Witaj: Niezalogowany | LOGOWANIE | REJESTRACJA
Smutno o stoczniach
Wysłane przez Seawolf w 04-03-2013 [16:53]
1 marca o godz. 14.37, elektryczne stopery w gdańskiej stoczni puściły stojący na pochylni B-1 prom a w zasadzie kadłub promu, dla norweskiego armatora. Piękny prom. I, wbrew pozorom, jest to smutna wiadomość, ze względu na to, że, jak rozumiem, a obym się mylił, to ostatni statek zwodowany w stoczni. Sic transit gloria mundi, chciało by się powiedzieć. Polska była kiedyś światowym potentatem w produkcji statków. Oczywiście, prawdą jest, że sprzedawaliśmy statki do Związku Sowieckiego za ruble transferowe, choć za wyposażenie statku płaciliśmy dolarami. Interes był taki sobie, choć w skali kraju można pewnie liczyć jakoś inaczej. Niektórzy jeszcze pamiętają. I pamiętają też, że stocznie były fortecami ruchu oporu przeciw komunizmowi. I może dlatego właśnie z taka zaciekłością zostały zniszczone? To znaczy początek zniszczenia niewątpliwie został wywołany przez władzę ze względów politycznych (Rakowski), potem już poszło samo: zadłużenie, chaos, mafijne porachunki…
Tu muszę wspomnieć o zapomnianej śmierci kapitana Hutyry zaangażowanego w ratowanie stoczni. Powinien on być wymieniany na wczesnej liście Seryjnego Samobójcy, jednak jakoś cicho nad ta śmiercią. No, kiedyś trzeba będzie wrócić i trochę napisać na ten temat.
Jak łatwo niszczyć coś, co trwało od dziesięcioleci… Jeszcze od czasów Stoczni Lenina, czy Danziger Werft z brytyjsko-francusko-polsko-gdańskim kapitałem (wymuszonym przez Ligę Narodów) czy Schichau Werft i Kaiserliche (Koenigsliche) Werft. Teraz cała wartość tych stoczni to tereny. Właściciele, to właściwie już tylko spekulanci gruntami.
„To, co się teraz dzieje - burzenie budynków na terenie stoczni - to konsekwencja planu sprzed dziesięciu lat i coraz częściej ludzie zaczynają to dostrzegać. Teren stoczni jest niemal tej samej wielkości, co Główne Miasto, zaś Droga do Wolności - Długiej i Długiego Targu (...)- mówił Jacek Dominiczak, architekt i profesor Akademii Sztuk Pięknych w Gdańsku. Jego autorska wizja Młodego Miasta "zakłada utworzenie na terenach postoczniowych miejskich kwartałów zabudowy z jednokierunkowymi ulicami".
Trudno przypuszczać, by z całościowych projektów coś wyszło, skoro teren jest poprzecinany i porozdzielany miedzy wielu właścicieli. Będziemy więc oglądać jedynie rozprzedawanie kawałków pod różne centra handlowe, jak sądzę.
- To piękny plan, ale czysto akademicki, bo Młode Miasto należy obecnie do sześciu - siedmiu właścicieli terenów postoczniowych, a te ulice swobodnie tną ich tereny. Jedna z nitek ul. Nowej Wałowej dodatkowo biegnie przez planowane centrum handlowe - mówił przedstawiciel jednego z właścicieli gruntów na Młodym Mieście, jednocześnie dodając, że jest otwarty na dyskusje, ale nie aż tak rewolucyjne.
I tyle, jeśli chodzi o stocznię. Inwestor katarski dostał kataru i zniknął tam, skąd nigdy nie wychodził, czyli z niebytu. Nie wiem, jak w Gdańsku, ale w Gdyni największym pracodawcą w mieście jest… Urząd Miejski. Reszta to handel, warsztaty, usługi, drobiazgi, chciałoby się powiedzieć, zgodnie z planem, w którym Polska i kraje Mitteleuropy miały uzupełniać przemysł niemiecki. W sumie, po co cokolwiek produkować, skoro wszystko zostało już wyprodukowane w metropolii? Bezkarnie tego się robić nie da. Ceną jest degradacja i ubezwłasnowolnienie. Pamiętam lata osiemdziesiąte i pamiętam eksplozję drobnej wytwórczości i handlu. Jakby ktoś zdjął pokrywkę z garnka z gotującą się wodą. Nic z tego dziś nie pozostało. Ten Urząd Miejski, jako największy pracodawca. Co robią ci wszyscy ludzie na ulicach? Czym się zajmują? Wychodzi na to, że to urzędy i handel. Jak się czyta różne źródła, wychodzi na to, że nie ma pracy dla starych, dla zwalnianych, dla młodych, beznadzieja. Jak żyć?
