Witaj: Niezalogowany | LOGOWANIE | REJESTRACJA
Podziemny NZS. Co nam zostało z tamtych lat?
Wysłane przez ryszard czarnecki w 10-11-2024 [10:33]
(Jest to artykuł, który ukazał się w ostatnim numerze dwumiesięcznika "Opinia")
„ Gdzie się podziały tamte prywatki /
Gdzie te dziewczyny, gdzie tamten świat /
Gdzie się podziały tamte wspomnienia/
Tamtych szalonych wspaniałych lat…”
Jakoś nikt nie napisał tekstu o NZS-ie , jak Marek Gaszyński o tamtych prywatkach (poznałem go zresztą lata potem ) nikt nie skomponował muzyki jak Ryszard Poznakowski do piosenki śpiewanej przez Wojciecha Gąssowskiego. Mogliśmy sobie najwyżej w tamtym czasie podśpiewywać „ przy powielaczu wesoło płynie czas/ przy powielaczu wpaść może każdy z nas”. Nikt z nas nie wiedział wówczas kto te słowa napisał i do dzisiaj tego nie wiem ,choć starałem się znaleźć informacje o tym podziemnym, trochę zawadiackim przeboju. Niby wszystko jest w internecie - ale tego jakoś nie ma. Ba, Mr Google tłumaczy , co to w ogóle jest… powielacz ! O tempora, o mores!
Już całkiem na poważnie: co nam zostało z tamtych „podziemnych" lat 1980-ch? Jak zaważyły na życiu gości, którzy dziś w najlepszym wypadku dobiegają sześćdziesiątki, najczęściej ją już przekroczyli, a niektórzy pukają do drzwi z napisem "70 lat" ?
Dla części z nas – mówiło mi o tym szereg osób - to był najważniejszy czas w życiu. Tak, wiem, normalny u Starszych Państwa sentyment do czasów młodości chmurnej, a może i durnej ,ale jednak niepowtarzalnej. A jednak to było coś więcej niż tylko sentyment. To był dla wielu ludzi NZS-u czas totalnego braku jakichkolwiek kompromisów. Bezkompromisowość była zaletą, ba, w naszym środowisku w jakiejś mierze nawet normą. Późniejsze, „dorosłe” życie tych kompromisów, lepszych i gorszych, dobrych moralnie i mniej dobrych nas w końcu (?)nauczyło ale wielu z tych, którzy na takie kompromisy szli to po dekadzie, a nawet po dwóch czy trzech po podziemiu tęskniło za czasem gdy zginaliśmy rękę w łokciu nie tylko wobec komunistów, ale także piewców „ okrągłego stołu” i którzy uważali, że geopolityka wymaga aby się z "Nimi" jakoś poukładać.
Podziemny NZS to był czas patosu, poczucia służby ,ale też nieraz zwykłego osamotnienia, gdy okazywało się, że brać studencka wcale nie chce specjalnie „ studenckiego życia los” składać na „ołtarzu Ojczyzny”(proszę wybaczyć strawestowanie „Legionów”).
Czasem tamten patos dodaje skrzydeł i dziś.
Nie chcę się wypowiadać za całe pokolenie, za całe podziemie, za całe środowisko NZS, ale mnie czas „konspiry” nauczył po prostu ciężkiej i systematycznej pracy. Potem w życiu bardzo mi się to przydało.
Dla mnie NZS był też świetną szkołą samoorganizacji i zarządzania własnym czasem. Dziś za wykłady o tym różni ”coache” biorą niezłe pieniądze, ale wtedy braliśmy tą lekcję od (podziemnego) życia nie płacąc za to złotówki ,choć płacąc własnym czasem, nierzadko ,a raczej często przedłużaniem studiów, porażkami w życiu osobistym, czasem także poczuciem jakiejś tam alienacji.
Osobiście: mnie podziemie nauczyło samoorganizacji, ale też kierowania ludźmi. Dziś „headhunterzy”, specjaliści od HR gadaliby pewnie o „zasobach ludzkich” . Wtedy jednak takie trochę bezduszne pojęcie było nam nieznane. Na szczęście.
NZS to wreszcie była długa , bo kilkuletnia nauka jak się „robi” politykę. To czas kiedy uczyłem się, uczyliśmy się rzeczy, skrajnie, jak nam się wydawało, trudnej czyli połączenia pierwotnego idealizmu z późniejszą koniecznością uprawiania polityki w skomplikowanym świecie podziemia, gdzie trzeba było uważać ,aby nie dać się traktować instrumentalnie przez liderów i doradców „Solidarności” z których część była tak bardzo pragmatyczna , że aż cyniczna.
Zostały tez przyjaźnie. Przyjaźń – duże słowo. Nie szafuje nim, ale są pojedyncze osoby( żadne tam tłumy), o których wiem, że pomogą mi w każdych okolicznościach. I one wiedzą ,
że ja pomogę im. W ostatnim czasie- dla mnie niełatwym- miałem okazję się o tym przekonać.
Zostały też wspomnienia o ludziach NZS, którzy już odeszli. Wielu tym cieniom niezapomnianych kolegów będę się zawsze nisko kłaniał i zawsze o nich dobrze mówił ,choć mieli swoje przywary, słabości , wady , śmiesznostki.
Zostało też- i tego nikt mi i nam nie zabierze - poczucie sensu tego czasu, tej roboty, tej konspiry, tej walki.
Komentarze
10-11-2024 [10:46] - Hornblower | Link: Gdzie są moi przyjaciele
Gdzie są moi przyjaciele
Bojownicy z tamtych lat
Zawsze było ich niewielu
Teraz jestem sam
Oto są, oto wszyscy są
Przyjaciele moi z wielu stron
Co za pochód, co za piękny krok
Maszerują ramię w ramię wprost
I w bamboszach, w garniturach
Z pidżamami pod pachami
Z posadami, z podatkami i z białymi chorągwiami
Idą tłumy ich, tłumy ich
Tłumy ich, tłumy ich
Tłumy ich, tłumy ich
Tłumy ich…
10-11-2024 [12:16] - sake3 | Link: No, z tymi przyjaźniami które
No, z tymi przyjaźniami które pozostały to raczej różnie bywa. Onegdaj jako młodzi przyjaciele z jednego garnka jedli, niejeden literek obalili, a dziś udają,że się nie znali, bo róznią ich poglądy i nie podadzą sobie ręki. Ot, życie.