Jak wiesz co, to wierz

Często przedstawiam się jako dyletant. Pozwoliłem sobie podłączyć się do osiemnastowiecznego, londyńskiego Society of Dilletanti, który zresztą nadal działa i ma się dobrze. To klub poszukiwaczy, tylko nie złota, czy diamentów, albo najlepszego rocznika wina, tylko poszukiwaczy wiedzy. Kiedyś mówiło się człowiek renesansu. Jednakże są pewne różnice.
Współczesny dyletant, nie zważając na powszechnie pejoratywne znaczenie tego słowa, cały czas stara się wyłącznie dla własnej satysfakcji i wiedzy skanować wszelkie obszary informacji, z naciskiem na naukę, sztukę i obyczaje, aby móc wyrobić sobie własne, oryginalne zdanie o człowieku i otaczającym nas świecie.

Rozważania o sztuce i kulturze zawsze będą subiektywne. Także o społeczeństwie i polityce. Tam wyłącznie rządzi bardzo prosta, binarna życiowa logika – albo się lubi, albo nielubi. Albo się podoba, albo nie. Oczywiście jest to oplecione wielkim kokonem dytyrambów, albo paszkwili. Wielogodzinnym ble, ble, ble.

Nauki ścisłe i technologie są jednoznaczne, precyzyjne i nie ma za dużo pola do swobodnych interpretacji. Oczywiście pomijając wyznawców Latającego Potfora Spaghetti.
Wiele najtęższych głów, naukowców i myślicieli, jest zdecydowanie przekonanych, że nie osiągnięta już wiedza, lecz wyobraźnia i nadzieja są głównym motorem napędowym wszelkiego rozwoju i postępu.

Traf chciał, że gdy dotarła do mnie informacja z 17 sierpnia, która mnie utwierdziła w mojej optymistycznej filozofii, na łamach Naszych Blogów jeden z najmądrzejszych blogerów na portalu, rzucił temat, w stylu jak rozumują dobrzy naukowcy: - Czy możemy w Polsce stworzyć swój własny komputer kwantowy?
Pomyślałem – czemu nie? Nie rozumiemy całkiem elektromagnetyzmu, ale bez przerwy coś nowego wymyślamy. Nadprzewodnictwo... Nadciekłość... Fraktale...
Najważniejsze w tym rozumowaniu profesora jest – czemu nie?
Oczywiście życiowi malkontenci natychmiast zaczynają marudzić – to porywanie się z motyką na słońce! A potem – gdzie jest chociaż jeden elektryczny samochód, który obiecano 6 lat temu, ha, ha, ha. A taki CPK, Centralny Port Komunikacyjny to nie megalomania?
Tak myślą te przyziemne robaczki. W okresie II RP chyba nikt nie wypowiedział - po co na piaskach budować jakąś Gdynię, gdy tuż obok jest wspaniały Gdańsk z portem i stocznią.
Gdybyś my takich ludzi słuchali i oni w jakiś sposób zdobyli by władzę, to nadal żylibyśmy w jaskiniach, a ogień rozpalalibyśmy hubką.

Naukowiec, a na dodatek wizjoner, do tego wytrwały i nie bojący się porażek, to skarb ludzkości. I skarb dla konkretnego narodu.

Wielu ludzi nauki i techniki to rozumie, ale spora część niestety ma parszywy charakter i woli iść na skróty. Brak etyki i rozbrat z moralnością powodują, że stają się prostytutkami nauki do wynajęcia szubrawcom. Ideologiom, przekonując, że faktycznie jest pięćdziesiąt płci człowieka; rządom, by te mogły sprzedawać wiatraczki i krzemowe lusterka, zamiast tradycyjnie wytwarzać energię elektryczną, globalnym korporacjom, by lepiej mogli sprzedawać swoje gadżety i tumanić ludzkość.

We wielu poprzednich artykułach starałem się przekonać i udowodnić, że największym wyzwaniem XXI wieku jest pozyskiwanie energii (choć może jeszcze ważniejszym problemem jest magazynowanie energii).
Niejako zostaliśmy zmuszeni do przyspieszenia rozwiązań pozyskiwania energii, gdy neo-marksistowska ideologia, kiedyś w oryginalnej wersji, broniąca "proletariuszy", a teraz z kolei broniąca przyrody przed złymi ludźmi, powoduje, że zaczęliśmy się rozglądać, poszukując alternatyw. Jak to zazwyczaj bywa, najszybciej na takie nowe obszary rozwoju, wkroczyli spryciarze i cwaniacy – różnego rodzaju korporacje i przedsiębiorcy, państwa zbójeckie, pamiętające z historii, że naiwnych tubylców można było kupić za paciorki i kolorowy perkal. I zalewają świat monstrualnymi wiatrakami i hektarami pól i łąk, pokrytych lusterkami, które zaledwie w paru procentach dostarczają prąd.
Wiedza przeciętnego człowieka w zakresie fizyki i matematyki, oraz techniki, jest zbyt płytka, by od razu zauważyć, że narzuca się im ściemę, ersatz, tekturowy dom – coś, co nigdy nie stanie się na wieki prawdziwym źródłem energii dla ludzkości.
W końcu, nawet widząc to oszustwo i publicznie protestując przeciwko temu, sam zacząłem rozmyślać choćby nad usprawnieniem metody pozyskiwania energii słonecznej w sposób bardziej efektywny. W czasie bezsennych nocy rozmyślałem nad koncentratorami. Gdy do powierzchni Ziemi dociera ułamek promieni słonecznej i to jak jest noc, to nic nie dociera, a gdy są chmury, to tylko promile energii, a tymczasem, w kosmosie Słońce daje całą swoją moc.
Więc zacząłem się zastanawiać, jak w kosmosie, blisko naszej planety, tę słoneczną energię pochwycić i wykorzystać.
Wyobraziłem sobie sieć geostacjonarnych, czyli zawsze zawieszonych nad jednym punktem na Ziemi, satelitów, z potężnymi systemami anten. Sieć jest po to, by wykluczyć dzień i noc – zawsze któryś satelita będzie w pełnym słońcu. Największe anteny, kosmiczny odpowiednik paneli fotowoltaicznych, będą zbierać promienie słoneczne; mniejszy zestaw anten parabolicznych będzie przekazywać zebraną energię, do systemów naziemnych, takich właśnie słonecznych elektrowni. Może być jeszcze trzeci zestaw anten, który będzie organizował przesył energii pomiędzy nasłonecznionymi satelitami i tymi zacienionymi.
Oczywiście dzisiaj to science-ficion. Ale nie absurdalne. Ot, takie ćwiczenie umysłowe z zakresu wyobraźni.

