Witaj: Niezalogowany | LOGOWANIE | REJESTRACJA
Rozmowy z Cieniem-Dlaczego tolerancja
Wysłane przez tsole w 27-12-2024 [17:10]
– Wyglądasz dziś jakbyś miał chandrę.
– Trochę się poprztykałem z kolegą. Głupio wyszło.
– Opowiedz. W końcu po to mnie masz.
– Dobrze, tylko nie śmiej się ze mnie. A więc wracamy z kolegą tramwajem z pracy. Ruch spory, jak to przed fajrantem, lecz nie ma przepychanek, gwaru. Niemal wszyscy – od przedszkolaków do emerytów – zajęci penetracją smartfonów. Cierpko, trochę ironicznymi słowami komentuję ten obraz. Kolega zwraca mi uwagę, że jestem zacofany bo nie idę z postępem, oraz nietolerancyjny, bo byle co mi się nie podoba. Ja na to, że nie jestem zwolennikiem owczego pędu bez względu na to, w jakim obszarze ludzkich zachowań występuje. Wtedy kolega demonstracyjnie wyjmuje smartfona i zaczyna go przeszukiwać. No to wysiadłem na najbliższym przystanku.
– Rzeczywiście głupio wyszło.
– Ty też uważasz, że jestem nietolerancyjny?
– Słowo tolerancja pochodzi od łacińskiego czasownika tolerare – „wytrzymywać”, „znosić”, „przecierpieć”, „ścierpieć”. Patrząc od tej strony, rzeczywiście można by twoją reakcję odebrać jako przejaw nietolerancji. Tolerancja bowiem oznacza cierpliwość i wyrozumiałość dla odmienności. Jest poszanowaniem cudzych uczuć, poglądów, upodobań, wierzeń, obyczajów i postępowania, choćby były one całkowicie odmienne od naszych albo zupełnie z nimi sprzeczne. Tymczasem tobie nie podoba się to, że ludzie upodobali sobie smartfony.
– No wiesz? To już nawet wyrazić swojej opinii nie wolno?
– Nie mówię, że nie wolno, w końcu mamy wolność słowa, przynajmniej teoretycznie. Owszem, tolerancja to poszanowanie czyjegoś poglądu czy zachowania, ale niekoniecznie zgadzanie się z nimi. Taka zgoda nazywa się akceptacją (łac. acceptatio – przyjmować), którą rozumie się jako aprobatę tych poglądów czy zachowań. Widać zatem, że tolerancja wcale nie jest tożsama z akceptacją! Tymczasem dziś nagminnie stawia się między nimi znak równości.
– Mówiąc wprost: akceptacja to aprobata czyjegoś zachowania, tolerancja zaś to przyznanie prawa do posiadania własnego zdania, poglądów i wartości. Skąd zatem utożsamianie tych pojęć?
– Znaczenie tolerancji ewoluowało w czasie – doszła empatia, konsekwencje godzenia się z przejawami „inności”, współegzystowanie. Stąd już tylko krok do scalenia obu pojęć. Dlatego ważne jest, aby mieć świadomość różnicy. Centrum zjawiska tolerancji stanowi szacunek względem drugiej osoby. Ta postawa może doprowadzić do akceptacji, ale nie musi. Precyzyjnie ujął to Albert Einstein, który tolerancją określał uprzejme uznawanie cech, poglądów i działań innych osób, które są obce naszym własnym zwyczajom, wierzeniom, przekonaniom i upodobaniom. Podkreślał też, że w tym ujęciu musi być miejsce na zrozumienie i empatię. Dlatego też tolerancji nie powinniśmy utożsamiać również z obojętnością.
– Nie odpowiedziałeś, czy uważasz mnie za nietolerancyjnego.
– Myślę, że można uznać, cię za tolerancyjnego. Co prawda upodobania do smartfonów nie akceptujesz, ale ich inwazję cierpliwie znosisz, a to jest warunkiem tolerancyjności.
