Nie damy dzieci, to nasz ród

Nie damy dzieci, to nasz ród            

Dzieje Mefistofelesa i Pana Twardowskiego, przywołanych w jednym z poprzednich felietonów, miały swój dalszy ciąg. Twardowski miał oddać diabłu to, co dla niego najdroższe, a czego nie było w chwili zawierania umowy.
Okazało się, że chodzi o dzieciątko, o którego poczęciu Pan Twardowski jeszcze nie wiedział.
Tak, proszę Państwa, chodzi o nasze dzieciątka. To, co normalni ludzie, a szczególnie ludzie w Polsce, uważali i nadal uważają za swój najdroższy skarb. Proles, czyli potomstwo, jedyne, co posiadali w Rzymie ludzie biedni (stąd nazwa proletariat). W historii Polski, zdarzało się, że traciliśmy wszystko. Ale dzieci były nasze, dlatego za tak szczególne zbrodnie uważamy porwanie przez niemieckich okupantów podczas II wojny dwustu tys. dzieci Zamojszczyzny czy dziecięce obozy śmierci, jak łódzki, czy – mniej znany – na Śląsku. Dlatego też komuniści, często ostrożni w likwidowaniu spraw dla Polaków najważniejszych, jak kościół czy indywidualne rolnictwo, ostrożnie odbierali dzieci patologicznym rodzinom, a jeżeli już, to preferowali domy dziecka, pozostające pod pełną kontrolą państwa i wpływem „naukowych” koncepcji materialistycznych, a nie rozmaite domy rodzinne, tzw. gniazda rodzinne, rodziny zastępcze (te dostawały dzieci na krótko, w kryzysie), za którymi z kolei opowiadała się skromna w tamtych czasach, ale jednak wyrazista opinia publiczna.
Na nasze dzieciątka zakusy na dobre rozpoczęły się już we wczesnych latach dziewięćdziesiątych, w których na początku w rządzie Tadeusza Mazowieckiego, trzeba przyznać, podjęto starania o wzmocnienie rodziny i zwiększenie populacji, która już w połowie lat siedemdziesiątych, mimo tzw. trzeciego wyżu demograficznego, zaczynała się wyraźnie starzeć.
Środowisko Parlamentarnej Grupy Kobiet z panią Jolą Gontarczyk i Barbarą Labudą na czele, która to PGK prawem kaduka (kaduk, wiecie co to – diabeł właśnie) twierdziła, że reprezentuje polskie kobiety,  zabrało się do ulepszania prawa. Już w 1995 roku płynęły na zjeździe kobiet w Kairze skargi, że nieszczęściem Polski jest papież, który podkreśla rolę rodziny i zadania rodzinne kobiet. Przeszczepiano feminizm zachodnioeuropejski; zdumione Szwedki i Norweżki z organizacji pozarządowych dowiadywały się, że właśnie zlikwidowano w Polsce aborcję do 12 tygodnia, wprowadzono lekcje religii w szkole a kobiety walczą o to, by nie pracować, jeżeli mają małe dzieci. Tak, kochane, za moich czasów urlop macierzyński trwał 3 miesiące. 
W tym samym 1995 roku powstał pierwszy tzw. równościowy projekt PGK – przewidywano daleko idące zmiany w języku na rzecz wprowadzania feminatywów. Co to znaczy, grzmiała pani, która z amerykańskimi organizacjami feministek przywiozła nowe obyczaje, że w Polsce mężczyźni dominują i rządzą do tego stopnia, że mówi się „ten stół”, „ten kontakt”! A dlaczego nie „ta kontakta, ta stół” itp.? Przewidywano kontrole i cenzurę gazet i czasopism (internetu jeszcze praktycznie nie było), trójki kontrolne miały chodzić po wydawnictwa, samorządach wiejskich itp. Wtedy tez wymyślono parytet płci, co miało pewien sens w sytuacji, gdy we wszelkiego rodzaju władzach i gremiach decyzyjnych spotykali się często wyłącznie mężczyzn (do dziś to widujemy i jest zupełnie jasne, że nie z powodu braku chęci lub wykształcenia u kobiet). Innym rozwiązaniem była całkowita równość w prawie pracy, wtedy wymyślono tzw. urlop tacierzyński dla ojca, ale co najgorsze, projektowano zlikwidować listę prac zakazanych dla kobiet ze względu na wysiłek fizyczny – jaki kierujące ciężkimi maszynami budowalnymi, maszynami górniczymi pod ziemią, wielki ciężarówkami itp. Działo się tak w sytuacji 20-procentowego bezrobocia i kompletnego braku pracy w miejscowościach, gdzie były kopalnie węgla, kruszywa itp. i było jasne, że bezrobotne  kobiety będą zmuszone do podjęcia do tej zbyt ciężkiej pracy.
Długo by jeszcze ciągnąć historię wprowadzania cudownych rozwiązań feminizmu. Koło roku dwutysięcznego wszystkie wysiłki feministek poszły w kierunku rozpowszechniania LGBT i zwalczania rodziny (plakaty z pobitymi kobietami i napisem „bo zupa była za słona…”), a wkrótce za przywróceniem legalizacji aborcji. Zaraz za tym poszedł atak na Kościół, a gdy zmarł Jan Paweł II, na księży, jako instytucje podtrzymujące rodzinę.
Atak, jak wiemy, tak skuteczny, że wielu ludziom termin „ksiądz” kojarzy się z diagnozą „pedofil”.
Dzieciątka też zaczyna nam diabeł odbierać. Dopiero niedawno PiS zakazał odbierania dzieci przez sądy za biedę i nieporadność wychowawczą rodziców. Ostatnio występujący bardzo poważny problem:  masowe „epidemie” depresji lękowych i ciężkich zaburzeń psychicznych u dzieci i młodzieży, to pokłosie wielu nieznacznych czasem działań w sferze publicznej. To przegrywana powoli przez środowiska prorodzinne walka o ochronę dzieci przed seksualizacją od przedszkola i szkoły, brak reakcji policji na zwyrodnienia w „paradach równości”. Czasem to wynik bezmyślności – w okresie pandemii zamknięto dzieci bez możliwości spaceru i wypoczynku; dotyczyło to głównie dzieci w miastach, ale tu mieszka już ponad połowa Polski. Radio przez dwa lata podawało co pół godziny komunikaty o liczbie zachorowań na covid i śmierci, straszono dzieci zarażeniem się i śmiercią dziadków i utratą części rodziny. Internet jak wielki śmietnik nie tylko podchwytuje wszystko, co sensacyjne, ale dodatkowo wyolbrzymia dla „klikalności”.
Pilnujmy Polski! Pilnujmy naszych dzieci!
                                                                *
W lutym, niedobrym dla mnie miesiącu, wspominam moich Rodziców – Mamę, uczestniczkę Powstania Warszawskiego, więźniarkę polityczną PRL i działaczkę KOR, zmarłą 11 lutego 1992 i Ojca, kompozytora i pedagoga, zmarłego 29 lutego 2004. Pomódlcie się ze mną za spokój Ich duszy. 
---------------------------------------------------------------------
Warszawa, 28.02.2024
                                               Felieton dla Gazety Gdańskiej                                                              
 