Przeglądając wszelkie możliwe źródła energii, oczywiście na końcu elektrycznej na razie, choć można sobie też wyobrazić inne końcowe efekty, jak, powiedzmy, energia kinetyczna, dotychczasowy trend zawęża się, pozostawiając na boku tradycyjne elektrownie, wykorzystywane od lat. To akumulatory, albo, jak kto lubi, baterie elektryczne, oraz wodór. I jedne i drugie rozwiązanie ma wady i zalety, no i nie są tym, czym chcielibyśmy, by były. Oczywiście wodór, H2, którego w całym Wszechświecie jest niewyobrażalnie dużo, może wystrzelić na pozycję lidera jak rakieta, jakbyśmy się tylko nauczyli tanio go wytwarzać w procesie, który nie będzie powodował dodatkowego zanieczyszczania środowiska.
Jednakże dając upust wyobraźni, nie tej fantastycznej, nierealnej, tylko takiej, która wydaje się na wyciągnięcie ręki, uważam, że przyszłość zapewnienia światu nieograniczonej energii należy do tak zwanej zimnej fuzji.

@@@@@@

Co to takiego właściwie jest ta zimna fuzja?
Wszyscy dobrze wiemy co jest tak potwornego, co zniszczyło w okamgnieniu Hiroszimę, zabijając wszystkich, ludzi i zwierzęta w promieniu działania.
To po raz pierwszy zaprojektowana i skonstruowana w USA, choć już w czasie II WŚ pracowali nad tym hitlerowskie Niemcy, a bolszewicy Stalina, wyszpiegowali i po prostu ukradli zachodowi, nowa broń.

Pierwsze, użyte w wojnie bomby atomowe. Atomówki – broń nuklearna o niesłychanej sile destrukcji, poprzez gwałtowne uwolnienie potężnej ilości energii w ułamku sekundy, niszcząc i zabijając wszystko, co znalazło się w zasięgu działania. A zasięg, to nie były metry, czy nawet setki metrów, jak w przypadku trotylu, tylko dziesiątki kilometrów.

Wszystko zaczęło się w 1996 roku, gdy nasza genialna Polka, Maria Curie – Skłodowska, wraz z mężem Pierre Curie, badając uran, konkretnie na początku jego rudę, tlenek UO2, odkryli radioaktywność. Potem już szybko ruszyła atomowa lawina. Nauczono się wzbogacać uran, wykryto i określono masę krytyczną, nauczono się wywoływać sztuczną radioaktywność, bombardując pewne niewinne pierwiastki, cząstkami alfa, albo neutronami. Zaczęła się era atomowa, a wiele pokoleń zostało zainfekowanych nieustannym strachem przed atomową wojną.
Czy może być coś jeszcze piekielniejszego? Może.

Już w 1952 roku, siedem lat od zakończenia wojny, wymyślono bombę termojądrową, zwaną też wodorową, gdzie nie następuje gwałtowny rozpad atomów uranu, czy plutonu, tylko wprost przeciwnie – następuje łączenie jąder izotopów wodoru - deuteru i trytu, tworząc inny zupełnie pierwiastek, hel, wydzielając przy tym jeszcze większe ilości energii,
Jeżeli bomby użyte w Japonii posiadały moc dziesiątków kiloton to taka bomba wodorowa, jak amerykańska B53 miała moc aż 150 MT = 150 000 000 ton trotylu. Sto pięćdziesiąt milionów ton.
Pierwsi wyprodukowali takiego potwora Amerykanie, a współtwórcą był, a jakże, polski genialny matematyk, Stanisław Ulam, ze słynnej lwowskiej szkoły matematycznej.

Te produkty, służące wyłącznie wojsku do potężnej destrukcji, miały fatalny mankament. Raz rozpoczęty proces wybuchu, od pierwszej nanosekundy, tak zwana reakcja łańcuchowa, był kompletnie niekontrolowalny. Po wciśnięciu guzika, nad niczym już nie było można panować. Raz rozpoczęty Armagedon trwał do końca.

No dobrze, lecz przecież mamy elektrownie atomowe, gdzie cały czas kontrolujemy proces i panujemy nad reakcją łańcuchową. Niby tak... Ale wystarczy jeden moment nieuwagi, pomyłka, czy spalony kabelek, lub też zadziałają siły natury – huragan, czy fala tsunami – i mamy katastrofę.
Radzę wspomnieć japońską Fukushimę i obejrzeć serial "Czarnobyl".
Elektrownia jądrowa, jako źródło energii zawiera reaktor jądrowy. To potężne i ciężkie jak diabli urządzenie wysokie na kilkanaście metrów. A na dodatek potwornie drogie, precyzyjnie wykonane, a do funkcjonowania potrzebuje wiele niesłychanie ważnych rzeczy. Między innymi rzadkich metali, czasami nawet metali w stanie ciekłym do chłodzenia. A co najważniejsze, stałej obserwacji, bo procesy zachodzące w każdej chwili mogą się wyrwać spod kontroli, co ma zawsze fatalne skutki.
To nie jest idealne rozwiązanie. Aha – prąd się produkuje najczęściej doprowadzając do tego, że energia rozpadu uranu, czy plutonu jest oddawana parze wodnej, a wtedy wysokoenergetyczna para napędza turbiny generatorów prądu.

Jak widzimy z podanych przykładów bomb jądrowych, moc łączenia jąder atomowych jest tysiąckrotnie wyższa w stosunku do rozszczepiania. Łączenie to fuzja. Taką fuzję zazwyczaj nazywa się reakcją termojądrową. Istotne jest tutaj określenie =termo=, czyli coś związanego z temperaturą. Dobrze wiemy, że w każdej gwieździe zachodzą właśnie nieustanne reakcje termojądrowe. I wiemy także, ba, potrafimy nawet obliczyć, jak wysokie są tam temperatury. A to dlatego, bo do pokonania silnych sił elektrostatycznych, odpychających dodatnio naładowane jądra atomowe, potrzeba wielu milionów stopni.

Lecz już od wielu lat istnieje hipoteza, że synteza jądrowa może zachodzić w znacznie niższych, dostępnych dla człowieka temperaturach i proces ten nazwano zimną fuzją.

Zimna fuzja to święty Graal fizyków atomowych. Część nie wierzy, a nawet wyśmiewa, a inni z uporem pracują nad rozwiązaniami, by zimną fuzję osiągnąć.
Najpierw w naukowych laboratoriach, a potem oddana przemysłowi, może zostać najtańszym i najczystszym paliwem – źródłem energii dla całego świata.

Lawrence Livermore National Laboratory w Kalifornii, to powstały w 1952 roku najpotężniejszy na świecie instytut naukowo badawczy (wg. otwartych źródeł, bo dokładnie nie wiemy, co mają Rosja, czy Chiny), który zajmował się początkowo bronią atomową, a obecnie także wykorzystaniem atomu do celów pokojowych.
To właśnie stamtąd w mijającym tygodniu nadeszła otwarcie upubliczniona informacja, że chyba mamy wreszcie przełom, a zimna fuzja nie jest tylko hipotezą opartą na matematycznych równaniach, tylko czymś faktycznym, namacalnym, co rokuje nadzieje, że w przyszłości zdołamy czerpać potężną energię z tej mitycznej reakcji jądrowej, nie wymagającej milionów stopni kelvina, dla gwiazd coś normalnego, lecz dla człowieka nieosiągalnych.

