Myślałem, że jako nowo wybrany wiceprzewodniczący Parlamentu Europejskiego, zresztą jedyny z Polski, napiszę o tym, co możemy zrobić dla naszego kraju w Brukseli i Strasburgu. Niestety odłożę to o tydzień. Dziś muszę dać wyraz swemu oburzeniu na prawdziwy donos na Polskę, jaki złożył lewicowy publicysta Sławomir Sierakowski w „The International Herald Tribune”. Tekst ukazał się w piątek 4 lipca, akurat zresztą w święto narodowe USA. Polska jawi się z owego artykuliku jako kraj pod okupacją Kościoła Katolickiego, którego władze państwowe i lokalne ulegają katolickim aktywistom, piłkarskim chuliganom i „prawicowej partii Prawo i Sprawiedliwość ”.
To doprawdy wstyd opluwać własny kraj i załatwiać ideologiczne czy partyjne porachunki na łamach amerykańskiej gazety. Kiedyś robił to, niestety, Adam Michnik. Potem Radek Sikorski. Teraz dołączył następny ktoś, kto nie ma żadnych moralnych hamulców. Facet sflekował nasz kraj i nasz Kościół, zyska zatem zapewne poklask i pewnie niedługo zgłosi się do niego taka czy inna zachodnia – albo i wschodnia! – telewizja z prośbą o kolejny komentarz o „polskich nacjonalistach” i „polskim Ciemnogrodzie”.
Hultaj pozostanie bezkarny. I tylko Polski szkoda.
*komentarz ukazał się w "Gazecie Polskiej Codziennie" (04.07.2014)
- Zaloguj lub zarejestruj się aby dodawać komentarze
- Odsłony: 3405
Kiedyś był duet Geremek - Michnik. Geremek donosił za granicą a Michnik cytował go w Gazowni. Ciekawe kto POwoła się na donosiciela Sierakowskiego ;-)
Rudim Dutschke Sierakowski nie zostanie, nawet jakby cytował całe zdania z Marcuse'a i Horkheimera.
Proponuje znaleźć w IT wypociny tego czerwonego pajączka n/t Bader-Meinhof i jeszcze kilka jego intelektualnych rozważań. Pryzmat widzenia świata, polityki i rzeczywistości u Sierakowskiego i jemu podobnych milusińskich jest wynikiem starannie przeprowadzonej lobotomii.
Świat zstępnych, dzieci i wnucząt czerwonej hołoty, znających rzeczywistość z tylnej kanapy czarnej Wołgi, tłumione kompleksy dorastania w klimacie za czerwoną firanką, raj utracony - wyprodukował swoisty pomiot ni-to Polaków, ni-to obywateli, których lewackość jest tylko pretekstem do nienawiści wszystkiego co łączy i spaja nasz naród.
U nich kończy się era mody na koszulki z Ernesto Guevara, a zaczyna tych z pistoletem maszynowym Hackler&Koch wpisanym w czerwoną gwiazdę.Miłość do czerwonych totalitaryzmów objawiona w chęci wystawiania przez niejaką Bratkowską północnokoreańskiej opery jest nie tylko niesmaczną lewacką fanaberią w kraju, gdzie pociągające za sznurki elity wywodzą się z pomiotu sekretarzy, dziaduniów z Resortu i żołnierzyków szkolonych przez GRU.
I nie wiem czy nawet kiedyś w Wolnej Polsce wystaraczy miejsca na stadionach zmienionych w typ chilijski dla takich młodych myślicieli, których pradziadunie witali radośnie czerwonoarmistów niosących wolność na bagnetach. Dlatego nie dziwujta się drogi Pośle...
O którymś już pokoleniu tzw. ubeckim często mówił i pisał red.Michalkiewicz. Do reszty przekonałem się do tej tezy po przeczytaniu "Obłęd '44". Jest to w tej świetnej książce bardzo dobrze opisane.
Kapusiów ci u nas zawsze dostatek, a ten, to chyba jeszcze na Marsz Niepodległości Antife do plucia zapraszał.
Nie chyba tylko napewno i nie do plucia a do bicia ;-)