Surowe i gotowane

Wyrzucałam do kosza poplamioną  bluzeczkę z napisem:    I WANT TO KNOW EVERYTHING, I WANT TO BE EVERYWHERE, I WANT TO DO SOMETHING THAT MATTERS .... i tu nazwa znanej firmy odzieżowej, której nie zamierzam reklamować. Trochę się zdziwiłam.  Język mody interesuje mnie, jak każdy język, ale czysto teoretycznie. Powiedzmy – jak współczesnego badacza-  pismo sumeryjskie. Dlatego trudno mi być w sprawach mody, szczególnie młodzieżowej, au courant. Wydawało mi się, że duże  napisy reklamujące firmy odzieżowe odeszły do lamusa wraz z białymi skarpetkami noszonymi do „cwaniaczków” (mokasynów) i  „szelestami” (dresami ze specjalnego materiału).
(Nie wiem czy istnieją w ogóle takie słowa, muszę zaufać znawcy, czyli synowi. Podejrzewam go jednak czasem, że sobie tę grypserę po prostu wymyśla.)
W sprawie napisu na bluzce -okazało się, że się mylę. Po krótkiej karierze „firmowej” odzieży, wtajemniczeni, aby odróżnić się od plebsu „wyrażającego siebie” dużym logo znanej firmy na odzieży, wybierali metki co raz mniejsze i dyskretnie umieszczone, na przykład z boku. Do dobrego tonu należało również obcinanie metki, ale tak nieudolnie, żeby dało się odczytać resztki logo, oczywiście firmy z najwyższej półki.
Teraz podobno znowu nosi „się” duże i prymitywne obrazki na odzieży. Najlepiej gdy jest to Myszka Miki , albo Tom & Jerry. Ma to jednak charakter żartobliwego persyflażu.
En vogue jest podobno również noszenie na brzuchu ogromnego logo firmy znanej tylko na antypodach, albo prywatnego butiku.

Nie nadążysz za nimi i właśnie o to chodzi.
.
Piszę o tym wszystkim trochę tak jak Malinowski o obyczajach seksualnych dzikich. Jest to świat zupełnie mi obcy i nie wykluczam, że moi rozmówcy opowiadają mi różne androny, jak dzicy opowiadali Malinowskiemu to, co chciał usłyszeć.

Faktem jest, że język mody jest traktowany przez młodzież śmiertelnie serio.  Ktoś, kto nie przestrzega jej kanonów naraża się na ostracyzm. I to o wiele bardziej surowy niż za brzydki uczynek, na przykład za kradzież pieniędzy koledze.

Jak już o tym pisałam, moda jest jak grypsera w więzieniu. Jest językiem zmiennym, pozwalającym na, reliktową w globalnej wiosce, czynność, jaką jest odróżnianie swoich od obcych.
Język odgrywa w życiu społeczności podobną rolę,  jak fizjologiczny wstręt w życiu jednostki. Każdy obcy był kiedyś dla społeczności prymitywnej zagrożeniem. Najłatwiej można go było rozpoznać po języku. Głęboki dyskomfort jaki odczuwam słysząc, że znany polityk mówi „ poszłem” ma moim zdaniem wyłącznie atawistyczne korzenie. Nie powinno mnie obchodzić jak on mówi, powinno wyłącznie- co robi.

Inny przykład społecznych zachowań reliktowych to irracjonalna niechęć wobec każdego „nowego”. Na przykład wobec nowego pasażera w przedziale. Nie ma sensu tego racjonalizować. Nowy pasażer czuje się intruzem i odbierany jest jako intruz  niezależnie od tego ile miejsc jest zajętych. To samo dotyczy nowego turysty w pokoju schroniskowym. Każdy „nowy” musi swoje odcierpieć zanim zostanie przyjęty do grupy.
Wiedzą o tym dobrze rodzice i starają się nie spóźnić do szkoły czy przedszkola pierwszego dnia, żeby nie narazić dziecka na to, że  grupa obróci się przeciwko niemu.