Podobnie jak sprawnie i łatwo działający komputer kwantowy, tak i skonstruowanie urządzeń napędzanych zimną fuzją, będą przewrotem iście kopernikańskim.

Dobrych parę lat temu podobna wiadomość z Włoch, obudziła także nadzieję na dotarcie do zimnej fuzji. Lecz wszystko szybko ucichło. Jednakże nie można porównywać skromnego włoskiego, choćby uniwersyteckiego laboratorium z potężnym instytutem z Livermore, CA. Ich wiarygodność jest duża, a na dodatek wiemy, że posiadają najpotężniejszy laser na świecie, mogący faktycznie dostarczyć wielkich energii.
Wiadomość podana przez internetowy portal amerykańskiej stacji CNBC [*] - będącą największą na świecie sieć kanałów informacyjnych, określiła to wydarzenie w instytucie, za "Wright Brothers moment". W kulturze amerykańskiej to określenie odnosi się do pierwszego sukcesu braci Wright, którzy po raz pierwszy swoim prymitywnym samolotem oderwali się od ziemi, rozpoczynając erę samolotów. Czyli po prostu jest to przełom, punkt, po którym wszystko na świecie może się radykalnie zmienić.

Jeżeli ktoś zna działanie poważnych mediów, nie tylko polskich, ale tych o zasięgu światowym, wie, że linkowany artykuł Catherine Clifford, był przygotowany przez zespół, zweryfikowany przez redaktora naczelnego i zaakceptowany przez zarząd korporacji. Ma to duże znaczenie, co dalej wyjaśnię.
Tekst należy przeczytać co najmniej dwa razy, a właściwie parokrotnie, by wyłuskać sedno. Bo zostało one sprytnie zawoalowane, trochę by nie wyglądało jak sensacja z tabloidów, a z drugiej strony, by nie wywoływać pewnego niepokoju u pewnych, ważnych ludzi.
Podano więc potężną moc lasera użytego w eksperymencie. Nie podano materiału, który został użyty do wywołania fuzji. Zastosowano jeszcze kilka innych masek.
A sedno jest takie, że kostka materii, nie wiemy, czy czystego pierwiastka, czy jakiejś soli, wielkości gdzieś 2 x 3 milimetry, została zbombardowana cząstką strumienia lasera, która do niej dotarła i fuzja jądrowa się dokonała, bez najmniejszych wątpliwości.
Dowodem na to są pomiary wskazujące, że kostka wygenerowała 5 razy tyle energii, w stosunku do tego, co wchłonęła z lasera. Proszę sobie wyobrazić, ile to jest 1,3 megajouli (1,3 MJ). Albo za artykułem powiem inaczej – to jest 10^24 watów. Fakt, wyrzut energii trwał tylko 100x10^-12, czyli bardzo krótko. Ale zaistniał. Taniej i na olbrzymią skalę. Znacznie, znacznie więcej, niż to, czego mogą dokonać największe akceleratory, gdzie cząstki, albo tylko fragmenty jądra atomowego, rozpędza się do wielkich prędkości, jak w CERN, w Wielkim Zderzaczu Hadronów (LHC), gdzie w pierścieniu o długości 27 kilometrów, rozpędza się cząstki do szybkości takiej, by okrążały one ten tunel 11 000 razy na sekundę, a energia elektryczna potrzebna do tego, zasiliłaby całą Warszawę.

Udzielający wywiadu naukowcy są ostrożni: - To tylko pierwszy krok...", albo – Do pełnego sukcesu droga daleka...". Widać, że wszyscy stąpają po cienkim lodzie i starają się nie demonstrować entuzjazmu.
LLNL to instytut rządowy. Nie ma więc zagrożenia, że jakiś magnat naftowy, czy wielka korporacja produkująca fotowoltaikę, przejmie kontrole nad wynikami badań i jak to już w historii bywało, zamknie zimną fuzję w sejfie.
Lecz co z tego, że badania to własność państwa, USA, jak tacy ludzie jak Joe Biden i Kamala Harris u steru władzy, zafiksowani na lewackich, neomarksistowskich ideologiach mogą rozwalić cały projekt, wbrew interesowi całej ludzkości.
Ciekawostką jest również to, że wkrótce będzie tydzień od tej publikacji, a większość poważnych mediów milczy o naukowym osiągnięciu o epokowej skali.
Nie mają, zaskoczeni, wypracowanej opinii. "przekazu dnia" w tej sprawie? Czy może czekają na oficjalne i wiążące ich stanowisko Moskwy?

Reakcje termojądrowe to jedne z najpowszechniejszych zjawisk we Wszechświecie, Pierwotna cząstka, matka wszystkich pozostałych – wodór, H, które jądro zawiera tylko jeden proton i żadnego neutronu, w wyniku kolejnych przemian jądrowych staje się helem, węglem, tlenem, żelazem, złotem, czy uranem.
Te ciągłe przemiany, a także ping-pong między energią i materią, to "sens życia" kosmosu. Długo jeszcze te przemiany, głównie z powodu olbrzymich temperatur i potwornych ciśnień, ale także dlatego, że ciągle jeszcze wiemy tak mało, są poza zasięgiem ludzkich możliwości.

Ale kto powiedział, że ma tak być zawsze?

.

[*] https://www.cnbc.com/2021/08/17/lawrence-livermore-lab-makes-significant-achievement-in-fusion.html
 

Forum jest miejscem wymiany opinii użytkowników, myśli, informacji, komentarzy, nawiązywania kontaktów i rodzenia się inicjatyw. Dlatego eliminowane będą wszelkie wpisy wielokrotne, zawierające wulgarne słowa i wyrażenia, groźby karalne, obrzucanie się obelgami, obrażanie forumowiczów, członków redakcji i innych osób. Bezwzględnie będziemy zwalczali trollowanie, wszczynanie awantur i prowokowanie. Jeśli czyjaś opinia nie została dopuszczona, to znaczy, że zaliczona została do jednej z wymienionych kategorii. Jednocześnie podkreślamy, iż rozumiemy, że nasze środowisko chce mieć miejsce odreagowywania wielu lat poniżania i ciągłej nagonki na nas przez obóz "miłości", ale nie upoważnia to do stosowania wulgarnego języka. Dopuszczalna jest natomiast nawet najostrzejsza krytyka, ale bez wycieczek osobistych.

Komentarze

Obrazek użytkownika U1

21-08-2021 [11:58] - U1 | Link:

Ósemka zamiast dziewiątki.

Obrazek użytkownika jazgdyni

21-08-2021 [13:26] - jazgdyni | Link:

Gdzie?

Obrazek użytkownika Trotelreiner

21-08-2021 [14:58] - Trotelreiner (niezweryfikowany) | Link:

Tu!
"Wszystko zaczęło się w 1996 roku, gdy nasza genialna Polka, Maria Curie – Skłodowska...."

