Przejdź do treści
Strona główna

menu-top1

  • Blogerzy
  • Komentarze
User account menu
  • Moje wpisy
  • Zaloguj

Chiny w Paryżu 30 lat temu

Teresa Bochwic, 14.04.2023
Trochę oderwać się od bieżącej polityki...
Znalazłam w odmętach komputera swój tekst z wizyty w Paryżu w 1991. Może Państwa zainteresuje.
W każdym razie o tyle aktualny, że o Chińczykach.

Miliard Chińczyków i ja jedna
Paryż. Miasto, do którego się wraca. Nie tylko do niezwykłej atmosfery tysiąca knajpek i kawiarenek, które można znaleźć w dosłownie każdym paryskim domu, ale nawet do poszczególnych potraw. Wszystkie kuchnie świata: grecka, turecka, rosyjska, polska, włoska, kambodżańska. Befsztyk po burgońsku najlepiej przyrządzają na rue de Rivoli, najwspanialsze owoce morza w sosie śmietanowo-czosnkowym podają na placu Bastylii. Tamże, po drugiej stronie placu, przy supernowoczesnym budynku nowej Opery, można w maleńkiej pizzerii zjeść doskonałe i całkiem przystępne cenowo zapiekane żabie udka [nb. dziś nigdy nie zjadłabym żabiego udka, wiem już, jak się je zdobywa]. Ale za najwspanialsze uważa się knajpki z chińskim jedzeniem.
Mówi się często, że na świecie jedyne liczące się kuchnie to francuska i chińska. Cóż dopiero zjeść po chińsku w Paryżu!
Trafiłam jednak w Paryżu w miejsce, do którego nie chciałabym chyba wracać.
Znudzona codziennym francuskim daniem: befsztyk z frytkami raz! gdy miałam trochę pieniędzy, i najtańszym - gotowanym udem z indyka, gdy moje kieszenie świeciły pustkami, pojechałam na tzw. duże śniadanie, czyli lunch, do taniej dzielnicy arabsko-tureckiej w okolicy Placu Republiki. Chciałam odnowić wrażenia kulinarne sprzed roku. Tylko tam, u Turka, można było napić się porządnej herbaty.
Spotkała mnie niespodzianka. Arabów nie było, znikli też Turcy. To miejsce w ciągu roku opanowali Chińczycy z Hong-Kongu. Tradycyjna chińska dzielnica znajduje się na południowo-wschodnim krańcu Paryża. Ta, położona na północy miasta, była nowością. Wprowadzili się tu nagle, wykupili upadające firmy i całe domy mieszkalne, założyli swoje supermarkety. "I am from Siiina" - szeptała miła Chinka w sklepie ze wschodnimi specjałami. Fama głosi, że panuje tu wszechwładnie chińska mafia - sama udziela swoim kredytów, sama wymierza kary niewypłacalnym, morduje zdrajców.
Widok był niezwykły. W typowo paryskich kawiarenkach, przy okrągłych paryskich marmurowych stoliczkach pili kawę Chińczycy jak ze starych malowideł na porcelanie. Skośne oczy,  szpiczasta bródka, obce spojrzenie, na plecach długi warkocz. Ubrani w czarne jedwabne pantalony i pikowane srebrzyste albo różowe kufajki z haftem. Brakowało im tylko kindżałów. Do café-crème w filiżankach do espresso pogryzali croissanty, czyli bardzo tłuste rogaliki śniadaniowe z francuskiego ciasta.
Mijało właśnie południe. Z okolicznych biurowców wysypywały się tysiące skromnie ubranych Chinek i Chińczyków, wlewali się do restauracji i barów. Poszłam za nimi, zaciekawiona, co naprawdę na co dzień jadają Chińczycy. W sali znanej mi dawniej restauracji stały teraz rzędy długich wąskich stołów, jak  ławki w klasie szkolnej. Na stołach leżały szeregami pałeczki i "ryżowe" łyżki z malowanej na niebiesko porcelany.
Byłam w gigantycznej stołówce. Kilkuset Chińczyków obojga płci błyskawicznie zajmowało miejsca, siadało na wąziutkich krzesełkach. Tak ciasno, jak na filmie o Szanghaju, aż trącali się łokciami. Wcisnęłam się między jakieś dwie panie. Oprócz mnie w barze siedziało tylko kilku białych.
Menu wydrukowano wyłącznie po chińsku. Pokazałam kelnerowi, że chcę to samo, co moje sąsiadki. Prędko podano nam spore miseczki. Była w nich zupa podobna do rosołu, piekielnie ostra. Pływały w niej jarzyny, kawałki kartofli, makaronu zwykłego i sojowego, trochę ryżu. Oprócz tego mięso - cieniuteńkie płatki wołowiny, wieprzowiny, kury, kawałki podrobów, flaki, ścięte wrzątkiem strzępki krwi, wołowe oczy...
Nie byłam w stanie tego jeść. Nabrałam łyżką trochę zupy i jarzyn, jakoś przełknęłam. Nagle spostrzegłam, że wzbudzam poruszenie i usłyszałam spłoszone komentarze Chinek. Wszyscy dyskretnie patrzyli na mnie.
Zrozumiałam: jestem dzikuską. Nie używałam pałeczek. Mało tego, piłam zupę łyżką! Chinki popijały rosół bezpośrednio z miseczki, a łyżka służyła im wyłącznie jako pośrednik - wyławiały nią pałeczkami mięso i jarzyny z zupy i przenosiły do ust. Do ust łyżki nie wkładały nigdy.
Zaczerwieniona, zrezygnowałam z dalszej uczty. Wyplątałam się spomiędzy moich sąsiadek, mamrocząc po polsku i po francusku jakieś przeprosiny, podbiegłam do bufetu, zapłaciłam. Uciekłam przed kelnerem, który niósł dla mnie deser - dwie maleńkie kandyzowane mandarynki, ociekające lśniącym syropem, na które miałam zresztą szaloną ochotę.
Na dworze odetchnęłam - tu było jednak znacznie luźniej, niż w barze.
Przypomniałam sobie apokaliptyczną wróżbę, że żółta rasa zaleje Europę. Jeżeli o mnie chodzi, czułam, że już się to stało. I pomyślałam sobie, że w gruncie rzeczy w Paryżu tych Chińczyków nie było aż tak dużo, żeby musieli tak ciasno siedzieć i nie byli aż tak biedni, żeby jeść dosłownie wszystko, co w zwierzęciu. Ale oni zachowywali się tak, jakby każdy był cząstką miliarda i pamiętał stale, że dla wszystkich musi starczyć. Do tego reprezentowali najstarszą kulturę świata...
 