– Uff, kamień z serca... Nie sądziłem, że problematyka tolerancji jest tak złożona.
– Zatem porozmawiajmy o niej trochę. Omówiliśmy dylemat tolerancja–akceptacja, ale jest jeszcze jeden dylemat: tolerowanie nietolerancji.
– A to co znów za dziwadło?
– Nie tyle dziwadło ile paradoks. Otóż filozof John Rawls zastanawiał się, czy społeczeństwo powinno, czy też nie powinno tolerować nietolerancję? Doszedł do wniosku, że ludzie nietolerancyjni powinni być tolerowani, jednak tylko do czasu, gdy nie zagraża to tolerancyjnemu społeczeństwu.
– Ech, filozofowie lubią komplikować proste rzeczy. A właściwie to po co nam ta tolerancja?
– To niezbędny element do stworzenia harmonijnego życia społecznego. W sytuacji, kiedy brakuje szacunku i zrozumienia względem odmiennych od nas osób, dochodzi do wielu konfliktów i dyskryminacji. To właśnie dzięki tolerancji można tworzyć społeczeństwo, które będzie żyć razem w harmonii pomimo zauważalnych różnic.
– Kto „wymyślił” tolerancję?
– Już Perykles uważał, że tolerancja jest jedną z podstaw demokracji. Mówił, że Ateńczycy stworzyli demokrację, „kierując się wyrozumiałością w życiu prywatnym i szanując prawa w życiu publicznym”. Polskim prekursorem idei tolerancji był Paweł Włodkowic, który na soborze w Konstancji (1414–1418) uznał, że narody pogańskie mają prawo do zachowania swych wierzeń. Ale poważna dyskusja na temat tolerancji miała miejsce w Europie dopiero w XVI i XVII wieku w odpowiedzi na reformację, wojny religijne i prześladowania. Także wtedy Polska była „w temacie” tolerancji wyjątkiem na skalę światową: gdy Europa krwawiła w wyniku licznych wojen, Polska była stabilna, gdyż tolerancja była fundamentem państwowości polsko–litewskiej. W tamtych czasach Polska była znana pod przydomkiem „schronienie dla heretyków”, a jej pozycja jako kraju otwartego na inność i obcość była usankcjonowana w pierwszym europejskim edykcie tolerancji – Konfederacji Warszawskiej z 1573 roku.
– Wygląda na to, że tolerancja ma ugruntowaną tradycję...
– Owszem, przede wszystkim dlatego, że stała się problemem społecznym w Europie XVI w. w wyniku podziałów i konfliktów religijnych.
– Dlaczego właśnie religijnych?
– Cóż, zaangażowanie religijne i tolerancja często nie idą ze sobą w parze. Każda tradycja religijna zawiera całościowy obraz świata i swoją interpretację objawienia, które podaje do wierzenia. Treść boskiego przekazu, mając egzystencjalny charakter, kreśli przed wyznawcą określoną ścieżkę życia. Gdy dochodzi do zderzenia tych różniących się między sobą religii, siłą rzeczy dochodzi do konfliktów. Okazuje się, że istnieje alternatywny całościowy obraz świata, który również rości sobie pretensje do boskiego pochodzenia, a przez to kwestionuje absolutną prawdziwość naszego obrazu.
– Stąd już krok do wojen religijnych. Tylko czekać aż jakiś „geniusz” wymyśli nam „tolerancję walczącą”! Jak temu zaradzić? Jak pogodzić zwaśnione strony?
– Lekarstwem może być właśnie tolerancja, której fundamentem jest miłość, otwierająca nasze serca na innych pomimo dzielących nas różnic. Św. Paweł radzi: „Dalej znoście jedni drugich i wspaniałomyślnie przebaczajcie sobie nawzajem, jeśli ktoś ma powód do uskarżania się na drugiego” (Kol 3,13). Radzi „znosić”, czyli „tolerować”.
