To się zdarzało, zdarza i niestety, dopóki w Polsce nie zajdą radykalne zmiany, będzie się zdarzało.
Nie wszystko da się przewidzieć i nie przed wszystkim można się obronić. Nie każdemu z oczu patrzy pełen podziwu dla właściciela tygodnika i antypolskiego szyderstwa list, wysłany przed laty do "Nie" Jerzego Urbana.
Nie każdy, nawet jeśli od tamtego wydarzenia bardzo wiele się w nim, zwłaszcza po 10 kwietnia 2010 r. zmieniło, zdaje sobie sprawę, że takie "bomby" trzeba odpokutować i detonować, i to publicznie, zanim się przejdzie na Jasną Stronę.
Nie każdy wreszcie, nawet zakładając dobrą wolę, ma pojęcie jak się zachowywać w kontaktach z prokuratorami jedynie udającymi prokuratorów i dziennikarzami, udającymi dziennikarzy.
Ale prowadzący i nadzorujący takie przedsięwzięcia, jak Zespół Parlamentarny Ds. Zbadania Przyczyn Katastrofy TU-154 M z 10 kwietnia 2010 r. musi mieć pojęcie o zarządzaniu najwyższym ryzykiem i damage control, czyli technikom minimalizacji ewentualnych strat, poniesionych w walce.
Prof. Rońda, moim zdaniem, może zostać w Zespole wyłącznie po publicznym wyjaśnieniu sprawy treści rzekomego listu sprzed laty do "Nie". Ale nie to jest w tej chwili najważniejsze. Straty wizerunkowe bywają sprawa ulotną, tym bardziej że rządzący obecnie Polską pracują pełną parą, aby znikały one pod ich kolejnymi, złodziejskimi, kłamliwymi lub wręcz bandyckimi wybrykami.
Patrz chociażby na, co prawda jedynie przygotowujące martyrologię "narodowców" przed 11 listopada, ale przy okazji ukazujące w pełni bandycko-totalitarne zapędy tej władzy, zatrzymania protestujących przeciwko honorowaniu stalinowskiego ubeka Baumana we Wrocławiu.
Najważniejsza w kwestii Smoleńska jest obecnie pełna, naukowa wiarygodność prac, wykonanych na jego zlecenie przez zaangażowanych specjalistów.
I bardzo proszę nie zadowalać się prostą jak drut, który może się zacisnąć na czyjejś szyi logiką, że oto żaden naukowiec nie zaryzykuje swojej reputacji, fałszując jakieś obliczenia i symulacje.
Owszem, można być pewnym, że białoruski astrolog na kanadyjskim chlebie nigdy nie opublikuje swoich "prac" na temat Smoleńska w jakimś kanadyjskim, naukowym periodyku, bo zapewne błyskawicznie by tę fuchę w Kanadzie stracił. Tak więc gdy robi to prof. Binienda, wiarygodność jego prac staje się bardzo wysoka.
Ale, bądźmy szczerzy, ja sobie jestem w stanie wyobrazić sytuację, gdy jakiś naukowiec albo postanawia swoją, naukową reputację sprzedać za np. przyszłą fuchę w jakiejś prywatnej firmie a la Gazprom, albo też musi tą reputacją zapłacić za wcześniejsze pożytki np. z doradzania przy sprawach amerykańskiego offsetu.
Prawdopodobnie się mylę, bardzo bym chciał aby tak było, ale sądzę, ze wszyscy, dobrze życzący Zespołowi Parlamentarnemu będą spokojniejsi, jeśli obliczenia i symulacje prof. Rońdy (a może i tego przyjaciela Białorusina?) zostaną sprawdzone pod kątem ich naukowej rzetelności. Bo jeśli i tam się pojawi jakiś "blef" lub dane z "kartki papieru, jaka dał mi Antoni Macierewicz", to będzie już katastrofa.
I to najgorsza z możliwych, bo taka, której można było zapobiec.
Na zakończenie jeszcze jedna, ogólniejsza rada.
Antoni Macierewicz musi skrócić front i maksymalnie uprościć przekaz w sprawie Smoleńska. Oni go ewidentnie wciągają w coraz bardziej skomplikowane, coraz mniej czytelne dla kogokolwiek dywagacje i dysertacje o szczegółach, które giną z oczu nawet najbardziej uważnym. Tak dalej nie można.
Zespół Parlamentarny w osobie jego przewodniczącego musi systematycznie, z uporem odliczać publicznie miesięcznice i rocznice:
- Braku czarnych skrzynek w rękach Polaków.
- Braku wraku
- Braku ekspertyz, zamówionych i albo utajnionych, albo "nie wiadomo co z nimi jest"
- Braku zdjęć satelitarnych od Amerykanów.
Może nie wszystko wymieniłem, ale proponuje - od dzisiaj koniec z tłumaczeniami dlaczego jakiś ekspert to czy tamto powiedział. Niech się eksperci sami tłumaczą.
Najważniejszym zadaniem ZP ma być ciągłe dostarczanie Polakom informacji, że to władze III RP muszą się wreszcie z wielu rzeczy wytłumaczyć.
Kropka. I na tym kończymy konferencję prasową Pana Antoniego Macierewicza.
- Zaloguj lub zarejestruj się aby dodawać komentarze
- Odsłony: 2416
jak Rońda - trochę zagrałem ;-)
nikt nie plakal PO Rondzie--SAM MA TERAZ AGH NA GLOWIE, NIECH SIE ZARTOWNIS MARTWI...niedlugo pewnie dostanie nagrode komoruska, jakis medalik pewnikiem.
to oczywiste, że wszystkie obliczenia, modele i symulacje powinny najpierw podlegać wewnętrznej rygorystycznej weryfikacji. Czy tak się dzieje nie wiem, mam nadzieję, że tak.