PiS chce zawalczyć o Leminga. Cykl spotkań pod hasłem „…I PO co Wam to było?” ma nie tylko uświadomić zaczadzonym Platformą, że od 2007 roku dokonują fatalnego wyboru, ale także stworzyć im szansę na bezbolesną rewizję własnych poglądów przy następnej wyborczej okazji.
Wielce szlachetna akcja, doceniam, ale sukcesu nie przewiduję. Można siać na skale, licząc na obfity plon, cuda się zdarzają . Ale bezowocny będzie ten sam zabieg dokonany nad grzęzawiskiem.
Zaburzone predyspozycje intelektualne i utrudniony dostęp do rzetelnej informacji nie mogły być decydującymi czynnikami, skutkującymi powstaniem mutanta, zwanego potocznie Lemingiem. Troszkę za mocno przywiązaliśmy się do przekonania , że Leming – to średnio szkodliwy okaz nadwiślańskiej fauny, który w sprzyjających warunkach przeobrazi się w świadomego obywatela. Wymyśliliśmy sobie nawet przypadłość, która zniekształciła mu psychikę i umysł - lemingoza. Wystarczy krótka terapia faktami, haust świeżego powietrza nie skażonego toksynami mainstreamu – i to minie, choroba cofnie się bez śladu, trująca ideologia zostanie odrzucona przez zdrowiejące umysły… Odzyskamy Polskę, podamy sobie ręce i będzie pięknie.
Nie będzie.
Lemingoza nie jest chorobą, nie jest ideologią, lecz - w ogromnej większości przypadków - świadomym, cynicznym wyborem. Łatwiej jest przyznać się do głupoty, niż do draństwa. Bezpieczniej jest okazać się idiotą, niż szują. Nie zastanowiło nas jeszcze, że Lemingi – pomimo przypisywanej im powszechnie ociężałości umysłowej – doskonale potrafią liczyć? Nie zwróciliśmy uwagi na fakt, że to Lemingi są rzeczywistymi beneficjentami tuskolandu?
Chodzi nie tylko o tzw. „elity”, wypromowane kosztem Elit. Chodzi też o miliony zwykłych zjadaczy chleba, którym normalnie funkcjonujące państwo postawiłoby wymagania, a normalnie funkcjonujący rynek pracy stworzyłby barierę w postaci zdrowej konkurencji. Odpowiedzmy sobie na pytanie – ile przypadków „karier” które parę lat temu nabrały tyleż gwałtownego, co niezrozumiałego rozpędu, znamy z własnego otoczenia? Ile miernot wypromowano kosztem wybitnych profesjonalistów? Ile firm upadło, bo ich właściciele „nie byli po właściwej stronie”? Rozejrzyjmy się uważnie. Gdzie są aktorzy, których ceniliśmy? Gdzie są dziennikarze, którym ufaliśmy? Gdzie się podziała miła pani ze szkoły, do której chodzi nasze dziecko? Co się stało z naszą koleżanką, która miała odwagę przyznać się publicznie do poglądów niezgodnych z linią Gazety Wyborczej? Kto zajął ich miejsca? Lemingi! Rzekomo ogłupione, rzekomo nieświadome Lemingi! Nie łudźmy się, że ci ludzie nagle poddadzą się prawom rynku albo przypomną sobie, że mają sumienie. Nie proponujmy im rewizji własnych poglądów, bo oni nie mają czego zrewidować. Oni z pełną premedytacją wybrali sobie miejsce w społeczeństwie i zrobią wszystko, żeby je utrzymać. Trzeba będzie, to wykonają najobrzydliwszą robotę. Przykład łódzkiego mordercy świadczy, że nie ma już żadnych granic, że w użyciu są wszystkie metody, z fizyczną eliminacją przeciwników politycznych włącznie. To nie jest stado ospałych pluszaczków. To jest armia obrońców status quo, która będzie walczyć, kiedy zechcemy jej odebrać możliwość żerowania.
Weźmy najmniej drastyczny ( teoretycznie) przykład: czy wyleczy się z lemingozy rozbudowana do monstrualnych rozmiarów kasta urzędnicza? Ależ skąd! Kasta urzędnicza wyznaje wręcz PROGRAMOWĄ lemigozę , bo to zapewnia jej bezpieczeństwo i profity.
Idźmy dalej. Młodzi pretendenci do kasty urzędniczej, starzy pretendenci do bycia „autorytetami”, wieczni pretendenci do trudno osiągalnych grantów, uliczni pretendenci do bycia celebrytami też nie są altruistyczni. Doskonale wiedzą, na którym talerzyku leżą konfitury. Będą wypluwać z siebie setki inwektyw na sam dźwięk nazwiska J. Kaczyńskiego, wydawać okrzyki zgrozy na samo wspomnienie A. Macierewicza, ryczeć ze śmiechu, kiedy usłyszą „Ojciec Rydzyk, Radio Maryja” , lać do zniczy, jeśli ktoś ośmieli się je zapalić w hołdzie zamordowanym w Smoleńsku, rwać na drobne strzępy kwietniowe tulipany, wrzeszczeć zespołowo „mohery do gazu!!” i deklamować formułki o „strasznej mowie nienawiści, która szerzy się z winy PiS”. Będą bronić do upadłego teorii pancernej brzozy nie dlatego, że w nią wierzą, ale dlatego, że wygłaszanie bredni o pancernej brzozie jest przepustką do dobrej pracy i pieniędzy, i otwiera wiele drzwi, szczelnie zamkniętych przed tymi, którzy nigdy się takimi bredniami nie skompromitują. Nie wykształcenie, nie wybitne zdolności, nie profesjonalizm i uczciwość, lecz doszczętne zdemoralizowanie stało się w naszym pięknym Kraju największym atutem i gwarantem kariery. Możemy być wspaniałomyślni, możemy szlachetnie wyciągać rękę do zgody, ale nigdy nie zapominajmy, że tu nie wyciąganie ręki do zgody jest potrzebne, lecz RESOCJALIZACJA.
Mamy w kraju piętnaście milionów ludzi, którzy od dziesięcioleci uważają, że nie dorośli jeszcze do dokonywania wyborów. To ich, upokorzonych przez Polskę Ludową, utwierdzonych przez III RP w przekonaniu, ze nikomu nie są potrzebni, należy przekonać, że są solą tej Ziemi i przeciwwagą dla spodlałej części Narodu.
- Zaloguj lub zarejestruj się aby dodawać komentarze
- Odsłony: 5179
Pozdrawiam!