Obrazek użytkownika jazgdyni

21-08-2021 [19:48] - jazgdyni | Link:

No jasne. Dzięki. A kiedyś miałem taki dobry paluszek... Zawsze trafiał tak gdzie trzeba.

Obrazek użytkownika u2

21-08-2021 [13:05] - u2 | Link:

Choć zabezpieczenia elektrowni w Fukuszimie nie zdały egzaminu, bo nie były najlepsze, to jednak jeśli chodzi o ofiary :

https://pl.wikipedia.org/wiki/...

Ofiary
Na skutek awarii, według WHO, wzrost zachorowalności na nowotwory będzie tak mały, że niezauważalny, a prawdopodobieństwo, że obecne dzieci w Japonii będą chore na nowotwory wzrosło o 1%[98]. Jak zauważył James Lovelock, tsunami, które spowodowało awarię w Fukushimie zabiło 26 tys. osób, podczas gdy w wyniku awarii elektrowni nie zginęła ani jedna[99].

 

Obrazek użytkownika jazgdyni

21-08-2021 [19:52] - jazgdyni | Link:

@u2

Byłem na prawdę zaskoczony, jak przejrzałem pełną listę obecnych reaktorów atomowych i atomowych elektrowni. To kilkadziesiąt nowych rozwiązań. Weź człowieku wybierz, gdy, jak Polska, masz ograniczony fundusz, najlepszą.

Obrazek użytkownika NASZ_HENRY

21-08-2021 [17:23] - NASZ_HENRY | Link:

Eksperymenty z laserową fuzją jądrową prowadził w Polsce prof. Kaliski ponad 40 lat temu. Zakończyły się tragicznie po zderzeniu z ruskim Kamazem ☺☻
 

Obrazek użytkownika jazgdyni

21-08-2021 [19:56] - jazgdyni | Link:

@NASZ_HENRY

Za moich czasów na polibudzie, a chyba i także w gierkowskiej rzeczywistości, prof. Kaliski to był superhero. Może by przycisnąć Mirka Dakowskiego, bo pewnie wie coś więcej.

Obrazek użytkownika J z L

21-08-2021 [21:19] - J z L | Link:

USA na progu zapłonu termojądrowego

Przez dziesięciolecia naukowcy dążyli do bezwładnościowej syntezy termojądrowej (ICF) jako środka do osiągnięcia zapłonu – procesu syntezy, w którym samonagrzewanie generuje więcej ciepła termojądrowego niż jest tracone we wszystkich procesach chłodzenia w paliwie termojądrowym celu.
Badania nad syntezą jądrową i fizyką plazmy są prowadzone w ponad 50 krajach, a reakcje syntezy udało się z powodzeniem osiągnąć w wielu eksperymentach, aczkolwiek bez wykazania zysku netto na mocy syntezy jądrowej.
National Ignition Facility poinformował, że jest na progu zapłonu termojądrowego…
8 sierpnia 2021 r. eksperyment w National Ignition Facility (NIF) w Lawrence Livermore National Laboratory (LLNL) wykonał znaczący krok w kierunku zapłonu, osiągając wydajność ponad 1,3 megadżuli (MJ).
Ten postęp stawia naukowców na progu zapłonu syntezy jądrowej, ważnego celu NIF, i otwiera dostęp do nowego reżimu eksperymentalnego.
Eksperyment był możliwy dzięki skupieniu światła laserowego z NIF- wielkości trzech boisk piłkarskich — na celu wielkości kulki, który wytwarza gorący punkt o średnicy ludzkiego włosa, generując ponad 10 biliardów watów mocy termojądrowej na 100 bilionowe części sekundy.
 „Te niezwykłe wyniki NIF posuwają naprzód naukę, na której opiera się NNSA, aby zmodernizować naszą broń jądrową i produkcję, a także otworzyć nowe ścieżki badań” – powiedziała Jill Hruby, sekretarz Departamentu ds. Bezpieczeństwa Jądrowego i administrator NNSA.
 „Uzyskanie eksperymentalnego dostępu do wyładowań termojądrowych w laboratorium jest kulminacją dziesięcioleci prac naukowych i technologicznych, które trwają prawie 50 lat” – powiedział dyrektor laboratorium krajowego Los Alamos, Thomas Mason.
 „Umożliwia to eksperymenty, które sprawdzą teorię i symulacje w reżimie wysokiej gęstości energii bardziej rygorystycznie niż kiedykolwiek wcześniej i umożliwią fundamentalne osiągnięcia w naukach stosowanych i inżynierii”.
Fuzja kontra rozszczepienie...
Zwolennicy czystej energii nie będą chcieli mieć z tym nic wspólnego, bez względu na to, jak jest bezpieczna.
Amerykańscy naukowcy mówią, że „Fusion” od dziesięcioleci jest świętym Graalem.
cdn.

Obrazek użytkownika J z L

21-08-2021 [21:20] - J z L | Link:

NASA donosi, że słońce wytwarza niektóre z nich. Chociaż energia wytwarzana przez rozszczepienie jest porównywalna z energią wytwarzaną przez fuzję, jądro Słońca jest zdominowane przez wodór i w temperaturach, w których fuzja wodoru jest możliwa, więc dominującym źródłem energii na metr sześcienny jest fuzja niż rozszczepienie bardzo niskiej liczebności radioizotopów.
 Rozszczepienie nie jest znaczącym źródłem energii, o ile temperatury i gęstości są wystarczająco wysokie, aby nastąpiła fuzja.
Temperatura powierzchni Słońca wynosi 5778K.
 Ołów topi się w temperaturze 621,5°F.
Aluminium topi się w temperaturze 1221°F.
Miedź topi się w temperaturze 1,984°F.
Wolfram, stop o najwyższej temperaturze topnienia, topi się w temperaturze 6170°F. 6,170 ° F .
 Ale tutaj jest konwersja. (6170°F - 32) × 5/9 + 273,15 = 3683,15°K
Jak działają reaktory syntezy jądrowej How Stuff Works…
Fuzja wymaga temperatur około 100 milionów stopni Kelvina (około sześć razy wyższych niż w jądrze Słońca). W tych temperaturach wodór jest plazmą, a nie gazem. Plazma to wysokoenergetyczny stan materii, w którym wszystkie elektrony są oderwane od atomów i poruszają się swobodnie. Słońce osiąga te temperatury dzięki swojej dużej masie i sile grawitacji ściskającej tę masę w jądrze. Aby osiągnąć te temperatury, musimy wykorzystać energię z mikrofal, laserów i cząstek jonów.
Reakcje syntezy deuteru z trytem wymagają temperatur przekraczających 100 milionów stopni. Aby osiągnąć te niezwykłe temperatury, w tokamakach zwykle stosuje się trzy oddzielne systemy grzewcze, z których każdy jest w stanie dostarczyć do paliwa znacznie ponad milion watów mocy. Razem wytwarzają i podtrzymują plazmę, która jest wystarczająco gorąca, aby zajść wysokoenergetyczne zderzenia wymagane do fuzji. Składniki plazmy o temperaturze 100 milionów stopni poruszają się bardzo szybko i pozostawione same sobie wkrótce rozdzielą się tak daleko, że zderzenia staną się niezwykle mało prawdopodobne. Aby utrzymać gęstość plazmy wystarczająco wysoką, aby rzeczywiście doszło do zderzeń, naczynie plazmowe jest otoczone ogromnymi elektromagnesami. Tworzą one pola magnetyczne 10 000 razy silniejsze niż pole magnetyczne Ziemi i ograniczają ciągłą cyrkulację plazmy w naczyniu w kształcie pierścienia. Jeśli jednak plazma stanie się zbyt gęsta, zderzenia innego rodzaju – między jądrami a elektronami – zaczynają wytwarzać duże ilości promieniowania. To promieniowanie, zwane bremsstrahlung, wysysa energie

caly tekst tu:
https://www.salon24.pl/u/r8w8b8j8/1159696,usa-na-progu-zaplonu-termojadrowego

