Robert Lewandowski robi jeśli nie wszystko to bardzo wiele, aby pisać o nim nie tylko w kontekście sportowym. Gdy chodzi o jego zawód (i powołanie) to właśnie zmartwychwstał niczym futbolowy Feniks z popiołów strzelając n-tego hat-tricka w swojej karierze-tym razem w La Liga. Media od miesięcy wyrzucają go z Barcelony ,a on po raz kolejny pokazuje, że dla mistrza Hiszpanii - a wiec najsilniejszej ligi Europy - jest po prostu niezbędny. Bo przecież po ostatnim meczu, pomimo wcześniejszej kontuzji i pauzy w występach plus faktu, że niemiecki trener jego klubu ostatnio wystawia go jako zmiennika, a więc gra znacznie krócej- to mimo tego wszystkiego „Lewy” jest najskuteczniejszym graczem „Dumy Katalonii” .
Skądinąd młodsi sportowcy powinni uczyć się od najlepszego strzelca Biało- Czerwonych w historii , jak reagować na medialne zamieszanie (w tym ataki i złośliwości, że „się skończył”) oraz ograniczone zaufanie trenera: po prostu strzelać gole i pokazywać swoją niezbędność. A jednak nie o bramkach Pana Piłkarza wszyscy mówią tylko o jego wyjeździe do Nowego Jorku zamiast na zgrupowanie kadry. Tym razem wściekli się także ci, którzy bronili Lewandowskiego , gdy opaskę kapitańską zabierał mu Michał Probierz ,a Robert strzelał focha, czego nigdy nie uczynił jago poprzednik- wielki kapitan ,mający zawsze drużynę na pierwszym miejscu przed swoim ego czyli Jakub Błaszczykowski. Teraz miarka się przebrała: Lewandowski krytykowany jest powszechnie i to nie tylko przez dziennikarzy, ale też przez trenerów, a zwłaszcza byłych piłkarzy.
Postaram się być obiektywny. Decyzja aby to Robert Lewandowski osobiście sprawił, że najbardziej reprezentacyjny Nowego Jorku Empire State Building został podświetlony na Biało- Czerwono w dniu naszego Święta Narodowego to sukces polskiej dyplomacji (jako żywo za często jej nie chwalę). Był w tym budynku przed nim choćby Pele i obecność "Lewego"na 11 Listopada to fajna sprawa. Nie byłoby problemu , gdyby Lewandowski zakończył już karierę, albo gdyby nie było zgrupowania kadry narodowej przed najważniejszym meczem sezonu. Jednak wciąż jest czynnym piłkarzem i to nie, przy całym szacunku, którejś z lig arabskich , no i za chwilę naprawdę gramy z Królestwem Niderlandów. Ta chronologia uderza w mit i legendę Wielkiego Roberta. Stwierdzam fakt. I czynię to z żalem. Czy „Lewy” mógł to rozegrać inaczej? Cóż, rozegrał tak jak rozegrał...
*Artykuł ukazał się w tygodniku "Gazeta Olsztyńska"
Nie mógł.Paniusia Lewandowska chciała zobaczyć Nowy Jork a polskie media mieć temat gdzieś na dwa miesiące.