Witaj: Niezalogowany | LOGOWANIE | REJESTRACJA
Giertych był konfidentem Tuska w rządzie Kaczyńskiego ?
Wysłane przez Marek Mojsiewicz w 22-09-2012 [21:02]
Wywiad Giertycha z Grochal w Wyborczej to mieszanka cynizmu i ekshibicjonizmu. Może i dobrze, bo Giertych opisując swój udział w obaleniu rządu Kaczyńskiego ujawnił niechcący swoja role konfidenta Tuska, konfidenta Układu , który pomógł rozegrać Kaczyńskiego i PiS. Pod spodem kluczowy fragment rozmowy Giertycha. Zanim do tego dojdę przedstawię wnioski jakie wysnułam na tej podstawie.
Giertych dobrze się znał z Tuskiem . Tusk powiedział mu ,że będzie oszukiwał Kaczyńskiego , bo nie chce z nim koalicji . Rozmowy o POPiS e będą pozorowane. Giertych ,pomimo tego ,że miał pomysł na przekształcenie LPR w partię konserwatywno liberalna musiał ją poświęcić , bo Tusk kazał mu wejść w koalicję z Kaczyńskim , aby go rozegrać . Albo Giertych, albo Tusk mieli swojego donosiciela , kreta u boku Kaczyńskiego. Giertych cały czas spotykał się z Tuskiem , aby przyjmować instrukcje. Giertych rozgrywał prawdopodobnie na polecenie Tuska Samoobronę , którą chciał zniszczyć i podburzał Kaczyńskiego i Ziobro przeciwko Lepperowi . Istnieje jakiś hak na Giertycha , który jak widzimy po wywiadzie złamał mu kręgosłup i zdał na łaskę Tuska . Musi być jakiś bardzo poważny powód , dla którego Giertych panicznie boi się możliwości wsadzenia go do więzienia przez Kaczyńskiego. Giertych cały czas panicznie się bał , dużo wcześniej niż wszedł w koalicję z Kaczyńskim . Od dawna nienawidził Kaczyńskiego . Gotów był na poniżenie , służalcze wkradnie się w łaski Kaczyńskiego.
Pod spodem orgia podłości , cynizmu i głupoty w wykonaniu Giertycha .
Giertych ” Część Polaków zawsze tęskniła za silną władzą. Raz mniej, raz bardziej. Takim momentem był 2006 r., stąd wzięła się moja bliska współpraca z PO, z Donaldem Tuskiem. Myśmy wtedy obalili próbę konstytucyjnego zamachu stanu, który robił Lech z Jarosławem Kaczyńskim.”.....”Akurat. Wróćmy do tego konstytucyjnego zamach stanu, co to było?
- Próba doprowadzenia do zmiany władzy przy wykorzystaniu konstytucyjnych instrumentów, ale wbrew duchowi prawa. PiS próbował na początku 2006 r. doprowadzić do przyspieszonych wyborów, grając terminami ustawy budżetowej. Nawiasem mówiąc, orędownikiem tej próby był mój przyjaciel Michał Kamiński. Pięć klubów się temu sprzeciwiało: PO, SLD, Samoobrona, PSL i my. Myśmy wtedy okupowali salę posiedzeń w Sejmie, dyżury mieliśmy, bo baliśmy się, że zamkną ją na klucz. Myśmy mieli już dogadanego nowego marszałka, Bronisława Komorowskiego, miał być przegłosowany przez 300 posłów, ale trochę wbrew procedurze..”.....”Wszystko w panice przed wyborami.- Tak, nie ukrywam. PiS miał wtedy w sondażach pod 50 proc. Myśmy wszyscy wiedzieli, że po wyborach mieliby większość w Senacie i w Sejmie. Przy prezydencie Lechu Kaczyńskim oznaczało to władzę totalną.”......” Kiedy się panu tak przestawiło, że PiS to wróg?- Nigdy nie byłem sojusznikiem PiS. To ja doprowadziłem jego rząd do upadku.Był pan jego koalicjantem.
- W 2005 r. byłem pewien, że będzie PO-PiS, a my będziemy budować opozycję i czekać na swój czas. Gdy Donald, pamiętam ten Konwent Seniorów, przyszedł i powiedział, że nie wchodzi do rządu i będą tylko pozorować koalicyjne rozmowy, to mi się świat zachwiał. Miałem pomysł, że przerobię partię na bardziej konserwatywno-liberalną, będziemy atakować od strony opozycji. Jak mi to Donald powiedział, powstało pytanie - co dalej z Ligą. Wszyscy pchali nas do rządu. Miałem rozłam wewnętrzny, który doprowadził do wyjścia sześciu posłów i groził dalszym odchodzeniem. Wtedy zrozumiałem, że Liga to trup. Byłem przed dylematem: albo wejdę w koalicję i będę czekał, albo mnie załatwią. Moja cała strategia od wejścia do rządu sprowadzała się do tego, żeby być pupilem Kaczyńskiego, żeby zapomniał wszystko to, co było, te walki. A to dlatego, że uważałem, że Kaczyński będzie chciał nas zabić, a miał prokuraturę, Ziobrę, miał wszystko. I moja jedyna nadzieja była w tym, że dojdzie do kryzysu, zanim mnie rozwali. Rozwali?- To znaczy aresztuje. „...”Rzeczywiście, czasem wchodził pan w konflikt z PiS, np. z Kluzik-Rostkowską.
