Dwie rzeczy mnie ostatnio niesłychanie denerwują, każda z trochę innej półki. Obie podrzucone mniej lub bardziej świadomie do myślenia i pisania, mielone, rozsypywane, nieznośne.
Jedna to „szczaw”. Bezczelna i bezduszna wypowiedź Niesiołowskiego podchwycona przez „nasze” gazety i „naszych” komentatorów, obracana setki razy, wykręcana, stosowana do wszystkiego – do zupy, do powieści, do piosenki – jest nie do zniesienia. Na sam widok nieszczęsnego szczawiu w rowie dostanę chyba drgawek. Jego przyczyną nie będzie Niesiołowski, tylko szanowni jego polemiści. Czy koniecznie trzeba podejmować każdą wrzutkę medialną? Na tym przykładzie można przećwiczyć, jak łatwo nami manipulować. Wystarczy wymyślić dobry greps Niesiołowskiemu czy innemu. Na pewno porzucimy pracę, rodzinę, gazety i będziemy mielić te czy inne sformułowania do skończenia świata. Tymczasem za taką wypowiedź powinno Niesiołowskiego spotkać wymowne milczenie i skarga poselska do komisji etyki (jasne, że bezskuteczna, ale za to zdrowa moralnie).
Druga to pani Wójciak i jej nazwanie papieża Franciszka. Też niejeden złapał wiatr w żagle. Jedni „dla praw autorskich”, inni dla wytłumaczenia, że obraziła głowę innego państwa. I większość z zastosowaniem pełnego brzmienia użytego przez nią przekleństwa. Toż dopiero zwycięstwo tej baby i jej poziomu. Pani Wójciak uzyskała niesamowity efekt - Polska rozwścieczona i obrażona używa tych wykluczonych do tej pory w kulturalnym dyskursie słów. Skoro ona tak powiedziała, to... to Boga nie ma? wszystko wolno? Trudno wyobrazić sobie lepszy sposób na oswojenie Polaków z tym ohydnym wulgaryzmem, lepszy sposób na sformatowanie naszych umysłów tak, żeby coraz mniej i słabiej reagować na to bezprzykładne chamstwo. Bo tacy jesteśmy dotknięci, że aż sto razy to powtórzymy. Coraz przyzwoitsi ludzie z coraz większym smakiem i swobodą posługują się tym słowem, dorzucając do niego d.. i inne litery. Marsjanin zdumiałby się widząc, jak między sensacyjnym wyborem papieża a Świętami Zmartwychwstania Pańskiego, Polacy jak Polska długa i szeroka rzucają ohydnym mięchem, podnosząc je do rangi najpopularniejszego już dziś słowa.
Używanie rynsztokowych słów to przemoc psychologiczna. Ja się w takiej sytuacji czuję pobita, jakby ktoś wymierzył mi bolesny policzek. Smutne dla mnie, że z powodu "praw autorskich Pani Ewy Wójciak", muszę być pobita również przez tych, co ja krytykują i wydziwiają nad jej brakiem wychowania.
Ona ma prawo sobie nienawidzić papieża, ale my (ona zresztą też) mamy obowiązek ograniczać słownictwo do ogólnie uważanego za przyzwoite. Uważam, że jej wybryk nie upoważnia do naśladownictwa w jakiejkolwiek, najszlachetniejszej intencji.
Zaborcy rozpijali chłopów polskich, wydając im przymusowo część zapłaty w wódce, żeby ich zdemoralizować. Rozdzieramy szaty nad „desantem” ze wschodu, nad komunistami, którzy zabrali nam tyle życia i normalnej historii. Jak myślicie, kto się cieszy z tego, że zajmujemy się „szczawiem” a nie gazem łupkowym a nie szpitalami czy szkołą, kto się cieszy z programów Wojewódzkiego, z „Dnia świra”, a teraz z „upowszechnienia kultury” przez p. Wójciak?
Czy naprawdę chcieliśmy się znaleźć w tym miejscu?
***
Mój śp. Ojciec skończyłby dziś sto lat. Był w Rosji, w Powstaniu, wśród ułanów, żołnierzy i artystów. NIGDY nie usłyszałam z jego ust żadnego tego typu słowa, nawet tylko tego na „d”. Po prostu nie widział powodu, żeby pod jakimkolwiek pozorem zniżyć się do tego poziomu. I po stu latach w mojej rodzinie nadal nikt nie przeklina. Czego i Państwu życzę.
- Zaloguj lub zarejestruj się aby dodawać komentarze
- Odsłony: 7595
Pozdrawiam
Nie proponują bibułek. Naprawdę to po prostu nieznośne, że albo "bibułka", a jeżeli nie "bibułka" to rzucanie "ch...".
Ci, co stracili nadzieję na kulturę i szacunek do własnego języka - niech wyjadą dokądkolwiek i posłuchają, czy ktokolwiek na świecie tak się wyraża w publicznym dyskursie, żeby na cokolwiek zwrócić uwagę? Może to ich zastanowi.
Rzeczywiście, Polacy nie gęsi i swój język mają. Ohydny.
Sikorski nie tyle mówił coś po paru tygodniach ciszy, ile mówił po 15 minutach, że winni sa piloci i naciski prezydenta, bo taki był przekaz dnia w PO esemesem, ujawnionym przez gen. Petelickiego, który już popełnił samobójstwo, wiec nie potwierdzi, że widział takiego esemesa.
Zapraszam na obchody smoleńskie 10 kwietnia, tam zobaczy Pani inną Polskę.
Nazywanie zła po imieniu to nie to samo, co posługiwanie się tym złem, choćby slownym, jestem temu przeciwna.