W związku z tym, że my Polacy mamy złe doświadczenia z antysemityzmem, musimy na problem spojrzeć od strony racjonalizacji nacjonalizmu.
Nacjonalizm powinniśmy zobaczyć nie w tle paragrafów, lecz odczytywać go w kategoriach informacyjnych. Fakt ten zupełnie zmieni optykę patrzenia i działania – warto dodać, że w sposób adekwatny do obecnej sytuacji na świecie. Skoro mamy nacjonalizm niemiecki, rosyjski, żydowski, angielski, francuski, polski. itd., i każdy z nich jest tak samo inny, jak odmienna jest historia każdego z wymienionych narodów, to chcąc go zidentyfikować, musimy poznać istotę każdego nacjonalizmu z osobna. Dziś w dobie komputeryzacji mamy narzędzia. Kilka lat intensywnych studiów, potem kilka lat odpowiedzialnej dyskusji i na biurkach mamy, jak to się dziś mówi – gotowy produkt. Wówczas okaże się czyj nacjonalizm jest agresywny, czyj obronny, czyj totalitarny, a czyj antyludzki. Spadną maski, a kłamstwo zostanie poddane presji takiego ciśnienia, że nawet wbetonowany listek figowy sfrunie, jak kartka papieru. I w ten sposób możemy wyznaczyć „mapę drogową” nowego pokoju – przynajmniej w Europie i Ameryce.
I teraz pytanie: czy świat europejski, łącznie z Ameryką, stać na eksperyment z nacjonalizmem??? Wątpliwe.
Mamy więc wskazaną drogę wyjścia i mamy zarysowaną ścianę oporu. I co z tego wynika? Ślepa ulica. Kompletna dezorientacja… Tak czekaliśmy na XXI wiek. Jakże pobudzał on naszą wyobraźnię. Szampan miał płynąc korytami rzek; ludzie mieli być szczęśliwsi od samego Pan Boga; niebo miało być zawsze błękitne, a chmurki kolorowe – a więc fanfary, sztandary i wyłącznie różowe okulary… a tu okazuje się, że w 18 lat po „wielkim bum”, przy zastosowaniu najnowszych osiągnięć technologicznych, możemy powybijać się sami jak lemingi lub ogłupiałe szczury. Z tą jednak różnicą, że szczury i karaluchy przeżyją, my nie!
Ale skoro dziennikarze izraelscy zaproszeni do Polski zrozumieli, że Polacy podczas II wojny byli poddani takiej samej eksterminacji, jak Żydzi, to może jest jednak szansa na wypromowanie sprawiedliwych wśród narodów europejskich? I więcej, może ta iskra, która ma wyjść z polskiej ziemi, nie jest tak absurdalnym babcino-moherowym wymysłem? A gdyby nawet… to skoro np. Brazylijczycy wierzą, że za kilka pokoleń wszyscy będą brązowi, i to neutralizuje im napięcia, to w Polsce, przynajmniej dla części społeczeństwa, taką rolę może odgrywać owa „iskra”?
Niezależnie od tego może jednak warto podjąć badania naukowe i kulturowe nad nacjonalizmami, rozłożyć je na czynniki pierwsze i dokończyć rewolucję solidarnościową? Może warto szerzej zrekonstruować tradycyjny polski mit po to, aby nie dać się pożreć kłamstwom i propagandzie antyprawdy? W czasie, w którym toczy się wojna o drugą wojnę, my Polacy nie możemy ponieść kolejnej klęski? Tamto zło nie zostało pokonane i dlatego zaczyna rodzic swoje zakłamane dzieci. Polska tożsamość została naruszona, wiedza o sobie zdewastowana, a orientacja polityczna i historyczna dopiero zaczyna porządkować swoje szeregi – w takich okolicznościach chyba warto wrzucić do sita wszystkie nacjonalizmy i porządnie nim potrząść. Ale nie róbmy się mięsem, zanim jeszcze wystrzelą armaty. I na koniec pytanie najważniejsze: kto prócz nas samych uratuje Polaków i nasze państwo?
- Zaloguj lub zarejestruj się aby dodawać komentarze
- Odsłony: 3503
Obawiam się, że dziś Polacy nie potrafią się sam ani obronić, ani uratować. Za mało mają w sobie motywacji, zbyt mgliste mają poczucie państwa, a swoje poczucie wolności realizują poza realnym obszarem. Piszę to z przykrością. Ostatnio to się zmienia, ale droga jest jeszcze daleka. Wystarczy porównać się do II RP. Pozdrawiam
Proszę Pana, II RP została zamordowana z zimna krwią. I nie przyjmuje już żadnych innych argumentów. Historia ostatnich lat uważnemu obserwatorowi dostarcza krótki kurs prawd historycznych. Gdyby np. nasze granice sięgały do Zbrucza, dziś mielibyśmy wojnę z Rosją. I nie pomógł by nam nikt, tak samo, jak nie pomoże nikt Ukrainie. Skoro mamy granice na Odrze i położenie piastowskie, musimy mieć problemy z Niemcami; tak jak dawniej nie mieliśmy sojuszników, tak i nie mamy ich dziś. Ewentualni sojusznicy czekają na rezultat naszej samotnej walki itd.
