To oryginalny tytuł filmu, polecanego niedawno przez Zbyszka_S. Polskie tłumaczenie, trochę mniej wymyślne od naszego inwencyjnego mistrza wszechczasów (tj. „Orbitowania bez cukru”) to „Chciwość”… Recenzent filmu stwierdza nawet, że wybrany przez polskiego tłumacza termin bardziej oddaje przebieg fabuły… Pozwolę sobie nie zgodzić się z tym, ale dlaczego, nie powiem, bo może jeszcze ktoś poczuje się zaintrygowany na tyle, by obejrzeć ten, bez wątpienia dobry film. Zjawisko, opisane frazą, którą najchętniej niezmienioną w tytule bym pozostawiła, oznacza w żargonie giełdowych graczy sytuację związaną z pojawieniem się poważnego ryzyka niewypłacalności: margin call stanowi zarówno powiadomienie o wystąpieniu niebezpiecznych warunków, jak i wezwanie do wdrożenia środków zaradczych. Wezwania alarmującego przedsiębiorcę dokonywał makler, poprzez wykonanie telefonu. I choć współcześnie, piszą – inaczej już to trochę wygląda, to trafny ten termin pozostał, jako oddający powagę ryzyka i konieczność interwencji. Wyobrażam sobie, że takiemu maklerowi wobec pojedynczego biznesmana czy średniej wielkości inwestora, stosunkowo łatwo zakomunikować bez pardonu, że tamten obstawiał ze zbyt wielkim rozmachem i musi zadziałać - uzupełnić kapitał, bo inaczej pokpi sprawę… Ale jeśli w grę wchodzi jakiś kolos? Potentat? Firma, na której stoi giełda? Bank, na którym opiera się krajowa gospodarka? Tutaj już włączają się mechanizmy wszelakie (homeostatyczne regulatory wewnętrzne plus presja z zewnątrz), które mają za zadanie nie dopuścić z wielu powodów do niewygodnej świadomości, że… król jest nagi. Gdzie szukać jednostki, która ma odwagę publicznie, ale nie nachalnie; mocno, ale nie protekcjonalnie przeciwstawić się dyktatowi iluzji?
Istniał ktoś taki. Jak głosi legenda – najpierw dokonał inwestycji takiej, jaką zaleca się przy obracaniu niewielką ilością kapitału – inwestycji w siebie. Spędził 10 lat na samodzielnym, nieskrępowanym zgłębianiu wybranych materiałów. Zabieg ten musiał, a więc i spowodował samodzielność i oryginalność myślenia. Ceną za to był brak pożądanych w formalnym i ustrukturyzowanym świecie tytułów – laurów: potwierdzających obiektywną wartość i sytuujących wygodnie w hierarchii. Zdarzało się Jego rozmówcom z powodów właśnie wymienionych, rozpoczynać rozmowę z Nim, serwując ton wyniośle nonszalancki, by, usłyszawszy kilka zdań, za chwilę – poprawić się w krześle, wyprostować, by przepona w stresie lepiej pracowała i chcąc nie chcąc - uznać Go za przeciwnika co najmniej godnego…
Wiem, dopuściłam się kontrowersji, bo, zmarły przed tygodniem Krzysztof Karoń, bo o Nim tu jest mowa; wiele czasu poświęcił także na niewesołe rozważania nad naturą spekulacji… Nie stronił również od spotkań z ludźmi zawodowo giełdą się zajmującymi, np. traderami… Rzucał im uroczo, prosto w twarz, że tego, co robią pracą nazwać nie można, bo nie wytwarzają dóbr, które zaspokajają potrzeby innych, a oni… A oni wcale się za to na Niego nie obrażali, bo taki był Karoń – potrafił natchnąć swoją refleksją i pobudzić do namysłu każdego.
Szalałam za Nim! Jego głos towarzyszył mi podczas wielu, wypełnionych prozaicznymi obowiązkami wieczorów, Jego myśl w dużej mierze przyczyniła się do aktualnego stopnia mojego rozumienia, dziejących się na arenie czasu wydarzeń.