Obrazek użytkownika jazgdyni

21-08-2021 [22:51] - jazgdyni | Link:

@JzL

Serdeczne dzięki Józiu za te komentarze. Mówią po ludzku z czym mamy do czynienia i z czym zmaga się prawdziwa nauka stosowana, czyli ta, która ma popchnąć ludzkość do przodu.
Tokomaki, to niezbędny, ale przejściowy etap do dochodzenia do syntezy jądrowej, nie mówiąc już o zimnej fuzji.
Nie chodzi o to by małpować niesamowite zjawiska Wszechświata, olbrzymich temperatur i sił słabych i mocnych. Człowiek powinien wymyślić własne rozwiązanie, o ile jest w całym Wszechświecie tworem unikalnym, a nie tylko małym trybem w machinie.

Obrazek użytkownika Maverick

22-08-2021 [00:41] - Maverick | Link:

Polska jest wydrenowana z talentów i raczej innej roli nie będzie mieć niż ma dostarczać taniej siły roboczej do robót niechcianych w Europie.
Tam wszyscy mądrzy są w gębie i na kawałku papieru, Poziom edukacji spada a nacisk idzie na ształcenie durni lewackich. Nawet byli enkawudziści stają się koneserami dobrych win.
Świetlana przyszłość, optymistyczne nastroje, i jak zawsze polskie brawado nie poparte rzecywistością. 

Po pierwsze na takie projekty trzeba mieć bazę industrialną,
Po drugie specjalistów.
Po trzecie "know how" wiedzieć jak to zrobić.
Po czwarte trzeba mieć fundusze a nie być podporządkowanym City Of London Rothschild, któc ry podstawia nam ministrów finansów.
Po piąte trzeba mieć odpowiedzialny rząd co nie zadłuża przyszłe generacje w szponach niewypłacalnego niewolnictwa.

Obrazek użytkownika jazgdyni

22-08-2021 [13:30] - jazgdyni | Link:

@Maverick

Jak rozumiem, Pan myśli o końcowym produkcie - całym generatorze zimnej fuzji, takim, który już można sprzedać. Tego rzeczywiście nie jesteśmy w stanie zrobić. Ale blogosfera jest zapchana pomysłami domorosłych, garażowych wynalazców.
Myślę, jeżeli jeszcze studenci starej szkoły fizyki atomowej, która u nas była na wysokim poziomie, by się zebrali w think-tank, to przynajmniej prototyp mógłby u nas powstać. Nie bez powodu w światowej atomistyce przywołałem Curie Skłodowską (a była jeszcze córka Irena) i Ulma. Nie katujmy się propagandą, że wszyscy dobrzy wyjechali, a został tylko chłam. To nieprawda. Wyjechali ci obrotni i zorientowani merkantylnie. 
A czego brak, to giełdy inwestorów.

Ps. A co do tego ma rząd? Może wspierać projekt, albo nie. To dyrektorzy instytutów mogą być hamulcowymi.

Ps2. Kto wie, ile w Polsce jest reaktorów atomowych (czynnych i nieczynnych)? To jest ciekawe.
 

Obrazek użytkownika Jabe

21-08-2021 [23:10] - Jabe | Link:

Fuzja wymaga temperatur około 100 milionów stopni Kelvina (około sześć razy wyższych niż w jądrze Słońca).

Reakcje syntezy deuteru z trytem wymagają temperatur przekraczających 100 milionów stopni.

Obrazek użytkownika jazgdyni

22-08-2021 [07:48] - jazgdyni | Link:

No i co?

Ja, karzełek, przy prądzie widziałem tylko plazmę o temp. 24 tyś degC. W laboratorium wysokich napięć już dobre kilkaset tysięcy. Milion? Sto milionów?
Do mikrofali i już.

Obrazek użytkownika EsaurGappa

22-08-2021 [00:56] - EsaurGappa | Link:

...są poza za zasięgiem ludzkich możliwości...naprawdę patrzysz a nie widzisz słuchasz a nie słyszysz ...Czy człowiek współczesny posiadając taką wiedzę potrafił by wykorzystać ją tylko do dobrych celów?Śmiem wątpić czy nasz wspaniały Bóg zaryzykował by taką ewentualność.
 Wydaje mi się że wszystko jest w naszym zasięgu,jesteśmy krok od ewolucyjnego skoku,jednakże czy dałbyś dziecku  możliwość ujarzmienia ognia,kiedy ta twoja latorośl nawet słowa nie potrafi szanować i kontrolować!?

Obrazek użytkownika jazgdyni

22-08-2021 [07:51] - jazgdyni | Link:

Pragnę przypomnieć, bo to chyba napisałem, Livermore najpierw zajmowało się bombami, a dopiero później przeszło do zastosowań pokojowych. To kwestia priorytetów w danej chwili.

Obrazek użytkownika EsaurGappa

22-08-2021 [08:22] - EsaurGappa | Link:

Przepraszam że czasem się wymądrzam bez sensu,brak mi pokory gdy pan porusza temat który jednocześnie mnie fascynuje i przeraża.

Obrazek użytkownika mjk1

22-08-2021 [13:50] - mjk1 | Link:

Najpierw o magazynowaniu energii, czyli czymś, czego podobno robić nie potrafimy.
Wiatraki i baterie słoneczne mogłyby wprawdzie wyprodukować wystarczającą ilość potrzebnej energii elektrycznej, niestety produkują ją w nadmiarze wtedy, kiedy jest najmniej potrzebna.  
Gdybyśmy tylko znali takie zjawisko fizyczne, jak elektroliza wody, wtedy moglibyśmy z tejże wody w całkowicie ekologiczny sposób, wyprodukować tlen i wodór.
Spalając ten wodór moglibyśmy wyprodukować energię elektryczną w tradycyjnej elektrowni cieplnej, wtedy kiedy te wiatraki i baterie jej nie dostarczają a tlen użyć do innych celów.
Gdybyśmy jeszcze wiedzieli, że proces elektrolizy jest całkowicie odwracalny, moglibyśmy wyprodukować energię elektryczną bez udziału elektrowni cieplnej.
Teraz muszę zawieźć córkę do Krakowa.
Jak wrócę postaram się napisać, jak można byłoby wykorzystać do produkcji energii elektrycznej słońce.  
 

