Witaj: Niezalogowany | LOGOWANIE | REJESTRACJA
Jak czerwonoarmiści zakonnice gwałcili
Wysłane przez Tezeusz w 09-08-2023 [18:15]
Wstęp.
Biuro Poszukiwań i Identyfikacji IPN poinformowało o odnalezieniu na cmentarzu w Ornecie szczątek Sióstr Katarzynek, które zostały zamordowane przez żołnierzy Armii Czerwonej w 1945 roku. Informacje te obiegły amerykańskie media, a stanowisko postanowiło zająć rosyjskie MSZ. „To obłęd” – mówi rzeczniczka MSZ Rosji Maria Zacharowa. Kreml przekonuje, że Polska „wmawia amerykańskiemu odbiorcy, że Związek Radziecki okupował Polskę”.
Mieszkanki Górnego Śląska podzieliły tragiczny los kobiet mieszkających na terenach Trzeciej Rzeszy. W oczach sowieckich żołnierzy były Niemkami, bez względu na faktyczną narodowość, język ojczysty czy wyznanie. Gwałcono nie patrząc na wiek, urodę, stan cywilny. Tych, którzy chcieli zapobiec gwałtom, po prostu zabijano.
Największe nasilenie gwałtów nastąpiło w pierwszych trzech-czterech dniach od momentu ustania walk. Lekarka zatrudniona wówczas w gliwickim szpitalu zapisała, że po zajęciu miasta „(…) nastały gwałty, gwałty, których skali i sadyzmu nie można sobie wyobrazić, jeśli samemu nie widziało się nie tylko zgwałcone, zarażone chorobami wenerycznymi, ale często pobite i pokąsane kobiety w każdym wieku. Ja sama widziałam nawet dzieci w wieku siedmiu, ośmiu i jedenastu lat. Równie częste były wypadki, gdy kobiety liczyły dalece powyżej pięćdziesięciu lat. Nierzadko zdarzały się nawet kobiety około osiemdziesiątego roku życia”.
Im dalej na zachód, tym było gorzej. Po zajęciu prawobrzeżnej części Opola czerwonoarmiści gwałcili i mordowali kobiety, bez względu na wiek. Do symbolu sowieckiego terroru urosła apokalipsa, którą czerwonoarmiści zgotowali mieszkańcom Boguszyc i sąsiedniej Źlinicy. Prawie wszystkie kobiety i dziewczęta w tych miejscowościach zgwałcono, często zbiorowo. Tragiczny los spotkał pensjonariuszki domów opieki, zakładów zdrowia czy sieroty z licznych na Górnym Śląsku domów dziecka i przykościelnych ochronek. Pastwiono się nad ciężarnymi. Wiele relacji mówi o zakłuwaniu kobiet w ciąży bagnetami. W przywołanych już Boguszycach oprawcy zastrzelili kobietę leżącą w połogu, a noworodka przepołowili bagnetem.
Nie oszczędzono również sióstr zakonnych. Symbolem tragedii górnośląskich zakonnic jest los nyskich elżbietanek. Od połowu marca do początków kwietnia 1945 r. w Nysie zamordowano 22 zakonnice ze zgromadzenia Szarych Sióstr św. Elżbiety. Większość z nich zgwałcono. Kolejnych siedem zmarło z wycieńczenia po przetransportowaniu do szpitala w Korfantowie. Łącznie męczeńską śmierć poniosło 48 sióstr.
Celem przypomnienia kim i czym byli roSSjanie psudo wyzwoliciele Polski.
O czerwonoarmistach wyzwalających polskie tereny w 1945 r. i ich postawie wobec Polskiej ludności długo historia i media milczały. Za czasów PRL- u był to temat wręcz tabu a tych co próbowali na ten temat rozmawiać uważano jako wrogów Polski. Od kilkunastu lat media i historycy oraz IPN publikuje na ten temat materiały. Materiały ukazujące prawdziwe oblicze Czerwonej Armii nie tylko wyzwolicieli ale grabieżców, złodziei i gwałcicieli. Oto jedna z takich prawdziwych historii o tyle bolesna bo dotycząca polskich zakonnic.