 
  • Zaloguj lub zarejestruj się aby dodawać komentarze
  • Odsłony: 2567
u2

u2

14.04.2023 14:10

żółta rasa zaleje Europę
Czemu nie ? Jeśli nie będą wciskać nam z powrotem komunizmu, bo to już przerabialiśmy, to bardzo chętnie widzę pracowitych Azjatów w Europie :-)
Ijontichy

Ijontichy

14.04.2023 14:20

We wróżbie było: żóła rasa zaleje cały świat...leżał jakiś szpargał u moich dziadków w domu... stamtąd babcia wyciągała przepowiednie królowej  Saby (?)
Teresa Bochwic

Teresa Bochwic

14.04.2023 21:48

Dodane przez Ijontichy w odpowiedzi na We wróżbie było: żóła rasa

Może Cagliostro?
Ijontichy

Ijontichy

14.04.2023 15:42

A teraz w Paryżu...
https://www.salon24.pl/newsroom/1295889,robaki-do-kupienia-w-carrefourze-egzotyczna-ciekawostka
jazgdyni

jazgdyni

14.04.2023 22:33

@Teresa Bochwic
Droga Pani Tereso!
Jak ja kocham i cenię takie wspomnienia. Opowiadanie o kuchniach i posiłkach ma w sobie ten swoisty czar, który miedzy innymi powoduje, że niemowlak przestaje wrzeszczeć, jak się go da do matczynego, pardon moi, cyca.
Starałem się kosztować wszystkiego wszędzie. I tak, zgadzam się, chińska kuchnia to szczyt poezji.
Uściski z szacunkiem
marsie

