Zanim usunięto ze stron internetowych linki do potwornych zdjęć Ofiar tragedii smoleńskiej, obejrzało je wielu. Widok jest straszny, wygląd ciał przeczy wszelkim ustaleniom sowieckiej komisji i jej polskiego POsłusznego odpowiednika. Upadek samolotu z wysokości kilku metrów, bez pożaru na pokładzie, spowodowany „zwykłym błędem pilotów” nie mógł spowodować takiej masakry. Te zdjęcia krzyczą o rzetelne śledztwo i o sprawiedliwość.
Odnoszę wrażenie, że w Polsce zablokowano je nie tylko ze względów etycznych. Gdyby ten drastyczny obraz w jakikolwiek sposób korespondował z wersją „wypadku pod Smoleńskiem”, przyjętą przez polskie władze i powołaną przez nie komisję, to - przy wrażliwości tych władz – krążyłby w Internecie bez żadnych przeszkód. Fałszywe „święte oburzenie” ludzi, którzy pozwolili na bezczeszczenie ciał Ofiar, na rzucanie oszczerstw pod adresem poległego Prezydenta, na szkalowanie pamięci poległego Generała - i nie zrobili nic, żeby ujawnić prawdę o Smoleńsku - jest podszyte strachem przed tą prawdą.
Nie pomogą im żadne wrzutki, żadna fantastyka, publikowana u nas pod kryptonimem „obywatelskiego śledztwa”, bo przy okazji publikacji tych zdjęć wyszedł na jaw jeszcze jeden fakt: „teoria” zaprezentowana przez rosyjskiego blogera ( jak się okazuje, blisko związanego z MAK, więc zapewne i z rosyjskimi służbami specjalnymi) do złudzenia przypomina to, co od kilkudziesięciu miesięcy usiłują nam zasugerować blogerzy związani ze sławnym „Free Your Mind”.
Poświęciłam kilka godzin na dokładne tłumaczenie tekstu, który we fragmentach i w całości krąży w sieci.
Nie każdy wie, co ta rosyjska wersja zawiera. Otóż zawiera TE SAME REWELACJE, jakimi FYM i Jego przyjaciele raczyli nas od samego początku, od kwietnia 2010 roku. Zawiera takie same argumenty.
Mała próbka:
(…)„ Jest wideo z ogniem, dymem i syrenami. Rzekomo „pierwszych minut katastrofy”, nakręcone telefonem komórkowym z minimalną rozdzielczością. Oprócz ognia, dymu i zarysów szczątków samolotu nie da się niczego zobaczyć.
Jest jeszcze wideo, taki sam filmik z ogniem i dymem, tylko jeszcze ze strzałami – należy przypuszczać, że autorom chodziło o to, że na miejscu „katastrofy”, wśród palących się szczątków spec -służby biegały i ocalałych Polaków rozstrzeliwały.”(…)
I jeszcze jedna:
(…) „Jak widzicie, lądowanie było, wszystkich brutalnie zabili ( a jeszcze dokładniej- wyrzucili zabitych)i zwalili tam, razem z rupieciami ze śmietniska, udającymi „samolot”.
Żadnego upadku i pożaru nie było, jak i w „katastrofach” Superjeta -100 w Indonezji, Mi-8 na Ałtaju i wielu innych podobnych. (…)
Cóż można powiedzieć? Wszystko jest oczywiste.
Na fotografii 1 i 2 nie ma najmniejszych śladów pożaru, który zduszali na wszystkich „oficjalnych” zdjęciach z „pierwszych minut po katastrofie”, nietknięte ogniem - sucha trawa, gałązki i mnóstwo łatwopalnego materiału. Z tego wynika, że polana była podpalona dla foto- i wideo-dokumentacji „pierwszych minut”. Jedyny realnie palący się obiekt – rozsypana część kadłuba samolotu, znajdująca się na fot. 1 – leży w grudzie suchego materiału, paliła się na pewno nie tutaj, z czego wynika, że dostarczyli ją razem z pozostałymi „rekwizytami”.
