Szanowni Państwo. Dostarczono mi przed chwilą kurierem urzędowe pismo, w którym TVP odstępuje od umowy na realizację cyklu „Makłowicz w podróży” z chwilą odebrania epistoły. To oznacza, że po prawie dwudziestu latach me programy niebawem znikną z anteny telewizji publicznej, a niektóre nakręcone już premierowe odcinki nie zostaną przez nią kupione i wyemitowane. Domagałem się publicznie i domagam nadal wycofania spotu reklamującego TVP, w którym zmanipulowano mą wypowiedź, umieszczając ją w kontekście bieżącej polityki, której lepkiego jęzora starałem się w swej telewizyjnej aktywności unikać, jak pocałunku śmierci. Jednak nie udało się, pozostał absmak, gorszy, niźli po konsumpcji płucek na kwaśno w barze dworcowym za Gomułki. Ukłony. - Robert Makłowicz.
Nie mam pewności, po czyjej stronie jest racja w tym sporze. Rozsądek podpowiada mi, żeby z oceną wstrzymać się jeszcze chwilę, bo jak zazwyczaj bywa w takich sytuacjach, z czasem na światło dzienne wychodzą fakty, które zupełnie zmieniają optykę konfliktu. Niemniej, na tę chwilę, narracja Makłowicza wydaje się mało wiarygodna. TVP nie jest idealną telewizją, do pełnego profesjonalizmu sporo jej jeszcze brakuje, ale nie chce mi się wierzyć w to, że wykorzystała wizerunek Roberta Makłowicza bez jego zgody i wiedzy, a on sam nie miał świadomości, w czym bierze udział. Absurdalnym jest zarzut kierowany w stronę TVP przez Makłowicza, jakoby ta, jego zmanipulowaną wypowiedź, umieściła w kontekście bieżącej polityki. Obejrzałem ten spot reklamowy kilkukrotnie i konia z rzędem temu, kto dopatrzy się w nim jakichkolwiek zabarwień politycznych. Oczywiście, może nie podobać się Robertowi Makłowiczowi kierunek zmian, jakie zachodzą w Telewizji Polskiej, może się z nią nie utożsamiać, czy nie zgadzać się z jej władzami, ale uczciwiej byłoby w takiej sytuacji samemu zakończyć współpracę, a nie inkasować sowite apanaże i jednocześnie gryźć rękę, która go karmi. Tak nakazywałaby przyzwoitość.
Robert Makłowicz w cytowanym na wstępie oświadczeniu pisze, że starał się unikać zaangażowania w bieżącą politykę, ale nie udało się. To prawda, nie udało się. Tyle tylko, że porażkę na tym polu poniósł dużo wcześniej i nie chodzi mi o jego niedawny wpis na oficjalnym profilu — tuż po przedłużeniu kadencji Donalda Tuska — choć i jego treść w sposób oczywisty pokazuje zaangażowanie po jednej stronie sporu politycznego:
Strona ta jest głównie o jedzeniu, ale w związku z tym również o dobrym smaku. Gratuluję panu Donaldowi Tuskowi ponownego wyboru. Europa to nasz wspólny dom, do którego przez lata bezskutecznie pukaliśmy. Jesteśmy w nim w końcu i nie pozwólmy tego schrzanić. Chrzan jest dobry, ale nacjonalizm to zguba dobrego smaku.
Niechęć Roberta Makłowicza do Prawa i Sprawiedliwości, a tym samym — rzecz jasna — do Jarosława Kaczyńskiego, można było dostrzec już dużo wcześniej. We wrześniu 2010 roku na antenie stacji TVN 24, w programie Marcina Mellera powiedział:
Pan prezes Kaczyński wiele razy mówił o grożącym nam zagrożeniu niemieckim, o Niemczech, a pierwszy raz w Niemczech był z oficjalną wizytą, kiedy został premierem i nie sądzę, żeby kiedykolwiek poza oficjalnymi wizytami był w Niemczech. Nie sądzę, żeby rozmawiał z normalnymi Niemcami, nie z urzędnikami państwowymi. Zresztą zasadne pytanie, po jakiemu miałby to czynić. Pan prezes Kaczyński wnika w problemy polskich rodzin, troszczy się o polskie rodziny, wie, co polskim rodzinom jest najbardziej potrzebne, ale jest człowiekiem, który nie ma rodziny. Pan prezes Kaczyński doskonale analizuje potrzeby polskiego drogownictwa i wie najlepiej, jak powinny wyglądać w Polsce drogi, ale pan prezes Kaczyński nie ma prawa jazdy, nie jeździ samochodem i nie prowadzi go. Pan prezes Kaczyński doskonale orientuje się w ogólnoświatowej ekonomii, wynika w meandry wielkiego kapitału, ale do niedawna nie miał konta.
