Gdy na dzisiejszej konwencji Donald Tusk prezentował długo wyczekiwany program wyborczy Platformy, nie mogłem się oprzeć wspomnieniu pewnego wierszyka:
O większego trudno zucha,
Jak był Stefek Burczymucha...
— Ja nikogo się nie boję!
Choćby niedźwiedź... to dostoję!
Wilki?... Ja ich całą zgraję
Pozabijam i pokraję!
Te hieny, te lamparty
To są dla mnie czyste żarty!
A pantery i tygrysy
Na sztyk wezmę u swej spisy!
Lew!... Cóż lew jest?! — Kociak duży!
Naczytałem się podróży!
I znam tego jegomości,
Co zły tylko, kiedy pości.
Szakal, wilk?... Straszna nowina!
To jest tylko większa psina!...
(Brysia mijam zaś z daleka,
Bo nie lubię, gdy kto szczeka!)
Komu zechcę, to dam radę!
Zaraz na ocean jadę
I nie będę Stefkiem chyba,
Jak nie chwycę wieloryba! —
I tak przez dzień boży cały
Zuch nasz trąbi swe pochwały...
Jeśli ktoś nie pamięta puenty tego wiersza, to proszę sobie koniecznie przypomnieć jeszcze przed 9 października.
Krzysztof Pasierbiewicz
(nauczyciel akademicki)
- Zaloguj lub zarejestruj się aby dodawać komentarze
- Odsłony: 5137
Nienawiść do wyborców. Arogancja wobec wyborców. Pogarda dla wyborców. To program Tuska i PO.
Jedyny Program PO realizowany od 4[slownie cztery]lat,o dziwo skuteczny [na razie],to program polegajacy na straszeniu PIS-em.Ten program ma spowodowac ze POLSKA BEDZIE ROSLA W SILE A LUDZIOM BEDZIE ZYLO SIE DOSTATNIEJ!P.S.Gdzies juz to haslo obilo mi sie o uszy.Czyzby PRL?
to TVN i inne zaprzyjaźnione media.
Przecież juz dawno temu przedstawiła go niejaka Sawicka.
Program to proces tworzenia i podejmowania decyzji.W przypadku PO "tworzy się" duuużo decyzji, ale nikt nie ma zamiaru ich podejmowac, to zbyt męczące dla tych tęgich głów.
Com back do koryta i dorżnąć watahę. A resztę szpicrutą nauczyć moresu. Prawda, że piękny...
Szanowny Panie Krzysztofie.
Ma Pan rację, że to jest BURCZYMUCHA.
Konwencji w telewizorni nie oglądałem.
Ale o tym panu mam swoje zdanie.
Oj Tusku, Tusku !
Czyś Ty Polak, czyś Ty Rusku.
Oj Tusek, Tusek!
Czyś Ty Polak, czyś Ty Rusek.
Jam nie Polak, ani Rusek,
Jam jest Donaldtusek.
Jam jest Kaszub od Angeli,
Jam jest Niemiec od Markeli.
Wzrok mam taki maślany,
często jest on rozbiegany.
Mózg mam rozlasowany,
jestem też zakłamany.
Kłopotów mam bez liku,
Polska dla mnie jest do kitu.
Ale jeszcze was zachwycę,
ZDRAJCÓW przechwycę.
Obiecałem cuda,
lecz wyszła obłuda.
Rządzę kłamstwem,
oraz też partactwem.
Wiem, że rządzę manipulacją,
przecież rządzę nie mą nacją.
Jacek Kurski raz miał rację,
że reprezentuję inną nację.
Serdecznie Pana pozdrawiam.
Szanowny Panie,
jestem pełen podziwu za trafność charakterystyki Tuska przyrównując jego profil psychologiczny do profilu kilkuletniego Stefka Burczymuchy. W uzasadnieniu posłużę się tu interpretacją tego wiersza zamieszczoną w Wikipedii. Główny fragment przytaczam poniżej (w nawiasach moje komentarze):
„Bohaterem wiersza jest kilkuletni chłopczyk o wymownym nazwisku Burczymucha. Wymownym, ponieważ wyraz “burczymucha” oznacza zrzędę, kogoś gderliwego czy narzekającego na wszystko bez uzasadnienia. Nadanie takiego nazwiska nie mogło być zatem przypadkowe. Najwyraźniej jest to dziecko właśnie o tego typu cechach charakteru.
