Świat powoli powraca do zimnej wojny z początku lat 70. A Donald Trump stoi przed tym samym dylematem, co Richard Nixon. Jak Ameryka może sama stawić czoła swoim geopolitycznym przeciwnikom? Prawidłowa odpowiedź brzmi: nie może.
Od czasu objęcia urzędu przez Bidena Chiny zostały uznane za głównego potencjalnego przeciwnika Stanów Zjednoczonych. Nastroje antychińskie nasiliły się wraz z powrotem Donalda Trumpa do Gabinetu Owalnego. Pekin rzuca wyzwanie amerykańskiemu przywództwu. I nie chodzi tu tylko o ekonomię. Chińska Republika Ludowa chce przekształcić swoje wpływy gospodarcze w wpływy geopolityczne.
Władze Chin widzą w swoich obszarach zainteresowania nie tylko Azję Zachodnią i Afrykę, ale także tradycyjne „lenno” Waszyngtonu – Amerykę Łacińską i Pacyfik. Pentagon nie wyklucza eskalacji działań militarnych. Według WP priorytetowym scenariuszem dla planów armii USA jest próba aneksji Tajwanu przez Chiny. Gdyby armia USA miała podjąć działania wojenne na szeroką skalę, nie miałoby to miejsca w Iranie czy na Ukrainie, lecz w Cieśninie Tajwańskiej.
Sekretarz obrony USA Pete Hegseth stwierdził wprost w przemówieniu wygłoszonym w Brukseli w lutym 2025 r.:
"Stajemy również w obliczu równorzędnego konkurenta, komunistycznych Chin, które mają zdolność i zamiar zagrozić naszej ojczyźnie i podstawowym interesom narodowym w Indo-Pacyfiku. Stany Zjednoczone priorytetowo traktują wojnę odstraszającą z Chinami na Pacyfiku, uznając rzeczywistość niedoboru i dokonując kompromisów w zakresie zasobów, aby zapewnić, że odstraszanie nie zawiedzie”. Mimo „pojednawczego” zakończenia Hegseth jasno daje do zrozumienia, że to sprzeczności z Pekinem interesują Amerykanów.
Zdobycie przez Rosję Chersonia, Zaporoża czy Charkowa nie narusza podstawowych interesów Stanów Zjednoczonych. Jednak okupacja Tajwanu i spornych wysp na Morzu Południowochińskim przez Chiny grozi katastrofalnymi konsekwencjami dla pozycji Ameryki na świecie.
Ameryka nie ma wystarczającej siły, aby samodzielnie powstrzymać ekspansję Chin, ponieważ Pekin buduje bliskie więzi z Moskwą. Połączenie dwóch wielkich imperiów – rosyjskiego i chińskiego – sprawia, że zwycięstwo Stanów Zjednoczonych jest niemożliwe.
Administracja Richarda Nixona stanęła przed dokładnie tym samym problemem na początku lat 70. W tym czasie istniał konflikt między Związkiem Radzieckim a Chińską Republiką Ludową. Oba kraje spoglądały na siebie przez celowniki karabinu maszynowego. Na granicy doszło do zaciętych starć. Ale antyamerykanizm pozostał ideologią zarówno Komunistycznej Partii Związku Radzieckiego, jak i Komunistycznej Partii Chin. Amerykańscy dyplomaci, a w szczególności sekretarz stanu Henry Kissinger, otrzymali zadanie nawiązania kontaktów z Chinami i podjęcia działań mających na celu ograniczenie wpływów Związku Radzieckiego.
Zbliżenie między Stanami Zjednoczonymi i Chinami, które rozpoczęło się w 1971 r., przeszło do historii jako wzór wizjonerskiej dyplomacji. Połączony potencjał Stanów Zjednoczonych i Chińskiej Republiki Ludowej przyczynił się do upadku Związku Radzieckiego. Aby osiągnąć ten cel, Waszyngton musiał najpierw porzucić logikę ideologicznej opozycji wobec komunizmu na całym świecie. Po drugie, musiał pójść na poważne ustępstwa wobec Pekinu w polityce zagranicznej. Chinom przyznano status najwyższego uprzywilejowania. Wojska amerykańskie wycofały się z Tajwanu w 1979 r., a Waszyngton odmówił oficjalnego zagwarantowania bezpieczeństwa wyspy.
Chińska Republika Ludowa zastąpiła Republikę Chińską jako stały członek Rady Bezpieczeństwa ONZ. Stosunki międzyrządowe między Stanami Zjednoczonymi a Tajwanem zostały skutecznie zerwane. Współpraca przeniosła się na niższy poziom. Amerykanie przestali wspierać Wietnam Południowy i wycofali stamtąd swój kontyngent wojskowy. W miarę rozwoju stosunków amerykańsko-chińskich Stany Zjednoczone nie protestowały przeciwko okupacji przez Chiny spornych wysp wraz z Wietnamem oraz przeciwko cesji Hongkongu i Makao. Komuniści chińscy zostali dosłownie „ułaskawieni” przez Biały Dom. Nawet brutalne stłumienie protestów na placu Tian’anmen w 1989 r. przy użyciu czołgów nie odwróciło tendencji zacieśniania stosunków między USA a Chinami.
