Czesława Puzon ps. Baśka. Bohaterska hartmistrzyni, nikogo nie zdradziła, wierna do końca. Torturowana i bita nie poddała się. Nie zdradziła żadnego nazwiska ani adresu. Dla hitlerowców był to policzek. Delikatna polska dziewczyna okazała się silniejsza od nich. Zginęła z okrzykiem na ustach: „Niech żyje Pol…” i w tej chwili dosięgła ją zdradziecka kula.
Bohaterska hartmistrzyni, nikogo nie zdradziła, była wierna do końca. Torturowana i bita – nie poddała się. Nie zdradziła żadnego nazwiska, żadnego adresu. Dla hitlerowców był to policzek. Delikatna polska dziewczyna okazała się silniejsza od nich. Zginęła z okrzykiem na ustach: „Niech żyje Pol…” i w tej chwili dosięgła ją zdradziecka kula. Cały Las Kidałowicki na podkarpaciu, to jedno wielkie cmentarzysko. Tu byli rozstrzelani najlepsze córki i synowie tej ziemi. Bohaterowie, wielcy ludzie, którzy nie zdradzili.
Wśród nich jest Zbigniew Kopeć - 23 lata, rozstrzelany 13 lipca 1944 r. Wśród nich Władysław Półtorak, najmłodszy żołnierz Armii Krajowej, 17 lat, rozstrzelany 2 lipca. Wśród nich jest ta szczególna postać. Czesława Romana Puzon, 25 lat którą bliscy nazywali Baśką. Rozstrzelana 9 czerwca 1944 r. Wraz z nią była rozstrzelana Maria Ziemnicka, lat 40. W tym grobie znaleziono także nieznaną dziewczynę lat 17, mężczyznę około 30 lat i mężczyznę około 40 lat. Niepokorni, AK-owcy, potajemnie i wbrew prawu niemieckiemu, ekshumowali te osoby i przenieśli do wspólnego grobu Armii Krajowej na jarosławskim cmentarzu
Urodziła się jako najmłodsza z rodzeństwa 27 marca 1919 roku. Miała dwie starsze siostry i matkę. Ojciec Marian, który był naczelnikiem Wydziału Skarbowego w Jarosławiu zmarł w październiku 1918 roku. Córka znała go tylko z opowiadań i fotografii,bo urodziła się pięć miesięcy po jego śmierci. Od dziecka była oczkiem w głowie całej rodziny. Zawsze roześmiana i skora do żartów. Była jednak bardzo wrażliwa na ludzką krzywdę - jako dziecko idąc do szkoły oddawała swoje śniadanie żebrakowi, który siedział przed kościołem Reformatów.
Naukę rozpoczęła w Szkole Powszechnej im. św. Kingi. W szkole była zawsze tam, gdzie coś się działo. Miała dużo koleżanek , brała udział w każdej uroczystości szkolnej,z życzliwością traktując wszystkich, którzy ją otaczali. Rzadko się obrażała, zawsze starała się wytłumaczyć czyjeś nieuprzejme zachowanie. Była pilną uczennicą, chwaloną przez nauczycieli. Przyjaciele nazwali ją Baśka i to imię zamiast jej prawdziwego przylgnęło do niej na zawsze. Nawet domownicy nazywali Ją po prostu Baśka.
Już w 1929 roku mając 10 lat wstąpiła do harcerstwa. W drużynie też znalazła oddanych przyjaciół. W 1929 złożyła Przyrzeczenie Harcerskie. Od 1932 roku pełniła funkcję zastępowej w II Drużynie Harcerskiej im. Emilii Plater. Po ukończeniu szkoły podstawowej została uczennicą Żeńskiego Gimnazjum im. Juliusza Słowackiego w Jarosławiu. W tej szkole również już od początku była główną inicjatorką wszystkich działań i imprez szkolnych. Jak wspominają Jej przyjaciele, Stała się osią, dookoła, której kręciło się życie klasy. Młodsze koleżanki przepadały za nią. Potrafiła wprowadzić radosny i swobodny nastrój gdziekolwiek się znalazła.