Tak więc zapewnienia Roberta Makłowicza o tym, że nie chciał się angażować w bieżącą politykę, można spokojnie między bajki włożyć, a skoro — delikatnie rzecz ujmując — mija się z prawdą w kwestii politycznego zaangażowania, to dlaczego dawać wiarę temu, że nie był świadomy wykorzystania swojego wizerunku w spocie reklamowym TVP?
Cała ta sytuacja do złudzenia przypomina mi historię Tomasza Zimocha i nie będę zdziwiony, jeśli zakończy się w podobny sposób. Dogadać się z nowym pracodawcą, sprokurować konflikt z obecnym, doprowadzić do zwolnienia z pracy lub zerwania kontraktu, a dalej to już tylko wielka sława i wieczna chwała. W glorii męczennika uciśnionego przez kaczystowski reżim biegać po mediach i opowiadać, jaka nas — dzielnie walczących z systemem — dotknęła niewyobrażalna, dziejowa wręcz niesprawiedliwość i jaki okrutny los zgotowała nam obecna władza.
- Zaloguj lub zarejestruj się aby dodawać komentarze
- Odsłony: 11486
gdy 20 lat temu wszystko bylo dla przecietnego telewidza wielkim swiatem to przez pare lat ten kit mozna bylo wciskac ale przynajmniej od 10 lat jego sciema uragala wszystkiemu co niby miala promowac. generalnie lansowal siebie jawnie robiac z telewidza nieokrzeanego chlopka roztropka. merytorycznie cienias. czy zwrociliscie uwage jak niezdarnie poslugiwal sie nozem w kuchni? wiekszosc gospodyn domowych bylaby bardziej profesjonalna.
dla ludzi ktorzy bywali w krajach o ktorych opowiadal bajki - byly to czesto zenujace reportaze nieokrzesanego zurnalisty z kraju trzeciego swiata robione dla telewidzow w innym trzecim swiecie.
watpie ze ten megaloman teraz przeczyta opinie plebsu o sobie. raczej zmieni pracodawce i zacznie serwowac ploityczny bigos dla leminga.
PS.
Nie trzeba wiele by wytresować roszczeniowców jak widać w przypadku niektórych idzie jak po maśle, bo bąbelki buzują nawet w późnej już młodości.
To coś jak "aber glauber" ? ;)
Nie wiem jak takiemu "znawcy kuchni włoskiej" będzie smakować wieprzowo- wołowa piramida na surowo z tzw. "soljanką" ze współczesnej "imbiss" saskiej ale myślę, że już się oblizuje na samą myśl..
Ha, ha.
"Prezes PiS Jarosław Kaczyński powiedział, że nie jest zaskoczony powstaniem klubu Polska Jest Najważniejsza. Dodał, że czuje "absmak" w związku z tym, że politycy tego klubu kontaktowali się z posłem PO Januszem Palikotem.
"Sądzę, że ich przyszłość będzie podobna do Prawicy Rzeczypospolitej czy innych tego rodzaju przedsięwzięć. Tam jednak nie było tego absmaku, takiego przerażającego absmaku" - powiedział PAP Kaczyński, poproszony o komentarz do tego, że grupa byłych posłów PiS we wtorek założyła klub Polska Jest Najważniejsza.
http://wiadomosci.dzienn…
Pozdrawiam
Do polsatu nie pójdzie bo nie za bardzo go widzę jako osobę towarzyszącą solorzowi zamiast ponętnej Ewy Wachowicz która ma tam też i swój program.
Miałeś chamie złoty żłób...i wystarczy !