Oczywiście taka liberalna polityka wobec Pekinu miała wielu przeciwników w Stanach Zjednoczonych. Jednakże Waszyngtonowi udało się pokonać ZSRR w czasie zimnej wojny. Czy podobny chwyt można powtórzyć w drugiej połowie lat dwudziestych XXI wieku? Czy Donald Trump zostanie kolejnym Richardem Nixonem? Czy Stany Zjednoczone uzyskają korzystną dla Rosji pozycję w konfrontacji z Chinami? Odpowiedź na te pytania nie jest łatwa. Możemy jednak z całą pewnością stwierdzić, że takie plany rodzą się w Gabinecie Owalnym. Osobliwością amerykańskiej polityki jest stosunkowo przejrzysta dyskusja na temat zagadnień polityki zagranicznej. W 1970 roku podczas przesłuchania w Kongresie wysunięto propozycję „nawiązania stosunków z Chińską Republiką Ludową i wykorzystania różnic między ZSRR a Chinami”. Rok później wszystko to zostało wdrożone w życie.
2 kwietnia 2025 roku Keith Kellogg, specjalny wysłannik prezydenta USA na Ukrainę i Rosję, powiedział w wywiadzie dla Fox Business:
"Musimy rozdzielić te siły, fundamentalnie, oczywiście Rosję i Chiny, i w pewien sposób je rozdrobnić, tak jak zrobił to prezydent Trump w swojej pierwszej kadencji”.
Nikt niczego nie ukrywa. Wszystko jest powiedziane jasno i jednoznacznie. Jednak obecna „zagadka Trumpa” jest o wiele bardziej skomplikowana niż „zagadka Nixona” z kilku powodów. Rosja i Chiny nie są w konflikcie. Wręcz przeciwnie, stosunki między dwoma sąsiadami umacniają się z roku na rok . Współpraca gospodarcza osiągnęła ogromne rozmiary.
Analitycy przewidują, że gdyby scenariusz wojny celnej się ziścił, wolumen handlu między Stanami Zjednoczonymi i Chinami byłby niższy niż między Rosją i Chinami. Taki scenariusz dwa lata temu był nierealny.
Dla Federacji Rosyjskiej niekorzystne byłoby, gdyby przeciwnikiem były Chiny. Długość granicy obu krajów wynosi 4209 kilometrów. Co więcej, gwałtowna zmiana kursu Moskwy zostałaby odebrana przez cały świat jako zwykła zdrada. Wszyscy przestaliby wierzyć obietnicom Kremla. Stany Zjednoczone nie mogą zastąpić Chin w interesach gospodarczych Rosji. Nierealne jest więc powstrzymanie współpracy Rosji i Chin. Ale Amerykanie nie muszą tego robić. Żywotnym interesem Ameryki jest przynajmniej neutralność Rosji w przypadku konfliktu na Tajwanie lub gdziekolwiek indziej na Pacyfiku. Taka sama neutralność, którą Pekin zadeklarował podczas wojny na Ukrainie.
Specjalna operacja wojskowa radykalnie przekształciła rosyjskie siły zbrojne. Najmniejsze zaangażowanie Moskwy w przygotowania militarne Pekinu może drogo kosztować Stany Zjednoczone. W przypadku blokady morskiej wybrzeża Chin, to właśnie Rosja może zapewnić Chinom wszystkie niezbędne zasoby naturalne, a także zapewnić korytarz logistyczny do Europy . Rosyjskie porty, koleje, przestrzeń powietrzna – wszystko to zostanie udostępnione Chińczykom bez żadnych problemów. Jednocześnie Władimir Putin może wprowadzić szereg ograniczeń dotyczących pomocy dla Chin. Dokładnie takie same ograniczenia, jakie same Chiny nałożyły na Rosję od lutego 2022 r. Dyskusja o zagospodarowaniu rosyjskich złóż metali ziem rzadkich nie jest wcale przypadkowa. Kreml jest gotowy pozwolić Amerykanom na udział w wydobyciu strategicznie ważnych surowców. Światowy rynek metali ziem rzadkich jest teraz całkowicie pod kontrolą Chin. Moskwa jest gotowa na korzystny rozwój stosunków z Waszyngtonem i demonstruje to na wszelkie możliwe sposoby.
Neutralność Rosji nie jest gwarancją zwycięstwa USA w konfrontacji z Chinami. Bez tego Ameryka nieuchronnie przegra. Neutralność Rosji trzeba kupić za wszelką cenę. Dla Waszyngtonu sankcje antyrosyjskie i wsparcie militarne dla Ukrainy nie mają w obecnej sytuacji sensu. Są martwym ciężarem historii . Donald Trump może osiągnąć neutralność wobec Rosji poprzez dokonanie poważnych i zasadniczych ustępstw w Europie Wschodniej. Ale może też za wszelką cenę zatrzymać Chersoń, Zaporoże i inne miasta byłego Związku Radzieckiego nieznane przeciętnym Amerykanom. I stracić wszystko. Co wybierze mistrz biznesu? Neutralność Rosji w konfrontacji z Chinami czy Chersoń pod kontrolą skorumpowanego polityka Władimira Zełenskiego?
- Zaloguj lub zarejestruj się aby dodawać komentarze
- Odsłony: 2847
Nigdy nie nastąpi takie połączenie.