Problemy in vitro i chorych na raka

Gdy premier Tusk zaraz po swoim II expose odbywał rajd po mediach jednym z pierwszych pytań jakie mu zadawano była kwestia refundacji przez państwo zapłodnień in vitro, czyli temat, który premier pominął w II expose. Gdy w tym samym czasie w tok.fm występował minister finansów pierwszym pytaniem red. Wielowieyskiej nie była kwestia sfinansowania obietnic premiera lecz właśnie kwestia in vitro. Tuszę, bo nie oglądałem, iż Tomasz Lis kwestii in vitro poświęcił przynajmniej jeden cały program. O in vitro pytają Monika Olejnik, Andrzej Morozowski. Jest to kwestia poruszana niemal w każdym programie publicystycznym i to zwykle na pierwszym lub czołowym miejscu.

O co więc chodzi z tym in vitro?
Jest to sposób by bezpłodne dotąd pary mogły mieć dzieci. Zabieg jest całkowicie legalny, trzeba jednak za niego zapłacić, koszt to ok. 10 tys. zł za jedną próbę, przy mrożeniu zarodków kolejne próby są tańsze. Jednak kwestia tego co stanie się z niewykorzystanymi zarodkami budzi sprzeciw kościoła katolickiego. Skuteczność metody to ok.45%.
Jaka jest skala problemu? Dotyczy on ok 20 tys. par, czyli miasta wielkości Oświęcimia, Świnoujścia czy Nowej Soli, przy czym prawdopodobne jest, że gdyby państwo refundowało koszty liczba ta mogłaby wzrosnąć.

Porównajmy tę kwestię z inną kwestią medyczną, o którą nikt w wyż. wym. programach nie pyta. Otóż wg danych z roku 2010 w Polsce rocznie przybywa 140 tys. chorych na raka, jednak w ciągu 10-15 lat liczba ta powinna się podwoić. Czyli obecnie przybywa po 1 Rybniku chorych na raka rocznie, za 10-15 lat przybywać będzie po 1 Katowicach czy Białymstoku. Z tych 140 tys. 90 tys. umiera (mniej więcej Płock). 1% chorych, czyli ok.14 tys. rocznie to dzieci, czyli osoby poniżej 18 roku życia. Logika podpowiada, że jeśli w tej sprawie nic się nie zmieni wkrótce na raka umierać będzie rocznie ok. 180 - 200 tys. obywateli, czyli miasto wielkości Rzeszowa, Zabrza, Kielc czy Torunia.

Dlaczego więc, przepytując rządzących, czy opozycję dziennikarze nie rozpoczynają rozmowy od pytania co robią/zrobią by ograniczyć ryzyko zachorowania na raka, a pytają czy są za in vitro czy przeciw? Logicznie rzecz biorąc ryzyko zachorowania na raka dotyczy każdego, a w ciągu kilku, kilkunastu lat wzrośnie ono dwukrotnie. Zaś problem refundacji za zabiegi in vitro dotyczy i znacznie mniejszej grupy osób i nie jest on problemem dotyczącym tak podstawowej kwestii jak to, czy obywatel będzie żyć czy nie.

Odpowiedź na  to znają sami prowadzący programy. My możemy jedynie spekulować.

Spekulacja 1:
Może chodzić zalecenie od władz PO. PO wyspecjalizowało się w przemyśle przykrywkowym. Znacznie korzystniejsze dla władzy będą nawet pytania o refundację in vitro niż np. o sfinansowanie obietnic premiera. Pierwsza kwestia to koszt ok. 200 mln zł, kwestia druga to, wg samej PO 700-800 mld. Poza tym znika kwestia Amber Gold, kwestia masowych odejść funkcjonariuszy służb specjalnych, ostatnich ustaleń naukowców, że w Smoleńsku był wybuch i wiele innych, podobnych pytań. Czy in vitro to sprawa ryzykowna dla PO? Wątpię czy z powodu in vitro PO rozpadłaby się, niewątpliwie jednak brutalne przeprowadzenie tego przez premiera mogloby doprowadzić do pewnych rozdźwięków. Póki co jednak premier nie ma zamiaru się spieszyć rozstrzygnięcie zapowiedział w połowie przyszłego roku, czyli na świętego Dygdy. Wreszcie ostatnie lecz nie najmniej ważne, 200 mln rząd może wysupłać nawet w największym kryzysie. Aby skutecznie leczyć raka trzebaby sięgnąć do znacznie głębszych kieszeni.

