Pierwsze, co się nasuwało to jakiś zmasowany atak ze strony międzynarodowych organizacji ekologicznych, tych samych, którym nie przeszkadzał Gazociąg Północy biegnący slalomem obok zatopionych na dnie Bałtyku w czasach wojny beczek z iperytem. Jako drugi sposób, jak niektórzy twierdzą już z powodzeniem zastosowany, stawiałem na odkupienie licencji na wydobycie za pomocą podstawionych firm.
Oba sposoby wydają się obiecujące, lecz niestety kosztowne. W sukurs Putinowi pospieszył właśnie Włodzimierz Cimoszewicz herbu „Carex”.
W „Radu zet” ten niezatapialny „mąż stanu” w III RP powiedział: - „Obawiam się gigantycznej sensacji, skandalu w nadchodzących miesiącach, bo może się okazać, że (…) gazu łupkowego po prostu w Polsce nie ma”
Według Cimoszewicza powołującego się na profesora Krzysztofa Szamałka z UW wszystko to przez błąd maszynowy, jaki w czasach PRL-u popełniono publikując dane na temat odwiertów.
Włodzimierz Cimoszewicz:– „W niewłaściwym miejscu postawiono przecinek przy relacjonowaniu wyników tych odwiertów. I w związku z tym podstawą do tych wszystkich szacunków była wielkość dziesięciokrotnie większa od rzeczywistej”
Cimoszewicz nie wie, albo udaje, że nie wie o tym, że wiedza, iż w Polsce występuje rezydualny gaz w dużych ilościach pochodzi dzięki badaniom dotyczącym powstawania metanu i jego migracji w osadach, jakie wykonano już w III RP.
Biorąc na poważnie sensacje ogłoszone przez Cimoszewicza to 111 koncesjonariuszy (stan na 1 września 2012 roku) w tym światowe koncerny to banda kompletnych idiotów wyrzucających pieniądze w błoto po przeczytaniu wyprodukowanego w czasach komunistycznych maszynopisu, w którym pomylono przecinki.
Towarzysz dał niezłego czadu w sprawie gazu z łupków mając nas wszystkich za głupków.
Źródło:
http://wiadomosci.onet.p…
Polecam moja książkę:
Sprzedaż: www.polskaksiegarnianaro…, United Express, Warszawa, ul. Marii Konopnickiej 6 lok 227, Tel. 502 202 900
