” Ślady materiałów wysokoenergetycznych i substancji o podobnej do niej budowie znalezione na wraku nie są, zdaniem biegłych, efektem gwałtownego spalania, czyli wybuchu.”
Jak już Prokuratura Wojskowa coś walnie, rzekomo w imieniu biegłych, to boki zrywać.
Gdyby eksplozja materiałow wybuchowych była gwałtownym spalaniem, to by się nie dało chodzić z dynamitem na ryby, bo by nie chciał wybuchać pod nieobecność tlenu, czyli pod wodą.
Ale dynamit ma gdzieś biegłych Prokuratury Wojskowej i wybucha pod wodą. Ditto głowice torped, miny morskie i bomby głębinowe – funkcjonują jak ta lala tam, gdzie nie ma powietrza.
Spalanie, proszę pana pułkownika Szeląga, to jest utlenianie, reakcja chemiczna pomiędzy paliwem a utleniaczem. Utleniaczem może być albo tlen z atmosfery, albo inna substancja chemiczna dodana do mieszaniny wybuchowej.
Na reakcjach spalania opierają się czasami wyspecjalizowane ładunki wybuchowe: ładunki termobaryczne (gdzie tlen atmosferyczny jest utleniaczem dla rozpylonej aerozolowej chmury wysokoenergetycznej, łatwopalnej cieczy) albo oksylikwity, górnicze ładunki wybuchowe, obecnie już cokolwiek przestarzałe, składające się z substancji palnej do której bezpośrednio przed użyciem dodaje się ciekły tlen. Oksylikwit z trocin sosnowych zalanych ciekłym tlenem znakomicie eksploduje po inicjacji normalnym detonatorem elektrycznym.
Natomiast standardowe wysokoenergetyczne cywilne i wojskowe materiały wybuchowe – wszystkie dynamity nitroglicerynowe, TNT, RDX, HMX i wiele, wiele innych, wybuchają w wyniku reakcji gwałtownego rozkładu, która nie ma nic współnego ze spalaniem, a wszystko z uwolnieniem energii chemicznej wiązań cząsteczkowych, skutkującym wytworzeniem dużej ilości gazowych produktów reakcji i dużej ilości energii cieplnej w bardzo krótkim czasie. Takie uwolnienie energii nazywamy detonacją.
Poszukiwanie produktów wybuchowego rozkladu po trzech latach od eksplozji jest o tyle mało obiecujące, że np. produkty eksplozji trotylu (TNT) to węgiel pierwiastkowy czyli sadza, dużo azotu, tlenek węgla i woda.
2 C7H5N3O6→ 3 N2 + 5 H2O + 7 CO + 7 C
Azot, tlenek węgla i para wodna są gazami, i nie poczekają trzy lata na biegłych Prokuratury. W wysokiej temperaturze eksplozji, węgiel i tlenek węgla częściowo dopalają się we wtórnej reakcji z tlenem atmosferycznym do dwutlenku węgla, który też jest gazem i też nie chce czekać na biegłych.
Trzy lata po eksplozji TNT, na miejscu zostaje głównie sadza. Nota bene, sadza sadzy nierówna, i można dyfraktometrem rentgenowskim sprawdzić formy krystaliczne węgla w tej sadzy. Jeśli jest tam tylko amorficzny węgiel, to sadza pochodzi z pożaru. Jeśli wykryte zostaną struktury krystaliczne grafitu i diamentu, to z eksplozji materiału wybuchowego. No i w razie wybuchu zostają rownież mikroślady TNT i 2,4-DNT.
Mikroślady nieprzereagowanego (TNT) lub częściowo przereagowanego (2,4-DNT) materiału wybuchowego biorą się stąd, że podczas detonacji fala uderzeniowa dezintegruje ładunek wybuchowy zanim reakcja wybuchowego rozkładu skończy przetwarzać całą masę MW. Ładunki wybuchowe zawsze konstruuje się tak, żeby w miarę możliwości w reakcję wybuchowego rozkladu weszła cała użyta masa materiału wybuchowego. Niemniej to jest ideał w skali makro, zaś w rzeczywistości nie istnieją tak perfekcyjne ładunki wybuchowe, by mogły detonować nie pozostawiając wokół siebie mikro- i nanośladow użytego MW.