował się w ogóle na pokładzie, a informacje o nim były kaczką dziennikarską. Nieznane są losy piątki studentów Uniwersytetu Warszawskiego, którzy mieli wykupiony bilet grupowy na nazwisko Wojciecha Makucha.
Kazimierz Koziorowski

Kazimierz Koziorowski

16.01.2024 08:19

im wiecej lat od tragedii, tym bardziej narracja obrasta bajkami, niestety dominuja przekazy o katastrofie, takie jakie sobie zyczyla owczesna peerelowska propaganda.
po tylu latach nalezaloby zaczac mowic otwarcie ze marynarze i kierowcy tirow zgineli na morzu nie z powodu rzekomo niespotykanie zlej pogody ale niestety z powodu bledu ludzkiego. 
rzeczywista przyczyna zostala ustalona, powstal tez film dokumentalny(niepolskiej produkcji, byl emitowany w ktorejs polskiej tv), ktory klarownie pokazywal jak doszlo do katastrofy. 
prom Jan Heweliusz, gdy dostal mocny wiatr z jednej burty to zachowaywal sie jak duzy jacht zaglowy. tzn. plynal nadal bezpiecznie ale z przechylem na burte zawietrzna. mimo, ze ten przechyl byl niewielki, to zaloga czasem go kompensowala napelniajac zbiorniki duza iloscia wody morskiej po stronie burty nawietrznej. rozklad masy na statku, po takiej operacji, byl wiec mocno niesymetryczny, a tego nie wolno bylo praktykowac, poniewaz w roznych okolicznosciach moglo stac sie to przyczyna katastrofy statecznosciowej(na jezyk ludzki tlumaczac, statek mogl sie przewrocic, gdyby kierujacy statkiem zapomnial ze po jednej stronie, w tym wypadku nawietrznej, ma duzo wiecej masy niz po drugiej i zaczal robic nieprzemyslane manewry). zeglarze juz wiedza o co chodzi. 
niestety zgodnie z prawem murphiego, co moze pojsc zle - to napewno pojdzie, tak sie wlasnie stalo w tym pechowym rejsie.
po kolejnym uderzeniu silnego wiatru od strony ruggii sternik dostal polecenie zwrotu przez linie wiatru a ten ktory wydal to polecenie, albo zapomnial, albo nie wiedzial ze statek jest zabalastowany mocno niesymetrycznie. po przekroczeniu lini wiatru juz nic nie moglo powstrzymac statku od wywrocenia sie dnem do gory.
szkoda ze polskie media wciaz rozpowszechniaja "prawdy" peerelowskich komisji ktore mialy chyba sluzyc tylko temu zeby splawic spadkobiercow ofiar. polskim wdowom rzucono ochlapy, a ludowi znow udzial w polskim NAJ. NAJstraszniejszy huragan wszechczasow na Baltyku, ktory wybral sobie za cel polski statek, mimo ze inne statki ktore znalazly sie w zasiegu tego huraganu, cudownie ocalaly.
ten statek byl zaprojektowany tak jak wszystkie inne wspolczesne statki aby przetrwac kazda tzw. sztormowa pogode i posiadal wazne certyfikaty bezpieczenstwa o wiele bardziej szczegolowe niz badania techniczne kazdego samochodu. prosty system antyprzechylowy(wcale nie wadliwy) przyczynil sie do katastrofy tylko dlatego ze oficer ktory zdecydowal sie na zwrot przez linie wiatru nie upewnil sie iz moze to zrobic bezpiecznie majac po jednej stronie duza mase ktora przeksztalci sie w sile wywracajaca statek dodana do sily wiatru oddzialujacej na zagiel(czyt. burte statku).
Tezeusz

Tezeusz

16.01.2024 08:22

Dodane przez Kazimierz Kozi… w odpowiedzi na im wiecej lat od tragedii,

Jednak ten super niezatapialny zatonął a ludzie zginęli ! Fakty.
Kazimierz Koziorowski

Kazimierz Koziorowski

16.01.2024 08:39

Dodane przez Tezeusz w odpowiedzi na Jednak ten super

skad ta konkluzja ze super niezatapialny? ten statek nie byl skazany na zatoniecie w wyniku sztormu w jakim sie znalazl !
Tezeusz