Nie brzydzimy się własnego białka, a brzydzimy obcego. Nie ma w tym nic niezwykłego, to czysta biologia.
Podobnie istnieją zachowania, które wydają się rozkoszne tylko ich uczestnikom, natomiast odrażające postronnym obserwatorom. Wyobraźmy sobie, że obserwujemy grupę, (trochę znieczuloną), która w jadalni schroniska zabawia się hałaśliwie układaniem sprośnych limeryków, albo grupę głośno dyskutującą o filozofii, w sposób wykluczający dołączenie się do dyskusji postronnej osoby. Czujemy do nich niechęć. A oni bez powodu separują się. Nie ma w tym nic niezwykłego, to zwykła socjologia. Zbyt wiele osób w grupie zawsze zagrażało jej bezpieczeństwu. Dlatego grupa wytwarza mechanizmy odrzucenia intruzów. A podstawowym takim mechanizmem jest nieadekwatność stroju.

Wiele lat temu, wychodząc z założenia, że kobietę najbardziej zdobi nie suknia i biżuteria, lecz przystojny kolega, zaprosiłam na prestiżową imprezę zaprzyjaźnionego goprowca. Opalony, w służbowym  sweterku koloru bordo z podwójnym paskiem na ramieniu, był w schronisku  przedmiotem westchnień wszystkich turystek.
Już na dworcu zorientowałam się, że jest bardzo źle. Aby mnie uhonorować wbił się w garniturek, może nie z I komunii, ale pewnie maturalny. Rękawy były za krótkie, w marynarce puszczały szwy, o fasonie szkoda gadać. I ten zapach naftaliny, jak z babcinej szafy. Stróż w Boże Ciało  to przy nim wzorzec elegancji. W ręku miał bezsensowny wiecheć  goździków.
Wywalczyłam sobie w moim środowisku prawo do ubierania się, nazwijmy to, z nonszalanckim wdziękiem, ale to prawo nie przenosiło się na osoby towarzyszące. „Para z samowara” - to byłaby najcelniejsza recenzja naszego entree.

Kolega został natychmiast zakwalifikowany jako stajenny kaprys rozwydrzonej pannicy. Nikt nie uwierzył, że mieszka i pracuje w górach. Zamiast fascynować towarzystwo opowiadaniami o tatrzańskich tragediach, wysłuchiwał żarcików na temat zapachu siana, których- przyznam- do dziś nie rozumiem.
Obraz pastuszka w przyciasnym garniturku ( zupełnie fałszywy, znajomy był po UJ) przesłonił mi obraz opalonego boga gór. Nasza (czysto towarzyska)  znajomość nie wytrzymała tej próby, czego zawsze się potem wstydziłam.

Wracając do języka. Odruchowo traktujemy błąd językowy polityka czy dziennikarza jako bardziej kompromitujący niż jego nieetyczna działalność. Tuskowi i Komorowskiemu chętniej się wypomina nieznajomość angielskiego niż publiczne kłamstwa, na przykład w sprawie stoczni.
Ja sama z wielkim rozbawieniem powtarzałam, że Bush pomylił słowa  opportunity i opportunism i w swoim przemówieniu mówił o oportunistycznych amerykańskich studentach mając na myśli ich możliwości, co słyszałam na własne uszy.
Uświadomiłam sobie, że nie powinno mnie zupełnie obchodzić jak mówi Bush i że nie ma to żadnego związku na przykład z wojną w Iraku. Również wyśmiewanie złej angielszczyzny Tuska czy Komorowskiego jest tylko formą odreagowania frustracji związanej ze stanem państwa, ale z tym stanem nie ma właściwie nic wspólnego.

Nie znam człowieka który by mówił po angielsku bardziej obrzydliwie niż Wołodia Bukowski. A słuchając Bukowskiego zupełnie się tego nie zauważa, jest tak fascynującym rozmówcą i wykładowcą.
(O sobie w ogóle nie mówię, bo nie znam tego języka, choć z niego tłumaczę, ale to tylko dlatego, że potrafię przeliczyć węzeł ( knot) na kilometry na godzinę i odwrotnie.) 

A w sprawach mody (i nie tylko) moim idolem stał się pewien profesor UW. Wiele lat temu podczas bardzo oficjalnego spotkania ( nie znałam go wtedy) mimo woli zawiesiłam o sekundę za długo wzrok na niezbyt czystym mankiecie jego koszuli. „Jeżeli się podwinie, można nosić jeszcze ze dwa dni”- wtrącił nie zmieniając tonu i spokojnie kontynuował wykład. „To wielki człowiek” pomyślałam i się nie pomyliłam. Jest  chyba jedynym ze znanych mi ludzi, który zawsze bardzo uważnie słucha każdego, niezależnie od jego statusu społecznego,  potrafi przyznać rację rozmówcy, a także przyznać się do błędu.
No a poza tym jest dobrym żeglarzem co jest bardzo przydatne.