Obrazek użytkownika jazgdyni

22-08-2021 [17:36] - jazgdyni | Link:

Wiatraki i słoneczniki zapewniają 7%. Optymiści twierdzą, że jak dojdzie do 15% to będzie duży sukces. Więc po co powtarzać niemieckie oszustwa?

A z wodorem na dzisiaj jest tak, że aby otrzymać 1 kg H2 to wytworzy się 9 kg CO2.

A takie są te metody:

Na skalę przemysłową wodór otrzymuje się następującymi metodami:

Poprzez konwersję realizowaną podczas przepuszczania alkanu nad parą wodną, np. metanu:
CxH
2y + 2xH
2O →(2x+y)H
2 + xCO
2
CH
4 + 2H
2O → 4H
2 + CO
2
Przez reakcję pary wodnej z koksem w reakcji Boscha:
C + H
2O → CO + H
2
Termiczny rozpad CH
4:
2CH
4 _2000 °C_͕ C
2H
2 + 3H
2
Reakcje metanu z tlenem:
2CH
4 + O
2 → 2CO + 4H
2
W laboratorium można go otrzymać na kilka sposobów:
Elektroliza wodnego roztworu soli lub wodorotlenku metalu alkalicznego bądź wody:
2H
2O → 2H
2 + O
2
Reakcja metalu z kwasem:
np. Zn + 2HCl → ZnCl
2 + H
2↑
Spalanie magnezu w parze wodnej:
Mg + H
2O → MgO + H
2↑
Reakcja metalu amfoterycznego z roztworem zasady:
np. 2Al + 2NaOH + 6H
2O → 2Na[Al(OH)
4] + 3H
2↑
Reakcja otrzymywania wodorotlenku dobrze rozpuszczającego się w wodzie przez połączenie metalu aktywnego z wodą:
np. 2K + 2H
2O → 2H
2O−KOH + H
2↑
Powyższe reakcje roztwarzania metali wykonywać można dogodnie w aparacie Kippa.

Nie ma na razie dobrej, czystej i taniej metody produkcji H2.

Elektroliza? A prąd do elektrolizy to skąd?  Proszę sobie sprawdzić ampery.

Obrazek użytkownika mjk1

23-08-2021 [17:34] - mjk1 | Link:

„Wiatraki i słoneczniki zapewniają 7%. Optymiści twierdzą, że jak dojdzie do 15% to będzie duży sukces. Więc po co powtarzać niemieckie oszustwa?”.
Nie wiem skąd bierze Pan te dane, ale portal „Wysokie napięcie” podaje, że już w 2018 roku Niemcy, pierwszy raz w historii, całe swoje zapotrzebowanie na moc pokryły ze źródeł odnawialnych. Szczegóły tu; https://wysokienapiecie.pl/10005-rekord-niemiec-100-zapotrzebowania-ze-zrodel-odnawialnych/
W połowie 2020 roku udział źródeł odnawialnych wzrósł do 55% i dalej rośnie. Szczegóły tu: https://www.gramwzielone.pl/trendy/103326/rekordowy-udzial-oze-w-niemieckim-miksie-energetycznym
To wszystko w sytuacji, kiedy nie magazynujemy energii, którą produkują wiatraki i słoneczniki, kiedy nie jest potrzebna.
Gdyby z nadmiarowej energii wyprodukować wodór w procesie elektrolizy, można by wykorzystać go do uzupełnienia energii w okresach niedoboru.
Wytwarzanie wodoru w procesie elektrolizy jest zeroemisyjne a wydajność procesu w przypadku wytworzenia energii z jego spalenia wynosi obecnie 80 % a teoretyczna szacowana jest na 93% czyli więcej niż elektrownie szczytowo-pompowe.  
O wykorzystaniu wodoru i tlenu z elektrolizy w ogniwach paliwowych nic Pan nie wspomniał, więc odnieść się nie mogę.
Dokładnie takie samo zdanie, jak ja, ma profesor Mirosław Dakowski, którego Pan nazywa Mirkiem.
Wszystko to Pan profesor opisał w książkach o energetyce dostępnych na jego stronie internetowej.
Radzę się zapoznać i ewentualnie z nim polemizować, bo ja widocznie nie jestem dla Pana partnerem do dyskusji.
Mimo wszystko pozdrawiam.    
 

Obrazek użytkownika jazgdyni

23-08-2021 [18:04] - jazgdyni | Link:

@mjk1

Nie wiem, co pana motywuje, że co rusz, wyjeżdża pan z tymi szwabami - a Niemcy to, a Niemcy tamto. W dupie mam tych oszustów dla durni, co to niby wszystko mają z OZE, jednocześnie uruchamiając kolejną kopalnię węgla brunatnego. Zorali ludziom mózgi dokumentnie.

Skąd biorę swoje dane? Bo mnie proszę pana Polska interesuje, a nie Niemcy i Burkina Faso. Więc i dane mam polskie   https://www.rynekelektryczny.pl/produkcja-energii-elektrycznej-w-polsce/

Ps. Ja mam prawo nazywać go Mirkiem. Tak mówimy między sobą drogi panie (po prawdzie to już parę lat się nie kontaktujemy).
Ps2. Elektrowni wodnych nie wliczam do "nowoczesnych" OZE

Obrazek użytkownika mjk1

23-08-2021 [21:21] - mjk1 | Link:

Napisał Pan: „We wielu poprzednich artykułach starałem się przekonać i udowodnić, że największym wyzwaniem XXI wieku jest pozyskiwanie energii (choć może jeszcze ważniejszym problemem jest magazynowanie energii)”.
W pierwszym swoim wpisie odniosłem się tylko i wyłącznie do problemu magazynowania energii, który to problem Pan uważa za jeszcze ważniejszy od pozyskiwania energii. Wyraźnie zaznaczyłem to w pierwszym zdaniu.
W odpowiedzi napisał Pan, że: „Nie ma na razie dobrej, czystej i taniej metody produkcji H2”.
Odpowiedziałem, że jest i uzasadniłem.
Na pańskie pytanie: „A prąd do elektrolizy to skąd?”, też odpowiedziałem.
Napisał Pan również, że: „Wiatraki i słoneczniki zapewniają 7%. Optymiści twierdzą, że jak dojdzie do 15% to będzie duży sukces. Więc po co powtarzać niemieckie oszustwa?”. Odpowiedziałem, że mija się Pan z prawdą i uzasadniłem podając adresy polskich stron internetowych nie niemieckich.
Odpowiedział Pan, że nie interesuje Pana czy ktokolwiek, nie tylko Szwaby, potrafi uzyskiwać więcej niż 7% energii ze źródeł odnawialnych. Najważniejsze, że my nie potrafimy i nie mamy zamiaru tego robić.
Wybaczy Pan, ale na takie pojęcie patriotyzmu kontrargumentów znaleźć nie potrafię.  
 

