Przejdź do treści
Strona główna

menu-top1

  • Blogerzy
  • Komentarze
User account menu
  • Moje wpisy
  • Zaloguj

Metoda Pol Pota

Izabela Brodacka Falzmann, 31.01.2012
.

Z trzech haseł rewolucji francuskiej ludzie najbardziej przywiązali się do równości. Jest to jednocześnie hasło najtrudniejsze do zrealizowania, bo związane ujemnym sprzężeniem zwrotnym z innym hasłem, z wolnością. (Im większa wolność tym mniejsza równość i na odwrót).
Braterstwo natomiast każdy mógłby w zasadzie bez ograniczeń praktykować na własną rękę, niezależnie od wolności i równości. Nie wiadomo jednak dlaczego większość nie jest tym zupełnie zainteresowana.

Przepraszam za banał. Ludzie nie rodzą się równi. Jeden jest wysoki- drugi niski, jeden mądry- drugi głupi, jeden piękny- drugi brzydki, jeden odważny- drugi tchórzliwy.  Poza tym ludzie wcale nie chcą być równi. Wszystko robią, żeby się wyróżniać. Jest w tym zresztą jakaś nierozwiązalna antynomia. Chcą być jak wszyscy i jednocześnie wyjątkowi ( je sui unique au monde.......comme tout le monde). Widać to wyraźnie u dzieci. Jak  na przykład można nosząc drogie, obrzydliwe, fabrycznie podarte spodnie (jak wszyscy) czuć się jednocześnie wyjątkowym? To pytanie czysto retoryczne.

Bardziej interesuje mnie co innego. Reliktowa obolałość ludzi i ich przewrażliwienie wobec dawnych elit. Współczesne elity władzy i pieniądza ludzie akceptują łatwiej. Może dlatego, że się z nimi identyfikują i jak napoleoński żołnierz uważają, że noszą marszałkowską buławę w plecaku. Słysząc potwornie fałszująca gwiazdkę show biznesu, myślą, że potrafiliby śpiewać tak samo albo lepiej. Sława i pieniądze wydają się im być w zasięgu  ręki.

Jeżeli jednak ktoś przyzna się nawet przypadkiem do ziemiańskiego pochodzenia, albo powoła się na coś z tym pochodzeniem choćby pośrednio związanego, jest przegrany. Na indeksie są srebrne łyżeczki (choć przecież można takie kupić choćby na pchlim targu), konie,  siodła i wyszukane zdaniem antagonisty zainteresowania. Nie ma zmiłuj się – nawet marzniecie i głodowanie w górach jest poczytywane jako przejaw obrzydliwego wywyższania się.

Wiele lat temu czytałam opis pospolitego zabójstwa, które miało miejsce w małym miasteczku na peryferiach Polski. Mieszkanka czynszowej kamienicy wciągnęła do piwnicy córeczkę sąsiadów i ją udusiła, pozorując potem gwałt. Nie bardzo umiała wytłumaczyć motywów swego czynu, lecz naciskana przez śledczych, wreszcie wydusiła: „ oni się tak przechwalali tą małą, tak się wywyższali”.

Dotarła wtedy do mnie siła zjawiska, które socjologowie nazywają resentymentem.
To nie jest tak, że ludzie zazdroszczą sobie nawzajem samego faktu luksusowej konsumpcji. Nie jest tak, że ktoś, kogo stać tylko na polski kawior ( kaszankę) cierpi, że inni jedzą kawior prawdziwy.  Człowiek dotknięty resentymentem cierpi z przyczyny odrzucenia, odmówienia mu wartości, nie dopuszczenia do jakiegoś kręgu wtajemniczenia.

Dlatego przyznanie się do zimowych biwaków w namiocie nad jeziorem bywa przyjmowane z równie zapiekłą złością jak ewentualne przechwalanie się udziałem w balach, rautach i polowaniach.
Przyznanie, że wywoziło się codziennie gnój ze stajni na taczkach może być dowodem takiej samej aroganckiej pychy jakim byłoby na przykład stwierdzenie, że wsiadało się na konia po plecach stajennego.

Nie istnieje coś takiego jak nagi fakt- znaczenie nadajemy mu sami.
Inaczej mówiąc-  nocowanie w tatrzańskiej kolebie obraża ludzi, którzy nie mają najmniejszego zamiaru w kolebie nocować, jeżeli podejrzewają ( na ogół niesłusznie), że nocujący w kolebie czuje się lepszy od tych, którzy na nocleg w kolebie się nie zdobędą.

