Słabo na maturach?

Portal wp.pl rozmawiał z egzaminatorami sprawdzającymi tegoroczne matury. Ponoć nie wygląda to najlepiej:
Ilona ocenia prace maturalne z języka angielskiego od dziewięciu lat. - To pierwszy taki rok. Tak słabych prac jeszcze nie widziałam. - Na poziomie podstawowym tych prac pisemnych często nie było w ogóle. Maturzyści ich po prostu nie pisali. A często te, które były napisane, były tak niekomunikatywne, z błędami... To język nieprzystający maturzyście. Od razu wstawiałam w tych pracach zero punktów - przyznaje Ilona. I dodaje, że jej znajome sprawdzały prace w różnych komisjach i spotkały się z podobnymi problemami. - Każda mówiła tak samo - że w tym roku były wyjątkowo słabe prace. Trudno mi powiedzieć, czy nauka zdalna stricte miała na to wpływ. Może wpływ miało to, że uczniowie mieli miesiąc przerwy - od zakończenia zajęć do zdawania języka angielskiego. To też pewnie robiło swoje, część rzeczy można było zapomnieć.

Adam - matematyka i egzamin 8-klasisty:
 Jeśli chodzi o szkołę podstawową, to CKE bardzo się postarała, proponując uczniom próbny egzamin w marcu, ale również udostępniając osiem zestawów zadań do ćwiczeń. To było bardzo duże wsparcie - ocenia. Jego zdaniem z maturą było gorzej. - Samych próbnych egzaminów jest bardzo dużo, mają różne poziomy. CKE zaproponowała maturzystom do ćwiczeń arkusze, które pojawiły się trzy lata wcześniej na maturze. Zadania z matury 2020 niespecjalnie pokrywały się z tym, co było na egzaminie próbnym - wyjaśnia. Gdy uczniowie idą do egzaminu z marszu, to lecą na fali i dużo łatwiej im się pisze te testy - zauważa. W tym roku tak nie było. - Dla ucznia pilnego, a takich nie ma zbyt wielu, okres kwarantanny i opóźnionej matury to dodatkowy bonus czasowy. Miał dodatkowy czas na to, by wyćwiczyć wszystko kilka razy - ocenia Adam. Podkreśla, że uczniowie słabsi nie mają jak radzić sobie ze swoimi brakami. - Słabo sobie radzili w szkole, a sami w domu mają sobie dobrze poradzić? Uczniowie przeciętni, których jest najwięcej, chyba najwięcej stracili - ocenia Adam. Egzaminator na podstawie prac, które sprawdzał, przewiduje, że wyniki z egzaminu ósmoklasisty będą porównywalne do lat poprzednich. Matura natomiast wypadnie raczej słabo. - Niestety uczniowie wypełniali arkusze, które zostały wydrukowane przed ogłoszeniem epidemii. Oznacza to, że CKE nie mogła zareagować na epidemię. W mojej ocenie wyniki będą słabsze, ale to naturalne w obecnej sytuacji edukacyjnej. Ocenę opieram o doświadczenie i pracę z uczniami 

Piotr, WoS, sprawdza od 11 lat:
- Poziom trudności egzaminu wydaje się podobny do lat poprzednich. Wyniki będą porównywalne do lat poprzednich, a może i lepsze - mówi nam. I dodaje: - Wiem natomiast, że moi znajomi egzaminatorzy poloniści byli załamani poziomem sprawdzanych prac. Z pewnością zdalne nauczanie i przerwa pomiędzy zakończeniem roku a maturami spowodowała obniżenie poziomu. Sami maturzyści mówili, że jest to dla nich bardzo trudny okres.

Tyle opinie zebrane przez wp.pl. Na ile są one miarodajne?
Oceny zostaną opublikowane 11 sierpnia. Do tego czasu przed ekspertami CKE sporo gimnastyki umysłów, bo maturzyści i egzaminatorzy co mieli zrobić zrobili.
2018, łódzkie, j. polski.

Zainteresowanym radzę wrzucić w google pytanie o wyniki matur w określonym roku. 

UPD:
przejrzałem sobie parę garści komentarzy ciekaw jak czytelnicy wp.pl widzą przyczyny tego zjawiska, Jeśli ktoś stawiał na zdalne nauczanie, strajk - jak ja, to raczej pomyłka. Najczęściej komentujący piszą, że to wina nauczycieli. No bo np. jeśli uczeń  miał przez 12 lat j. angielski, nie miał problemów ze zdaniem to powinien maturę zdać bez większych kłopotów.
No i pytanie: mają ludzie rację czy nie?
https://wiadomosci.wp.pl/matur... 