 



Forum jest miejscem wymiany opinii użytkowników, myśli, informacji, komentarzy, nawiązywania kontaktów i rodzenia się inicjatyw. Dlatego eliminowane będą wszelkie wpisy wielokrotne, zawierające wulgarne słowa i wyrażenia, groźby karalne, obrzucanie się obelgami, obrażanie forumowiczów, członków redakcji i innych osób. Bezwzględnie będziemy zwalczali trollowanie, wszczynanie awantur i prowokowanie. Jeśli czyjaś opinia nie została dopuszczona, to znaczy, że zaliczona została do jednej z wymienionych kategorii. Jednocześnie podkreślamy, iż rozumiemy, że nasze środowisko chce mieć miejsce odreagowywania wielu lat poniżania i ciągłej nagonki na nas przez obóz "miłości", ale nie upoważnia to do stosowania wulgarnego języka. Dopuszczalna jest natomiast nawet najostrzejsza krytyka, ale bez wycieczek osobistych.

Komentarze

Obrazek użytkownika Jabe

02-03-2024 [19:03] - Jabe | Link:

Ciekawe, jaki wpływ na szerzenie się za­burzeń miała wpływ pro­wadzona na gruncie polskim przez PiS akcja pan­demia.

Obrazek użytkownika Alina@Warszawa

02-03-2024 [20:10] - Alina@Warszawa | Link:

Te wszystkie lewackie idiotki i idioci przed wprowadzaniem kretyńskich feminatywów powinni przede wszystkim zlikwidować w języku polskim podstawowy feminatyw - TA MĘŻCZYZNA!!!!
No bo jak to tak dalej może być, żeby ON, ten mężczyzna był gramatycznie w takie samej formie jak kobieta! Ciekawe skąd się to wzięło? A przecież nie powinno być dopuszczalne. Ale te wszystkie lewaczki są takie głupie, że jeszcze tej żeńskiej formy mężczyzny nie zauważyły i chyba dlatego tylko się uchowała. Z duszą na ramieniu to piszę, bo przecież przeczytają i zaczną wprowadzać te swoje pomysły do języka polskiego-lewackiego, którego zaczną uczyć dzieci w szkołach. 
W mediach opanowanych przez lewactwo i lewackich mózgach już jest "w Ukrainie" zamiast NA UKRAINIE, "ministra" zamiast PANI MINISTER, i tylko czekać, kiedy Tusk znowu zwieje do Brukseli, a na swoje miejsce znowu powoła panią Kopacz, albo - co byłoby weselsze dla kabarecistów - panią Małgorzatę Kidawę-Błońską, jako "premierkę". Polska z "premierką" na czele rządu wywoływałaby od razu pusty śmiech we wszystkich państwach słowiańskich i tych wszystkich, w których język rosyjski był obowiązkowy. 

Obrazek użytkownika Jabe

02-03-2024 [20:13] - Jabe | Link:

Mężczyzna grama­tycznie jest rodzaju męs­kiego.

Obrazek użytkownika Alina@Warszawa

02-03-2024 [20:15] - Alina@Warszawa | Link:

Nie napisałam o rodzaju - napisałam dość wyraźnie o FORMIE słownej.

Obrazek użytkownika Jabe

02-03-2024 [20:40] - Jabe | Link:

Co to jest forma słowna?

Obrazek użytkownika tricolour

02-03-2024 [21:12] - tricolour | Link:

Hehehe

Forma słowna po polskiemu nazywa się "zakończone  a" - jak poeta czy kosmita.

Nasza mężczyznka powinna to wiedzieć ze szkoły.

Obrazek użytkownika Tomaszek

02-03-2024 [23:20] - Tomaszek | Link:

Ja to pamiętam z technikum  , bo za przykłady podałem jednym tchem komunista , pederasta i bandyta . I do konca szkoły miałem przerypane u Władka Iljicza von R .

Obrazek użytkownika spike

02-03-2024 [21:49] - spike | Link:

Pomódlcie się ze mną za spokój Ich duszy. 

Wieczny odpoczynek racz im dać Panie a światłość wiekuista niechaj im świeci. Amen