Postanowiłem wreszcie wysłuchać i samemu ocenić piosenkę laureatkę konkursu na polski przebój Mistrzostw Europy 2012. Przesłuchałem. Wyrobiłem swoje zdanie. I – jeśli pozwolicie – podzielę się nim z Wami.
Przebój, który ma poderwać stadion do szaleństwa i wspólnego śpiewu nie może być zbyt skomplikowany. Ani melodycznie, ani tekstowo. To wymaga zarówno od autora, jak i kompozytora świadomej rezygnacji z ambitnych, wyrafinowanych kompozycji i najeżonych dykcyjnymi pułapkami tekstów. Jednym słowem - skrzyżowanie „Pasji” Pendereckiego z „Redutą Ordona” Mickiewicza nie przejdzie, jakkolwiek każda z tych produkcji artystycznych jest uznanym już dziełem sztuki.
Nie każdy, nawet rutynowany songwriter potrafi się samoograniczyć, tzn. świadomie zrezygnować z wyuczonej, standardowej, szkolnie poprawnej formy piosenki na rzecz prostego, aczkolwiek skutecznego zaśpiewu, mogącego rozkołysać widownię lub poderwać zawodników do boju. I nie ma wcale znaczenia, czy jest to spokojna ballada („We Are The Champions”), czy dynamiczny, zrytmizowany do równego klaskania marsz („Most na rzece Qwai”), czy żywiołowy, taneczny, latynoamerykański hicior („Quanta Namera”). Wszystkie wymienione przeze mnie utwory są perełkami, wręcz samograjami; bronią się w każdych warunkach: z orkiestrą, tylko z gitarą, również a capella (czyli w okolicznościach stadionowych właśnie).
Reasumując – warunkiem powstania dobrego, piłkarskiego przeboju jest to, aby bezwładny w swym ogromie i (nie oszukujmy się) średnio muzykalny tłum poradził sobie z zaintonowaniem jego melodii i słów.
I tu dochodzimy do sedna sprawy.
Większość twórców i wykonawców piosenek-propozycji do konkursu przeboju na Euro 2012 poszła na łatwiznę i zaoferowała po prostu „swoje” klimaty, „swój” styl, ubogacając przekaz jedynie o tekstowe nawiązania do banalnych, piłkarskich stereotypów słownych (piłka, dwie bramki, do boju, wygramy etc.). Nie doceniono kołyszącej siły ballady rockowej (to były zawsze największe przeboje światowej muzyki), radosnego rytmu marsza (kto jeszcze pamięta siermiężne, ale „skuteczne” w rozklaskiwaniu publiczności festiwale piosenki żołnierskiej), czy gorących, tanecznych rytmów. Te ostatnie zresztą zostały samoistnie zaadaptowane przez poszukujących prostoty wyrazu kibiców (że przypomnę tylko słynną piosenkę o Toli, którą ktoś tam ma)...
Jeśli więc przeanalizuje się zgłoszone do konkursu utwory – nie powinno dziwić, że tylko „Koko Euro Spoko” spełniało (mniej więcej) wyłuszczone przeze mnie powyżej kryteria stadionowego hitu. SMS-owa sonda zmiażdżyła konkurencję, co spowodowało szok u części nie rozumiejącego i nienawidzącego polskiej muzyki ludowej „elektoratu”. Stąd rekordowym wejściom na „Koko Euro Spoko” na You Tube towarzyszy równie rekordowa, negatywna kampania zawiedzionych kibiców. Niesłusznie.
Bo to jest zupełnie nieistotne. I tak najważniejszą sprawą będzie poziom gry naszych zawodników. Ale tak to już jest, że Polacy ostatnio większą uwagę przywiązują do decorum (zwanego PR-em) niż meritum zagadnienia...
Lech Makowiecki
P.S. Łatwo gadać, trudniej zrobić. Rzutem na taśmę zarejestrowałem utwór „POLSKA 2012”. Co prawda nie zgłosiłem go do konkursu, bo ... nie jest to stricte piłkarski przebój... Ma natomiast tę zaletę, że będzie aktualny również po Euro 2012...
Należy go słuchać rozkręconego na full... I przy otwartym oknie...
http://www.youtube.com/w…
- Zaloguj lub zarejestruj się aby dodawać komentarze
- Odsłony: 6576
Jak na pierwsze wrażenie, orginalne udane nowóm. Szczgólnego smaku
nadają wkomponowane obrazy teledysku. Wydaje mi się,że Bóg-Honor-Ojczyzna,
Chwała Bohaterom winno być rykiem.
Dużą wartość rozumienia daje tekst wprowadzający i tak dołączyć do wydania
"Gazety Polskiej", co ?
Panie Leszku, posługujemy się bardzo kłopotliwym językiem, bo najbardziej
rozwiniętym językiem, jakim posługują się ludzie. Ilość zgłosek zanurza
pozostałe języki. Język polski daje możliwość największch osiągnięć w
abstrakcji, pracując w podmiocie. Przy tłumaczeniach działa jak rozpusz-
czalnik. Przez swoją jednoznaczność jest najbardziej komunikatywny.
Itd.,itp.,co wykazało NASA w swoich badaniach w latach sześćdziesiątych.
(wg.ich badań-j.niemiecki jest językiem wulgarnym)
Pozdrawiam. Lubię Pana i to, co Pan robi,Żonę też i pozdrawiam.