Dla wszystkiego powyższego stawiłam się na Jego pogrzebie, a także pozwoliłam sobie, nie pytając Państwa o zgodę, reprezentować tych z naszej społeczności, którzy, gdyby o tym wiedzieli, chcieliby abym modliła się także i w Ich imieniu.
Wszystko, co napisał i co powiedział Pan Krzysztof to apel do naszej cywilizacji, że oto nadchodzi czas (a może nawet już jest) jej końca. Istotą margin call oprócz tego, że jest wskazówką, zawezwaniem, odezwą jest to, że jest wykonywany w chwili, gdy jeszcze nie jest za późno na działanie i danie odporu siłom, które chcą zaprowadzić czarny scenariusz.
Gdybym miała wskazać na te ze słów Karonia, które stanowią Jego ostatnią wolę, wspomniałabym o tych, które mówił przed rokiem, rzadziej się, już niestety, z powodu choroby udzielając. Sens tych słów jest mniej więcej taki: czytamy np. Orwella i doświadczamy satysfakcji, płynącej z konstatacji, że żył ktoś taki, kto tak idealnie oddał rzeczywistość, która zaczyna nas dotykać… Ale, ale: to nie może być wszystko, na co nas stać! Jeśli zatrzymamy się na etapie pięknoduchostwa; czerpania przyjemności z poczucia wspólnoty myśli, będziemy przypominać współczesnego barbarzyńcę, który dał się przekonać, że kultura składa się tylko i wyłącznie z uniesień i tego ciepełka, które czujemy wokół serca, gdy algorytm youtuba prześwietlając nasze preferencje podesłał nam właśnie gościa, który swoimi ustami wypowiada nagle nasze najskrytsze poglądy…
Kwintesencją wieńczących twórczość Karoniową myśli jest nauka mająca taki, mniej więcej kształt:
by karta odwróciła się na naszą korzyść (trwania łacińskiej cywilizacji), trzeba będzie, być może trochę popracować - może nawet popracować… RAZEM (stopień, w jakim cierpnie Ci teraz skóra na grzbiecie oddaje stopień, w którym – już do tej pory; zostałeś bez swojej wiedzy i świadomości, sformatowany).
- Zaloguj lub zarejestruj się aby dodawać komentarze
- Odsłony: 3180
Szalejącej niewieście to niczego nie da się wytłumaczyć ;-)
Przydałoby się explicatio terminorum znaczenia terminu spekulacja i określenie, jak ją rozumiał Karoń... Muszę pomyśleć o tym, co Pan napisał, ale myślę sobie, że Pan rozumie to nieco szerzej, Karoń za przykład spekulacji podaje tę, która spowodowała w 1711 krach Kompanii Mórz Południowych, w wyniku której Izaak Newton stracił 20 tysięcy funtów i podobno po tym doświadczeniu stwierdził, że "można przewidzieć ruch gwiazd, ale nie szaleństwo ludzi" (wszyscy kupowali, kupowali, zaciągając na zakup akcji kredyty, aż... trach - bańka z hukiem pękła). O powyższym wyczytać można u Karonia w Historii antykultury na stronie 308.
Może dlatego się mu udała, bo już jest nieco wytrenowany w obrazowych przedstawieniach jednego z najważniejszych dylematów ludzkości, ale nie tego Szekspirowskiego, a tego Hemingway'owskiego: "To have or to have not"..?
A te krasnale, to nie żadni spekulanci, tylko zwykli kombinatorzy... Chociaż... Może idą do komisu zastawić sprzęt, by za otrzymany kesz trochę pospekulować... :-)
PS. Dodałem do notki polecany film bo leży sobie spokojnie na YT i to w dobrej jakości. Chyba go nie oglądałem, więc nadrobię.
To, jak Admin obejrzy, proszę dać znać - będę miała zagadkę ;-)
Jakby admin jeszcze zrobił aby inne blogi brały ten za wzór kulturalnego zachowania ;-)
Dopiero jakiś czas po opublikowaniu wpisu, zdałam sobie sprawę, że może niezbyt fortunnie zabrzmiały moje słowa w świetle naszej niedawnej rozmowy. Nie miałam podobnej intencji. Proszę wybaczyć moją niefrasobliwość.