Po ukończeniu Gimnazjum rozpoczęła naukę w Szkole Administracyjno - Handlowej 1 października 1938 r poszła na studia na Wydziale Prawa Uniwersytetu im. Jana Kazimierza we Lwowie, kończąc je z wynikiem bardo dobrym. Wybuch II wojny światowej zastał ją w Żurawinie, gdzie przebywała u stryja. Z konieczności przerwała studia. Należała do Sodalicji Mariańskiej. W tym okresie podjęła decyzje o pracy w konspiracji, została członkiem Armii Krajowe 24 listopada 1939 roku roku zdała jeszcze jeden egzamin i wyjechała za Lwów. Nie została tam jednak długo. Tęsknota ciągnęła Ją do rodzinnego miasta.
28 maja 1940 r. przekroczyła granicę niemiecko – radziecką, kierując się do Jarosławia. Po powrocie do domu szukała pracy, bo w domu panowała wojenna bieda. Chcąc pomóc matce podejmowała się każdej pracy, jako krawcowa czy manikiurzystka u damskiego fryzjera Władysława Dońca. Już wtedy zaangażowała się w działalność konspiracyjną. Jako harcerka nie mogła stać z boku, gdy Jej ojczyzna była pod okupacją. Wstąpiła do Armii Krajowej. Chciała pomagać innym przeżyć trudny czas okupacji. Jej zaangażowanie, bardzo dobra znajomość języka niemieckiego oraz łatwość nawiązywania kontaktów sprawiły, że październiku 1941 r. zostaje przez dowództwo organizacji skierowana do pracy w starostwie.
Pracowała w Wydziale Mleczarskim, który obejmował całą produkcję żywności. Przekazywała meldunki, prasę konspiracyjną. Zmieniała listy kontyngentowe. Dostarczała organizacji kennkarty z oryginalnymi podpisami. Doręczała rozkazy. Uprzedzała o kontrolach. Było to bardzo cenne ponieważ, mleczarnie utrzymywały kontakty z podziemiem, a wiadomość o kontroli, dawała możliwość odpowiedniego dopracowania dokumentacji i wywiezienia obciążających dowodów. Odbijała ulotki konspiracyjne. Dostarczała z narażeniem życia żywność, aresztowanym w więzieniu przy sądzie.
Baśka nigdy nie zdradziła swojej rodzinie czym zajmuje się w czasie wolnym od pracy, gdzie znikała na całe popołudnia lub gdzie wyjeżdżała. ,,Na wycieczkę idę – mówiła -albo do koleżanki," a matka powtarzała, ,,uważaj na siebie, uważaj." Wszyscy, którzy ją znali, wspominają, że była bardzo odważna. Zawsze podkreślała , że jest Polką. Interweniowała u przełożonych Niemców w sprawach rolników polskich i to ze skutkiem pozytywnym. Przyjaciele ostrzegali, że za bardzo się naraża, prosili żeby wyjechała na jakiś czas, żeby zeszła Niemcom z oczu. Baśka jednak uważała że jest potrzebna tu i teraz.
Aresztowali ją 26 w piątek , w ostatni piątek maja 1944 r. Do pokoju w starostwie gdzie pracowała weszło dwóch gestapowców i zaczęło sprawdzać dokumenty pracowników. Baśka jeszcze nie przeczuwała najgorszego. Jednego z nich znała. Był to Schmidt – mieszkaniec Jarosławia, którego znała od dzieciństwa. Nie przeczuwała, że to właśnie on Ją aresztuje. Więc gdy usłyszała - „Sie kommen mit..."- wiedziała już, że stało się najgorsze. W tym dniu zostało aresztowanych więcej osób z jej organizacji.
