Co to znaczy "związał siły"? Ano, w czasie wojny często zdarza się, że wielka armia napotyka na silny opór stosunkowo nielicznych oddziałów przeciwnika. Jest potężna, ale nie może ruszyć naprzód bez ich pokonania. Została przez nie "związana " i nie jest w stanie realizować swoich strategicznych celów. W podobnej sytuacji znalazła się obecnie Platforma Obywatelska, a ogólniej cały obóz budowniczych III RP /dawna Unia Wolności, SLD, Palikot/. Na pierwszy rzut oka może się wydawać, że jest wręcz przeciwnie. Wskutek tragedii smoleńskiej PO przejęło wszystkie ważniejsze instytucje państwa i trzykrotnie wygrało wybory. To są niewątpliwie sukcesy, lecz tylko taktyczne. A co z celami strategicznymi ?
Najpierw trzeba sobie powiedzieć, na czym one polegają. Podobnie jak w czasach komunizmu chodzi o przekształcenie Polaka w nowego człowieka - prawdziwego Europejczyka, przedkładającego tożsamość europejską nad narodową, a prawa człowieka, permisywizm i tolerancję nad tradycyjne wartości chrześcijańskie. Temu służyła "pedagogika wstydu" uprawiana przez "Gazetę Wyborczą, czy hasła typu "wybierzmy przyszłość", głoszone przez Aleksandra Kwaśniewskiego i całe SLD. Tusk dokładał swoje obiecując "cuda", "zieloną wyspę" oraz "ciepłą wodę w kranie" - ideał pogodnego życia wypełnionego jedynie konsumpcją.
Tragedia smoleńska spowodowała, że perspektywa realizacji takich pomysłów gwałtownie się oddaliła. Nagle wielu ludzi przypomniało sobie o patriotyzmie, o obronie krzyża, o haśle "Bóg, Honor, Ojczyzna". Takie hasła zaczęto głosić jawnie, nie wstydząc się ich. Establishment naturalnie stara sie dawać odpór. Powielanie kłamstwa smoleńskiego jest coraz trudniejsze i pochłania coraz więcej sił, których nie można już użyć na tworzenie "wzorowych Europejczyków". Oczywiście niecierpliwi patriotyczni działacze narzekają nieustannie, że wciąż za mało ludzi walczy o wolną Polskę, a zwłaszcza, iż za mało młodych się angażuje. Procesy społeczne wymagają jednak czasu. Czy w roku 2002, a nawet w 2008 ktokolwiek mógłby sobie wyobrazić dziesiątki tysięcy Polaków demonstrujących na ulicach polskich miast w obronie Telewizji Trwam?
Najlepszym dowodem na to, że tak właśnie sprawy się mają, było wczorajsze przemówienie Tuska w Sejmie /TUTAJ/. Większość komentatorów zwróciła uwagę przede wszystkim na jego agresywność i histeryczny ton. To prawda, premier nie dorównuje jeszcze Hitlerowi w słynnej scenie z filmu "Upadek", lecz stara się na nim wzorować. Ważniejsza jest jednak treść tej mowy. Oto Tusk stara się odwrócić kota ogonem, próbując wykazać, ze to PiS działa na korzyść Rosji i szkodzi Polsce. Usiłuje więc odwołać się do wartości narodowych, z których kiedyś szydził /"polskość to nienormalność"/. Motywy Tuska dobrze rozszyfrowała Barbara Fedyszak-Radziejowska w portalu Wpolityce.pl /TUTAJ/:
"Ale myślę, że przemówienie D. Tuska trzeba umieścić w szerszym kontekście.
Po pierwsze tego, co wydarzyło się 10 kwietnia, w drugą rocznicę tragedii smoleńskiej. W wielu miastach i miasteczkach Polski, ale przede wszystkim w Warszawie pojawili się już nie gniewni, oburzeni i postrzegający samych siebie jako wykluczonych, lecz pewni siebie, opanowani, spokojni obywatele. Już wiedzę, że nie są wariatami i nie szukają w mediach potwierdzenia dla swojej normalności. Od Archikatedry św. Jana szli Krakowskim Przedmieściem obywatele demokratycznego państwa, godnie i spokojnie reprezentując wszystkie grupy i stany społeczne. Można powiedzieć, że była to "demograficzna reprezentacja wszystkich, także młodych pokoleń”, sporo inteligencji, ale także górale z Podhala, stoczniowcy ze Stoczni Gdańskiej, czy delegacje "Solidarności".
I to był pierwszy powód wystąpienie premiera".
Uważam, ze próba przejęcia terminologii i haseł narodowych przez premiera świadczy o strategicznej porażce Obozu III RP.
Jak dotrzeć do moich notek? - patrz /TUTAJ/.
- Zaloguj lub zarejestruj się aby dodawać komentarze
- Odsłony: 5160
I pewnie inne zobowiązania.