Zresztą, nie można powiedzieć, że w stoczniach nic się nie dzieje, owszem, coś tam się produkuje, jak nie statki, to wiatraki, jakieś inne rzeczy. Problem polega na tym, że stracono wyszkoloną, doświadczoną kadrę, ludzi, którzy potrafili robić cos więcej, niż proste prace, które można wykonać na pochylni na plaży w Indiach, czy Chinach. Pisano swego czasu o supernowoczesnych maszynach, które zakupiono niedawno, a teraz się je powoli tnie palnikami na złom i wywozi. Czas w przemyśle stoczniowym cofnięto o dziesięciolecia, tak, jakby w latach pięćdziesiątych przyjechali pionierzy i zaczęli coś dłubać z młotkami i palnikami na nabrzeżach.
Żeby było śmieszniej, w tym samym czasie stocznie w Niemczech, w Stralsundzie, zasilane i wspierane przez rząd niemiecki radzą sobie znakomicie, zatrudniając, nawiasem mówiąc, polskich pracowników, przy obopólnym zadowoleniu. W Polsce polskie władze powiedziały stoczniowcom, że jakieś fundusze, to się może i znajdą, ale żadnych statków sie produkować nie będzie. I już.
I, żeby było jeszcze śmieszniej, nie jest prawdą, że nie ma popytu na statki, ot, Polska Żegluga Morska buduje dla siebie 38 statków , za miliard dolarów, tyle, że w Japonii. Program odnowy floty z powodzeniem mógł być zrealizowany w polskich stoczniach, masowce, to proste statki, polskie stocznie bez trudu mogły je wybudować. Podjęto jednak decyzję, że wybuduje się je w Chinach, bo taniej, a potem jakoś wyszło że w Japonii. Czy koszt pracy w Japonii jest niższy, niż w Polsce? To coś nowego!
P.S. Zachęcam do czytania felietonów w „Gazecie Polskiej Codziennie”, „Warszawskiej Gazecie”, „Kubek Polityczny” i w Freepl.info. Jest też nowa książka, „Alfabet Seawolfa”!
http://multibook.pl/pl/p/Tomas...
http://sklep.radiownet.pl/inde...
Komentarze
04-03-2013 [17:21] - dogard | Link: tak wyglada dewastacja
krajowego przemyslu przez wasali niemiecko--kacapskich.Wkazdej dziedzinie i miejscu .Banda antypolakow na uslugach kolesi tuSSka, kwacha,komora i merkel.
04-03-2013 [18:25] - zwykły Polak | Link: smutne huty, smutne fabryki wagonów, smutne fabryki...
wielka smuta zarządzana przez smętnego smutasa - terminatora polskiej ekonomii. Będziemy się wstydzić, kiedy wnuki nas zapytają- co robiliśmy, żeby na to nie pozwolić... oglądaliśmy seriale o bogatych i wstyd nam było, że jesteśmy biedni. Schowaliśmy się pod stół.
04-03-2013 [21:20] - Daf (niezweryfikowany) | Link: Stocznie
".... zgodnie z planem, w ktorym Polska i.....mialy uzupelniac przemysl niemiecki."
----------------------
A gdzie jest ten plan ??? Kto go widzial ????
Ktos, kto nie potrafi i nie chce o swoje sprawy konsekwentnie i profesjonalnie zabiegac, jest bardzo dla innych wygodny. Bo zamkniecie stoczni w Polsce = wieksze obroty dla innych stoczni.Stocznie polskie oddano walkowerem - na rozwalke. To sie tutaj nikomu w glowie nie miesci. To nie wina tych innych, tylko samych Polakow, tych ktorych obowiazkiem jest dbac o interesy kraju i obywateli.
Niemcy przeciez nie pozwolili swoich stoczni (Rostock) zamknac. TO SAMO POWINNI ZROBIC POLACY.
Jak to sie robi ? Prosi sie najuprzejmiej o termin (terminy) rozmow, siada sie do stolu w towarzystwie dobrych i inteligentnych specjalistow i prowadzi sie rozmowy tak dlugo, az sie swoj cel osiagnie.
Prosze miec pretensje do Waszych Bolkow, ktorych sobie od 20-tu lat wybieracie !
Pozdrawiam
05-03-2013 [01:10] - darema | Link: stocznie
Witam napisałem parę słów komentarza ale "jakoś" nie ukazały się.
Powtórzę więc krótko: czytam Pana komentarze, są extra, jestem zadeklarowanym "moherem, faszystą, pisiorem, itd",jestem również morskim pracownikiem PŻM,i muszę wytknąć panu że umieszcza Pan nieprawdziwe informacje dotyczące budowy statków przez mojego Armatora.
PŻM wybudował 34 statki w Chinach i 4 statki w Japonii. Wszystko można sprawdzić na oficjalnej stronie PŻM.
Co do możliwości zlecenia budowy statków w polskich stoczniach w tamtym okresie nie ma Pan pełnych informacji, jest to ciekawy temat i można trochę poszperać żeby dowiedzieć się więcej, zachęcam.
Pozdrawiam