UPD:
Wybrane komentarze Czytelników:
KLEMENS
Niedawno jechałem SKM w Trójmieście. Naprzeciwko usiadły dwie wiekowe panie. Mimo wieku poznałem moje nauczycielki ze szkoły. Rozmawiały o matematyce i ogólnie o poziomie kształcenia dzisiejszej młodzieży. Z kontekstu wyszło, że obie dorabiają na korepetycjach na emeryturze. Pani matematyczka miała ze sobą bardzo leciwy zbiór zadań z charakterystyczną pomarańczową okładką który pamiętam z czasów kiedy ja chodziłem do szkoły. Powiedziała, że korzystała z niego jeszcze jakieś 15 lat temu w szkole jak pracowała. Dziś nawet najlepsi uczniowie nie są w stanie rozwiązać najprostszych zadań z tego zbioru. To ponad ich siły. A zadania na dzisiejszej maturze określiła jako "niegodne świadectwa dojrzałości".

uczeń
To nie sa wyniki uczniów TYLKO NAUCZYCIELI - NIE POTRAFIĄ UCZYĆ . NIE PRZEKAZUJA WIEDZY . POTRAFIA TYLKO POWIEDZIEĆ , ŻE TAKI JEST PROGRAM SZOK I WSTYD .

Norm
Nie jestem nauczycielem, ale pracowalem kilka miesiecy w szkole, bo mam prawo nauczac w szkolach srednich i nawet wykladac w wyzszych a ktos mnie bardzo prosil o zastepstwo. Jestem zupelnie spoza branzy nauki i oswiaty, zajmuje sie zupelnie czyms innym, wiec moze mam bardziej spojrzenie z zewnatrz. Teza moja jest taka, ze jesli jakiemus nauczycielowi zalezy, zeby w ogole kogos czegos nauczyc, zeby w ogole spelniac jakas pozyteczna role, to winien skoncentrowac sie na tych uczniach, ktorzy zwyczajnie chca sie uczyc i zwyczajnie pracowac tylko z nimi. W kazdej klasie, w kazdej znajdzie sie choc kilku takich, chocby nawet dwojka lub trojka. Wcale niekoniecznie kujonow, ale tych bardziej inteligentnych, w ogole czegokolwiek ciekawych. A reszte uczniow nalezy zwyczajnie olac. Ich sie po prostu i zwyczajnie i tak niczego nie nauczy. A jak sie bedzie probowac, to jedyne co sie osiagnie, to ze nie nauczy sie tam w ogole nikt niczego, rowniez i ci, co by chcieli, gdyby tylko dac im szanse. Ale nie maja tej szansy, bo trzeba uczyc i tych, co zwyczajnie nie chca albo sie zwyczajnie i po prostu nie nadaja. I wielu madrych nauczycieli tak wlasnie robi. Pracuja z tymi, ktorzy chca sie uczyc, a reszta ma zaliczone na minimum i ma zwyczajnie nie przeszkadzac. I to jest doprawdy madry sposob, ktory mi pokazali madrzy nauczyciele. Pracuj tylko z inteligentnymi uczniami, a i oni i ty bedziesz zadowolony. Bedziesz zadowolony wracal do domu a ci uczniowie faktycznie cos osiagna, jest duza szansa. A reszta, czyli przyszli bandyci i przyszle dziwki maja zwyczajnie nie przeszkadzac i za to dostaja minimalne zaliczenia. I tez sa zadowoleni. Dyrekcja tez jest zadowolona. Rodzice, zarowno tych ciekawych nauki, jak i rodzice przyszlych bandytow i przyszlych dziwek tez sa zadowoleni. I ogolnie swiat jest piekny. To nie jest zart, co pisze. Tak robia naprawde madrzy nauczyciele. Nie zbawisz wszystkich. Ale mozesz pomoc tym, co chca.

ef
Egzamin sprawdza 3 kształcenia. W tym roku przyszłych inteligentów powalił czasownik (materiał podstawówki). Poziom prac? Poniżej krytyki. A to zasługa tzw. tekstów kultury, na które zdający może się powoływać. I tak analizując symbolikę w "Weselu", argumentował np. serialem "Kiepscy", bo innych utworów nie znał. Brawo!