– Czy Jezus był tolerancyjny?
– Na pewno nie w ten sposób jak chcieliby dzisiejsi politycznie poprawni piewcy tolerancji. W czasach kiedy żył nietolerancja była zjawiskiem powszechnym. Wyjątkową niechęć czuli do siebie Żydzi i Samarytanie, mężczyźni z lekceważeniem odnosili się do kobiet, żydowscy przywódcy religijni gardzili prostym ludem... Na tym tle Jezus bardzo się wyróżniał. Jego przeciwnicy mówili: „Ten człowiek serdecznie przyjmuje grzeszników i z nimi jada”. Jezus był życzliwy, cierpliwy, ponieważ nie przyszedł osądzać, lecz duchowo uzdrawiać. Jego główną pobudką była miłość.
– Lecz także wypędził biczem kupców ze świątyni, wielokrotnie wypominał uczonym w Piśmie i faryzeuszom obłudę nazywając ich grobami pobielanymi, plemieniem żmijowym...
– Takie zachowanie Jezusa świadczy o tym, że Jego tolerancja ma granicę. I wbrew pozorom nie jest nią sam grzech, ale raczej prawda o grzechu. Jezus okazuje łaskę i miłosierdzie, ale tylko tym którzy mają wiarę i wyrażają skruchę, lecz nie toleruje pomijania, rozmywania, bądź zatajania tej właśnie prawdy o grzechu. Bo grzech jest złem, trucizną dla duszy.
– Zatem miłość jest ważniejsza od tolerancji?
– Ująłbym to inaczej: gdzie nie ma miłości, tam nie ma też tolerancji.
Komentarze
27-12-2024 [17:46] - Marek Michalski | Link: Tolerancja zła jest już za
Tolerancja zła jest już za nami. Obecny etap to akceptacja zła.
Drogą do tego jest m.in. nie osądzanie. Normalne życie jest nieustannym osądzaniem rzeczywistości. W świecie kłamstwa własny osąd był wyrazem nietolerancji, wyrażony publicznie osąd jest obecnie dowodem nienawiści i trwają pracę nad jego penalizacją. W praktyce myślozbrodnia już jest osądzana cenzurowana i karana. Wystarczy przeglądnąć media, by zobaczyć czego w nich nie ma, kto nie jest dopuszczany do głosu, a kto i z jakimi poglądami jest forowany. O ukaranych za myślozbrodnię pod pozorami prawa panuje zmowa milczenia.
27-12-2024 [20:32] - Marek Kudła | Link: Bylibyśmy super narodem,
Bylibyśmy super narodem, gdyby nie 45 lat komunizmu w Polsce ! Po „dogadaniu” się z komunistami przy okrągłym stole, zachowywaliśmy się tak, jakby szkoda nam było komunizmu ?! 10 MLN ludzi Solidarności, a do władzy wybieraliśmy SLD (przepoczwarczoną PZPR), Kwacha na prezydenta, nie wspomnę o Brąku, nazwisko rodowe Szczynukowicz. Co 5 lat wybieramy sobie zdrajców do PE, jakby na własne życzenie ?! I jakby tego wszystkiego było mało, to w 2019 strzeliliśmy sobie samobuja wybierając do senatu mniejszość - tylko 48 senatorów. Polacy, ja wiem, że i Niemcy i Ruscy wymordowali nam elitę mądrych i szlachetnych ludzi, ale na mołość Boską, żeby rozróżnić dobro od zła – nie trzeba geniuszy !!!
27-12-2024 [22:00] - Kazimierz Kozio... | Link: tolerancja w ujęciu
tolerancja w ujęciu technicznym to maksymalne, dopuszczalne odstępstwo od określonych parametrów. taka też powinna być każda inna tolerancja nie-bezgraniczna. nieograniczona tolerancja to prosty przepis na degenerację