Prawo gwałtu
Wojna jest okrutna. Od wieków niezmiennie niesie ze sobą śmierć. Od wieków z wojną przychodzi gwałt. Kobiety to na wojnie cenny łup. Starożytni władcy Rzymu gwałcili nawet żony swoich współbiesiadników, wychodząc w tym celu na kilka chwil z uczty, a Cyceron gwałty na kobietach z ubogich dzielnic uważał za rzecz bardzo zwyczajną. Wprawdzie gwałt na obywatelce Rzymu uważany był za zbrodnię, ale już w czasie wojny w zdobytych siłą miastach żołnierze mieli prawo jednodniowego direptio, czyli nieograniczonych mordów, gwałtów i grabieży. Według japońskiego kodeksu Bushidō, zbioru zasad etycznych samurajów, ostateczne zhańbienie wroga następowało dopiero po zhańbieniu jego żon i konkubin.
W czasach chrześcijańskich wcale nie było lepiej. Średniowieczne pasy cnoty w intencji mężów miały chronić żony przed gwałtem, gdy oni szli do walki. Nie mamy podstaw przypuszczać, że II wojna światowa oszczędziła kobietom gwałtów.
W kolejce do ofiar
Gwałty, jakich dokonywali czerwonoarmiści w czasie II wojny światowej i tuż po jej zakończeniu przez lata były przemilczane. Nie mówiło się o nich, nie liczyło ofiar, ilości zakażeń chorobami wenerycznymi, poczętych dzieci. Nikt nie myślał o spisywaniu wspomnień. Szacuje się, że zgwałconych mogło być nawet dwa miliony kobiet, przede wszystkim Niemek, ale nie tylko. 350 tysięcy ofiar żyło na terenach poniemieckich, czyli na Pomorzu, Śląsku, Warmii i Mazurach oraz w Wielkopolsce i Małopolsce - wśród nich setki zakonnic. Wprawdzie na tych terenach od czasów Bismarcka zakony żeńskie były niechętnie widziane, tolerowano jednak działalność sióstr "społecznie użytecznych", czyli zgromadzeń opiekujących się chorymi czy małymi dziećmi. Należały do nich głównie Niemki.
Nysa zdobyta została przez Armię Czerwoną 24 marca 1945 r. Tego też dnia rozpoczęła się gehenna tamtejszych sióstr elżbietanek, opiekujących się chorymi i starcami. Zgwałconych zostało 180 sióstr, pijani żołnierze stali w długich kolejkach do swoich ofiar. Nie oszczędzali ani osiemdziesięciolatek, ani sióstr sparaliżowanych. Zginęło 27 z nich, dziesięć jest dziś kandydatkami na ołtarze. S. Maria Paschalis Jahn pracowała jako kucharka. - Noszę świętą suknię i nigdy z tobą nie pójdę - usłyszał od niej jeden z żołnierzy. Zabił ją jednym strzałem. S. Felicitas Ellmerer zginęła wyznając wiarę w Chrystusa Króla, a rozzłoszczony oprawca deptał głowę i klatkę piersiową martwej siostry. S. Acutina Goldberg broniła przed gwałtem powierzone jej młode dziewczęta. S. Sapientia Heymann stanęła w obronie młodszej siostry. S. Edelburgis Kubitzki zginęła na plebanii, gdzie szukała schronienia. S. Melusja Rybka chroniła atakowaną przez żołnierza uczennicę. S. Rosaria Schelling próbowała ukryć się w schronie przeciwlotniczym, ale i tam żołnierze zdołali ją znaleźć. S. Adela Schramm zastrzelona została wraz z gospodarzami domu, gdzie się ukrywała. S. Sabina Thienel jednego dnia uchroniła się przed gwałtem, następnego została w zemście pozbawiona życia - jednym strzałem. S. Adelheidis Töpfer zajmowała się chorymi i wielokrotnie była napastowana przez czerwonoarmistów, w końcu zastrzelona.