Mój znajomy dziennikarz chciał zlikwidować lekcje religii w szkole, żeby jego synowie nie czuli się gorsi, że na religię nie chodzą, chociaż wcale chodzić nie chcieli, a byli serdecznie zapraszani. Idąc tokiem takiego rozumowania należałoby zakazać alpinizmu, żeby ci , którzy nie chcą lub boją się wspinać, nie czuli się upokorzeni.
Należałoby zamknąć Filharmonię, gdyż jej bywalcy ośmielają zapewne wyżej cenić swój gust muzyczny od gustu miłośników disco polo.

Ciekawe, że gdy w grę wchodzi resentyment, używa się zwykle  argumentów finansowych. Wiele razy słyszałam glosy oburzenia, że za akcje ratunkowe TOPR płacą podatnicy i jest to głęboko niesprawiedliwe. Tak twierdzą zwykle sportowcy bierni, czyli miłośnicy piłki nożnej przeżywanej przed telewizorem z piwkiem. Choć ten sposób spędzania czasu jest mi najzupełniej obcy, nie przyszłoby mi do głowy zakazać wydawania publicznych pieniędzy na budowę stadionów albo żądać obciążenia kosztami tej budowy wyłącznie kibiców.

Sprowadzanie problemów obecności religii w życiu społeczeństwa  do pieniędzy jest dla mnie dowodem głębokiego resentymentu. Przypomina poważny konflikt małżeński, który wyraża się zastępczą awanturą o zupę.

Tak naprawdę chodzi o to, że niewierzący podejrzewają wierzących ( na ogół niesłusznie), że ci ostatni czują się lepsi. Wyraził to expressis verbis jeden z dyskutantów, żądając wykluczenia religii z życia publicznego i przestrzeni publicznej, żeby jak to powiedział „ nie było żadnego wywyższania się”.

Był sobie pewien człowiek, którego obsesją była absolutna  równość. Nazywał się Pol Pot, a właściwie Saloth Sar. Był uczniem JP Sartre’a. Zaraz po przejęciu władzy w Kampuczy ( Kambodży) zamknął szkoły, szpitale i fabryki, zlikwidował banki, zdelegalizował religię. Wszyscy, którzy czymkolwiek się wyróżniali, byli eliminowani ( ładny eufemizm, prawda?). Można było zginąć za posiadanie okularów, lub za zbyt delikatne dłonie. W klasztorach buddyjskich powstały burdele.
Po wyeliminowaniu 2,5 miliona ludzi nikt już w Kampuczy nie śmiał wywyższać się nad innych.
  • Zaloguj lub zarejestruj się aby dodawać komentarze
  • Odsłony: 7625
Domyślny avatar

piotr słaboszewski

01.02.2012 18:57

Dodane przez izabela w odpowiedzi na @joawa

Pani Izabelo, ja strzelam do Pani z pistoletu na wodę.
Domyślny avatar

piotr słaboszewski

01.02.2012 18:55

Droga Pani Izabelo, wyszliśmy od zakładu Pascala i przez rewolucję francuską doszliśmy do Sartre'a i Pol Pota. Z haseł rewolucji francuskiej droga jest mi tylko wolność; w równość, podobnie jak Pani, nie wierzę (uważam się za lepszego od wielu, ale też lepszych od siebie spotkałem). Braterstwa nie praktykuję i nie oczekuję od innych. Zadowalam się uprzejmością. Właściwie mógłbym podpisać pod Pani teorią resentymentu, ale doszedłem do tego passusu: "Sprowadzanie problemów obecności religii w życiu społeczeństwa do pieniędzy jest dla mnie dowodem głębokiego resentymentu. (...) Tak naprawdę chodzi o to, że niewierzący podejrzewają wierzących ( na ogół niesłusznie), że ci ostatni czują się lepsi." Stwierdzenie, że coś jest dowodem nie zastępuje właściwego dowodu. Publicznie przyznam Pani rację, jeśli potrafi Pani przekonać mnie, że moja niechęć, czy raczej zniecierpliwienie kościołem wynika z "cierpienia z przyczyny odrzucenia, odmówienia mi wartości, nie dopuszczenia do jakiegoś kręgu wtajemniczenia." Przede wszystkim dopuszczony byłem, bo odebrałem wychowanie katolickie, lekcje religii, sakramenty, etc. Odszedłem na własne życzenie. Mogę zazdrościć Pani, i trochę zazdroszczę, świetnego francuskiego (mój jest raczej rudymentarny), znajomości matematyki i fizyki (moje rozumienie fizyki kończy się na Newtonie), umiejętności jezdzieckich i alpinistycznych, ale, proszę wybaczyć, nie przynależności do kościoła. Dlaczego tyle o finansach kościoła? Bo jest on dziwnie zapobiegliwy w sprawach doczesnych, które według jego nauki, przynajmniej mnie tak nauczano, są marnością. W Polsce kościół wszedł na terytorium "cesarskie" i raczej zamierza na nim pozostać. Wracam do pytania, które postawiła Pani w poprzednim felietonie: "Czy tak bardzo przeszkadza Panu obecność symboli religijnych w przestrzeni publicznej?" Odpowiem pytaniem, chociaż to niegrzeczne. Czy tak bardzo przeszkadza Pani ich brak? Horror vacui? Ja nie jestem zwolennikiem państwa antyreligijnego, tylko neutralnego, "letniego". Zapewniam Panią, że w czas rewolucji nie znajdzie mnie Pani wśród jakobinów czy bolszewików. Ale Pani to już wie. Paradoksalnie, weług Nietschego, któremu zawdzięczamy teorię resentymentu, moralność chrześcijańska jest ucieleśnieniem "moralności niewolniczej", której to resentyment jest cechą charakterystyczną. Pozdrawiam.
izabela

