Po buncie Prigożyna miały miejsce dwa bardzo istotne wydarzenia – dymisja generała Popowa, który uskarżał się na brak ludzi i sprzętu przy odpieraniu kontrofensywy (został zesłany do Syrii) oraz aresztowanie Girkina, który krytykował władze za obiektywne problemy armii rosyjskiej z właściwych stanowisk. Nawet dymisja Surowikina nie jest takim wyznacznikiem.
Te dwa wydarzenia pokazały więc, że rdzeń reżimu nie przyjmie krytyki nawet ze strony podobnie myślących ludzi w kwestii wojny, że głównym kryterium kontaktu z Putinem będzie wyjątkowa lojalność, a politycznie i nominalnie Putin przesunął się do etapu obrony w oblężonej twierdzy.Dlatego morderstwo Prigożyna i jego popleczników to przede wszystkim zawężenie narzędzi od złożonych (proces, utrata reputacji, pozbawienie wpływów) do prymitywnych. Kiedy po prostu niektórych zabijesz, a innych zastraszysz. Mając nadzieję, że nie wybuchnie. A jednocześnie radykalizuje wszelkie możliwe przyszłe bunty, a dodatkowo tworzy dla nich „zakładki”.
Dlatego w planach strategicznych i w działaniach Putina nadal dominuje logika „dziś ty umrzesz, a jutro ja” .
I to jest dobry znak.
Koniec Kapelmajstra
Wiele osób z ulgą powitało domniemaną śmierć moskiewskiego bandyty. Ale od razu pojawiły się wątpliwości. No bo raz, że katastrofa tak ostentacyjna, dwa – Putin i jego kamaryla, do której urka Prigożyn należał od blisko pół wieku przyzwyczaili nas do matactw w sprawach wiele lżejszego kalibru.
Mało kto wierzy w tą śmierć przede wszystkim na Ukrainie.
Wg powszechnie panującego tam przekonania Prigożyn miał wybrać anonimowość, pozwalającą mu na konsumpcję dóbr już zdobytych. Oraz korzystanie z tantiem uzyskanych podczas aktualnych „zleceń”.
Po prawdzie Prigożyn niczym Lenin wiecznie żywy stanowi scenariusz, na który współczesna Rosja zapracowała sobie jak mało który kraj na świecie.
Nowa historia, nowa ekonomia, nowa polityka, nowe sojusze nowych ludzi. Co prawda przyjrzeć się dokładniej, to spod niechlujnie położonej świeżej farby wychyla twarz wąsatego Gruzina.
Ale tych, którzy pamiętają, czym był stalinizm, albo też jego wersja light – nazizm, ubywa w zastraszającym tempie.
Rośnie nowe pokolenie, co powoduje radość w sercach towarzyszy – wszak oni ich jeszcze nie znają.
To, co dla mnie i ludzi z mojego pokolenia stanowi bezczelne łgarstwo, dla urodzonych już po epoce jaruzelskiej smuty przybiera wygląd prawdy, nierzadko objawionej… ;)
Tymczasem historycznie rzecz ujmując Prigożyn wyjątkiem nie jest.
Od wieków władcom służyli mniejsi lub więksi bandyci. I nie tylko w zamian za wolność, ale przede wszystkim za pieniądze i zaszczyty.
Szczególnie morza i oceany widziało wiele ludzi tego pokroju.
Zmienianie zaś więźniów w żołnierzy to stara tradycja… francuska (Legia Cudzoziemska). Zasługą Rosji jest natomiast masowość takich poczynań.
Józef Stalin jeszcze pod koniec 1940 roku rozpoczął formowanie pułków i dywizji złożonych z „drwali”. Dla oszczędności zamiast mundurów nosili swoje stroje więzienne – poza kolorem odpowiadające standardom czerwonej armii.
W trakcie walk dowiedli swojej wartości. Część, niewielka, dożyła 9 maja, często służąc już w pułku gwardyjskim…
Prigożyn stworzył nowe. Zebrał grupę bandytów dla realizacji bandyckich celów bandyckimi metodami.
Oczywiście nowe po 1945 roku. Bo przecież najbliżej „wagnerowcom” jest do „żołnierzy” Oskara Dirlewangera czy też bandytów zadeklarowanego moskala w służbie III Rzeszy Bronisława Kamińskiego.
Ale herszt zginął, zaś opadający, najwyraźniej pozbawiony jednego skrzydła, samolot, dowieść miał jego śmierci ponad wszelką wątpliwość.
I tutaj pojawiają się wątpliwości.
Samolot, jakim leciał moskiewski bandzior jest dość spory. Wg realiów II wojny światowej nawet bardzo. O całe 3 metry dłuższy od superfortecy B-17, wagowo jej dorównuje.