Obrazek użytkownika jazgdyni

24-08-2021 [04:38] - jazgdyni | Link:

Pański tok rozumowania jest skażony (jak zazwyczaj). Pan sobie buduje narrację pod swoją tezę, naginając do tego rzeczywistość. Gdy podaję bezsporne fakty ślizga się pan jak jakiś Hołownia. Czy uważa pan wszystkich za głupców? Kto się na to da nabrać? Uprawia pan antypolską propagandę, a nie prowadzi dyskusję.

Obrazek użytkownika mjk1

24-08-2021 [10:29] - mjk1 | Link:

Z braku argumentów najlepiej zarzucić interlokutorowi brak argumentów. To taka odmiana łapać złodzieja.
Proszę się nie gniewać, ale o fizyce ma Pan dokładnie takie samo pojęcie, jak Dżabe o ekonomii.
O magazynowaniu energii o którym nie ma Pan bladego pojęcia już pisałem, więc powtarzał się nie będę.
Teraz inne kwiatki z pańskiego tekstu.
„W czasie bezsennych nocy rozmyślałem nad koncentratorami. Gdy do powierzchni Ziemi dociera ułamek promieni słonecznej i to jak jest noc, to nic nie dociera, a gdy są chmury, to tylko promile energii, a tymczasem, w kosmosie Słońce daje całą swoją moc”.
Każdy absolwent szkoły podstawowej wie a przynajmniej powinien wiedzieć, że słońce daje nam, nie ułamek a dziesięć tysięcy razy więcej energii niż cała ludzkość teraz zużywa. Inny pański autorski projekt.
„Więc zacząłem się zastanawiać, jak w kosmosie, blisko naszej planety, tę słoneczną energię pochwycić i wykorzystać.
Wyobraziłem sobie sieć geostacjonarnych, czyli zawsze zawieszonych nad jednym punktem na Ziemi, satelitów, z potężnymi systemami anten. Sieć jest po to, by wykluczyć dzień i noc – zawsze któryś satelita będzie w pełnym słońcu. Największe anteny, kosmiczny odpowiednik paneli fotowoltaicznych, będą zbierać promienie słoneczne; mniejszy zestaw anten parabolicznych będzie przekazywać zebraną energię, do systemów naziemnych, takich właśnie słonecznych elektrowni. Może być jeszcze trzeci zestaw anten, który będzie organizował przesył energii pomiędzy nasłonecznionymi satelitami i tymi zacienionymi”.
Zamiast budowy elektrowni w kosmosie, prościej, łatwiej i taniej wybudować ją na Saharze.
Zamiast przesyłać ją przy pomocy sieci anten, lepiej kablami, które wyprodukuje jakiś Obajtek.
Można też przesyłać tę energię statkami, które kiedyś potrafiliśmy budować.
Przy okazji odrodzi się przemysł stoczniowy, co tylko wyjdzie nam na dobre i mieszkańcom pańskiego miasta też.
 

Obrazek użytkownika jazgdyni

24-08-2021 [14:38] - jazgdyni | Link:

Dyskusja z panem nie ma sensu. Swoją wiedzę pan sobie wyobraża, co jest śmieszne i żałosne.

Znam paru takich jak pan, gdzie jednooki jest królem wśród ślepców. Każdy rozsądny czytelnik widzi, że jest pan hochsztaplerem; złośliwym, wymądrzającym się karłem. Zero rzeczowych argumentów, tylko - ja wiem, pan się na niczym nie zna, itp. inwektywy.

Tymczasem w żywe oczy pan oszukuje czytelników wyssanym z palca głupotami.
Na przykład w tym komentarzu - "Każdy absolwent szkoły podstawowej wie a przynajmniej powinien wiedzieć, że słońce daje nam, nie ułamek a dziesięć tysięcy razy więcej energii niż cała ludzkość teraz zużywa." Klasyczna i prostacka manipulacja cwaniaczka z ulicy w grze w trzy karty.
Zamiast bzdurnych i gołosłownych argumentów, jak się udaje wiedzę, a wystarczy tylko w 30 sek. zerknąć do źródeł.

What percentage of solar energy is falling on Earth's surface?
Thus, about 71 percent of the total incoming solar energy is absorbed by the Earth system. Of the 340 watts per square meter of solar energy that falls on the Earth, 29% is reflected back into space, primarily by clouds, but also by other bright surfaces and the atmosphere itself.

https://earthobservatory.nasa.gov/features/EnergyBalance/page4.php
https://public.wmo.int/en/sun’s-impact-earth

Jakim trzeba być zadufanym w sobie dupkiem i jak gardzić czytelnikami, by publicznie eksponować swój fałsz i głupotę? Ludzie wszystko kupią? Te czasy panie się skończyły, więc nie pokazuj się tutaj więcej, bo taki typu - co słowo, to kłamstwo - to może sobie iskać się w stadzie. Oczywiście nie sapiens.

 

Obrazek użytkownika tricolour

24-08-2021 [15:15] - tricolour | Link:

@JzG

Powierzchnia Polski to 3e11 metrów kwadratowych. Po dwieście watów na metr to 6e13 watów ze Słońca.

Moc wszystkich naszych elektrowni to 50GW czyli 5e10W.

Zamiast radośnie linkować warto pomyśleć, o czym pisze adwersarz.

Obrazek użytkownika mjk1

24-08-2021 [15:22] - mjk1 | Link:

Szanowny Marynarzu.
W przeciwieństwie do Pana nie gardzę czytelnikami, interlokutorami a przede wszystkim nie obrażam nikogo nazywając np. „zadufanym w sobie dupkiem”.
W drugim swoim komentarzu radziłem Panu zapoznanie się z publikacjami pańskiego znajomego Mirka, który dla mnie jest profesorem Mirosławem Dakowskim i ciut lepszym fizykiem niż szanowny Pan, ze szczególnym naciskiem na ciut.  
W swojej książce „ O energetyce dla użytkowników oraz sceptyków” Pan profesor twierdzi dokładnie to samo, co ja w swoich wpisach pod pańskimi, z całym szacunkiem – wypocinami.
Jest tam więc i o magazynowaniu energii za pomocą elektrolizy o ogniwach paliwowych i elektrowniach szczytowo – pompowych.
Co najważniejsze jednak, jest też o tym, że słońce dostarcza dziesięć tysięcy razy więcej energii niż ludzkość zużywa, jak również o przewożeniu energii statkami o czym Szanowny Pan nie ma bladego pojęcia.
Jeżeli nudzi Pana czytanie książek, proszę przynajmniej zapoznać się z artykułami na jego stronie internetowej. Są krótkie i napisane przystępnym językiem.
Tu przykład i potwierdzenie moich słów, wszystkich bez wyjątku: http://dakowski.pl/index.php?option=com_content&task=view&id=18135&Itemid=80
Jeżeli będzie Pan w stanie zrozumieć ten artykuł, jest szansa, że nie nazwie Pan profesora Mirosława Dakowskiego „zadufanym w sobie dupkiem” i dalej pozostanie dla Pana Mirkiem, czego z całego serca Panu życzę.    
 

