Zacznę od końca. Teza, pointa, wniosek:
Nie będzie żadnego rozwoju Polski, żadnej innowacyjności, żadnej konkurencji, rozwoju gospodarczego, nowoczesnego państwa, dopóty, dopóki wszelkie koszty kryzysu/ów (ile ich w moim życiu było...), nie przestaną być przerzucane, na najsłabiej opłacanego pracownika.
Mało tego, słuchajcie (czytajcie): Ewo Stankiewicz, Januszu Rewiński, Piotrze Duda!*
Ludzie nie wychodzą na ulice, nie protestują, nie jadą do Warszawy, pokazać co myślą o rządach PO-PSL.
To wszystko, a nawet więcej rzeczy nie zrobią, z jednej prostej przyczyny. Nazywa się ona: 1600 PLN brutto (1181,38 PLN "na rękę").
Tyle płaci pracodawca, pracownikowi w: Garwolinie, Grudziądzu, Rabce-Zdrój, Kętrzynie, Głuchołazach i Włodawie. Tyle płaci, we wszystkich miastach powiatowych, we wszystkich gminach, a zdarzy się, że w miastach wojewódzkich. Bo niby czemu ma więcej płacić?
Oto cytat z listu, do Piotra Dudy przewodniczącego NSZZ "Solidarność". Napisał go, zbulwersowany Prezes Związku Przedsiębiorców i Pracodawców Cezary Kaźmierczak.
"(...) przedsiębiorcy mają głęboko w dupie, jaką Pan zechce ustanowić płacę minimalną czy zlikwiduje Pan umowy cywilno-prawne."
i
"Informuję Pana, że damy rade, cokolwiek Pan jeszcze wymyśli. Ograniczymy nasze przedsięwzięcia, wyjedziemy z nimi zagranicę, będziemy zatrudniać wyłącznie na działalność gospodarczą, ograniczymy zarobki „do ręki” dla pracowników, w ostateczności będziemy zatrudniać na szaro. Damy radę."
Mógłbym na tym zakończyć swoją notkę. Moja teza, obroniła by się sama.
Jednak łatwo nie będzie. Pociągnę temat.
Mam nadzieje, że prezes Cezary Kaźmierczak nie jest idiotą. Mam nadzieje, że nie robi idiotów z nas. Chociaż...tertium non datur.
Ponieważ...ja od 20 lat, od '93 r jestem zatrudniany właśnie na takich zasadach, jakimi (eureka!) "grozi" Pan Prezes. Od 20 lat!
Zarabiam brutto 1600 PLN, netto-kilka razy więcej. Nobel dla polskich pracodawców, z ekonomii: netto > X razy brutto!
Ale ja i tak jestem w komfortowej sytuacji: "do reki" (netto) czasem mam x razy więcej, niż brutto.
Tylko przypominam: co zmusi pracodawce, do zapłacenia więcej niż 1181,38 PLN, w Garwolinie, Grudziądzu, Rabce-Zdrój, Kętrzynie, Głuchołazach i Włodawie?
Konkurencja?
Nie bądźmy naiwni...W takich miejscowościach jest "pięciu na krzyż" przedsiębiorców. A tych miejscowości są setki, tysiące. Warszawa jest tylko jedna. Oprócz niej, jest jeszcze Poznań.
Ale bywa jeszcze gorzej: znajoma w "Żabce" zarabia 800 PLN "do reki"/m-c. Niemożliwe? Heh..jest zatrudniona, na pół etatu. Pracuje cały etat. A może nawet więcej niż 40 godz./tydz. Pracodawca powie: "to żadna praca, warta tyle ile Ci płacę".
No dobrze...to daj mi pracę, za która przeżyje dłużej niż tydzień, bo to tym bardziej, nie moja wina, iż starczy mi tych pieniędzy, na tydzień!