To wywołało kolejne spekulacje – miejsce upadku miałoby być zbyt małe.
Sam fakt opadania samolotu ze sporej wysokości, mimo utraty jednego skrzydła oraz brak oznak jakiegokolwiek rozpadu kadłuba, budzi nieufność.
Gdyby faktycznie rakieta trafiła w samolot Prigożyna uszkodzeniu musiałby ulec kadłub. Gwałtowna dekompresja w połączeniu ze sporą prędkością powinna otworzyć go na sporej powierzchni. Szczątki zaś leżeć na odpowiednio dużej powierzchni.
Wreszcie rakieta (rakiety?) powinny zostawić na niebie ślad w postaci smugi kondensacyjnej. Tego jednak nie ma na żadnym zamieszczonym do tej pory filmiku.
Zatem mamy wątpliwości, których nie rozwieją żadne komunikaty podawane przez Rosję.
Jak bowiem pracują moskiewskie służby mające wyjaśnić przebieg katastrofy i wykonać niezbędne badania w Polsce wiemy najlepiej.
Tymczasem polskojęzyczna eurolewica każe nam wierzyć w wiarygodność ustaleń tzw. komisji Anodiny (zamach smoleński) jednocześnie dywagując na temat wiarygodności moskali w sprawie katastrofy samolotu Prigożyna.
Tymczasem logiczne i konsekwentne jest uznanie wyjaśnień ruskich w sprawie Prigożyna za wiarygodne tak samo, jak opowieści Anodiny i jej drużyny, albo też negacja jednego i drugiego.
Tymczasem wg naszych lemingów mamy wierzyć w prawdziwość ustaleń dotyczących Katastrofy Smoleńskiej i wątpić w ustalenia co do Prigożyna.
Mój ulubiony autor, Andrzej Pastuszek, popełnił ongiś powieść „Dobranoc”. Nie umiałem przebrnąć przez pierwsze karty.
Aż w końcu zdarzyło mi się, że za lekturę wziąłem się na sporym kacu.
I wtedy piękno prozy Pastuszka stanęło przede mną otworem.
Nie wyobrażam sobie jednak, aby tak się nap..dolić, by pogodzić wiarę w błąd polskich pilotów w Smoleńsku z niewiarą w wyjaśnienia, że Prigożyn nie żyje.
I to by było na tyle, jak mawiał prof. Jan Tadeusz Stanisławski.
Pyrsk, dobrzy ludkowie!
https://niepoprawni.pl/blog/humpty-dumpty/koniec-kapelmajstra
To jest dopiero tragedia.
Giniesz, a internet dysponuje tylko jednym twoim zdjęciem, na którym wyglądasz jak absolutny wzór rosyjskiego debila
I to jest pierwszy realny sukces denazyfikacyjny Putina
Teraz jest mowa o hipotetycznej bombce na pokładzie Embraera. Ale jak mawia stara dyplomatyczna zasada, nie należy wierzyć w wiadomości niezdementowane :-)
PS. Jak się wpatrzeć w fotografię kucharka i Utki-Wagnera to jednak widać na nich aurę śmierci.
Po upadku samolotu Wagnera , na pokładzie którego znajdował się Jewgienij Prigożyn i jego zastępcy, w obwodzie samarskim zrównano z ziemią cały cmentarz „wagnerytów” zlikwidowanych na Ukrainie.
Film stał się już wirusowy w sieci .
Na cmentarzu we wsi Nikołajewka pochowano kilkuset najemników. Prigożin osobiście otworzył tam pamiątkową stelę. Teraz jednak groby zostały nagle rozebrane.
Ocalali „Wagneryci” nagrywają pełne oburzenia filmy
https://images.glavred.info/2023_08/thumb_files/1200x0/1692969099-9683.jpg?r=724628
Z doniesień wynika, że cmentarz ma zostać rzekomo przekształcony. Planują wypełnić groby betonem i umieścić czarne piramidy nad każdym pochówkiem
Założę się, że posadzą tam las i otoczą teren drutem kolczastym, aby ludzie się nie zbliżali zbytnio :-)
14.28
@Ijontichy,
Nie odrzucaj słów Autora wpisu. Tutaj kilka słów do Twego referendalnego ogródka.
Proszę bardzo; https://www.youtube.com/…
Szczęść Boże
Informację o znalezionym fragmencie samolotu podaje dziennik "Izwiestjia" oraz sowieccy blogerzy z kanału "112".Na nagraniach udostępnionych w sieci widać fragment skrzydła z numerem "O2795" oraz podwozie. Samo skrzydło miało zostać wydobyte z rzeki Ladyżenka w pobliżu stacji kolejowej w Kużenkinie.
Może im jakiś pancerfaust przypadkowo wypalił ? :-)