Trudno uwierzyć, jak wiele naszych zachowań i obyczajów pochodzi z czasów gdy jako ludzkość jedliśmy jeszcze „surowe” nie „gotowane”.
Przekonując o tym pewnego młodego człowieka wtrąciłam: „jak twierdzi w swej znanej  książce  Claude Levi- Strauss”.
„ A wiem, to ten od spodni”- uprzejmie potwierdził młody człowiek.

Forum jest miejscem wymiany opinii użytkowników, myśli, informacji, komentarzy, nawiązywania kontaktów i rodzenia się inicjatyw. Dlatego eliminowane będą wszelkie wpisy wielokrotne, zawierające wulgarne słowa i wyrażenia, groźby karalne, obrzucanie się obelgami, obrażanie forumowiczów, członków redakcji i innych osób. Bezwzględnie będziemy zwalczali trollowanie, wszczynanie awantur i prowokowanie. Jeśli czyjaś opinia nie została dopuszczona, to znaczy, że zaliczona została do jednej z wymienionych kategorii. Jednocześnie podkreślamy, iż rozumiemy, że nasze środowisko chce mieć miejsce odreagowywania wielu lat poniżania i ciągłej nagonki na nas przez obóz "miłości", ale nie upoważnia to do stosowania wulgarnego języka. Dopuszczalna jest natomiast nawet najostrzejsza krytyka, ale bez wycieczek osobistych.

Komentarze

Obrazek użytkownika Gosia

13-02-2012 [09:14] - Gosia (niezweryfikowany) | Link:

że jak się człeku od tego nie zdystansujesz, to pewnikiem zwariujesz!

Obrazek użytkownika Mati

13-02-2012 [14:23] - Mati (niezweryfikowany) | Link:

Jako malolaty, wraz z siostra uwazalysmy, ze bycie modnym to wazna sprawa. Ona glosno wyrazala swoje potrzeby "modowe" robiac awantury rodzicom, ze potrzebuje nowy sweter, bo "kolezanki juz maja, a ona wciaz w starym". Nie pomagaly tlumaczenia, ze nie mamy na to dosc pieniedzy.. Ja wtedy dziergalam w swoim pokoju kolorowy sweterek ze starej wloczki, biorac za wzor zdjecie modelki w jakims magazynie typu "Przyjaciolka" ;) Siostra do dzis czesto wykrzykuje pretensje do calego swiata, ze czegos jej w zyciu brakuje. A ja "wydziergalam" sobie na dzisiaj komfort wielkiej ilosci sweterkow w mojej szafie. A pierwsza rzeczy, jaka robie po przyniesieniu do domu ze sklepu czegos do ubrania, jest wyciecie z luboscia wszystkich metek ;)
Lubie mode. Na ulicy zwracam uwage na pieknie wygladajace kobiety i mezczyzn. Chetnie ogladam wielkie gale lub pokazy mody. Ale jednym spojrzeniem wylapuje z tlumu osoby we wlasnorecznie dzierganych swetrach i do nich czuje ogromna sympatie. Pozdrawiam

Obrazek użytkownika izabela

13-02-2012 [22:31] - izabela | Link:

Ja też lubię ładnie ubrane kobiety oglądać z daleka. Gali i pokazów nie. Natomiast osoba w ręcznie dzierganym sweterku budzi moją odruchową sympatię, choć dziergać nie umiem.

Obrazek użytkownika zdzichu z Polski

13-02-2012 [18:14] - zdzichu z Polski (niezweryfikowany) | Link:

Jak zareagowała by Pani na widok potencjalnego skippera wyposażonego w cieknący sztormiak Made in Linda sprzed 20 laty, mającego prowadzić jacht z Panią na pokładzie. Załóżmy, że z gadki wychodził by z niego czystej wody profesjonalista. Ja miałbym trudności z zamustrowaniem się pod komendę takiego gościa nawet gdyby opinie o nim byłyby fantastyczne. Facio który żegluje jako skiper paręnaście lat i nie stać go na porządne wdzianko zapewniające możliwość długiej pracy na pokładzie w warunkach bałtykich nie zasługuje by nazywać go profi. To samo dotyczy nauczycieli, profesorów, polityków etc. Jeśli na przeciwko studenta staje wybitny umysł z brudnymi mankietami to oznacza że wybitność tego umysłu jest strasznie zawężona. Wiem ze dressing nie jest clou kolejnego Pani tekstu , ale niech Pani zrezygnuje z rozwijania analiz startując od przykładów związanych z elementami życia społecznego, których Pani nie rozumie albo na potrzeby swych wielbicieli nierozumienie udaje. Ta druga wersja moim zdaniem jest bardziej prawdopodobna.