Ciała pozbawione odzieży, niektóre bose, w pantoflach i bez pantofli, co wyklucza ich przebywanie w samolocie w takim stanie, i pokazuje, że zostali przywiezieni w zrzuceni.
Na fotografii 3 i 7 znakomicie widać, że ciała były pobrudzone ziemią już po tym, jak je pozbawiono odzieży. Zrozumiałe, że w takim stanie ludzie nie latają samolotami, a rozbierali ich tam, gdzie zabili.
Na fotografii 4 ciała bezpośrednio na miejscu katastrofy, bez żadnego pobytu w kostnicy, kładą do trumien, od razu do pochówku, pomijając wszystkie urzędowe sądowo -lekarskie procedury i ekspertyzy.
Na fotografii 3 i 6 na skórze widoczne są uszkodzenia, zdarcia, które mogą powstać tylko przy manipulowaniu już martwymi ciałami i nie mogą być ranami otrzymanymi przez żywych lub dopiero co poległych ludzi – i to znów mówi o tym, że ciała dostarczano i zrzucano .
Jasne, że wybrudzić tak ciała ziemią można tylko, włócząc je po ziemi, a nie przenosząc na rękach.”(…)
I jeszcze:
(…) „Na fotografii 2 zniszczenia lasu, które niczym z tego, co tam leży – ciałami, poduszkami, chusteczkami, papierami – nie mogły być spowodowane; tak samo nie mogły być spowodowane kadłubem przeorującym ziemię lub przelatującym nad samą ziemią – wtedy ciała i śmieci tak by nie leżały.
Im dalej, tym bardziej konkretne dowody inscenizacji katastrofy. A skoro nadarza się sposobność porównania dwóch zdjęć z jednej perspektywy, to porównamy. I zobaczymy, że i „ekspozycja miejsca katastrofy” uzupełniana była złomem (śmieciami), i taśma naciągana była powtórnie na inne kołeczki, i drzewo zgoła nie złamane, jak należałoby przy katastrofach, lecz ścięte.” (…)
Może jeszcze to:
(…) „Jeszcze coś. Sucha trawa i reszta na zdjęciach, dwa wiadra paliwa w ogniskach, płonących na wideo, w żaden sposób nie odpowiadają pożarom przy katastrofach lotniczych. Zaopatrzenie w paliwo wszelkich typów Tu – 154 – to 39, 75 ton. W połowie ani w ćwierci go nie tankują. Podróż do Smoleńska – godzina. Pozostałe paliwo, trzy czwarte „baku” , buchnęłoby ogniem tak, że jego słup byłby widoczny i w sąsiednich obwodach. A te dwa małe ogniska na wideo oznaczają tylko tyle, że tego samego samolotu zatankowanego w Warszawie w żadnej postaci – ani pociętej, ani rozbitej – tutaj być nie mogło.” (…)
I taki fragment:
(…) „Spojrzymy także na zdjęcie „katastrofy” ze sputnika. Przesieka o wiele za wąska w porównaniu z zasięgiem skrzydeł „Tutek” – na tejże fotografii. Wielu części brak (to, co jest na wideo i zdjęciach z „miejsca katastrofy” można dostarczyć dwoma rejsami Mi-8, i można tego nanieść na miesiąc przed katastrofą).” (…)
I na koniec:
(…) „Trudno powiedzieć, na ile wiarygodne są meta- dane, przede wszystkim na fotografii nr 6 -09:49 („oficjalny” czas „katastrofy” –przypomnijmy- 10:56), ale nawet jeśli specjalnie były zmieniane przez nieznane czynniki (technicznie to jest możliwe), to i wszystkiego innego wystarczy, żeby wysnuć wniosek: katastrofa- inscenizacja.
(…)
Skąd to uporczywe propagowanie „maskirowki”, pomimo że cała ta „koncepcja” przysłowiowej kupy się nie trzyma? Po co to narażanie się na śmieszność , po co te desperackie próby „przedstawienia” Smoleńska właśnie tak?
