Jak AZOW bije rosyjskiego bandytę. Fakty są przepiękne

"Wojsko rosyjskie jest zdemoralizowane i głodne. To przypomina 1945 r." - Twierdzi oficer pułku AZOW w wywiadzie do Polskich mediów.
 Oto on w skrócie :

"Ludność cywilna osiąga ogromne straty. Dzisiaj nasi ratownicy nie mogą nawet powiedzieć, kto został w gruzach po bombardowaniach. Nie możemy dzisiaj ustalić, kto wyjechał, a kto został — mówi w rozmowie z Onetem Oleksandr Alfjorow, ukraiński historyk i oficer sztabu pułku Obrony Terytorialnej "Azow". Jak podkreśla, głównym celem jest obrona ludności cywilnej oraz ukraińskiej suwerenności i państwowości. — Nasz naród jest dzisiaj tym, o co walczymy — zaznacza ukraiński oficer.

Marcin Wyrwał: Czym się obecnie zajmuje "Azow"? Gdzie walczy?

Oleksandr Alfjorow, ukraiński historyk i oficer sztabu pułku Obrony Terytorialnej "Azow": Trzeba rozumieć, że obecnie jest pułk Gwardii Narodowej Ukrainy "Azow", który dzisiaj prowadzi obronę Mariupola, ważnego strategicznie miasta dla Ukrainy, dla naszego zwycięstwa. I właśnie tam jest rozmieszczony "Azow" pułk Narodowej Gwardii. Jednocześnie, z początkiem inwazji rosyjskich wojsk na inne tereny Ukrainy, Andrij Biłecki sformował pułk "Azow", który należy do Obrony Terytorialnej miasta Kijów. To obecnie dwa bataliony, które są na czołowych pozycjach, broniąc Kijowa na zachodnich i północno-zachodnich granicach.
Jednocześnie, nasi weterani azowcy zorganizowali bataliony terytorialne w innych miastach Ukrainy – w Czernihowie, Charkowie, Połtawie i dodatkowo w miastach zachodniej Ukrainy. Gdzie byli nasi weterani, tam według możliwości organizują bataliony Obrony Terytorialnej, które również otrzymują nazwę "Azow".

Gdzie obecnie "Azow" ma najciężej? Gdzie toczą się najcięższe walki? W jakiej jesteście sytuacji?

Obecnie najtrudniejsza sytuacja jest oczywiście u moich braci, którzy służą w Gwardii Narodowej Ukrainy. To pułk "Azow", który jest w Mariupolu. Mija drugi tydzień, od kiedy nasi azowcy bronią miasta, odpierają wrogie ataki, niszczą ich rosyjski sprzęt, biorą jeńców i niszczą wroga.

Czy możesz powiedzieć, jakie straty zadajecie Rosjanom? Czy jest to do obliczenia? Sami również ponosicie straty?

Obecnie mamy rannych wojowników, którzy bezpośrednio wykonują obowiązek obrony ojczyzny. W tej chwili mamy już zniszczony sprzęt wroga, niszczymy go w Mariupolu, Kijowie, Charkowie i innych miastach, gdzie są nasze bataliony Obrony Terytorialnej "Azow". Dlatego teraz nie możemy podliczyć ogólnej liczby. To sytuacja, kiedy ministerstwo obrony Ukrainy prosi o nierozgłaszanie pozycji i informacji o stratach wroga, przekazujemy je operacyjnie dowództwu.

Czy "Azow" funkcjonuje też tutaj w Kijowie i w jaki sposób?

W Kijowie Andrij Biłecki wdrożył mobilizację, dołączyli do nas weterani rosyjsko-ukraińskiej wojny z lat 2014-2015. Dzięki temu sformowaliśmy na początku jeden batalion, teraz to dwa bataliony, co przerodziło się w pułk. W Kijowie dzisiaj jesteśmy umieszczeni na zachodnich i północno-zachodnich granicach naszej stolicy. Walczymy z wrogiem, nasze grupy prowadzą walki z Rosjanami w miastach, do których udało im się do dzisiaj wkroczyć – to Bucza, Irpiń.
Jednocześnie nasze inżynieryjne grupy tworzą potężną linię obrony obok Kijowa z kierunku Żytomierza. Dlatego pracy jest wystarczająco, nasi chłopcy walczą, wchodzą w bezpośrednie walki z okupantami i jednocześnie pomagamy ludności cywilnej, pomagamy wolontariuszom w kontekście komunikacji, a oni niewątpliwie pomagają nam.

Konstrukcje inżynieryjne, ochronę inżynieryjną, którą robimy, ponieważ droga do Kijowa to nie tylko trasa w kierunku Żytomierza, ale to też dużo innych mniejszych dróg, które trzeba wzmacniać, żeby wróg nie przedostał się grupą uderzeniową do Kijowa.