Obrazek użytkownika izabela

13-02-2012 [23:31] - izabela | Link:

Nie ma związku pomiędzy elegancją i fachowością. Jeżeli potrzebny jest mi dobry matematyk, nie będę zwracać uwagi na jego buty. Jeżeli potrzebny jest mi dobry informatyk nie będę sprawdzać, czy ma czyste paznokcie. Jeżeli potrzebny jest mi dobry jeździec nie ma znaczenia jakiej firmy ma siodło. Zbyt wielu eleganckich jeźdźców  widziałam spadających ze wspaniałego siodła gdy tylko  koń machnął ogonem i zbyt wielu idiotów w nienagannych garniturach widzę wśród polityków, żeby stosować takie kryteria.

Obrazek użytkownika BazyliMD

13-02-2012 [23:42] - BazyliMD (niezweryfikowany) | Link:

to nie ma co zwracać uwagi na garniturek cuchnący naftaliną!
Zbyt wiele niezdar ubranych w szykowny, robiony na drutach sweterek uwiodło panienki łase na odznakę "Przewodnik Beskidzki".
Pozdrowienia!!!

Obrazek użytkownika izabela

14-02-2012 [00:10] - izabela | Link:

"Przewodnik Beskidzki" to za mało. Przewodnik tatrzański + sweterek służbowy GOPR :):)

Obrazek użytkownika leda

17-02-2012 [02:57] - leda (niezweryfikowany) | Link:

zapraszam w moje stony Pania bez ``Przewodnika Beskdzkiego``w zamiec pare osob zamarzlo,ale Pani to nie dotyczy,bo tylko tatrzanscy......jak dojda na czas..leda

Obrazek użytkownika izabela

17-02-2012 [23:01] - izabela | Link:

To tylko  takie głupawe żarciki. Przy tej pogodzie nawet tatrzańskim jest ciężko. Pozdrawiam.

Obrazek użytkownika zdzichu z Polski

13-02-2012 [23:55] - zdzichu z Polski (niezweryfikowany) | Link:

Tak się składa że fachowość polityka nie rozpoznaje się tylko po tym co opowiada w wąskim gronie tylko między innymi po tym jakie posiada instrumenty by pociągnąć za sobą większość / brudne paznokcie są dla tych, którzy w każdej chwili zamienią je na SPA - vide śp. Lepper / .

Obrazek użytkownika izabela

14-02-2012 [00:13] - izabela | Link:

Pociągnięcie większości to nie ta fachowość o którą mi chodzi. Nie śp Hitler tez pociągnął większość za sobą.

Obrazek użytkownika zdzichu z Polski

14-02-2012 [00:19] - zdzichu z Polski (niezweryfikowany) | Link:

Ależ rybę nożem. Zapomniała Pani?

Obrazek użytkownika piotr słaboszewski

13-02-2012 [19:13] - piotr słaboszewski (niezweryfikowany) | Link:

Pani Izabelo, jak na osobę, która (podobno) nie dba o ubiór, poświęca Pani dużo miejsca sprawom "sartorialnym". W kewstii mody zgadzam się z Panią; zawsze twierdziłem, że ma niewiele wspólego z elegancją. Od młodych lat ubieram się niemodnie, a jestem jednym z najlepiej ubranych znanych mi mężczyzn (proszę wybaczyć, nie wierzę w fałszywą skromność). Niewielka w tym moja zasługa, pokazano mi wzorce prawdziwej elegancji, lekcja została przyswojona. W sprawach ubioru jestem skończonym konserwatystą (konserwatysta w wyborach estetycznych, liberał w innych - a penny for your thoughts). Pisze Pani: "A w sprawach mody (i nie tylko) moim idolem stał się pewien profesor UW. Wiele lat temu podczas bardzo oficjalnego spotkania (nie znałam go wtedy) mimo woli zawiesiłam o sekundę za długo wzrok na niezbyt czystym mankiecie jego koszuli. „Jeżeli się podwinie, można nosić jeszcze ze dwa dni”- wtrącił nie zmieniając tonu i spokojnie kontynuował wykład. „To wielki człowiek” pomyślałam i się nie pomyliłam. Jest chyba jedynym ze znanych mi ludzi, który zawsze bardzo uważnie słucha każdego, niezależnie od jego statusu społecznego, potrafi przyznać rację rozmówcy, a także przyznać się do błędu." Nie wątpię w wielkość profesora, ale programowa abnegacja, bo trudno tu mówić, wnioskuję z jego riposty, o roztargnieniu, jest równie żałosna jak oddanie się w niewolę modzie. Koszula noszona przez parę dni "pachnie". Pani to nie przeszkadza? Rozumiem, że lubi Pani zapach stajni (mnie on zawsze zniechęcał do pięknego sportu), ale zgodzi się Pani, że w stajni winien pozostać. Pisałem już, nie chcę Pani zanudzać, że dla mnie bycie BCBG było reakcją ("tyrmandowską") na wszechobecną, napastliwą brzydotę PRL. Jestem ciekaw jaka była Pani reakcja (mówię wyłącznie o estetycznym aspekcie "realnego socjalizmu"). Zastanawia mnie, proszę wybaczyć dociekliwość, Pani wybór noszenia się na "babę z siatą" (btw nigdy tak Pani nie nazwę, ale odwołuję się do Pani poprzednich felietonów). Coś jest na rzeczy, wszak elegancja (nie moda, chociaż ta czasem też) były drogie Pani warstwie, której wartości przywołuje Pani, czy raczej przemyca. Mnie daleko do Pani "pedigree" ale właśnie w domu nauczono mnie, że łóżko jest zawsze zasłane, buty wypastowane, koszula wyprana i wyprasowana i nie zostawia się na stole brudnych naczyń (no chyba że dla służby). Pozdrawiam.

Obrazek użytkownika piotr słaboszewski

13-02-2012 [19:38] - piotr słaboszewski (niezweryfikowany) | Link:

Przepraszam za "typos".

Obrazek użytkownika izabela

13-02-2012 [23:20] - izabela | Link:

Odpowiem szczerze. Nienawidzę zakupów, tak naprawdę zupełnie nie interesuje mnie moda, nigdy nie zdarzyło mi się myśleć o  ubraniu w kategorii innej niż uciążliwego kłopotu. Jest to zapewne zwykła abnegacja, być może jest to jakaś fobia, ale za późno, żeby się leczyć. Nie jestem w stanie pojąć jak ktoś może uprawiać shopping jako sposób poprawienia nastroju. Po obejściu kilku sklepów dostaję depresji ( a nie jestem do depresji skłonna) Domownicy wiedzą, że kupuję pierwszą  podaną mi rzecz i w dodatku twierdzę , że bardzo mi się podoba, żeby tylko wyjść. Dlatego nigdy nie proszą mnie o towarzystwo.
Zrezygnowałam kiedyś z prestiżowej pracy ( przedstawiciela zachodniej agencji informacyjnej) bo wiedziałam, że nie zniosę codziennego wbijania się w garsonkę.( nigdy w życiu nie miałam garsonki)
W realnym socjalizmie przeszkadzało mi wszechobecne chamstwo i głupota. Teraz tęż nie jest lepiej. Natomiast nawet w czasach socjalizmu nie chodziłam (na zachodzie) po sklepach, a nawet nie wchodziłam do sklepów. (. Raz w Monachium dałam się namówić na wizytę w sklepie alpinistycznym i bardzo mi się podobało.)
Interesuje mnie moda jako zjawisko społeczne, choć się na niej nie znam  (Czy o ichtiologii ma prawo mówić tylko ryba?) Nie potrafię jednak,  jak widać uchwycić interesującego mnie problemu, więc powinnam dać sobie spokój.
"Baba z siatą"  to smutna prawda, a nie poza. Kiedy w filmie "Meet the Parents" Greg Focker mówi zgodnie z prawdą, że jest pielęgniarzem, goście traktują to jako wyborny żart. Mnie też to spotyka. Gdy mówię prawdę wszyscy uważają, że to żart albo minoderia.
Niech mnie Pan nie zawstydza nie wypastowanymi butami i nie zasłanym łóżkiem. Postaram się poprawić.