Cytując rosyjskiego blogera – „wszystko jest oczywiste”.
Nie ma innego sposobu wytłumaczenia potwornych obrażeń Ofiar, ich znalezienia się poza samolotem i rozczłonkowania samego samolotu.
Prawda, Panie Free Your Mind?
- Zaloguj lub zarejestruj się aby dodawać komentarze
- Odsłony: 8703
Zwłaszcza, że FYM znów ożył i w swoim najniebezpieczniejszym przepoczwarzeniu zagiął parol na dziewice (intelektu).
A "dziewice intelektu" nadal nadają, i odnoszę wrażenie, że uaktywniły się od momentu ujawnienia tych zdjęć i towarzyszącego im tekstu. Chyba nie całkiem dziewice. Raczej przechodzone (....
Pozdrawiam!
Sowieckie służby niewątpliwie chciałyby, żebyśmy kojarzyli stan Ofiar i ich straszną nagość z "wycieczką na grzyby".
Co do fotek, których nie ma w takiej obfitości jak to zwykle bywało - to proszę pamiętać, że:
1. dziennikarzy obsługujących wizytę wysłano wcześniejszym samolotem
2.wszystkie nośniki informacji, w tym także telefony komórkowe i aparaty fotograficzne obecnych na pokładzie Tu-154 zostały przejęte przez sowietów i dokładnie "wyczyszczone"
3. proszę uważnie przeczytać to, co za chwilę napiszę:
Nie dała Panu do myślenia doskonale skoordynowana akcja nakazująca nam "pojednanie" z Rosją, prowadzona od pierwszych minut po śmierci polskiego Prezydenta i polskiej elity przez wszystkie mainstreamowe media? Nie dało to Panu do myślenia? Bo mnie TAK.
Pozdrawiam.
Pozdrawiam!
Można by powiedzieć, że takie działanie ma oczywisty cel: - odwrócić uwagę od ustaleń Macierewicza. Ale to tylko część prawdy, gdyż takim działaniem rosjanie uruchamiają i podtrzymują temat "zamachu". Spore ryzyko - gasić pożar benzyną. Dlaczego więc mieliby to robić? Ano właśnie dlatego, aby temat Smoleńska nie znikał z naszych mediów. Aby zastraszyć i ogłupić polskie społeczeństwo. Nie jest tajemnicą, iż lemingi nie chcą nic słuchać o Smoleńsku. Można więc domniemywać, iż akcja ze zdjęciami, to również chęć wywołania negatywnej reakcji u lemingów. Moim zdaniem ma to związek z poprawiającymi się notowaniami PiS...a te zaczęły rosnąć, gdy PiS skupił się na sprawach "merytorycznych". Innymi słowy, PiS wyszedł z formuły, jaką narzuciła mu PO, strasząc lemingi "oszołomami".
Chciałbym zwrócić uwagę, iż w ostatnich dniach pojawiło się kilka informacji, związanych ze Smoleńskiem:
-zdjęcia
-ślady dziwnych substancji na wraku samolotu
-informacja o posiadanych zdjęciach satelitarnych
Dziwnym trafem, tylko pierwsza z tych informacji pojawiła się w "kontrolowanych" mediach(wisząc na Onecie przez 24 godziny!) - pozostałe nie. Równocześnie, pozostałe dwie znamy dzięki mediom niezależnym(GP), a pierwszą dzięki "wrzutce" w mediach kontrolowanych. Nie trudno więc zauważyć, jak układają się wektory interesów i komu zależało na tych zdjęciach. Na pewno nie publikowano informacji o nich, aby zaszkodzić PO - wtedy opublikowano by pozostałe info, które w przeciwieństwie do zdjęć wnoszą cokolwiek do naszej wiedzy. A więc? Informacja o zdjęciach miała sprowokować PiS/naród do dyskusji o Smoleńsku i zniechęcenie elektoratu centrowego do PiS. Miało uderzyć w "nowy" wizerunek Kaczyńskiego, aby znowu go sprowokować, co im się nie udało.
Pozdrawiam serdecznie