Zgoda, bez nacjonalizmów nie byłoby narodów, ale skoro mapa polityczna została ustabilizowana, to skrajności trzeba ciąć po skrzydłach. Owszem, nacjonalizm myli się z szowinizmem i to jest problem, Ale skoro na pomniku ku czci pomordowanym na Wołyniu w Lublinie napisano "nacjonalistów ukraińskich", to termin "nacjonalista" już, na własne życzenie ma inne znaczenie. Tłumaczyłem fundatorom, ale nie chcieli słuchać. Ponadto znaczenia przedwojennego nie da już się uchronić - owszem, z winy lewaków, ale skoro już zostało to tak upowszechnione, to zmienić już można niewiele. Podobnie jest z hajlowaniem. Proszę sobie wyobrazić, że w Polsce są młodzi narodowcy, którzy nie kojarzą hajlowania z Hitlerem, lecz z Dmowskim - bo na jego pogrzebie podnoszono rękę. I nie przyjmują do wiadomości, że symbolika się zmieniła. Po prostu nie przyjmują.
I na koniec - proszę Pana, czy chce Pan czy też nie, nacjonalizm polski ma wymiar obronny, nacjonalizm niemiecki agresywny, a nawet nieludzki. Sam Pan powinien wiedzieć mieszkając tam. I teraz uwaga: polska sytuacja polityczna i międzynarodowa wymaga od Polaków właśnie większej dozy nacjonalizmu. Nie takiego w wydaniu niemieckim, lecz naszym krajowym, który wyczula na sprawy społeczne, kulturowe i narodowe. Zresztą Polacy nigdy nie przekroczą tej "czerwonej linii", która wynaturza. Z nacjonalizmem jest tak, jak z miłością: jest platoniczna, zaborcza, agresywna itd. Pozdrawiam
Kiedy obecna RP zostanie zamordowana z zimną krwią, zacznie Pan przyjmować argumenty? Trzeba się uczyć na błędach, a nie uparcie zwalać winę na złych wrogów.
Popatrzmy na Chiny i na słynne okrągłe domy-wioski Tulou ( https://pl.wikipedia.org… ), które są jednym wielkim budynkiem pełniącym rolę obronną (dawniej), społeczną oraz produkcyjną. Budynek ten był w stanie obronić mieszkańców przed bandami rzezimieszków, lecz nie przez władcą Chin i jego armią. Jednakże żyjąc w takiej wspólnocie mieszkańcy Tulou wytworzyli swój własny kodeks postępowania, zasady efektywnego korzystania z częściowo wspólnych zasobów, kulturę rozwiązującą konflikty, tradycję unikającą np. zagrożenia degeneracją w wyniku kazirodztwa i szereg obrzędów spajających wspólnotę, jak np. wspólne budowanie. Mówienie w tym kontekście o socjalach, socjalizmach, liberalizmie, wolności gospodarczej, to pieprzenie jakiegoś oszołoma i bełkot pojęciowy. Tu jest widoczny wyraźny rozłam na dwie niesklejalne części - tradycyjną, gwarantującą trwanie społeczności, oraz na nowoczesną, którą można realizować gdziekolwiek, byle nie tu, czyli w skrócie wypad z wioski. To jest bardzo dobry minimalny przykład tego, co my powinniśmy uczynić w większej skali, żeby nasze wysiłki w celu sanacji polskości i niestety odtworzenia jakichś wspólnych wartości nie spełzły na panewce.
Z drugiej strony Tulou to nie jest żaden żydowski kibuc ani bolszewicki kołchoz, jak od razu skojarzy się pierwszemu lepszemu liberałowi z chorobą migania pojęć. W ogóle w starych przedkomunistycznych Chinach chyba nigdy nie było żadnej myśli liberalnej ani socjalistycznej, a i teraz na prowincji jest nie inaczej, gdyż uczestnictwo oraz wkład każdego w życie społeczności zawsze przeliczano i nadal przelicza się tam na pieniądze (polecam filmy o tych sprawach), a kto się buntował przeciwko zasadom, ten musiał odejść i szukać swego Pacanowa gdzie indziej. Tam jest konserwatyzm w wersji turbo.
Analogicznie można dokonać rozbioru znaczeniowego np. protestantyzmu. Protestantyzm jest jakimś wykoślawionym judaizmem, gdyż oprócz uporu w samodzielnym odczytywaniu Pisma nic, żadna poważniejsza idea, nie łączy setek jego odłamów. Dodatkowo to grzebanie w Piśmie jest tak nieudolne, że wywołuje salwy śmiechu wśród twórców Pisma, żydów. Protestantyzm należy badać na gruncie epoki w której powstał, gdzie w rozbitej na księstewka zachodniej Europie każdy brał zabawki do własnej piaskownicy i w przerwach pomiędzy wytwarzaniem złota z powietrza, kamienia filozoficznego, szukał jakiegoś uzasadnienia dla własnego istnienia. Czyli kompletnie odwrotnie niż mówi ST. Z tym, że ST uzasadnia historię oraz cel istnienia żydów i tylko ich. Nikogo więcej. Więcej o tym jest tu:
https://www.youtube.com/…
No, dokładnie tak. Ponadto rozpracowanie nacjonalizmu, jako pojęcia, daje nam dodatkowe atuty w grze, którą rozpoczęliśmy. Nacjonalizmy i ich rodzaje, to szachownica, po której można przestawiać konie i wieże. W tej wojnie o II wojnę, nie możemy przegrać ponownie. Wspomina Pan o Chinach. Nie rozumiem, dlaczego polskie obecne władze mają taki oporu w nawiązaniu bliższego kontaktu z Chinami. Rozumiem, że na przeszkodzie stoją Amerykanie, ale przed przyjazdem ich do Polski, było tak samo. Węgrzy mają ich bank, my zaledwie biuro. Balans, potrzebny balans.
Pozdrawiam
Pozdrawiam.