Izabela Brodacka Falzmann

01.02.2012 20:38

Dodane przez piotr słaboszewski w odpowiedzi na Droga Pani Izabelo, wyszliśmy

To jest właśnie ten paradoks, którego nie potrafię przekonująco przekazać. Kościół katolicki nikogo nie odpycha. Dopuszczeni są wszyscy, ale nie chcą z tego skorzystać i mają za złe tym którzy korzystają. Jest to dokładnie tak jak ze wspinaczką. Ludzie, którzy wcale nie chcą się wspinać często reagują dość agresywnie na taterników. Pamiętam paniusię, która w Morskim Oku wygłaszała publicznie swoje credo, choć nikt nie chciał jej słuchać. A mianowicie, że taternictwo powinno być zakazane prawnie, a wspinacze ścigani jak pospolici mordercy. Wiedziałam, że ktoś ją uraził lekceważeniem i wystarczyłoby z nią pogadać "pa duszam", ale byłam wtedy za młoda, żeby przeciwstawić się grupie w której dobrze się czułam.
Do symboli religijnych jestem przywiązana, wyrośliśmy w tej kulturze. Proszę sobie wyobrazić, że ktoś likwiduje przydrożne kapliczki. Moim zdaniem symbole religijne są zupełnie neutralne, nie dostrzega się ich.
Zupełnie inną sprawą byłaby ingerencja instytucji kościoła w życie prywatne, jakieś świadectwa moralności do matury itp. Pisał o tym Parandowski w książce "Niebo w płomieniach". Sądzę, że żyjąc w II RP też buntowałabym się jak on. Jestem zaciekłą indywidualistką. Pozdrawiam.
Domyślny avatar

piotr słaboszewski

01.02.2012 23:02

Dodane przez izabela w odpowiedzi na @piotr słaboszewski

Pani Izabelo, opędza się Pani ode mnie jak od niesfornego szczeniaka (king charles spaniel?) Nasza rozmowa, niestety, zaczyna przypominać "comedy of manners" - pojedynek na "bon mots". Szkoda.
izabela

Izabela Brodacka Falzmann

02.02.2012 01:14

Dodane przez piotr słaboszewski w odpowiedzi na Pani Izabelo, opędza się Pani

Nie, to nie prawda, że się od Pana opędzam. Chciałabym Pana zrozumieć. Ja podejrzewałam, że Pan się drażni, że mnie Pan dla zabawy prowokuje i przyjęłam tę konwencję- Pan odebrał to jako zbywanie. Jak to mówią w filmach -Coś poszło nie tak .Zacznijmy jeszcze raz.
Kiepska ze mnie katoliczka, ale nie jest to konfesjonał, a ekshibicjonistyczne wyznania też nie byłby chyba w tych okolicznościach stosowne i mile widziane. Wyjątkowo dobrze rozumiem zwątpienie, niewiarę i jak to pisała Matka Teresa "noc ciemną". Doskonale rozumiem areligijność. Wiara jako zabobon, przesąd, w najlepszym wypadku tradycja. Jako przejaw bezradności człowieka wobec potrzeby transcendencji jaka w nim tkwi. Zupełnie nie rozumiem natomiast wojny z krzyżem, z kapliczkami,  z cudzymi lekcjami religii.
Zacytuję teraz tekst - dla mnie ważny. Proszę sobie wyobrazić, że zapamiętałam go po angielsku i nie umiem go zidentyfikować. Może źle tłumaczę, ale jak Pan wie mam zakaz pisania tu  w obcych językach. Myślę, że Pan go rozpozna, choć czasami wydaje mi się, że mi się przyśnił.
"Od zbyt wielkiej miłości życia, od nadziei i strachu uwolnieni, dziękujemy bogom jacykolwiek są, za to, że żadne życie nie trwa wiecznie, że umarli nie wstają z grobów i że każda, nawet najbardziej znużona rzeka dociera w końcu do morza".
Domyślny avatar