Tezeusz

16.01.2024 13:39

Dodane przez Kazimierz Kozi… w odpowiedzi na skad ta konkluzja ze super

lecz leży na dnie Bałtyku z ofiarami
Kazimierz Koziorowski

Kazimierz Koziorowski

16.01.2024 08:33

znane sa tez szczegoly natury personalnej, ktore mogly miec wplyw na tragiczny bieg wypadkow. nie ma potrzeby ich wywlekac bo ofiarom i ich rodzinom to w niczym nie pomoze.
tej tragedii mozna bylo uniknac. kapitan statku poszedl na dno tylko dlatego ze nie wyrazil checi opuszczenia mostka podczas gdy towarzyszacy mu oficer wachtowy odmeldowal sie, ubral w ubranie termoizolacyjne i zostal podjety z wody przez ratownikow.
rozpisywanie sie na temat rozmaitych awarii technicznych statku, ktore mu sie zdarzyly w przeszlosci, czy o rzekomej nieszczelnosci furty rufowej, albo o teoriach z przemycaniem broni - przy okazji rocznicy upamietniajacej ofiary, to wszystko ma tworzyc mgle, zeby tylko nie zblizac sie do sedna sprawy - ma byc tak jak orzekla wysoka komisja resortowa
Tezeusz
Nazwa bloga:
Tezeusz
Zawód:
https://albicla.com/Tezeusz
Miasto:
Gdynia

Statystyka blogera

Liczba wpisów: 1, 760
Liczba wyświetleń: 3,428,313
Liczba komentarzy: 18,160

Ostatnie wpisy blogera

  • Jak Szef Kancelarii Prezydenta Premiera Tuska w Sejmie zaorał
  • Niemcy i ich dokonania
  • Sąd zdecydował. UE nie ma kompetencji wobec prawa w Polsce

Moje ostatnie komentarze

  • A co na to bloger z NB lekarz @Marek Michalski, on wie najlepiej.To już prawdziwa zapaść. Z mapy Polski zniknie kilkadziesiąt oddziałów szpitalnychZ mapy Polski zniknie kilkadziesiąt oddziałów…
  • A może dotacje dla Ukrainy 10 mld zł przeznaczyć na Służbę Zdrowia w Polsce.
  • Wiadomo @ jebe na kogo głosowałeś Putlerek ?..A kaca komuszego masz zawsze..tradycje ?

Najpopularniejsze wpisy blogera

  • Przesmyk Suwalski – czy tam zaatakuje Rosja?
  • Szczepionki przeciwko COVID-19 – dlaczego są bezpieczne?
  • Dlaczego Polscy nie chcą się szczepić przeciwko Covid19

Ostatnio komentowane

  • Alina@Warszawa, Дорогие западноевропейцы, сочувствующие левым, во время Второй мировой войны не было никаких «нацистов»; никого так не называли.Однако были немцы, которые не только захватывали страны, но и убивали…
  • Alina@Warszawa, Liebe Westeuropäer, Sympathisanten der Linken, während des Zweiten Weltkriegs gab es keine „Nazis“; niemand wurde so genannt. Es gab jedoch Deutsche, die nicht nur Länder eroberten, sondern auch…
  • Alina@Warszawa, קרים מערב אירופאים, אוהדי השמאל, במהלך מלחמת העולם השנייה לא היו "נאצים"; איש לא נקרא כך. עם זאת, היו גרמנים שעסקו לא רק בכיבוש מדינות, אלא גם ברצח אנשים חסרי הגנה ותמימים שנחשבו לבלתי ניתנים להכלה.…

Wszystkie prawa zastrzeżone © 2008 - 2025, naszeblogi.pl

Strefa Wolnego Słowa: niezalezna.pl | gazetapolska.pl | panstwo.net | vod.gazetapolska.pl | naszeblogi.pl | gpcodziennie.pl | tvrepublika.pl | albicla.com

Nasza strona używa cookies czyli po polsku ciasteczek. Do czego są one potrzebne może Pan/i dowiedzieć się tu. Korzystając ze strony wyraża Pan/i zgodę na używanie ciasteczek (cookies), zgodnie z aktualnymi ustawieniami Pana/i przeglądarki. Jeśli chce Pan/i, może Pan/i zmienić ustawienia w swojej przeglądarce tak aby nie pobierała ona ciasteczek. | Polityka Prywatności

Footer

  • Kontakt
  • Nasze zasady
  • Ciasteczka "cookies"
  • Polityka prywatności