Z treści wynika, iż Stefek równie dobrze mógłby mieć na nazwisko Chwalipięta. Mówi, iż jest bardzo odważny i nikogo się nie boi, nawet niedźwiedzia. Byłby w stanie poradzić sobie z całym stadem wilków, hien i lampartów. Także z panterami i tygrysami dałby sobie radę. Lew to dla chłopca zwykły kociak. Wziąłby wszystkie te zwierzęta na swoją “spisę” – odmiana dzidy, broni używanej przez żołnierzy. Pewnie ma kawałek długiego kija i bawi się w rycerza.
[z kijem to prawda no ale z rycerzem w odniesieniu do Tuska bym się wstrzymał. Rycerz zawsze działa w sposób jawny a nie podstępnie, od tyłu, w plecy]
Gdyby musiał, pozabijałby wszystkie, aby one nie zrobiły krzywdy jemu.
[Tusk do niedawna nie wiedział, że nie każde polowanie na lwy w 100% się udaje. Czasami udaje się w 50%]
W nawiasie czytamy o Brysiu, to jest pies realny, którego Stefek mija z daleka.
[Tusk nie tylko Brysia mija z daleka]
Nie, nie boi się go, choć może ktoś go o to podejrzewa, po prostu nie lubi szczekania [nie dziwię się bo na miejscu Tuska wycia całego stadionu np. Arki też bym nie lubił. A już słychać z oddali kolejne stadiony]. “Komu zechcę, to dam radę!” – to zdanie podsumowujące poprzednie przechwałki chłopca, ale nie kończące je. Słyszymy jeszcze inne, a dotyczą zapewnienia, iż bohater wyruszy na morze i z pewnością schwyta wieloryba.”
[To już nie jest aktualne. Po ostatnich wypowiedziach Tuska można odnieść wrażenie, że chodzi o szprotkę – skutek ostatnich sondaży]
Obserwatorem i komentatorem, a także świadkiem zachowania chłopca jest podmiot liryczny [ani chybi jakiś zakochany bezkrytycznie w Tusku leming]. Informuje on, iż przechwalanie się to ulubione zajęcie malucha. Wszyscy słuchacze z pewnością uwierzyliby Stefkowi w jego odwagę, gdyby nie inne wydarzenie wspominane przez podmiot. Pewnego dnia chłopiec zasnął gdzieś na sianie, a gdy się obudził, bardzo się przestraszył do tego stopnia, iż narobił hałasu i pędem pobiegł do taty. Mówił, że zobaczył tygrysa albo lwa i ów dziki zwierz zjadł mu śniadanie. Słowa i przerażenie Stefka tata potraktował całkiem serio i poszedł ze służbą zobaczyć to monstrum. Okazało się jednak, iż na sianie zobaczyli małą polną myszkę. Siedząc, jadła żółty ser z kanapki Burczymuchy. To oczywiście przekreśla wcześniej deklarowaną odwagę dziecka. (...).”
[tak właśnie będzie po 9 października – co wsadzi ręką pod poduszkę to będzie wyczuwał kolejną białą myszkę. Co się rozglądnie dookoła to będzie widział same myszy a to już nie będzie snem. Cóż, w życiu za wszystko płaci się rachunki, za polowania w szczególności].
"Jestem Papkin, Lew Polnocny ...".
Poprawiam sama siebie. "Jestem Papkin, Lew Polnocy ...". Skad to drugie "n" poprzednio, to nie wiem. Przecie kwestie Papkina znam prawie na pamiec. Przepraszam. I zacnego czcigodnego i godnego szacunku wszelakiego Pana Pasierbiewicza serdecznie pozdrawiam.