Czy Vance przeważy szale na rzecz Trumpa?

To już za miesiąc !  W największym mocarstwie świata- Stanach Zjednoczonych Ameryki obserwujemy finisz jednej z bardziej wyrównanych kampanii prezydenckich w tym wieku.  Szanse obojga kandydatów wydają się być dość wyrównane.  Zwłaszcza biorąc pod uwagę specyficzny amerykański system wyborczy, który daje wygraną nie temu kandydatowi, który dostał największą ilość głosów,  ale temu , który uzyskał więcej miejsc w Kolegium Elektorskim.

Tym większe znaczenie mają starcia, a więc także osobowości obu kandydatów na wiceprezydenta. Są nimi republikanin James Dawid Vance i demokrata Tim Walz. Spotkali się oni w debacie w telewizji CBS News i debatę tę dość niespodziewanie dla wielu obserwatorów wygrał i to dość zdecydowanie potencjalny zastępca (a w przypadku jakiegoś dramatu także następca ) Donalda Johna Trumpa.

J.D. Vance świetnie czuje telewizję i ten atut wykorzystał w starciu z bardzo zdenerwowanym i wyglądającym na człowieka, którego zjada stres potencjalnym zastępcą ( następcą) Kamali Harris. Skądinąd w łatwej rozmowie w sprzyjającej rządzącej Partii Demokratycznej stacji CNN ,przy życzliwej tandemowi Harris- Walz dziennikarce,  kandydat na prezydenta wyglądał na kompletnie przerażonego i przypominał ucznia , który modli się, żeby dzwonek wybawił go od trudnego pytania ze strony nauczyciela.

Republikanin wykorzystał kompletną bezradność Demokraty i obijał go niczym pięściarska ”gruszkę” (czyli worek treningowy). J.D.Vance ,autor biograficznego bestselleru, który został zekranizowany oczywiście zanim pisarz wszedł do świata polityki zastosował doskonały manewr socjotechniczny: szereg razy podkreślał, że swojego przeciwnika _ Demokratę obdarza dużym szacunkiem.  A to zyskiwało owemu senatorowi z Ohio sympatię także wciąż jeszcze wahających się wyborców. Bo tacy - w tak bardzo podzielonej Ameryce -jednak doprawdy jeszcze istnieją.

O ile Trump nieraz w swoich wystąpieniach i debatach bezpardonowo „ walił na odlew” ,co dawało mu uwielbienie twardego elektoratu Republikanów, ale niekoniecznie poszerzało jego bazę wyborczą - o tyle zrelaksowany J.D. Vance wybrał szermierkę słowna i trzeba przyznać ,że merytorycznie punktował gubernatora Minnesoty Walza.  Gubernator dosłownie chwiał się (!) podczas tej debaty niczym w pojedynku bokserskim i zaciskał usta,  co w telewizji wyglądało fatalnie.
Vance wygrał z Walzem na pewno. Czy przyczyni się to do wygranej Trumpa z Harris w pierwszy wtorek listopada? Oto jest pytanie!

*tekst ukazał się w „Gazecie Olsztyńskiej” (04.10.2024)
 



Forum jest miejscem wymiany opinii użytkowników, myśli, informacji, komentarzy, nawiązywania kontaktów i rodzenia się inicjatyw. Dlatego eliminowane będą wszelkie wpisy wielokrotne, zawierające wulgarne słowa i wyrażenia, groźby karalne, obrzucanie się obelgami, obrażanie forumowiczów, członków redakcji i innych osób. Bezwzględnie będziemy zwalczali trollowanie, wszczynanie awantur i prowokowanie. Jeśli czyjaś opinia nie została dopuszczona, to znaczy, że zaliczona została do jednej z wymienionych kategorii. Jednocześnie podkreślamy, iż rozumiemy, że nasze środowisko chce mieć miejsce odreagowywania wielu lat poniżania i ciągłej nagonki na nas przez obóz "miłości", ale nie upoważnia to do stosowania wulgarnego języka. Dopuszczalna jest natomiast nawet najostrzejsza krytyka, ale bez wycieczek osobistych.

Komentarze

Obrazek użytkownika cognitos

06-10-2024 [09:26] - cognitos | Link:

Nie zauważyłem dominacji Vance w debacie. Koleś jest po prostu młodszy i lepiej się prezentuje. Walz jest starszy i ma usta, które wyglądają jakby były zaciśnięte, ale od razu widać, że to jego fizjonomia, ale całkiem dobrze argumentuje. Vance powiedział kiedyś, że Trump nie nadaję się na prezydenta, że miał porażki i nawet nazwał Trumpa idiotą.

Obrazek użytkownika smieciu

06-10-2024 [12:29] - smieciu | Link:

Tak. Wspominałem że według mnie tak właśnie miała wyglądać taktyka kampanii Trumpa. Że wcześniejszy chaos czy nawet dziwaczność jego kampanii nie jest przypadkowa, bo celowo nie chciał budować przewagi nad Harris. A to wszystko dlatego żeby wyhamować ewentualne działania wojenne za które mogli się wziąć dociśnięci Demokraci. Którzy mogliby uruchomić coś czego nie dałoby się już zatrzymać.
Coś czego przedsmak dały nam przykładowo właśnie ostatnie wydarzenia na Bliskim Wschodzie. Ale też coś co wciąż jest możliwe w naszej okolicy, za wschodnią granicą, do czego od dawna dąży Zełenski.
Trump w USA nieustannie podkreśla w kampanii ten aspekt oskarżając Demokratów o bycie partią wojny. A konkretnie że ich działania doprowadzą do wybuchu III WŚ. Ten motyw jest jednym z fundamentów jego kampanii zmuszając Biały Dom do hamowania swoich zapędów by Trump nie mógł teraz w kluczowym momencie triumfalnie krzyczeć do Amerykanów „A nie mówiłem!, Kamala jest jak Hillary, oni chcą wojny!”. Wojny, której z wielu powodów Trump i ludzie którzy go wspierają nie chcą. Nie chcą wojny, której bieg nadałaby ekipa Bidena kontrolująca obecnie najważniejsze zasoby wojskowe świata.
Trump robi więc wszystko by tej wojnie zapobiec. W szczególności eskalacji w tej chwili. Licząc że albo przejmie władzę w USA. Albo, nawet jeśli się to nie uda, uda się za to, dostawszy więcej czasu, zbudować na tyle silne międzynarodowe układy, które zapobiegną chaosowi.
Dlatego jak pisałem wcześniej, według mnie od początku ideą kampanii Trumpa było wykonanie jednego, możliwie maksymalnie opóźnionego skoku. Który mógłby przechylić szalę wyborczą. Tak by Demokraci licząc na zwycięstwo wyborcze zachowywali się spokojnie.
Ten plan jest realizowany. Trump jakoś nie potrafił wygrać debaty mimo że każdy wie że powinien był pokonać Harris. Ale robi to Vance, który jak się uważa, jest zdecydowanie mniej wygadany niż jego szef. Pierwszy krok więc został zrobiony. Innym był z pewnością szykowany na Wschodnim Wybrzeżu wielki strajk pracowników Portów. Coś co na wiele sposobów mogło zadać silne ciosy obecnej ekipie Białego Domu. Przykładowo brak towarów na półkach czy ogólne olewanie tych o których podobno Demokraci tak walczą. Strajk chwilowo powstrzymano. Ale możemy być pewni że najciekawsze przed nami. Trump z pewnością ma coś w zanadrzu, wkrótce przejdzie do ataku.