marsie

15.04.2023 00:15

Jakieś 10 lat temu byliśmy z moją wspaniałą Małżonką w Paryżu – któregoś dnia, podczas spaceru na "Polach Elizejskich", powiedziałem – zamknę oczy, policzę do 10 i otworzę – jeżeli nie zobaczę żadnego "ciemnego Francuza", stawiam Ci dzisiaj tutaj kolację! Niestety, zobaczyłem coś z ośmiu w pobliżu – a dzisiaj chyba nie jest lepiej?
Pozdrawiam!
Ijontichy

Ijontichy

15.04.2023 08:12

Dodane przez marsie w odpowiedzi na Jakieś 10 lat temu byliśmy z

A w drużynie "narodowej" Francji w piłce kopanej...jest 19 kolorowych!! Chodzi mi o szeroką kadrę :-))
Teresa Bochwic
Nazwa bloga:
Blog Teresy Bochwic
Zawód:
Sokole Oko
Miasto:
Warszawa

Statystyka blogera

Liczba wpisów: 589
Liczba wyświetleń: 2,330,143
Liczba komentarzy: 2,793

Ostatnie wpisy blogera

  • O Konkursie Chopinowskim inaczej – rzut oka wstecz
  • Jeszcze raz "Pieśń wigilijna 1951". Uzupełniona
  • Opowiadanie świąteczne, przyda się przed Wigilią

Moje ostatnie komentarze

  • Brawo!
  • Nie znam się, ale przykład wydaje się bzdurny. Szewc nie kupuje KAŻDEJ pary wyprodukowanych u siebie butów 
  • Szkoda, że Warszawa nie umiała się przygotować. Rozkopy, płoty, zapory, remonty, huk młotów pneumatycznych pod Filharmonią w czasie przesłuchań konkursowych. Trzaskowski udzielił wywiadów, że on za…

Najpopularniejsze wpisy blogera

  • Chcieli Europy, wybrali polski los
  • Poradnik męża zaufania wybory samorządowe 2014
  • Gdzie było nieproporcjonalnie dużo nieważnych,wysokie ryzyko

Ostatnio komentowane

  • Teresa Bochwic, Szkoda, że Warszawa nie umiała się przygotować. Rozkopy, płoty, zapory, remonty, huk młotów pneumatycznych pod Filharmonią w czasie przesłuchań konkursowych. Trzaskowski udzielił wywiadów, że on za…
  • Zbyszek, Wydaje mi się, że o awansie do kolejnych etapów decydują punktu i ich średnia ważona. Zwycięzcę wyłania się faktycznie w głosowaniu na najlepszego w finale.Ten konkurs to jest może największa…
  • NASZ_HENRY, .....................Konkursy i zawody służą głównie reklamie i marketingowi produktów!!!😉 Konkurs Chopinowski służy głównie reklamie fortepianów: Steinway, Yamaha, Kawai, Fazioli oraz Bechstein oraz…

Wszystkie prawa zastrzeżone © 2008 - 2025, naszeblogi.pl

Strefa Wolnego Słowa: niezalezna.pl | gazetapolska.pl | panstwo.net | vod.gazetapolska.pl | naszeblogi.pl | gpcodziennie.pl | tvrepublika.pl | albicla.com

Nasza strona używa cookies czyli po polsku ciasteczek. Do czego są one potrzebne może Pan/i dowiedzieć się tu. Korzystając ze strony wyraża Pan/i zgodę na używanie ciasteczek (cookies), zgodnie z aktualnymi ustawieniami Pana/i przeglądarki. Jeśli chce Pan/i, może Pan/i zmienić ustawienia w swojej przeglądarce tak aby nie pobierała ona ciasteczek. | Polityka Prywatności

Footer

  • Kontakt
  • Nasze zasady
  • Ciasteczka "cookies"
  • Polityka prywatności