Spekulacja 2:
Przypomnijmy jak to się stało, że byli PZPR-owcy z komuchów stali się lewicą. Otóż jednym z głównych czynników, które do tego doprowadziły była debata, czy raczej wojna ideologiczna w sprawie aborcji na życzenie (ze względów społecznych) i eutanazji. Był taki czas, że te dwa tematy niemal zmonopolizowały przestrzeń publiczną.  Po odzyskaniu w ten sposób przez b. PZPR legitymacji społecznej wystarczyło by młody szczupły Olek zatańczył disco polo, a z legitymacją przyszła też władza. Po krachu postrywinowskim,i rozczarowaniu Platformą pojawiły się siły, które dążą do restytucji tzw. lewicy. W tym celu idą utartą ścieżką: chcą wywołać kolejną wojnę ideologiczną. Zaczynem była wojna o krzyż z błogosławieństwem prezydenta RP. Drugim etapem była aborcja. Tutaj nie wyszło, więcej okazało się, że na złość szarogęszącym się lewakom posłowie PO przesądzili o procedowaniu nad ustawą zaostrzającą istniejący kompromis.
Po nieudanym etapie II przyszła kolej na etap III. Nie stała się nim eutanazja, problem jest chyba zbyt wrażliwy ze względu na żelazny, pospezetpeerowski elektorat. Jej erzacem okazała się kwestia refundacji zabiegów in vitro. Jest to temat wdzięczny, trudno bowiem przypuszczać by Polacy masowo zamartwili się równouprawnieniem gejów, transwestytów czy prawami zwierząt i roślin. Jeśli chodzi o kwestie ekonomiczne, to uderzanie w bogaczy byloby zakładaniem sobie pętli na szyję, uderzyłoby bowiem w sponsorów lewicy. Pozostaje więc walka z kościołem. Tutaj zawsze ktoś przyklaśnie. Jeśli do tego dodamy malutkie dzieci, które każdy przecież kocha to tworzy się mieszanka, z której może coś wybuchnąć. Dychotomia tłusty, zakłamany pleban - pedofil i niemodna, zacofana dewotka kontra młoda lajfstajlowa, nowoczesna i bogata parka (nieważne jakiej płci) już nie raz przyniosła lewicy sukces, jeśli do tego po stronie lewicy dodamy wesoło majtającego kończynami bobasa obrazek staje się jeszcze bardziej ciekawy.
Gdyby zaś lewica zajęła się walką o prawa i lepsze leczenie dla chorych na raka wówczas cóż, trzebaby zwiększyć opłaty, a tym samym tak czy siak uderzyć albo w sponsorów albo w potencjalny elektorat. Zresztą, jak długo trwa wdzięczność osoby chorej na raka i leczonej w Polsce? To chyba kwestia, którą biorą pod uwagę wszystkie polskie partie polityczne.

Co Platfroma powinna począć z in vitro?
Jak powiedzieliśmy wyżej póki co PO, starą skuteczną metodą oddala problem w czasie. Mam jednak inną radę dla premiera i partii rządzącej. Należy stworzyć fundację, czy inną organizację częściowo państwową, częściowo prywatną. Jej zadaniem byłoby refundowanie zabiegów in vitro, środki zaś czerpałaby ona z 1% odpisu od podatków. W roku ubiegłym 38% podatników przekazało w ten sposób 400 mln. Biorąc pod uwagę, że na Ruch Palikota i SLD głosuje w sumie ok 10% obywateli byłoby to, proporcjonalnie rzecz biorąc, już ok. 100 mln zł. Jednak podejście proporcjonalne nie jest tutaj właściwe, biorąc pod uwagę, że lewicę popierają Ryszard Kalisz, państwo Kwaśniewcy, wielu menadżerów jak i dobrze zaopatrzona była kadra resortowa, wreszcie sam Janusz kwotę tę należałoby podwoić. Czyli już mamy 200 mln, co oznacza 1 bezpłatną próbę dla każdej z ubiegających się par. Jeśli dodamy do tego zwolenników in vitro spoza lewicy możemy mieć do czynienia z bogatą fundacją. Projekt taki ma jeszcze jedną dobrą stronę. Fundacja wymaga kadr, któż zaś wykazał się większą skutecznością niż koledzy Rycha, Zbycha, Grzecha, Mira i Czarusia?

A co z chorymi na raka?
Jak również potencjalnie zagrożonymi? Im pozostaje modlitwa, aby kościół katolicki wypowiedział się przeciw leczeniu raka. Nacisk TVN-ów, Polsatów, TVP-ów, Wyborczych, Polityk, Newsweeków, Januszów, Millerów, Napieralskich, Dukaczewskich, radosnej młodzieży spod krzyża na Krakowskim i całej reszty powinien być tak straszliwy, że choćby z podziemi Tusk pieniądze wyciągnie.
Jeśli nie, to pozostaje jedynie apel do Angeli i Władymira, jednak w tym przypadku modlitwa ma, moim zdaniem, znacznie większe szanse.  

Forum jest miejscem wymiany opinii użytkowników, myśli, informacji, komentarzy, nawiązywania kontaktów i rodzenia się inicjatyw. Dlatego eliminowane będą wszelkie wpisy wielokrotne, zawierające wulgarne słowa i wyrażenia, groźby karalne, obrzucanie się obelgami, obrażanie forumowiczów, członków redakcji i innych osób. Bezwzględnie będziemy zwalczali trollowanie, wszczynanie awantur i prowokowanie. Jeśli czyjaś opinia nie została dopuszczona, to znaczy, że zaliczona została do jednej z wymienionych kategorii. Jednocześnie podkreślamy, iż rozumiemy, że nasze środowisko chce mieć miejsce odreagowywania wielu lat poniżania i ciągłej nagonki na nas przez obóz "miłości", ale nie upoważnia to do stosowania wulgarnego języka. Dopuszczalna jest natomiast nawet najostrzejsza krytyka, ale bez wycieczek osobistych.

Komentarze

Obrazek użytkownika Ślepa Kura

23-10-2012 [20:41] - Ślepa Kura | Link:

Dziękuję w imieniu wszystkich chorych obecnie i w przyszłości na raka. Duża część z nich "dzięki" soli drogowej i E-zbiorom w żywności. A te E-zbiory to dzięki bardzo wysokim kosztom pracy, podatkom, ZUSA-om i tym podobnym.
Nie dziękuję w imieniu uszczęśliwionych z powodu in vitro, ponieważ te 15000 nowo narodzonych też zapadnie na raka, o czym szczęśliwi rodzice nie myślą.
POZDRO.