Zagadki smoleńskich trumien

Śmierć człowieka i związany z nią rytuał pochówku od tysięcy lat stanowiły niezwykle ważny element każdej społeczności ludzkiej. Jeszcze w czasach przedchrześcijańskich, w kulturach pogańskich całego świata,  śmierci zawsze  towarzyszył podniosły nastrój, wyrażający szacunek dla człowieka i pokorę wobec śmierci. Przejawiało się to w różnych formach pochówku,  wynikających z lokalnych wierzeń na temat życia po śmierci. Większość odkrywanych do dzisiaj przez archeologów grobów naszych praprzodków pokazuje, iż  uznawali oni śmierć jedynie za koniec pewnego materialnego bytu człowieka, a nie koniec definitywny, przejście w niebyt, toteż wyposażano zmarłych w różne przedmioty, czy kosztowności na nową drogę. Dzięki tym wierzeniom i szacunkowi dla zmarłych, wyrażających się w godnym pochówku, możemy dzisiaj poznawać historię i kulturę ludzi żyjących nawet dziesiątki tysięcy lat przed narodzeniem Chrystusa. Na podstawie wyglądu grobowców, ceremonii pogrzebów, możemy także odtwarzać hierarchię społeczną starożytnych społeczności, a więc uzyskiwać wiedzę  kto w danym plemieniu, czy danej grupie był kimś ważnym, zasługującym na szczególne traktowanie i szacunek nawet po śmierci.
Dlaczego  to piszę, po co ten przydługi wstęp? Otóż we współczesnej, posmoleńskiej Polsce doszliśmy do etapu, którego próżno szukać w nawet najbardziej prymitywnych kulturach pogańskich.  Miarą człowieczeństwa żyjących jest ich stosunek do zmarłych ,  a zwłaszcza tych, którzy w sposób szczególny zaistnieli w danej zbiorowości.
Taką osobą była bez wątpienia pani Ania Walentynowicz, kobieta niezłomna, bohaterka naszych czasów, niestrudzona wojowniczka o Polskę wolną i niepodległą, a którą państwo polskie po śmierci potraktowało gorzej, niż zwierzę. Będąc dzieckiem miałam okazję Ją poznać, a także Jej wnuka Piotra Walentynowicza. Bardzo miło wspominam ten okres mojego życia, może jeszcze nie w pełni świadomego, ale na pewno mającego duży wpływ na to, kim dzisiaj jestem.
Zapewnienie godnego pochówku, szacunek dla zmarłego stanowi zatem coś, co jest bardzo mocno zakorzenione w kulturze człowieka, niezależnie od szerokości geograficznej, wyznawanej religii, czy majętności. Kiedy słuchałam słów wnuka ś.p Anny Walentynowicz, który przed Zespołem Parlamentarnym opowiadał o identyfikacji zwłok swojej babci, o szoku, jakiego doznał w Prokuraturze Wojskowej, czytając dokumentację medyczną przysłaną po ponad dwóch latach z Rosji, to nie mogę pozbyć się wrażenia, że ludzie odpowiedzialni za to najważniejsze dla Polski śledztwo ulegli nie tylko strachowi przed Moskwą, pokazując w istocie swoją marność i niezdolność służenia Rzeczypospolitej, ale pokazali w sposób dobitny, jak wielkie szkody w tkance ludzkiej uczynił pielęgnowany przez lata bolszewizm, który dla wielu stał się ich drugą naturą. Ta zbrodnicza ideologia od początku swojego istnienia kierowała się pogardą dla osoby ludzkiej, zarówno za życia, jak i po śmierci, czego dowody w postaci masowych, bezimiennych dołów śmierci są gęsto rozsiane na Wschodzie.
Nie inaczej postąpiono z ofiarami katastrofy smoleńskiej, w tym z panią Anną Walentynowicz. Rodziny ofiar okłamano na temat dopełnienia wszystkich procedur, wykorzystując majestat wysokich urzędów, by uspokojone rodziny  nie protestowały, kiedy ich bliskich z pogwałceniem prawa chowano w zalutowanych trumnach. Kto bowiem mógł przypuszczać, że w tak trudnej chwili można w tak niespotykany sposób okazać pogardę dla zmarłych?.
Teraz, po ponad dwóch latach okazuje się, że nie tylko nikt ze strony polskich władz nie uczestniczył w sekcjach, czy procedurze chowania do trumien, ale że  są jeszcze rodziny, które nie mają żadnej dokumentacji medycznej. Jest to coś tak nieprawdopodobnego, że aż zapiera dech. Złamano tym samym prawo o pochówkach, które wymaga dopełnienia niezbędnych procedur i dostarczenia dokumentacji, a pojawiające się wówczas protesty dyrektorów cmentarzy zagłuszono naciskami.
Nadesłaną z Rosji dokumentację medyczną, w większości sfałszowaną, utajniono w polskiej prokuraturze do tego stopnia, ze nawet pełnomocnicy rodzin nie mają do niej wglądu, a rodziny mają określone limity. Kogo chce osłaniać polska prokuratura?
Panią Annę Walentynowicz potraktowano w sposób szczególnie haniebny, o czym mówił Piotr Walentynowicz: ani jedno słowo z dokumentów medycznych nie jest prawdziwe, jest to po prostu 100 % kłamstwo. Nie tylko opisy się nie zgadzają, ale nawet dołączone zdjęcia, co jest tym bardziej dziwne, że ciało zmarłej zidentyfikowane w Moskwie przez syna było nietknięte, w pełni rozpoznawalne, więc nie może tu zachodzić problem pomylenia ciał ze względu na stopień uszkodzenia. Co się zatem stało?
Na to pytanie nikt nie potrafi odpowiedzieć, ale jedno jest pewne: przysłane dokumenty nie dotyczą ś.p Anny Walentynowicz, choć są opisane Jej nazwiskiem. To zmusiło rodzinę Walentynowiczów do złożenia wniosku o ekshumację, choć wcześniej w ogóle o tym nie myślano. Jeżeli okaże się, co jest bardzo prawdopodobne, że to nie Anna Walentynowicz spoczywa w rodzinnym grobowcu  będzie konieczność otwarcia wszystkich trumien, gdyż chyba nikt nie chciałby żyć ze świadomością, że ciało bliskiej osoby znajduje się w niewiadomym miejscu. To jest podstawowe prawo człowieka, które zostało brutalnie złamane, a winni tego stanu rzeczy  są polscy urzędnicy, gdyż umożliwili współczesnym bolszewikom urządzenie sobie makabrycznej zabawy na zwłokach naszych poległych. Tego Polska im nigdy nie zapomni.