Powiedziałeś, że walczycie na zachód od Kijowa. Byłem dwa razy w Irpieniu i widziałem skutki tych ciężkich walk. Cały czas słyszymy sprzeczne informacje. W czyich rękach znajdują się teraz Irpień, Bucza, Hostomel? Jaka tam jest sytuacja?

To bardzo ważne pytanie, dlatego że w tych miastach znajdują się obywatele Ukrainy. Okupanci, wojska rosyjskie, prowadzą w tych miastach ostrzał artyleryjski, niszcząc ludność cywilną, infrastrukturę, domy cywilów. Odpowiednio wzięli mieszkańców Buczy, Irpinia, Hostomela jako zakładników.

My pomagamy w ewakuacji pokojowej ludności, tym zajmują się bezpośrednio siły zbrojne Ukrainy. Dlatego dzisiaj, możliwe, że ciężko zrozumieć w czyich rękach są te miasta, dlatego że wróg korzysta z systemu wsparcia ogniowego, które dotyka ludności cywilnej. Jeśli uda nam się ewakuować ludzi z Irpinia, z Buczy, to oczywiście dla ukraińskiej armii będzie dużo łatwiej prowadzić kontrataki i niszczyć siły przeciwnika.

Dlatego w tej chwili są to szare strefy, ale na ile możemy wam przedstawić sytuację, to Irpiń jest pod kontrolą w 80 proc.

Czy są jakieś informacje na temat liczby cywilów, którzy zginęli lub byli poszkodowani?

Bardzo mi szkoda dzieci. Powiem, że ewakuacja Irpienia jest bardzo ważna. Irpień był miastem, do którego jechały młode rodziny. Nie było tam tak drogo jak w Kijowie, a leży blisko Kijowa i dlatego bardzo dużo młodych rodzin przyjechało do Irpienia w ciągu ostatnich 5-10 lat. Budowały się tam nowe budynki i ci cywile to nie po prostu średnio statystyczni mieszkańcy — jest tam bardzo dużo młodych rodzin. Wroga to nie zatrzymuje. Stałe ataki i bombardowanie przez wroga uniemożliwiają nie tyle normalne życie, ale też wyjście z tego miasta.

Ludność cywilna osiąga ogromne straty. Dzisiaj nasi ratownicy nie mogą nawet powiedzieć, kto został w gruzach po bombardowaniach. Nie możemy dzisiaj ustalić, kto wyjechał, a kto został. Już od trzech dni w niektórych częściach nie ma w ogóle zasięgu. To bardzo utrudnia pracę naszym ratownikom, naszym siłom zbrojnym, rozumiemy, że jakąkolwiek odpowiedzią na działania wroga wystawiamy na atak naszą ludność cywilną. Nie jesteśmy barbarzyńcami, nie jesteśmy ludobójcami, nie jesteśmy rosyjską armią, która zniszczyła Grozny w imię zwycięstwa. Naszym pierwszym celem jest ochrona ludności cywilnej, naszej suwerenności, państwowości. Ludność cywilna, nasz naród jest dzisiaj tym, o co walczymy.

Czy prawdziwe są doniesienia o postępowaniu rosyjskiej armii? O kradzieżach, gwałtach na kobietach?
Tak, jest to absolutnie prawda. Ta informacja potwierdza się ze wszystkich regionów, gdzie obecnie są rosyjskie wojska. To południowy, północny, wschodni kierunek. Odbywają się masowe grabieże. Wojska rosyjskie nie są zaopatrywane żywnością. Oni stworzyli artyleryjskie przygotowanie, gdzie wjechały grupy uderzeniowe pojazdami opancerzonymi, czołgami, a inżynierii i żywności nie mieli czasu dostarczyć z powodu faktu, że wojsko ukraińskie odpiera wroga. Odpowiednio teraz wojsko rosyjskie jest zdemoralizowane, głodne i potrzebuje ciepła. Oni teraz marzną w Ukrainie, bo nasza wiosna również jest po stronie Ukrainy i dziś we wszystkich regionach pada śnieg i idzie ochłodzenie.
O grabieżach – sprawnie informuje nas ludność cywilna, w tym nasze bataliony stacjonujące w Czernihowie, Charkowie i Kijowie, o tym, że wojska rosyjskie okradają sklepy spożywcze, rabują odzież i elektronikę, tj. telewizory i komputery po to, żeby wywieźć je do domu jako prezenty, jako trofea wojskowe. To bardzo przypomina wydarzenia z 1945 r., gdy wojska sowieckie dopuszczały się grabieży i plądrowań na terenach Niemiec. Razem z tym zdarzają się częste przypadki, gdy informują nas o gwałtach kobiet przez rosyjskich żołnierzy.

Chcę zauważyć, że dziś w Kijowie według danych ministerstwa spraw wewnętrznych, przestępczość w Kijowie spadła siedmiokrotnie. Grabieży nie ma. Pojedyncze przypadki zdarzały się w pierwszych dniach, podczas chaosu, ale były to odosobnione przypadki. Obecnie stolica się zjednoczyła, widzimy, że nie ma plądrowań, ale na tych terenach, gdzie weszły wojska rosyjskie, na ogromną skalę występują plądrowania, bicie i rozstrzeliwanie ludności cywilnej.

