Pogoda dla służb widnych, tajnych i dwupłciowych

Chyba dożyliśmy najciekawszych chwil w całej historii IIIRP. Oto na naszych oczach, jakiś prestidigitator wyciągnął z kapelusza zakolczykowanego palanta z kucykiem - dla baranów jeszcze głupszych niż się państwu wydaje - twórcę nowego tworu o nazwie KOD. Tworu, który już w chwilę po ujawnieniu swojego istnienia posiadał struktury, rozsiane po całej Polsce gęściej niż niejedna partia, latami działająca na politycznej scenie, oraz bogatą logistykę do jego obsługiwania, czyli inaczej mówiąc do obalania rządu powołanego wolą wyborców.

 Przy okazji tych magicznych sztuczek pojawiła się chyba realna szansa na to, że po dwudziestu sześciu latach dowiemy się wreszcie co to za mityczny Wajchowy, niczym demiurg, powoływał do istnienia i strącał w niebyt różne wcześniejsze i dzisiejsze obrzydlistwa. Przez którego Tusku nigdy nie znał dnia ani godziny. Nigdy nie wiedział, co go czeka rano, czy będzie ważne to, co ogłosił zanim ułożył się do snu. Czy będzie strażnikiem żyrandoli, czy też nadal pozostanie premierem, czy zostanie tak jak oznajmił w Warszawie, czy przeniesie się do Brukseli.

Mam bowiem nieśmiałą nadzieję, że właściwe służby, chroniąc demokratycznie wybrane władze, wykorzystają tę niebywałą okazję i wędrując tropami zakolczykowanego, tudzież nowoczesnego półinteligenta, dotrą do Wajchowego i to, co odkryją zaprezentują szerokiej publiczności