P.s.już w blasku dnia, pójdzie na full.
Tiaaa - oto miara kompleksów - utwór w banalnym do bólu stylu latino. Irlandczycy, tak dla przykładu, swoją piosenkę na EURO oprali na tradycyjnej irlandzkiej melodii z XIX. Mały, dzielny, szanujący swoją tadycję naród.
Polacy, żeby nie powiedzieć polactwo, niestety są skundleni.
... masz przecież KOKO, oparte na polskiej muzyce ludowej ... Mój utwór jest poza konkursem :) ...
niezależną, swoją siłą przekazu.17:05,g.01:57.Puk w "Zapisz", na str.
główną i...tracę komunikację(a tak pon 30 razy ze stałym podglądem).
Jekies póltora godz.temu udało się wejść.
Oczywiście, na full inna bajka.
Od muzyki jestem bardzo, ale to bardzo oddalony ale kilka razy odsłuchując
nasunęło mi się, że eliminując wątek zabawowy, pozostałe elementy, w tej trochę mocniejszej tonacji i wtej samej harmoniczności, mogą stanowić podstawę już do czegoś dporawdy dużego i poważniejszego patrityzmem.
Sądzę, że na manifestacjach patritycznych, czy takich jak w obronie TV
TRWAM i podobnych "Polska, Polska tu jest" dobrze by było słyszane.
Pozdrawiam.
p.s.Panie (Lechu) Makowiecki, Tak jw.możemy zatytułówać ?
... Grunt, że działa... Pozdrawiam!
Ech ! Puściłem wodze fantazji. Usłyszałem nagle jak Pański hymn śpiewa kilkudziesięciotysięczny chór kibiców na Stadionie Narodowym. W wyobraźni zobaczyłem jak krzewiciele „neo czegoś tam” z czerskiej i wiertniczej, i nie tylko, po usłyszeniu końcówki tekstu „tu jest Polska, tu jest Polska”, w odruchu bezwarunkowym zaczynają chować się po piwnicach swoich siedzib i zamawiają najbliższe loty „do gdzieś tam”. I te popiskiwania; gdzie jest ZOMO ?, dzwońcie do Putina ! Coś pięknego !
Po przesłuchaniu Pana "Dzieła", można śmiało powiedzieć O to właśnie chodziło, proste, skoczne zagrzewające do walki.
A tak swoją drogą to KOKO SPOKO ma jedną niezaprzeczalną cechę , ten utwór jest w stanie zaśpiewać kibic po 7 piwach, a to w czasie euro i ilości spożywanego piwa cecha absolutnie niezbędna.
a Celebryci dostali prztyczka w nos ;-)
Odsłuchałam Pana utwór - bardzo mi się spodobał ! - proste, ale jakie przesłanie! Nie ma skali z porównaniem tego "Koko,spoko" ;) Pozdrawiam
To jest hit-patriotycznie i z werwą!Moje gratulacje!
Dlaczego nie zgłosił Pan tego wspanialego utworu?? Wielka szkoda! Moje gratulacje i slowa uznania!
ten utwor powinien byc hymnem na Euro.bardzo mi sie podoba poniewaz
zagrzewa do walki.nie mam nic do tych pan od KOKO ale piosenka to gniot
a nie zaden utwor.spiew o dupie Marynie to wielkie nieporozumienie
jak na taka impreze.nie wiem co tak zachwyca ludzi?folklor,disci polo
ale to nie moja bajka,szkoda czasu na cos takiego.gratuluje tego utworu,
szkoda ze Pan nie zglosil go do konkursu.duze szanse by mial,szkoda.
KOKO szybko pojdzie do lamusa nie jest do sluchania na dluzsza mete,
Pana tak.
Piosenka jest świetna.Nawet po przyjęciu pewnej ilości napojów oprocentowanych daje się zaśpiewać co sprawdziłem osobiście z grupą żeglujących przyjaciół (trochę tymi sznaps-barytonami rzucało po bandzie ale poszło...). Gratulacje. Ale niestety, lewicujące i pedałkowate lemingi w programie III PR tego nie puszczą. Za patriotyczne, jak Andrzeja Nowaka i Złych Psów "Urodziłem się w Polsce".
Pozdrowienia
moje dzieci sa pod wrazeniem tego utworu.corka stwierdzila ze to bedzie
hit.a KOKO to gniot.bardzo dziekujemy.
Wszystkim, którzy psioczą na słynny przebój powtarzam do znudzenia - jaki poziom reprezentacji taki hymn. Ale gdyby dołączyć Pana płytkę do "Gazety Polskiej" może tłumy zaśpiewałyby właśnie to...
dziwny wybór. Ja wolę patrzeć na młode piękne Polki niż na starsze przy tuszy panie. Widocznie inni nie. I co to znaczy "koko koko euro spoko"? Czy to takie gdaknie kury? Jak to rozumieć? Ogólnie utwór pod względem linii melodycznej mi się nie podoba, słowa dla mnie to wytwór grafomana, a pod względem wizualnym tragedia. Jak pisałem wolę młode kobiety ;)
A ja uważam, że jest to spoko kawałek dla Mira, Zdzicha i Rycha, Donka i reszty ferajny. Ci, którzy wybrali dno polityczne tak samo wybrali dno muzyczne. Oto krzywy uśmiech demokracji.