Obrazek użytkownika jazgdyni

24-08-2021 [16:59] - jazgdyni | Link:

A ja, z całym szacunkiem proszę, by się pan tu ze swoją impertynencją zwinął stąd i nie wracał. Nawet książek nie potrafi pan przyzwoicie czytać i coś się panu wydaje.

Jeszcze raz, nie do pana,  ale do wszystkich - Dakowski napisał o swojej książce sprzed 20 lat - "dla zwykłych ludzi i dla humanistów", czyli dla wszystkich tych, co mieli kłopoty z rozumieniem nauk ścisłych. Wiele rzeczy poupraszczał i zaokrąglił. lecz co tu tłumaczyć, jak pozer i arogant zawsze wie lepiej, choć skończył studia zarządzania trzodą hodowlaną.

ps. Weź pan tego pieska ze sobą. Kiedyś dawno też miałem setera angielskiego trikolora. Dobry był do wyławiania zestrzelonych kaczek z wody.

Obrazek użytkownika tricolour

24-08-2021 [17:38] - tricolour | Link:

Hehehe... znowu wtopa. 

​No, to ile wychodzi z trudnego podzielenia mocy produkowanej w naszym kraju przez moc dostarczoną przez Słońce do powierzchni Polski? Wychodzi impertynent oraz pies rasy sweter anglosaski, bo rozdęte ego nie ogarnia wyniku liczbowego, a szczególnie nie dopuszcza, że może już czegoś nie dostrzegać.

I tak zamiast zostać doświadczonym facetem, którego chętnie się słucha, bo ma zawsze coś ciekawego do powiedzenia, który ma zdolność gromadzenia wokół siebie wartościowych ludzi, zostaje się zgnuśniałym capem oczekującym wyłacznie poklasku, otoczonym wazeliniarzami z jednej, a kłótnią z drugiej strony. 

Chyba gratuluję.

Obrazek użytkownika mjk1

24-08-2021 [19:57] - mjk1 | Link:

@tricolour
Mnie wychodzi 1200.
Wynikałoby z tego, że ten,  wg JzG "ułamek procenta" energii słonecznej, jaka dociera do naszego kraju, jest 1200 razy większy od energii, którą produkujemy.
Jeżeli buchnąłem się o jakieś zero, albo źle podzieliłem, to zawsze mogę się zasłonić tym, że jestem pozerem i arogantem, który skończył studia zarządzania trzodą chlewną. Pozdrawiam Pana.

Obrazek użytkownika tricolour

24-08-2021 [23:06] - tricolour | Link:

@Mjk

Polska to jednak kraj uprzemysłowiony. Co prawda elektrownie pobudowali wredni komuniści, ale darowanemu sweterowi anglosaskiemu nie będziemy zaglądać w zęby. Nam wychodzi 1200, a w skali globalnej pewnie jest inaczej.

W każdym razie ryjemy w ziemi, jaramy w kotłach, smrodzimy, zdychamy ze smogu produkując jedną tysięczną tego, co samo spada z nieba w zupełnie czystej postaci.

Obrazek użytkownika mjk1

24-08-2021 [17:53] - mjk1 | Link:

Zamiast obrażać, proszę napisać, co wg Pana w zalinkowanym przeze mnie artykule profesora Dakowskiego, jest nieprawdą, przekłamaniem, lub chociażby uproszczeniem?    
 

Obrazek użytkownika jazgdyni

25-08-2021 [02:29] - jazgdyni | Link:

To ciekawe zjawisko. Opisanie konkretnych faktów, bezspornych i potwierdzonych przez najbardziej wiarygodne źródła, lecz nie pasujące dla kremlowsko - berlińskiej strategii bolszewików, powoduje atak garażowych majsterklepek poziomu klocków Lego i pozerów klasy posła Misiło w temacie spraw technicznych i nauk ścisłych.
Klasyczne durnie przeczytają jakąś książeczkę sprzed lat i nagle mają wiedzę objawioną. Potem tu lizną, tam lizną i stają się mistrzami. To właśnie bezdenna głupota i samozadufanie powoduje, że kraj z tyloma sprawami ma kłopoty. Wrzeszczą, wymądrzają się, a potem siedzą cicho, gdy, jak z Amantadyną, wyszli na durni.
Przygłup chce zaorać wszystkie miasta, wyciąć lasy, wysuszyć rzeki i jeziora, a co zostanie pokryć lusterkami. Bo wtedy mu wyszło na kieszonkowym kalkulatorku, że będzie do trzynastej.
Kolejny dureń woła - Elektroliza! Elektroliza! - nie mając pojęcia, jaka to energochłonna reakcja, a prąd będzie brał z piorunów kulistych, bo ostatnio dużo burz.

Wymyslili już silnik spalinowy (!!!) na wodę, odkryli powłoki epoksydowe i kleje z czego są niesłychanie dumni, choć technologia jest sprzed półwiecza.
Oni kluczy nie używają. Mają przecież wytrychy. Taki defekt mózgu...

Współczuję rodzinom. Ciężkie musi być życie z takimi palantami.

Obrazek użytkownika tricolour

25-08-2021 [11:03] - tricolour | Link:

@JzG

Bardzo się cieszę, że zwyczajna, prosta arytmetyka budzi w tobie aż takie emocje. To rzeczywiście bardzo ciekawe.

Rodzinami innych radzę się nie przejmować, gdy samemu pisze się rzewne teksty o tysiącu rozstań, a ten tysiąc naciągany jak guma w majtkach, by się czytelnik rozpłakał. Niestety uśmiał się tylko licząc, że czterdzieści lat to ledwo dwa tysiące tygodni czyli rozłąki były długości wysychania w/w bielizny w jesienny dzień.

Co do czyichś klejów i żywic też bym milczał mając na uwadze swoje osiągniecie w wydawaniu książek, które zakończyło się propozycją wydania chłamu własnym sumptem, bo widocznie nikt tego nie kupi. Różnica jest też w tym, że mnie stać na wydanie kilkudziesięciu tysiecy na zabawkę, a malowanego bogacza nie. Efekt tego taki, że ja mam radość, a ty rozgoryczenie. Nieusuwalne.

Co do przygłupów chcących zaorać miasta też zalecam ostrożność, bo możemy zaorać co innego niż miasta. A w ogóle zalecam policzenie (trudne, co?) czasu życia obiektu o powierzchni - załóżmy - kilometra kwadratowego na zaśmieconej orbicie, gdy każda kolizja z czymkolwiek lawinowo skraca czas do kolejnych kolizji z czymkolwiek. A km2 to malutko, no chyba że mądrala użyje tego swojego odkurzacza, który ma w domu na wyłączność.

A w ogóle to proszę nie używać wobec siebie tych wszystkich epitetów, bo trzeba być dobrym dla siebie.