joawa

07.02.2012 19:22

Dodane przez izabela w odpowiedzi na @piotr słaboszewski

OGRÓD PROZERPINY Algernona Charlesa Swinburne'a .Serdecznie pozdrawiam.
izabela

Izabela Brodacka Falzmann

08.02.2012 23:28

Dodane przez joawa w odpowiedzi na mnie sie udało...

Bardzo dziękuję męczyło mnie to bardzo długo. Serdecznie pozdrawiam.

Stronicowanie

  • Pierwsza strona
  • Poprzednia strona
  • Wszyscy 1
  • Wszyscy 2
Izabela Brodacka Falzmann
Nazwa bloga:
Blog autorski

Statystyka blogera

Liczba wpisów: 1, 035
Liczba wyświetleń: 7,668,134
Liczba komentarzy: 20,764

Ostatnie wpisy blogera

  • Kto i w jakim celu propaguje pogańskie zwyczaje Halloween?
  • Rude Prawo
  • Skąd się biorą politycy?

Moje ostatnie komentarze

  • @ Lala To Pani też nie uważa ich za Polaków? Oj nieładnie. Oni uważali się sami za Polaków pochodzenia żydowskiego a nie za Żydów przypadkiem osiadłych w Polsce. Brandwajn choć przyjechał na…
  • @ LalaWarto tu przypomnieć osoby wybitne, które wyjechały do Izraela i tam tworzyły kulturę . Czy ktoś dziś pamięta taką postać jak Rachmiel Brandwajn. Wspaniałego znawcę literatury francuskiej. Na…
  • @ LalaJak to nie było? A emigranci po 68 roku? Czy zaprzecza Pani, że tworzyli kulturę?

Najpopularniejsze wpisy blogera

  • Upadek edukacji. Tym razem piszę jako fachowiec.
  • Historia pewnej kamienicy
  • Śpioszki rozmiaru XXXL

Ostatnio komentowane

  • Marcin Niewalda, Szanowna Pani IzabeloJestem na tropie genealogi Małyszczyckich i Płaskowickich z Widybora i okolic. Był tam Konstanty Płakowskicki - zesłany na Sybir za udział w Powstaniu Styczniowym. Czy Pani…
  • Izabela Brodacka Falzmann, @ Lala To Pani też nie uważa ich za Polaków? Oj nieładnie. Oni uważali się sami za Polaków pochodzenia żydowskiego a nie za Żydów przypadkiem osiadłych w Polsce. Brandwajn choć przyjechał na…
  • lala, pięknie, że Pani pamięta o tych, których wygnano i pozbawiono obywatelstwa - jednak całkowicie nie zrozumiała Pani tego, co napisałam;moja uwaga dotyczyła faktu banalnego - to nie Polacy…

Wszystkie prawa zastrzeżone © 2008 - 2025, naszeblogi.pl

Strefa Wolnego Słowa: niezalezna.pl | gazetapolska.pl | panstwo.net | vod.gazetapolska.pl | naszeblogi.pl | gpcodziennie.pl | tvrepublika.pl | albicla.com

Nasza strona używa cookies czyli po polsku ciasteczek. Do czego są one potrzebne może Pan/i dowiedzieć się tu. Korzystając ze strony wyraża Pan/i zgodę na używanie ciasteczek (cookies), zgodnie z aktualnymi ustawieniami Pana/i przeglądarki. Jeśli chce Pan/i, może Pan/i zmienić ustawienia w swojej przeglądarce tak aby nie pobierała ona ciasteczek. | Polityka Prywatności

Footer

  • Kontakt
  • Nasze zasady
  • Ciasteczka "cookies"
  • Polityka prywatności