Okazało się, że ktoś zdradził. Zdrajcę odnaleziono , a podziemny sąd wydał na niego wyrok śmierci, który wykonano. Baśce jednak nie mogło to pomóc. Przewieziono Ją do gestapo przy ulicy Słowackiego. Różnymi sposobami próbowano wymusić na Niej zeznania – bezskutecznie. Baśka milczała. Nocami, siedząc w piwnicy więzienia, na obrazku , który został przy Niej podczas aresztowania, wykuwała napis „ Kocham Cię mamo”. Dostarczyła go z więzienia volksdeutschka, która siedziała z Baśką w jednej celi. Dla rodziny był to znak, że Baśka żyje.
9 czerwca 1944 roku , w trzeci piątek po aresztowaniu, Baśkę w grupie innych więźniów wyprowadzono z piwnicy przed budynek. Było ciepłe słoneczne czerwcowe popołudnie. Po drugiej stronie jezdni , naprzeciw gestapo mieściła się niewielka cukiernia. Ludzie zza szyby wypatrywali co dzieje się na ulicy. Baśka odwróciła głowę. Niecałe 200 metrów dalej był jej dom. Patrzyła z daleka, być może widziała okna swojego mieszkania...
Po chwili gestapowiec pchnął ją w kierunku ciężarówki. Wdrapała się na pakę i usiadła tyłem do kabiny. Wypatrywała w tłumie przechodniów znajomych twarzy. I znalazła ! Ulicą przechodziła Jej przyjaciółka Zbyszka. Pomachała jej ręką, za co została uderzona przez gestapowca siedzącego obok na pace samochodu. Próbowała się uśmiechnąć, ale nie udało się. Zbyszka z przerażeniem wpatrywała się w Baśkę, jakby chciała zapamiętać jak najwięcej szczegółów. Żegnały się wzrokiem tak długo, aż samochód zniknął za zakrętem, kierując się w stronę stacji PKP.
Zbyszka odetchnęła z ulgą. -Pewnie będzie wywieziona do obozu lub na roboty -pomyślała. Poczuła ulgę, że nie stanie się to najgorsze, że jej przyjaciółka wróci po wojnie do domu. Baśka siedząc w milczeniu, obserwowała trasę ciężarówki. Może jeszcze łudziła się, że wiozą ich do kopania okopów, bo front był już niedaleko...Gdy samochód minął stację PKP - już wiedziała, dokąd zmierzają. Znała tę drogę, bo wiele razy - jeszcze przed wojną - przemierzała ją z przyjaciółmi podczas pieszych wycieczek. Patrząc na uciekające drzewa i domy, żegnała się ze swoim miastem.
Była osobą bardzo religijną, więc pewnie w myślach modliła się prosząc Boga o siłę i odwagę. O czym myślała, gdy wyskakiwała z samochodu w kidałowickim lesie? Czy wspominała ogniska, przy których w tym lesie śpiewała harcerskie piosenki ? Zbliżał się wieczór, przez drzewa przebijały promienie zachodzącego słońca, gdzieś z oddali dobiegał skrzyp studni, słychać było ryczenie pędzonych do domu zwierząt. Dookoła toczyło się codzienne życie.......
A Baśka stała nad wykopanym dołem i czekała......Co czuła gdy podszedł do niej gestapowiec z odbezpieczoną bronią ? Czy była przerażona czy spokojna? Razem z Baśką zginęło w tym dniu dwóch nieznanych mężczyzn w wieku 28 i 30 lat, nieznana dziewczyna oraz Maria Zimnicka, nauczycielka. Baśka została rozstrzelana jako pierwsza. Baśka przy jednym z palców ręki nie miała paznokcia. Grób Baśki znalazła w lipcu jej siostra Zofia. 27 lipca 1944 r. w mieście nie było już hitlerowców. Jarosław został wyzwolony. Po ekshumacji 10 sierpnia 1944 spoczęła we wspólnej mogile na Nowym Cmentarzu w Jarosławiu.
