Stało się to, co przewidywałem: coraz więcej państw (Niemcy, Francja, Holandia, Austria, Węgry, Słowacja, Grecja, Cypr, Malta),także tych kluczowych(Berlin i Paryż), ale również znaczące osobistości (Henry Kissinger) starają się rozmiękczyć stanowisko Zachodu względem Rosji. Widać to jak na dłoni. Szukanie „modus operandi” z Kremlem musi obecnie odbywać się, rzecz jasna, kosztem Ukrainy. Jakie bowiem mogą być warunki zawieszenia broni, choćby czasowego przerwania wojny, „zamrożenia” sytuacji militarnej w Europie Wschodniej w chwili, gdy rosyjska ofensywa może powoli, ale jednak systematycznie posuwa się naprzód? Oczywiste, że ceną tego „pokoju” będą straty terytorialne naszego wschodniego sąsiada. Ale nie tylko. Doprowadzi to na pewno do silnych reperkusji wewnętrznych: wątpię, czy Zełenski pójdzie na ustępstwa terytorialne i de facto zanegowanie świętej dotąd zasady integralności terytorialnej Ukrainy – ale jeżeli by to zrobił, to z całą pewnością bardzo duża część ukraińskich elit i społeczeństwa zawetowałaby taką politykę. Prowadziłoby to do jeszcze większego zaostrzenia wewnętrznego konfliktu politycznego u naszego wschodniego sąsiada. A ten przecież istnieje i przybiera spektakularne objawy, jak nie wypuszczenie z kraju poprzedniego prezydenta Poroszenki udającego się przecież nie z prywatną wizytą, ale na posiedzenie Zgromadzenia Parlamentarnego NATO.
Rosja gra sprytnie, niwelując nieco swoje zaskakujące, co by nie powiedzieć, porażki militarne z pierwszych tygodni wojny. Moskwa wykorzystuje słabość Zachodu, bo to przecież Macron bez przerwy dzwoni do Putina, a nie odwrotnie, a ostatnia rozmowa w trójkącie (czyżby był to Trójkąt Bermudzki?) Scholz – Macron - Putin odbyła się tez z inicjatywy francusko-niemieckiej, a nie rosyjskiej. Rozmawiając z Zachodem, czy też mówiąc ściślej; z jego „miękiszonami”, Kreml pokazuje „dobrą wolę”, gotowość zawarcia "pokoju" oraz tym podobne triki i blefy.
Efektem tej gry Niemiec i Francji będzie rozmiękczenie unijnych sankcji wobec Rosji. Ktoś powie: „Ale przecież to Węgry i Słowacja oprotestowały propozycje Komisji Europejskiej!” To prawda, ale w świecie dyplomacji mówi się już od dawna o tym, że Węgrzy mówią głośno to, co Niemcy myślą po cichu. Zatem niektórzy sugerują wręcz ciche porozumienie Berlina i Budapesztu w sprawie złagodzenie kursu wobec Moskwy.
Gra jest dynamiczna. Ogłaszanie w tej chwili przez niektórych dziennikarzy wygranej Ukrainy może tylko spowodować odruch łapania się za głowę, ale też prowadzi do demontowania poczucia zagrożenia ze strony Rosji i de facto „usypiania” zachodniej opinii publicznej.
*tekst ukazał się na portalu dorzeczy.pl (31.05.2022)
- Zaloguj lub zarejestruj się aby dodawać komentarze
- Odsłony: 763
Oczywiście Rosja nie mogła pozwolić Amerykanom na budowę bazy morskiej w Sewastopolu. To tak, jakby pomyśleć, że Amerykanie mogliby zezwolić na rosyjską bazę morską w San Diego (miasto skradzione Meksykowi wraz z całą Północną Kalifornią w 1846 roku). Jednak nawet po zamachu stanu i utracie Krymu, który w żadnym sensie nie jest ziemią ukraińską, szczątkową integralność terytorialną można było utrzymać po prostu poprzez realizację porozumień mińskich, a Ukraina mogłaby zasadniczo stać się wieloetnicznym państwem federalnym, przyznając pewne autonomie, wykorzystując swoje położenie jako pomost między Europą a Rosją, czerpiąc korzyści z obu stron.
Wystarczyłoby zobowiązać się do neutralności, zrezygnować z własnej lub importowanej broni jądrowej, ograniczyć nadmierną władzę neofaszystów, a Ukraina nadal istniałaby jako drugie co do wielkości państwo europejskie, potencjalnie bogate i mogłaby zaangażować się w to, co naprawdę liczy się dla budowania konsensusu: próbę poprawy standardu życia swoich obywateli, a nie dalsze pozostawanie krajem emigracji. Ale Amerykanie tego nie chcieli, chcieli wojny, więc nadal jej „pomagali”.
I w końcu dostali wojnę, która nie ma sensu dla narodu ukraińskiego, toczoną na jej własnej ziemi, na własnej skórze, ale dla geostrategicznych interesów odległych mocarstw, które nie dbają o los Ukrainy. Mocarstw, którym udało się przejąć kontrolę, wykorzystując najgorsze lokalne siły: złodziei (lub jak kto woli „oligarchów”) i nazistów, propagując bajkę o wielkim i chwalebnym „europejskim” państwie w europejskiej rodzinie przekonując ich do niemożliwego militarnego odbicia utraconych terytoriów, które tak naprawdę mówiąc nigdy nie były ukraińskie.
Aby odzyskać Krym Rosja musiałaby zostać pokonana co oczywiście jest dla Ukrainy niewykonale. Krym to ziemia rosyjska. Jeśli Amerykanie lub aroganccy Brytyjczycy chcą walczyć z Rosją, niech zrobią to własną armią, na własnym terytorium, niech sami przelewają krew a zobaczą, że wkrótce przestaną się przechwalać. Jaki jest sens pozwalać się używać jako mięso armatnie dla interesów innych? Czy to czyni Ukrainę wielką czy głupią?
(To fragment mojej notki, która dopiero się ukaże.)
Podejrzewam, że kacapy uruchomili dziadka po znajomości. Podobnie jak i inszą ruską agenturę na zachodzie. To są proste sprawy.
Kanclerz Olaf Scholz powiedział w środę w Bundestagu, że niemiecki rząd podjął już decyzję o dostarczeniu na ukraiński front nowoczesnych systemów IRIS-T.
Realizacja potrwa do 10 dni.Jest to system wyprodukowany przez Diehl Defence mogący zwalczać cele na pułapie do 20 kilometrów i odległych o około 40 kilometrów.
Jeżeli faktycznie w tak krotkim terminie system IRIS-Tzostanie dostarczony, to będzie cennym wsparciem dla ukraińskiej ochrony przeciwlotniczej, która została wzmocniona zestawami S-300 od Słowacji. Oczywiście poza ręcznymi wyrzutniami takimi jak Piorun, Stinger czy francuski Mistral, które mają jednak ograniczone możliwości zwalczania celów lotniczych..
Królestwo zmieniło swoje stanowisko w tej sprawie pod naciskiem USA, aby utrzymać ceny ropy pod kontrolą