Kiedy nieco zelżał zamordyzm związany z "najstraszniejszą pandemią w dziejach świata" wraz z "najskuteczniejszą i najlepiej przebadaną dwudawkową szczepionką dającą pełną odporność" oraz "certyfikatami ułatwiającymi podróżowanie" (przepiękne jest to orwellowskie odwracanie pojęć...), można było się zastanawiać, który z przekrętów Nowego Wspaniałego Świata będzie wciskany jako następny, z największą zajadłością, najbardziej agresywnie i na chama.
- Stopniowa likwidacja własności prywatnej?
- Oziębianie ocieplającego się klimatu, czyli innymi słowy "walka ze zmianami klimatycznymi" przez dokonywanie klimatycznych zmian?
- Zakaz poruszania się prywatnym samochodem w ramach "komfortu życia"?
- Obligatoryjne wyznaczenie diety (która, zgodnie z lewackim obchodzeniem się z pojęciami, nie będzie zawierała produktów pochodzenia zwierzęcego a zarazem jej podstawę stanowić będzie najbardziej zróżnicowana gromada zwierząt, czyli owady)?
- A może LGBT z 385 płciami?
Jak przypomina kilka niszowych portali (wiodące media na ten temat milczą), w najbliższych dniach odbędą się nasiadówy na temat tzw. traktatu antypandemicznego, który ma zostać zatwierdzony w przyszłym roku. Parę cytatów (podkreślenia moje):
"Biuro Międzyrządowego Organu Negocjacyjnego Światowej Organizacji Zdrowia (WHO) przygotowało tzw. zerowy projekt prawnie wiążącego międzynarodowego traktatu w sprawie profilaktyki i gotowości pandemicznej (tzw. traktat antypandemiczny). W dniach od 27 lutego do 3 marca br. negocjatorzy rozpoczną jego omawianie, by już w przyszłym roku państwa mogły go zatwierdzić. Przyznaje on szczególne uprawnienia WHO jako jedynej instytucji, która ma koordynować reakcję państw na pandemie i inne zagrożenia zdrowotne. (...)
Co istotne przyjęto podejście „jedno zdrowie” obejmujące zdrowie ludzi, zwierząt i całej planety. Innymi słowy uprawnienia WHO będą sięgać dalej i dotyczyć będą także polityki klimatycznej, gospodarczej, obrotu zwierzętami, płodami rolnymi, bioróżnorodności, zdrowia kobiet i dziewcząt (w domyśle chodzi o upowszechnienie dostępu do antykoncepcji i aborcji) itd. (...)
„Zerowy” projekt umowy, który ma być negocjowany na posiedzeniu rozpoczynającym się pod koniec tego miesiąca potwierdza w preambule zasadę suwerenności Państw-Stron (...). Jednak w dalszej części umowy wskazuje się, że ta suwerenność będzie ograniczona, jeśli państwo nie podejmie działań, by zapobiegać szerzeniu się pandemii czy przeciążeniu szpitali labo jeśli podejmie niewystarczające, czy nieadekwatne działania, które zagrażają obywatelom lub innym państwom.
Już w preambule wskazuje się na „centralną rolę WHO jako organu kierującego i koordynującego międzynarodowe działania w zakresie opieki zdrowotnej w celu zapobiegania pandemiom, gotowości, reagowania i odbudowie systemów opieki zdrowotnej oraz w celu gromadzenia i generowania dowodów naukowych, wspierania wielostronnej współpracy w zakresie globalnego zarządzania zdrowiem”. Innymi słowy to WHO będzie nie tylko określać, jak należy postępować w razie pandemii, ale także w wielu innych kwestiach związanych ze zdrowiem, „generując” dowody naukowe. Trudno będzie zakwestionować ustalenia WHO."
Krótko mówiąc, obok coraz większego uzależniania się od patologicznej Unii Niemieckiej zwanej Europejską, oddajemy kolejną część swojej suwerenności kolejnej kontrowersyjnej i skompromitowanej organizacji, o ogólnikowo określonych kompetencjach, roszczącej sobie pretensje pod pretekstem "zdrowia" i "pandemii" do regulowania tak szerokiego spektrum, jak rolnictwo, "polityka klimatyczna", czy aborcja. Nie wiadomo, choć można się domyślać, kto tak naprawdę będzie stał za decyzjami organizacji, która będzie sędzią we własnej sprawie.
Cóż zatem stoi na przeszkodzie temu, by - zgodnie z przetartymi szlakami, wzorem statystyk "zgonów osób z koronawirusem" - WHO na bezczelnego zaczęła tworzyć statystyki "zgonów mięsnych", sumując zgony osób jedzących mięso a następnie wymusiła stosowne restrykcje?
Nie dziwi zupełnie, że ów kolejny orwellowski projekt wzbudził tak wielki zachwyt niejakiego ministra Niedzielskiego.
Czy dziwić może natomiast, że w ogóle dochodzi do realizacji tego rodzaju pomysłów?
Jeśli berety zostały zryte poprzez "rozporządzenia pandemiczne", to każdy następny numer przejdzie o wiele łatwiej. Nawet, jeżeli spora część publiki zaczęła z czasem (choćby przy drugiej, czy trzeciej dawce cudowego eliksiru) kojarzyć, że coś jest nie tak.
Po prostu, dzięki akcji z "pandemią" zmienił się próg wrażliwości i tolerancji dla przekrętu i kłamstwa. Skoro ani oszust oferujący cudowny eliksir, ani łapówkara, wciskająca go mieszkańcom Europy w ilości dziesięciu dawek na głowę, nie czekają w areszcie na procesy, skoro doprowadzenie do setek tysięcy zgonów przez zamknięcie służby zdrowia przed chorymi pozostanie bezkarne, to czegóż miałby się obawiać latający prywatnym odrzutowcem amator konsumpcji homara debatujący w Davos nad likwidacją własności prywatnej czy zakazem jedzenia mięsa dla ogółu hołoty, czy choćby nawet pierwszy lepszy tęczowy hitlerek od żółtych tablic?
Przekręt pandemiczny otworzył drogę do tego, że najgorsze marksistowskie wizje są już wciskane zgodnie zarówno przez dyrektywy mędrców z Brukseli, przez przepychane głosami posłów i poślic ustawy "rządu dobrej zmiany", jak i przez uchwały komuszo platformianych samorządów. Czego przykładem jest uznanie wciągu kilku najbliższych lat samochodów sporej części mieszkańców Krakowa za zabronione w granicach administracyjnych miasta. A może ktoś wyjaśni, czym kretyństwa "krajowego planu odbudowy" wraz z "kamieniami milowymi" różnią się od bredni głoszonych przez Donka Kondonka czy innego Czaskoskiego?
- Zaloguj lub zarejestruj się aby dodawać komentarze
- Odsłony: 1805
Podczas kolejnych wyborów był mniejszym złem.
Nie wiem, czy przed najbliższymi wyborami, w tym co zostało z partii braci Kaczyńskich, ktoś się obudzi.... Rząd Morawieckiego zachowuje się tak, jakby adresował swój przekaz do amatorów robali, stref "czystego transportu", oziębiaczy klimatu i zwolenników europaństwa, bo przecież ku temu zmierza cudowny deal pod nazwą "krajowy plan odbudowy".
Najbardziej kuriozalne, że polityka systematycznego uzależniania nas od Niemiec jest okraszona patriotycznymi hasłami o wstawaniu z kolan, które od czasu do czasu rzuca się do gawiedzi.
To już jest równia pochyła. Zwłaszcza, że nie ma żadnej alternatywy, bo przecież nie są nią komedianci z Konfederacji.