W południowym wydaniu „Wiadomości” w Radio 24 usłyszeliśmy komentarz przedstawiciela polskiego rządu odnoszący się do wydarzeń w Białymstoku związanych z „marszem wolności”. Tu nie ma kogo bronić, ale co do zasady – określenie „zwyrodnialcy”, które dwukrotnie użył minister, jest dla przeciętnego obywatela i wyborcy kompletnie niezrozumiałe, z kilku powodów:
- terminów na niewłaściwe zachowanie, o mniejszym lub większym natężeniu, jest wiele. Wybranie skrajnego określenia „zwyrodnialcy” nie sugeruje równości obywatelskiej, lecz jednostronne wywyższenie uczestników „marszu wolności”, co jest niezrozumiałe, bo ten fakt nie pokrywa się z odczuciami społecznymi,
- określenie „zwyrodnialcy” sugeruje, że jest ono adresowane nie do Suwerena, lecz jakiejś nieznanej nam wyższej instancji, która monitoruje polska scenę polityczną,
- termin „zwyrodnialcy”, w użytym kontekście, jest przesadny i odwraca dotychczasowe standardy fleksyjne i polityczne w stronę, którą nie życzy sobie społeczeństwo,
- wysyła informację w świat, która potwierdza czarny i niesprawiedliwy stereotyp Polaka i Polski.
Podkreślam raz jeszcze, zachowanie grup narodowców było niewłaściwe, ale niewłaściwe było też użycie pojęcia „zwyrodnialcy”. Obie rzeczy nie powinny się powtórzyć.