Dlaczego PiS nie zaczekał?

Dlaczego PiS z wyborem sędziów do Trybunału Konstytucyjnego nie może zaczekać na orzeczenie TK o ważności/nieważności wyboru sędziów dokonanego przez PO?
 
Jacek Sasin w rozmowie z Dominiką Wielowieyską podnosił, że Prawo i Sprawiedliwość nie dlatego unieważniło wybór dokonany przez Platformę, że ten był dokonany w dwóch przypadkach podczas jeszcze niezakończonej kadencji sędziów. W takich przypadku można by anulować wybór dwóch sędziów i powołać ich na nowo, a trzech (wybranych prawidłowo) pozostawić. O taki kompromis apelował też Marek Jurek. Sasin zarzucił Platformie, że cały ten wybór został przeprowadzony z naruszeniem prawa (co konkretnie zostało naruszone tego się nie dowiedziałem; a i dowiedzieć się raczej nie chciała pani Wielowieyska, wprost uniemożliwiając Sasinowi dokończenie wypowiedzi).
 
Jeżeli faktycznie rację ma Sasin i całe te wybory były nieważne to po co było je anulować decyzją Sejmu, nie lepiej było poczekać na werdykt TK?
 
Czy było naruszenie prawa czy go nie było to mógłby rozstrzygnąć TK oczywiście z wyłączeniem tych sędziów wybranych ostatnio. Dlaczego PiS na to nie poszedł? Przecież gdyby TK orzekł, że wybór sędziów prawidłowy nie był to wtedy PiS mógłby wybrać swoich. I miałby rację po swojej stronie bez zbędnych krzyków (chociaż te by się na pewno pojawiły ale już nikt by się nimi nie przejmował bo wyglądałyby raczej zabawnie). Jeżeli Sasin nie miał racji, to TK i tak by musiał zakwestionować wybór na miejsce tych sędziów których kadencja trwała. Wtedy PiS ,,wziąłby'' dwóch sędziów. A tak wychodzi na to, że jak PO oszukała to PiS pojedzie na tym oszustwie dalej: zgani oszustwo PO a sam zrobi coś dokładnie takiego samego w myśl zasady ,,oni tak mogli zrobić, to dlaczego my nie?''