Po mega skandalu w holenderskim Alkmaar, gdzie policja i ochroniarze miejscowego klubu futbolowego pobili prezesa warszawskiej Legii, działaczy, trenerów i piłkarzy ze stolicy Polski – emocje nieco opadły. Czas na chłodną analizę. Garść konkluzji:
1. Był to rasizm w czystej postaci, który sprowadził się do polowania na Polaków.
2. Dla niektórych naszych głupiutkich mediów, które przy każdej informacji, że w Europie Zachodniej, czy gdziekolwiek pobito czy aresztowano naszych kibiców, od razu przyznają rację obcym, a nie swoim - ta sytuacja w Niderlandach zburzyła stereotypy. Bo jakże tu z prezesa Dariusza Mioduskiego, trenera przygotowania fizycznego czy innych osób ze sztabu Legii zrobić stadionowych chuliganów? Nie sposób.
3. Holandia, której miasta, jak Breda (i nie tylko) były wyzwalane pod koniec II wojny światowej przez polskie wojska pancerne gen. Stanisława Maczka (miałem szczęście poznać go osobiście w jego domu w Glasgow, w Szkocji w 1988 roku) – jakoś nie odczuwa po latrach ani grama wdzięczności wobec Polaków z tego tytułu. Cóż, krótka pamięć Holendrów i polska naiwność, że bohaterstwo naszych rodaków – pancerniaków z Polskich Sił Zbrojnych na Zachodzie - będzie na dłuższą metę docenione przez dzieci, wnuków i prawnuków tych wyzwalanych.
4. Antypolonizm, którego przejawem było to, co stało się w Alkmaar, wcześniej był obecny i to bardzo mocno w tamtejszych mediach, ale także wśród lokalnych społeczności. Pokazują to liczne przykłady skrajnie negatywnych ocen, wręcz uprzedzeń narodowościowych względem Polaków mieszkających w Królestwie Niderlandów, ale także wobec współczesnej Polski przedstawianej w czarnych barwach (czyżby dlatego, że goni Holandię pod względem rozwoju gospodarczego?).
5. Gdyby do takiej sytuacji doszło w Polsce, gdyby nasze służby atakowały oficjeli, gości, piłkarzy, sztab innego klubu pewnie za karę polski klub wyleciałby z europejskich pucharów. Jestem ciekaw, jaką decyzję podejmie UEFA względem AZ Alkmaar? Czy będzie to kolejny przykład „podwójnych standardów” i dowód że Holendrom (Niemcom, Francuzom) można więcej?
*tekst ukazał się na portalu po-bandzie.com.pl (11.10.2023)
- Zaloguj lub zarejestruj się aby dodawać komentarze
- Odsłony: 1180
nie wiem o jakim i przez kogo, o podcieraniu dupy piszesz.
Za Tuska owszem, Polscy jeździli Niemcom podcierać dupy, bo płace były dużo lepsze niż w Polsce, a do tego było dużo wyższe bezrobocie.
Od czasu jak rządzi PiS, spadła emigracja zarobkowa Polaków, co Niemcy już wydali okrzyki niezadowolenia, kto im szparagi będzie zbierał, ich ciapaci, jedynie chętnie by je tylko jedli, a między posiłkami chętnie coś "zaliczą".
Mam znajomego mieszkającego w Niemczech, widzieliśmy się w lecie, opowiadał, że jeszcze nie tak dawno emeryt nie mógł znaleźć pracy, teraz samo dzwonią do emerytów by jeszcze popracowali, śmialiśmy się, że w Polsce mówi się, że pracujemy na 500+ dla polskich dzieci, a Niemcy pracują na ciapatych i ich rodziny.
Jakaś czerwona debilka porównała imigrantów z Afryki, do emigrantów polskich, nie chce zauważyć zasadniczej różnicy, ciapaci emigrują na socjal, nic nie dając od siebie, demolują kraj gdzie się pojawiają, a wszyscy Polacy jechali za pracą i pracowali, zakładali firmy, nie urządzali burd, nikomu nie wadzili, byli wartością dodaną dla krajów, gdzie pojechali.