To, że Bruksela próbuje ograniczać rangę państw członkowskich, pomijając wiodące? Każdy wie, ale czy tam widać jedynie sukcesy?. Co w tej sytuacji robić- zachowywać się jak monolit. Żadnych rezolucji przeciwko Polsce w Brukseli, skarg w Strasburgu, bez konduity z Instytutu Socjologi PAN i pajacowatych knowań jak te z targów rolnych w Kielcach. Urzędy, instytucje zasilane z budżetu państwa mają wykonywać zadania Państwa.
Dzień flagi i to również dzień Polonii. Wiedzcie Polonusi, jest u nas biało czerwono i wreszcie zawiązuje się porozumienie niwelujące patologie. To dzisiaj zauważyłby i wytknął malkontentom Krzysztof Karoń.
Nie zgadzam się z Karoniem( chociaż go bardzo cenię za antykulture), że spekulacja to coś zlego i nie dostarcza dóbr. Bezpośrednio nie , ale ułatwia ich powstawanie i dystrybucje. Spekulacja towarzyszy człowiekowi od zarania cywilizacji, a przynajmniej od momentu gdy zaczął osiadle zycie i stworzyl pieniadz. Bez chciwości i związanej z nia spekulacji żaden kupiec babiloński nie wysłałby karawany wielbłądów po towar do obcych krajów ryzykujac swoj majątek w nadziei na zysk. W końcu spekulant tam lokuje swoj kapital, gdzie oczekuje zysku, ryzykujac jego utratę. Ten kapitał spekulacyjny trafia do najbardziej prężnych i przyszłościowych firm, które dobra produkują.
Obecna giełda to miejsce gdzie oddziela się leszczy od ich ciężko zarobionych pieniążków To fakt ale i element kształcący.
Mozna sobie wyobrazić, ze wkrótce żaden człowiek nie będzie w stanie wygrać spekulacji z ai.
FIlm Chciwość jak najbardziej godny zobaczenia.pzdr
Czyli według ciebie giełda to zorganizowana grupa złodziejska ? :-)
Czym jest handel derywatami, czym jest korzystanie z informacji niedostępnych zwykłemu graczowi, czym jest puszczenie w ruch kilkunastu miliardów baksow i korzystanie z superszybkich komputerów i zarabianie milionów na zmianach kursu w czwartym miejscu po przecinku, czym sa hedge funds ?
Sam sobie odpowiedz.
Tylko mi nie zaczynaj, ze to sprawa dla prokuratury i sądów. Oni się na tym znają tyle co ja na zwyczajach godowych Czukczow.
Ale, ale, to ty tak twierdzisz. Gdzie jak napisałem że to sprawa dla wymiaru sprawiedliwości ? To ty twierdzisz, że giełda to maszynka do odbierania leszczom ich ciężko zarobionych pieniędzy.
PS. Sprawą dla wymiaru sprawiedliwości są oszustwa, czyli np. nabieranie frajerów na kryptowaluty i tym podobne wynalazki.
tym razem się z tobą zgodzę. Są " oszustwa" , zgodnie z obowiązującymi przepisami.
Po 1986 r, gdy państwa zrzekly się kontroli nad sektorem finansowym został wypuszczony gin z butelki co zapoczątkowało lawinowy wzrost machlojek.
Przed 1986 rokiem również było masę machlojek, np. w majestacie "prawa" ustalonego przez komunistów zabierano nie tylko majątek ludziom w PRL-u, ale również odbierano im życie.
PS. To że giełda nie jest dla leszczy to oczywiste, ale jak ktoś lubi ryzyko to czemu ma nie próbować oszukać przeznaczenia na giełdzie ? :-)
Zestawienie świata finansów z postacią Pana Krzysztofa jeszcze bardziej odkrywa tę cechę, która nas w Nim urzekała... Filantropię. Karoń obdzielał nas szczodrze swoimi myślami, hojnie przekazywał swój punkt widzenia... Korzyść odnieśli wszyscy, którzy Go czytali - nie jak z tym Waszeciowym jabłkiem... Starczyło dla wszystkich. Serdeczności 🙂