Obrazek użytkownika piotr słaboszewski

14-02-2012 [16:56] - piotr słaboszewski (niezweryfikowany) | Link:

Pani Izabelo, o minoderię nigdy bym Pani nie podejrzewał, myślę że jest to Pani prywatna manifestacja. Czego czy przeciw czemu? Nie wiem i nie pytam, ma Pani prawo do swoich sekretów. Dla mnie ubiór był manifestacją przeciw brzydocie i tandecie, które są przejawem, jeśli nie chamstwa, to poważnych braków w wychowaniu. Wystarczy pamiętać o tym co zrobiono z naszymi miastami. Warszawa jest jednym z brzydszych miast Europy i to się raczej nie zmieni - trzeba byłoby zrównać z ziemią całe kwartały miasta. Noszenie marynarek, kardiganów i klasycznych butów nie przysporzyło mi popularności w czasach gdy marzeniem każdego licealisty były skóra i para "oryginalnych" adidasów. Jedna z rzeczy, za które zawsze będę wdzięczny rodzicom. Oczywiście, że nie należy oceniać fachowości polityków, a właściwie niczyjej, poza krawcem, po ubraniu, ale można wymagać poszanowania pewnych konwencji. Oczekujemy tego w innych sprawach, dlaczego nie w kwestii ubioru? Na brudne paznokcie, nawet u geniusza, nie ma zgody. Pozdrawiam

Obrazek użytkownika izabela

14-02-2012 [21:29] - izabela | Link:

Nie mam specjalnych sekretów. Raczej grozi mi ekshibicjonizm i grafomania. Taką diagnozę postawił mi szwagier. Chętnie się zgodziłam i natychmiast postanowiłam o tym napisać.
Swoją drogę bardzo trudno wybrać sobie formę " wpisów". Przyjęłam dwa założenia:(1)piszę prawdę, nawet mało elegancką (2) piszę co chcę. To wcale nie są oczywiste założenia i nie muszą być przez wszystkich akceptowane. Zamówienie społeczne obejmuje raczej  publicystykę polityczną i to dość jednostronną.
Im bardziej jestem zapracowana tym bardziej błahe są zapewne moje rozważania. Ale to ma być przyjemność- nie ponury obowiązek, albo - nie tylko obowiązek.

Obrazek użytkownika piotr słaboszewski

14-02-2012 [22:07] - piotr słaboszewski (niezweryfikowany) | Link:

Ma Pani przynajmniej jednego, a wierzę, że jest ich wielu, czytelnika, który niecierpliwie czeka na nowe "wpisy". Pozdrawiam.

PS W sprawie Einsteina - ma Pani rację. Jurgen Neffe, Einstein: A Biography - "Albert Einstein was never fluent in English. Though he lived in the U.S. for decades, he preferred to speak his native language and only hired assistants who could speak German. Consequently, his English vocabulary only consisted of a few hundred words." To tłumaczy jego rozumienie słowa "rascal".

Obrazek użytkownika leda

14-02-2012 [03:04] - leda (niezweryfikowany) | Link:

jak widze obecnie w bardzo drogich garniturach chamow i matolow to przypominaja mi sie opowiesci moich Rodzicow,ktorzy byli we Lwowie A.D.1939 i ogladali zony oficerow bolszewickich jak do cudownej opery wybieraly sie wystojone(biorac za suknie wieczorowe) jedwabne desusy tych pan,ktore juz kibitkami jechaly na wschod.Jedni i drudzy siebie warci,ALE dumna jestem z Leopolda Tyrmanda,ktory mimo,ze czesto nie mial na obiad,klepal straszna biede to o swoj schludny wyglad dbal bardzo.Nie zapomne opisu jak z zaprzyjaznionym krawcem wyczarowali modny kolnierzyk z obcietego dolu koszuli.Chcialy Go chamy glodem zniszczyc i nic z tego,nie zobaczyli Go w krzywych butach,waciaku, ktory bedzie u ich stop lizal swoje rany.I chwala Mu za to. leda
P.S. madrzy ludzie twierdza,ze dopiero w trzecim pokoleniu nowobogackich frak i kontusz odpowiednio leza.