- Ale wszystko z prawej strony, żeby przekonać Jarosława, że moje porozumienie z PO jest niemożliwe. Bez przerwy mi zarzucał, że ja mam kontakty z Tuskiem...I słusznie zarzucał.
- Nie dało się ukryć. Wyszło, że Tusk był u mnie w domu. A to od razu lądowało na biurku u Jarka. I w związku z tym ja musiałem obchodzić go od prawej strony, żeby miał pewność, że niemożliwe jest porozumienie z PO Zostawmy to. Mówię o strategii partii. Żeby zejść z linii strzału. W czerwcu 2007 r. wszystko się ważyło. Miałem w PiS człowieka, któremu do dziś jestem wdzięczny, w komitecie politycznym, wiedziałem, co oni myślą, nie byłem głuchy, dokładnie wiedziałem, co rozważa Kaczyński. Słynny kret? On nadal tam jest? Nie powiem kto, ale nie był to ani Michał Kamiński, ani Adam Bielan, a raczej ktoś, kto ich w tym czasie bardzo zwalczał. I dokładnie wiedziałem, gdzie będą uderzać. Więc w czerwcu 2007 r. już prawie była decyzja, że to my idziemy pod nóż, był przeciek, że będą zatrzymywać Wierzejskiego. Ale pogadałem z Ziobrą i zasugerowałem mu, że są ciekawsze tematy. Krótko mówiąc, Ziobro się przekonał, że lepiej Jarka przekonać do drugiego frontu, czyli ataku na Samoobronę.Jak pan przekonał Ziobrę?
- To moja tajemnica. I gdy Jarosław rzucił się na Leppera, dla mnie to był po prostu moment, w którym powiedziałem: "Teraz albo nigdy". Albo go załatwię, albo mnie wsadzi do więzienia, taka była alternatywa. Ja już wiedziałem, że prokuraturę mają całkowicie podporządkowaną, na telefon.
Pamiętam, jak byłem przesłuchiwany w aferze gruntowej i pani prokurator okręgowa, która mnie wezwała jeszcze jako posła pod groźbą doprowadzenia, przesłuchując mnie, co chwila dzwoniła: - Tak, panie ministrze, tak, panie ministrze. Totalnie mieli podporządkowane też służby.”......(źródło )
Marek Mojsiewicz
Osoby podzielające moje poglądy , lub po prostu chcące otrzymywać informację o nowych tekstach proszę o kliknięcie „lubię to „ na mojej stronie facebooka Marek Mojsiewicz
Komentarze
22-09-2012 [21:10] - dogard | Link: ble,ble,ble
giertyszek zaPOmnial o niedoszlym premierze z 'lisa'--to przecie glowny kret POdrzucony sp.Lechowi, reszta to ploteczki.Jarek zalatwil cale towarzycho,a mniejszych kapusiow w wiekszosci wyslal do brukselki, niech knuja z dala pod czujnym okiem czlowieka oddanego Kaczynskiemu.Tak to wyglada.Ten 'wielki' malec moralny moze plesc co mu slina na jezor przyniesie--nawet moze POwtarzac ,iz nie widywal sie z kulczykiem na Jasnej Gorze.Endeckie,zaklamane bydle, najgorszego promoskiewskiego sortu.
23-09-2012 [00:12] - Janko Walski | Link: To nie trzyma się kupy.
To jest bełkot. On plecie co mu ślina na język przyniesie. Nieudolna próba przykrycia bolesnego trafienia na śmietnik historii wskutek własnej głupoty, przejawiającej w zakiwaniu się na śmierć, dłuższego w nim przebywania i całkowitego zeszmacenia dla iluzji, że może jeszcze coś znaczyć. Jego wypowiedź zdradza kompleksy i schizofreniczne wyobrażenie, że jest rozgrywającym, a nie rozgrywanym. Do tego wszystkiego prawdopodobnie dochodzi, tu się zgadzam, jakaś prawdopodobnie moskiewska smycz, bo prawie wszystkie są na końcu moskiewskie. Była jedna rzecz która w rzeczy samej od niego zależała - odciąć się od Leppera, gdy ten spadał. Zamiast tego skleił się. Być może wówczas smycz zadziałała. Jeśli kiedyś wyjdzie, że Leppera wrobili, co jest wielce prawdopodobne i łatwe zważywszy "cnoty" tego obrońcy ludu, to wszystko ładnie się domknie.
23-09-2012 [08:51] - krzyh | Link: no i wsypał Tuska
wielu lemingów do dziś wierzy że to PIS nie chciał POPISu, i że to Kaczyński odpowiada za rozpad koalicji - a tu masz Romek przyznał się do winy i jeszcze wkopał Tuska
09-10-2012 [20:47] - Ma-Dey | Link: Dzięki,
po przeczytaniu tego wywiadu z Giertychem, nabrałem do tego człowieka obrzydzenia,
a w dodatku w czasach o których opowiada ten Ligomann, broniłem jego decyzji jako ministra a inni mówili mi że popieram faszystę , ksenofoba, homofoba idiote i darmozjada ministerialnego na posadzie!