Pracując w Brukseli i Strasburgu, co chwilę zderzam się z kretyńskimi stereotypami na temat mojego kraju i historii Polski. Co ciekawe, tymi stereotypami, czy wręcz sfałszowanym obrazem przeszłości posługują się również ci, którzy uważają siebie i pewnie w jakimś stopniu są przyjaciółmi Polski. Oto np. przedstawiciel partii rządzącej w jednym z największych krajów Europy, najważniejsza osoba reprezentująca jedną z większych frakcji politycznych w kluczowej dla PE Komisji Spraw Zagranicznych (AFET) − powiedział niedawno, że… Wilno to… typowe rosyjskie miasto, a wileński barok to przykład… baroku rosyjskiego. Człowiek ten zresztą ma żonę z Europy Środkowo-Wschodniej i dogłębniejszą wiedzę na temat naszego regionu niż zdecydowana większość europarlamentarzystów. A tu taka wpadka… pokazująca, że w gruncie rzeczy ten poważny polityk jest zakładnikiem jakichś idiotycznych stereotypów. Co więcej: porusza się on w pseudorzeczywistości historycznej, która ma również wpływ na jego wyobrażenia o współczesności.
- Zaloguj lub zarejestruj się aby dodawać komentarze
- Odsłony: 2261
i jak na to Pan zareagował?
A jak miał zareagować? Poskarżył się na blogu. Kolejny teks o niczym. Nie wielu znam ludzi, którzy potrafią z takim zaparciem, pasją i samouwielbieniem pisać o niczym. Ważna wierszówka. Jak zwykle Pan Czarnecki mnie nie zawodzi. Czekam z utęsknieniem na kolejne "teksty".
...odpowiem przewrotnie.
Od paru lat jestem współorganizatorem rajdu pieszego śladami żołnierzy AK. W ubiegłym roku zwróciłem się o wsparcie finansowe do parlamentarzystów PiS z podlaskiego. Na 9 odpowiedziało 3 (trzech!!!).
bo to nieuki , tylko mojo poprwne politycznie pochodzenie i korzenie.