http://vod.gazetapolska.pl/214...

Forum jest miejscem wymiany opinii użytkowników, myśli, informacji, komentarzy, nawiązywania kontaktów i rodzenia się inicjatyw. Dlatego eliminowane będą wszelkie wpisy wielokrotne, zawierające wulgarne słowa i wyrażenia, groźby karalne, obrzucanie się obelgami, obrażanie forumowiczów, członków redakcji i innych osób. Bezwzględnie będziemy zwalczali trollowanie, wszczynanie awantur i prowokowanie. Jeśli czyjaś opinia nie została dopuszczona, to znaczy, że zaliczona została do jednej z wymienionych kategorii. Jednocześnie podkreślamy, iż rozumiemy, że nasze środowisko chce mieć miejsce odreagowywania wielu lat poniżania i ciągłej nagonki na nas przez obóz "miłości", ale nie upoważnia to do stosowania wulgarnego języka. Dopuszczalna jest natomiast nawet najostrzejsza krytyka, ale bez wycieczek osobistych.

Komentarze

Obrazek użytkownika mrocznytropiciel

26-07-2012 [19:35] - mrocznytropiciel | Link:

W przypadku Przemysława Gosiewskiego też były pytania o to, czy rzeczywiście pochowano jego ciało, były podejrzenia o to, że zaszyte w jego ciele zostały rękawiczki, cudze organy i inne śmieci. To okazało się nieprawdą, były to informacje nierzetelne i fałszywe. Zobaczymy jak będzie w przypadku Anny Walentynowicz, ale przypadek Przemysława Gosiewskiego nakazuje zachować chłodną głowę.

Aha co do protokołów sekcji zwłok rosyjskich - zgadzam się, były one skandalicznie przygotowane.

Obrazek użytkownika Martynka

26-07-2012 [21:59] - Martynka | Link:

Tylko, że w przypadku Przemysława Gosiewskiego przynajmniej jakis niewielki procent się zgadzał, a w przypadku Anny Walentynowicz nie zgadza się nic, łącznie ze zdjęciem wykonanym po śmierci, choć syn w Moskwie rozpoznał matkę bez żadnego kłopotu.
Jest to jeden, wielki skandal, ciężko już znajdować odpowiednie słowa, by nazwać to niespotykane zjawisko.

Obrazek użytkownika Polonus

27-07-2012 [01:52] - Polonus | Link:

Pani Martynko, niech Pani namowi p. Aleksandra Sciosa, aby publikowal na Niezaleznej. Pozdrawiam, Janusz z Toronto.

Obrazek użytkownika Polonus

27-07-2012 [03:08] - Polonus | Link:

A teraz juz nic nie wiem! Czy Pani, to Pani..? (:-))

Obrazek użytkownika Polonus

27-07-2012 [05:24] - Polonus | Link:

ale pomylilem Pania z Pania Urszula Domyslna. Starosc nie radosc!

Obrazek użytkownika NASZ_HENRY

27-07-2012 [07:54] - NASZ_HENRY | Link:

zawierają większą tajemnicę. Na szczęście są szczelnie zamknięte
więc tajemnica się nie ulotni ;-)