Porzucone na ołtarzu
Na Warmii ofiarami żołnierzy Armii Czerwonej padły między innymi siostry katarzynki. Zginęła ich ponad setka, wobec szesnastu toczy się postępowanie beatyfikacyjne. Rosjanie nie znali litości: dla nich to właśnie tu zaczynała się Germania, ziemia wroga. S. Krzysztofa Klomfass zginęła w schronie, gdzie ukryła się razem z chorymi ze szpitala, w którym pracowała. S. Sekundina Rautenberg i s. Adelgarda Bönigk zginęły, przywiązane za nogi do pojazdu i ciągnięte ulicami aż do śmierci. S. Sabinella Angrick, przełożona wspólnoty w Lidzbarku Warmińskim przekonywała siostry: "Lepiej pozwólmy się zastrzelić, niż gdybyśmy miały się zhańbić". Zginęła od strzału w szyję. S. Aniceta Skibowska broniła się przed żołnierzem, aż otrzymała śmiertelny strzał w brzuch. S. Gerharda Schröter otrzymała strzał w serce, gdy pochylała się nad umierającą s. Anicetą. S. Gunhilda Steffen, s. Rolanda Abraham, s. Bona Pestka umierały przez wiele dni z wykrwawienia, ciężko pobite. S. Generosa Bolz przez wiele dni więziona była na poddaszu okrutnie męczona, pielęgnując jednocześnie chorych na tyfus. S. Ksaweria Rohwedder umierała w pociągu, w czasie ewakuacji ludności, brutalnie pobita przez żołnierza.
W Pokrzywnie nieopodal Poznania desperacko przed gwałtem broniły się siostry urszulanki. W styczniu 1945 r. grupa żołnierzy sowieckich szukała w ich domu alkoholu i Niemców. Później zażądali pięciu zakonnic. Najstarsza odpowiedziała, że ślubowały czystość. S. Akwila, którą żołnierz próbował wziąć na ręce i wynieść, jedną ręką objęła nogę stołu, drugą ściskała noszony przy habicie krzyż. Zginęła od jednej kuli. S. Kajusę żołnierz rzucił na stół. Szarpała się z nim, więc przeciął jej szyję, przestrzelił gardło, wybił zęby i zmasakrował twarz.
W Mikołowie zginęły siostry salwatorianki. S. Leopolda Ludwig i s. Stanisława Falkus w styczniu 1945 r. przebywały w domu zakonnym salwatorianów. Gdy wtargnęli do niego żołnierze Armii Czerwonej, zażądali od przełożonego: "Jesteś tu najstarszy, rozkaż mniszkom, aby były nam uległe". Prośby i błagania nie pomogły, ojców zamknięto w piwnicy, a siostry zaprowadzono do kaplicy. Potem znaleziono tam ich ciała, pobite, pokłute bagnetami, z wybitymi zębami, porzucone w kałuży krwi przed ołtarzem i między ławkami.
Bez aborcji i antykoncepcji
Nie tylko wojna zagraża siostrom: na gwałt narażone są również na misjach. Stają się łakomym kąskiem, bo prawdopodobieństwo zarażenia się od nimi wirusem HIV jest żadne. W 2015 r. w Indiach dokonano zbiorowego gwałtu na 70-letniej zakonnicy, która próbowała przeszkodzić włamywaczom. Dwa lata wcześniej 28-letnia siostra przez tydzień była przytrzymywana i gwałcona przez porywaczy. Siostry gwałcone były również w czasie wojny w Rwandzie czy w Kongo Belgijskim w latach 60. XX w.
