Kilka lat temu opublikowano informację o świętym oburzeniu kanclerz Angeli Merkel, gdy dowiedziała się, że jej prywatna (sic!) komórka była podsłuchiwana przez Amerykanów. Teraz Niemcy oburzyli się jeszcze bardziej, gdy okazało się, że Amerykanie, a konkretnie NSA (National Security Agency), współpracowali z wywiadem Królestwa Danii.
Nad Renem wściekłość, i to ponad podziałami politycznymi, że oto pięciomilionowy kraj potrafił bezkarnie podsłuchiwać (pomagać w podsłuchiwaniu) najważniejszą osobę w 16 razy liczniejszym państwie. A Duńczycy nie puścili o tym farby nie przez parę miesięcy, tylko przez sześć lat! Co prawda, nawet deputowani do Bundestagu z tej samej partii co Frau Kanzlerin podkreślają, że podsłuchiwanie polityków to norma. Ciekawe, że jednocześnie ci sami politycy podkreślają, że Niemcy, hmm… nie podsłuchują innych krajów.
Jeśli prawdą jest, że niemiecka kanclerz dowiedziała się o wszystkim od dziennikarzy, a nie od niemieckich służb, to jest to szokujące. Skądinąd amerykańsko-duński tandem miał podsłuchiwać nie tylko numer 1 niemieckiej polityki, ale też ówczesnego szefa MSZ, a obecnie prezydenta RFN Franka-Waltera Steinmeiera. Zresztą amerykański Wielki Brat miał podsłuchiwać – przy pomocy nordyckiego Małego Braciszka – całkowicie ponad podziałami, bo nie tylko ludzi z rządu w Berlinie, ale także choćby ówczesnego lidera opozycji w Danii – Peera Steinbruecka.
Oburzyli się też po tej aferze podsłuchowej sąsiedzi Danii: ministrowie obrony Szwecji i Norwegii. Ciekawe, że Duńczycy byli tak mili, że mieli podsłuchiwać dla Amerykanów także własny MSZ (!) oraz ministerstwo finansów w Kopenhadze. Uczynność duńskiego wywiadu sięgała dalej, bo podsłuchiwali także duńską firmę zbrojeniową Terma. Nie dość, że podsłuchiwali własny rząd, ale także… amerykański. Żeby było jasne: amerykańskie służby o tym wiedziały. Pośrednio cała afera uderza w prezydenta Bidena. W czasie bowiem, gdy tę operację prowadziły służby amerykańskie i duńskie, Joe Biden był drugą kadencję wiceprezydentem USA.
Sprawa wypłynęła na wierzch w pełni (?) dopiero teraz, choć kierownictwo Służby Wywiadu Obronnego Królestwa Danii (FE) zostało zdymisjonowane w zeszłym roku. Śledztwo w tej sprawie, poza kontrwywiadem paru krajów, prowadzili wspólnie dziennikarze duńscy, szwedzcy, norwescy, niemieccy oraz francuscy.
Jako polityk mam poczucie, że i ja jestem słuchany. Choćby jako szef delegacji UE–Rosja, ale także szef struktur, które w PE zajmują się relacjami z Turcją czy z państwami dawnej ZSRS, jak Kazachstan czy Uzbekistan. Nie mam też złudzeń, że moje zaangażowanie w Azji umknęło uwadze tym, którym raczej nic nie umyka. Nie jest to miłe, można się oburzać, ale trzeba przywyknąć.
A Niemcy? Trudno nie ulec wrażeniu, że łatwiej byłoby im znieść podsłuchiwanie ich przez Amerykanów niż przez małego sąsiada z północy.
*komentarz ukazał się na stronie gpcodziennie.pl
- Zaloguj lub zarejestruj się aby dodawać komentarze
- Odsłony: 539
"Kto by tam nastawał skrycie,na Papkina nędzne życie?"
Rysiu pasuje na Papkina!!