Kradzieże środków transportu, kradzieże gotówki i właśnie to się dzieje pod tak zwaną operacją "denazyfikacji" w Ukrainie.

Chciałem zapytać o narrację rosyjską. Posądzani jesteście o neonazizm, Kongres USA także blokował wam pomoc militarną z tego powodu. Jak odnosicie się do tych zarzutów i jaka jest realna ideologiczna formuła "Azowu"?

Naprawdę, jeśli mówimy o "Azow" 2014 r., to ogromna liczba fake newsów rosyjskich, które były przekazywane przez Ławrowa, Putina i innych. Obecnie rozumiem, że Europa przestała wierzyć w to, co mówi Ławrow czy Putin. W 2014 r. jednym z elementów wojny hybrydowej z Ukrainą było pozbawienie Ukraińców pomocy od sojuszników z UE i państw Ameryki. To odbywało się na kilka sposobów. Był tu polityczny lobbing i jednocześnie ogromna kampania informacyjna, która dotyczyła fake newsów przeciwko Ukrainie. Oni znajdowali dokładnie tych obrońców Ukrainy, gdzie mogli napisać coś nieprawdziwego i tymi fake newsami zapełniali cały internet. Nagrywali te fake newsy, gdzie zabijamy ludzi, jak ich palimy. Zaczęli zamieszczać informacje o istnieniu neonazistowskiego pułku. Ale jeśli teraz Europejczycy widzą działania Putina, to absolutnie widzę, że nazizm to Putin.

Kłamstwa, manipulacje, które były wtedy wspierane przez wiele europejskich środków masowej informacji – ktoś prawdopodobnie ze względu na lojalność wobec Rosji, ktoś przez ogromne fundusze, które udzielała Rosja europejskim mediom, by prowadziły tzw. śledztwa.

Pamiętam, jak dziennikarze z jednego europejskiego państwa przyjechali w 2015 r. do pułku "Azow", cała grupa. Wszystko im pokazywaliśmy, mówiliśmy: otwierajcie jakiekolwiek drzwi i patrzcie. Oni chodzili i jeden z nich zrobił jakieś zdjęcie i powiedzieli, że im to wystarczy. Oni szukali tych fake newsów.

Jeśli przypomnimy sobie 2014 r., początek rosyjskiej agresji, to do obrony Ukrainy stanęli wszyscy, którzy odczuwali potrzebę. Byli to kibice piłkarscy, którzy mają swoją subkulturę. Byli to nacjonaliści powiedzmy radykalnie prawicowi. Byli to ludzie demokratycznie ukierunkowani. W 2014 r. w pułku "Azow" było 10 doktorów PhD, czyli byli naukowcy, byli wszyscy. Niewątpliwie, jeśli mówimy o 2014 r., to można było znaleźć kogokolwiek i mówić, że on jest nie taki. Te fake newsy były rozprzestrzeniane.

Obecnie naszym głównym celem jest pokazanie, że azowcy to rzeczywiście nacjonaliści, ale nacjonaliści to w kontekście europejskiej terminologii patrioci – ci, co mogą wziąć do ręki broń i bronić swego państwa, języka, bronić swoich granic. Rosjanie rozpowszechnili fake newsy, że nacjonaliści są równi nazistom. W końcu terminologicznie w języku angielskim "natio" zaczęli tłumaczyć na nacjonalistów, choć to dwa odrębne pojęcia.

W Związku Radzieckim pojęcie nacjonaliści było poddawane wielkiej krytyce i za nacjonalistów uważano Ukraińską Republikę Narodową, ukraińską emigrację, burżuazyjni nacjonaliści. Natomiast przyjęli zamiast tego inne szowinistyczne pojęcia, które w Związku Radzieckim przetłumaczyli jako patriotyzm i stworzyli ogromne państwo militarne, które niby to mówiło, że wygraliśmy, ale sami nigdy wcześniej nie mówili o tym, że oni komuniści nadzwyczaj blisko są ideologicznie z nazistami. I dlatego właśnie zaczęli nazywać Niemców nacjonalistyczno-socialistyczną partię – faszystowską partią. Żyjemy już prawie 80 lat w takim fake newsie, który powstał u komunistów na Kremlu, którego dziś nadal używają podczas okupacji Ukrainy.
Ale dzisiaj cały świat, wszystkie państwa świata doskonale widzą, kto dziś naprawdę jest nazistą, a głównym nazistą jest dziś Putin, prezydent Federacji Rosyjskiej, ostatniego światowego imperium, które musi zdechnąć."

Całość wywiadu w :
https://www.onet.pl/informacje...

Serce rośnie jak Ukraińskie doborowe pułki biją bandytów i morderców dzieci...