W przypadku gwałtu na siostrze zakonnej, niezależnie od jego okoliczności, pojawia się pytanie: co z dzieckiem? Zgwałcona siostra po porodzie ma wybór: może odejść ze zgromadzenia zwolniona ze ślubów i wychować dziecko; może też oddać je do adopcji i wrócić do klasztoru.
Tombak milczenia
Siostry w swoich wspomnieniach nazywają traumatyczne wydarzenia bardzo oględnie. Piszą o "siedmiu tygodniach cierpień", o "nieopisanych, straszliwych godzinach", o "gehennie", o "drodze krzyżowej". Unikają słowa "gwałt". Być może wynika to z delikatności, ale zakłamuje rzeczywistość i wpisuje się w schemat, jakiemu ulegają wszystkie ofiary przemocy seksualnej: zmowę milczenia. Ofiary gwałtu boją się odrzucenia. Obawiają się, że nikt nie uwierzy, że rzeczywiście padły ofiarą przemocy. Mają poczucie winy. Wstydzą się. Nie chcą być wytykane palcami i żyć z piętnem zgwałconej. Mają nadzieję, że milczenie pozwoli im wyprzeć z pamięci straszne wydarzenia i żyć, jakby nic się nie stało.
Milczenie nie zawsze jest złotem. Czasem jest tanim tombakiem: kiedy tuszuje zło, kiedy nie ma na celu niczego, poza obroną "dobrego imienia", któremu tak naprawdę nic nie grozi.
Żadna siostra nie jest i nie była winna gwałtom: tak samo, jak winne nie są inne zgwałcone kobiety. O zbrodniach, których stały się ofiarami, nie wolno milczeć: choćby mówienie przynosiło ból. Milczenie przynosi przyzwolenie. Siedemdziesiąt lat milczenia sprawiło, że do strasznej prawdy trudno jest dziś dotrzeć - rodzą się więc demony. Rodzą się podejrzenia, ciemne legendy, absurdalne oskarżenia. Milczenie nie zawsze jest złotem. Tu wyzwolić nas może tylko odważnie i misternie wydobywana z przeszłości prawda.
Tacy to byli sowieccy pseudo wyzwoliciele, gwałcąc, paląc, rabując niewinną cywilną ludność i o tym należy pamiętać. Tak działali kiedyś tak działają dzisiaj na Ukrainie...
Żródło :
https://plus.polskanews.pl/dob...
http://pressmania.pl/jak-czerw...
Komentarze
09-08-2023 [18:58] - u2 | Link: „To obłęd” – mówi rzeczniczka
„To obłęd” – mówi rzeczniczka MSZ Rosji Maria Zacharowa.
To że kacapy są obłąkani pod rządami Putlerka to od dawna wiadomo. Putler podniósł kacapię z kolan, a teraz rączo bieży z kacapami ku przepaści wojny z kitajem :-)
09-08-2023 [20:18] - r102 | Link: Tow. Stalin nie był szalony.
Tow. Stalin nie był szalony.
Gwałty i mordy na ludności terenów które miały być odebrane Niemcom - bardzo skutecznie zachęciły cywili do ucieczki jak najdalej od bolszewików do zachodnich stref okupacyjnych - i nie trzeba ich było wysiedlać a wcześniej karmić.
Był jeden tylko nieprzewidziany minus - zdemoralizowany Wehrmacht nagle odnalazł misję - skutecznie i jak najdłużej się bronić żeby uchodźcy dali radę uciec przed Armią Czerwoną, ale na stratach tow. Stalinowi tak bardzo nie zależało :-)
09-08-2023 [21:28] - Tezeusz | Link: @r102
@r102
Nie tow. Stalin a morderca, bandyta skurwiel pierwszej wody ludobójca Polaków z Katynia i wielu innych narodów wymordował więcej ludzi niż Hitler. Towarzysz jest dla takich samych skurwieli i potomków NKWD i UB. Smród komuszego scierwa..Całe szczęście że ten towarzysz zdechł...