,,Baśka " żyła wartościami takimi jak Bóg i Świętość oraz miłość do Ojczyzny. Była wzorem w świetle tych wartości. Gdy przyszło zdać egzamin z tych wartości – zdała go. 9 czerwca w rocznicę śmierci Czesławy Puzon ps. Baśka, młodej bohaterki tajnej konspiracji i dzielnej harcerki z Jarosławia, patronki jarosławskiego hufca ZHP, odbywają się coroczne uroczystości upamiętniające w lesie Kidławickim.
Las Kidałowicki zwany "lasem milczenia" kryje bolesne tajemnice. Rozstrzelanych w lesie kidałowickim mogło być znacznie więcej osób niż dotychczas sądzono. Pojawiają się informacje, że w miejscu tym mogło zostać zamordowanych nawet 70 osób. Dzięki staraniom członków stowarzyszenia, w celu zweryfikowania tych informacji Instytut Pamięci Narodowej Oddział w Rzeszowie rozpoczął stosowne badania..
Źródło:
https://www.facebook.com…
http://www.jaroslaw.zhp…;
https://www.radio.rzeszo…
- Zaloguj lub zarejestruj się aby dodawać komentarze
- Odsłony: 2306
https://pl.wikipedia.org…
Życiorys
Jadwiga Dziekońska urodziła się w Konarzycach i była córką Ignacego oraz Marianny (rolnicy). W Kukowie ukończyła żeńską Szkołę Rolniczą, a w Żernej (pow. wołkowyski) Uniwersytet Ludowy[1]. Działała społecznie w organizacjach młodzieży wiejskiej. W czasie okupacji była początkowo kurierką KG Polskiej Organizacji Zbrojnej na trasie Kraków–Radom–Poznań–Lublin, a łączniczką do zleceń specjalnych szefa łączności konspiracyjnej „Ligonia” w Komendzie Okręgu ZWZ-AK Białystok od października 1941[1]. Kierowała kolportażem pisma „Informacja”, wydawanym przez BIP w którym była nie mianowanym szefem propagandy. Pomagała w organizowaniu oddziałów partyzanckich oraz uczestniczyła w dywersji. 1 listopada 1942 roku była uczestniczką udanej akcji zbrojnej polegającej na uprowadzeniu z siedziby Gestapo przy ul. Sienkiewicza w Białymstoku czterech więzionych tam członków Komendy AK, których doprowadziła na „meliny” i punkty przerzutowe[1]. 19 maja 1943 r. w Białymstoku, gdy przenosiła tajny meldunek, na ulicy natknęła się na niemiecki patrol. Zniszczyła meldunek i rozpoczęła ucieczkę. Gdy do niej strzelano, rzucała w Niemców kamieniami. Zginęła podczas ucieczki.
Pochowana na cmentarzu miejskim w Białymstoku przy ul. Wysockiego pośród 12 mogił z 1920 r.
Pomnik Jadwigi Dziekońskiej znajduje się w parku im. Jadwigi Dziekońskiej w Białymstoku. Jest patronem szkoły podstawowej w Konarzycach[4].
Odznaczenia
Krzyż Srebrny Orderu Virtuti Militari (pośmiertnie)[2][1]
Krzyż Walecznych – 1943[2][1].
Naprowadzenie na temat:
https://www.youtube.com/…
https://youtu.be/MYiwhU5…
Materiał dotyczy AK i czasów II WŚ, ja rozumiem twoją psychiczną chorobę i tobie współczuję, ale w roSSji macie chyba lekarzy ? Co prawda twój guru putlerek karakanek na wykończeniu.. smutno ci co ?
hahaha odezwał się potomek NKWD sowieckiego bydła to że gardzisz AK to wiadomo sowiecki śmieciu.
Jasne, Afrika Korps i NSZZ jako kapusie SB i STASI :-)