Gdzieś tam przemykają dane GUS-u o średnich płacach w sektorze państwowym (ponad 3 tys. PLN brutto) - to jest obraza zwykłej inteligencji, chociaż z drugiej strony...w "sektorze państwowym", jest to pewnie możliwe. Natomiast, w sektorze małych i średnich przedsiębiorstw, zatrudnionych jest 70 % pracujących. I tam jest „głęboka dupa” (by Kaźmierczak).
Reasumując, wkleję swoje tezy, raz jeszcze :
Nie będzie żadnego rozwoju Polski, żadnej innowacyjności, żadnej konkurencji, rozwoju gospodarczego, nowoczesnego państwa, dopóty, dopóki wszelkie koszty kryzysu/ów (ile ich w moim życiu było...), nie przestaną być przerzucane, na najsłabiej opłacanego pracownika.
* W notkach, wypowiedziach, Wywołanych przeze mnie, pojawia się nutka zrezygnowania, może zdziwienia, iż ludzie nie organizują się oddolnie. Protesty i wiece, raz udają się lepiej, raz są blade i anemiczne. No więc, oto odpowiedź, czemu tak jest:
Drugą dekadę...właściwie, już trzecią dekadę, jesteśmy rżnięci przez pracodawców, ciężko jest wiązać koniec z końcem. Wiece już nic nie dają (vide: TV Trwam, marsz Solidarności, przeciw "ustawie emerytalnej '67"). Jeśli weźmiemy pod uwagę, realną średnia pensje, w kraju, wyjdzie Wam, iż statystycznego niezadowolonego z obecnej sytuacji, nie stać nawet na bilet do Stolicy, żeby sobie "poprotestować"...O poczuciu bezsilności i opuszczenia, nie wspomnę. Bo komu ma pożalić się znajoma z "Żabki"? Ma założyć Związek Zawodowy Pracowników Żabki? Albo co mają zrobić murarze, pracujący "na czarno" w Warmińsko-Mazurskiem?
Nam, oddolnie pozostaje wziąć chyba drewniane piły...ale, tak się nie da.
Cała nadzieja w Was, "celebrytach" odrzuconych (mam nadzieje, bez Waszego żalu) z głównego mainstreamu. To Wy musicie mieć tą siłę, którą wysysa z Nas praca, na niewolniczych pensjach. I piszę to bez egzaltacji.
Musicie mieć tyle woli w sobie, żeby powoli wyciągać nas, z tej zakrzepniętej lawy. Nie chce słyszeć/widzieć rezygnacji.
Jak trzeba walczyć?
Czekamy na TV Republika.
Może trzeba tak, jak prof. Zybertowicz (happening w studiu TVN 24, dotyczący poprzednich kłamstw wypowiadanych przez dziennikarzy TVN-u).
My z Garwolina, Grudziądza, Rabki-Zdrój, Kętrzyna, Głuchołazów i Włodawy i tysiąca innych miejscowości, nie mamy szans zrobić nic. My tam mamy mniejsze klony ( bo Prezes może być tylko jeden), pana Kaźmierczaka, który dokładnie się wyraził, gdzie dokładnie ma nas, Niewolników.
Dla zainteresowanych, link do wiekopomnego listu:
http://www.biztok.pl/Pan…
P.S. Wątków jest tak wiele, że mógłbym i tom napisać..Chodzi mi o to, że jeśli po dwudziestu paru latach „wolnego rynku”, pracodawcy na tyle się „uwolnorynkowili”, że mają czelność, tupet i odwagę, wynagradzać, za miesięczną pracę, równowartością 195 euro, a w większości przypadkach 290 euro, to rewolucję i reformę, trzeba zacząć od systemu obciążeń podatkowych i transparentności działań i cywilizowania (vide:„głęboka dupa” pan literat i troglodyta, w jednym Kaźmierczak) pra-co-daw-ców!
- Zaloguj lub zarejestruj się aby dodawać komentarze
- Odsłony: 5447
Samo to się nie zmieni.
Pozdrawiam