Właśnie obchodziliśmy 95. rocznicę pobicia sowieckiej Armii Czerwonej pod Warszawą. Daliśmy bolszewikom łupnia, ale miało to przecież nie tylko wymiar polskiej, narodowej wiktorii. Tak o tym w The eighteenth decisive battle of the Word: Warsaw 1920. pisał Edgar Vincent D'Abernon: „Gdyby Piłsudskiemu i Weygandowi nie udało się pod Warszawą powstrzymać tryumfu Armii Czerwonej, przyniosłoby to w rezultacie nie tylko niebezpieczny zwrot w dziejach chrześcijaństwa, lecz również fundamentalne zagrożenie całej zachodniej cywilizacji.”.
Oczywiście, jak to w dziejach Polski bywało ‒ i bywa! ‒ wojskom najeźdźców towarzyszyli miejscowi zdrajcy. Potem te wszystkie Kony i Marchlewskie w popłochu uciekali do Mińska Białoruskiego wraz z garstką „żołnierzy”- renegatów.
Wielka polska historia składa się wszakże z historii jednostek. Także z historii naszych rodzin. Pamiętam opowieść wuja mojej mamy, Walerego Zbijewskiego, który jako nastolatek zaciągnął się w 1920 „bić Ruskich”. A że miał sokole oko, został, ku własnemu chyba zaskoczeniu, strzelcem wyborowym. Po latach późniejszy absolwent Uniwersytetu w Grenoble, wicemistrz Wojska Polskiego w tenisie i w czasach II Rzeczpospolitej świetnie sytuowany bankowiec opowiadał mi jako dkilkulatkowi, jak zabił pierwszego bolszewika. eż zresztą snajpera, który strzelał do naszych z kościelnej wieży. I wcale się z tego nie cieszył, „bo to przecież też człowiek”. Dopiero po latach zrozumiałem, co do mnie mówił.
Dość często w ostatnich latach bywałem na polu bitwy pod Ossowem i mam wielkie uznanie dla corocznych inscenizacji, z udziałem grup rekonstrukcyjnych, Bitwy Warszawskiej. To dobrze, że w ten sposób pamiętamy o obrońcach Ojczyzny, głównie młodych Polakach i ich kapelanie księdzu Ignacym Skorupce. Dziś też trzeba rąbać kosmopolitów i zdrajców Ojczyzny!
Ocaliliśmy zatem przed niespełna wiekiem nie tylko Polskę, ale zapewne całą Europę przed bolszewicką hordą i czerwoną sotnią. Tak, jak 237 lat wcześniej Jan III Sobieski ocalił chrześcijańską Europę przed Turczynem i muzułmańską hordą. Skądinąd później Austriacy robili wiele, aby to polskie zwycięstwo i polski decydujący wysiłek zbrojny zatrzeć, rozwodnić, unicestwić. Skądinąd to mistrzowie pisania historii na nowo. Skutecznie wmówili światu, ze Hitler był Niemcem (a nie Austriakiem), a Beethoven Austriakiem ( a nie Niemcem). Tak to nad pięknym, modrym Dunajem koryguje się historię własną i krajów ościennych.
A swoją drogą, jakaż to dramatyczna niesprawiedliwość, że dziś na świecie, na cynicznym Zachodzie i bezczelnym Wschodzie nie pisze się o polskich wiktoriach w 1683 i 1920, Za to serwuje się z uporem równie stary, co nieświeży kotlet o Polakach, którzy rzekomo mieli pomagać Niemcom w Holokauście. Gdy to czytam, budzą się we mnie gniewne demony i myślę wtedy zawsze o tych bohaterskich polskich rodzinach,często anonimowych, nie mniej często zwyczajnych, prostych, które zapłaciły życiem, bo ratowały polskich Żydów – obywateli II Rzeczpospolitej. Nie ma przebaczenia dla tego haniebnego tańca na ich grobach, tego pełnego pogardy dla prawdy fałszowania naszych dziejów.
Im bardziej polski Naród jest opluwany w zachodnich i wschodnich sprzedajnych mediach, tym bardziej warto głośno krzyczeć Urbi et orbi: „Cześć i Chwała Bohaterom!”
*felieton ukazał się w „Gazecie Polskiej” (19.08.2015)
- Zaloguj lub zarejestruj się aby dodawać komentarze
- Odsłony: 1736
A ruskie bagnety POsadzone pod Ossowem przez Komorowskiego Pan widział ;-)
Wojna Polsko - Rosyjska 1920 roku w fotograficznym skrocie ... ( ale warto)
Armia Czerwona w Domu Bożym.. .Czyli o co chodzi z tymi opowiesciami o obronieniu cywilizacji lacinskiej
http://tnij.org/2nad9o1
Bitwa:
http://tnij.org/lgsvawe
Zdobyte sztandary Czerwonoarmistow:
http://tnij.org/hphl8pv
I sami Czerwonoarmisci po bitwie:
http://tnij.org/pobitwie