Parę spostrzeżeń:
Pozwolę sobie wrzucić swoje trzy grosze. Jeśli chodzi o staż w szkole - jestem młodym nauczycielem (3 lata), jednak z edukacją młodzieży mam do czynienia jeszcze od czasów studiów, pracuję też na uczelni (10 lat). Mam to szczęście, że jestem na bieżąco z podstawą programową z przedmiotów matematyczno-przyrodniczych od szkoły podstawowej po szkołę średnią (również w czasach gimnazjum) i widzę też, jak zmienia się kształcenie na uczelni technicznej w zakresie matematyki i fizyki.
W ogóle nie dziwi mnie spadek poziomu. Reforma edukacji wprowadzająca gimnazja miała kilka odsłon, a ostatnią z nich (2012 r.) to likwidacja liceów ogólnokształcących. Nazwa wprawdzie została, ale po pierwszej klasie tzw. LO (która była dokończeniem treści realizowanych w gimnazjum - przynajmniej w zakresie przedmiotów przyrodniczych), młody człowiek wybierał sobie, czego będzie się uczył. Pozostałe przedmioty szły w tak zwanym bloku. Samego pomysłu nie krytykuję, pod warunkiem, że interdyscyplinarne bloki (np. przyrodniczy) uczyłby przygotowany do tego nauczyciel. Najczęściej było tak, że blok przyrodniczy prowadził albo biolog, albo chemik, albo dzielili godziny między sobą. Niestety, w mojej ocenie to się w ogóle nie sprawdziło. Studenci po klasach mat-fiz nie mieli pojęcia, czym jest chlorofil, na czym polega oddychanie, albo czym jest mol (pojęcie wykorzystywane w fizyce, ale - za moich czasów - utrwalane na chemii w LO). Być może nie jest to istotna przeszkoda, jeśli ktoś chce zostać informatykiem, albo elektronikiem, ale dla ogólnej ogłady, rozwoju myślenia, moim zdaniem konieczne jest rozumienie pewnych procesów chociażby na elementarnym poziomie. Przełknąłbym taki sposób uczenia, gdyby istniała jakaś alternatywa, np. dla 10-30% społeczeństwa tworzymy porządne szkoły, uczące w sposób pełny.
Kolejna sprawa to kształcenie nauczycieli - moim zdaniem fatalne. Przewinąłem się też podczas studiów przez uczelnię pedagogiczną oraz robiłem podyplomówkę na mojej uczelni. O ile uczelnie pedagogiczne nie cieszyły się nigdy dobrą renomą, to zszokowało mnie jak wygląda uzupełnianie wiedzy przez nauczycieli na studiach podyplomowych na jednej z najlepszych uczelni w Polsce. Odwalanka. Przepisywanie rozwiązań zadań z odpowiedzi. I ktoś taki ma uprawienia do uczenia matematyki w LO na poziomie rozszerzonym. Nie wiem, jak było kiedyś, ale jak rozmawiam ze starszymi ode mnie nauczycielami (pół pokolenia i więcej), to mam z nimi o czym porozmawiać - szerokie horyzonty, jakaś argumentacja. Ludzie w moim wieku i młodsi są zafiksowani wyłącznie na swój przedmiot, nic więcej ich nie interesuje - co napisane w książce, tak ma być. I kropka.
Myślę, że do słabego poziomu nauczycieli przyczyniły się zarobki. Wiem, że temat wzbudza kontrowersje, bo uważa się, że nauczyciele pracują za mało - nie mam zamiaru w to wchodzić. Fakt jest taki, że nauczyciel w moim wieku zarabia 2100 zł na rękę ( średnia podawana przez MEN jest brana z choinki, jedyny dodatek, który dostaję, to trzynastka). Jak wspomniałem, mam drugą pracę, w której czas pracy jest elastyczny, więc mogę się jakoś dopasować, poza tym mam też firmę, więc śpię spokojnie (o ile COVID jej nie zniszczy), ale osoba, który wybiera drogę nauczyciela od początku nie ma za bardzo możliwości dorobienia (chyba tylko korepetycje). Co z tego, że urlopu jest więcej, jeśli bezwzględnie jest tak, że masz te 2100 na rękę? Proszę się zastanowić, kto będzie wybierał zawód nauczyciela? Pasjonaci i osoby słabe, które nie poradzą sobie w korpo (np. bardzo słaba znajomość języków, kiepskie zdolności analityczne). I tak kółko się zamyka. Tacy nauczyciele są zainteresowani zawężaniem nauczanych treści i jeszcze większą fragmentacją, bo wtedy można bazować na ogólnikach.

Trzeba wziąć
Pod uwagę, że mamy ok 300tys. maturzystów, podczasa gdy cały rocznik liczy ok 350 tys. dzieciaków. To znaczy, że ponad 80% rocznika (populacji) podchodzi do matury. Pamiętam swoją klasę z podstawówki (kończyłem w roku 93), 28 osób, maturę zrobiło 3, potem z klasy z liceum 32 osoby, na studia poszło 4. To niewielki odsetek, ale byli to ludzie, którzy na prawdę na te studia się nadawali. Trzeba przywrócić szkolnictwo zawodowe i tam powinna trafiać generalna większość. Bo jeśli chcemy na prawdę kogoś uczyć, to intelektualnie nadaje się ok 5% populacji.

Germanista
Oczywiscie zgadzam się z tym. Jestem germanista ale takim po kierunku na uniw. w Zurychu i Wiedniu oraz po 25 letnim pobycie w Szwajcarii. Powiem tak większość polskich kolegów germanistow przedstawia dość żenujący poziom znajomosci języka. Widać to po tłumaczeniach przysięgłych gdzie nieznajomość składni oraz wyrażeń językowych bije po oczach. Bo tak się po prostu nie mówi. Podobna sytuacja jest w języku angielskim i z anglistami. Najłatwiej zganić jest młodzież ale przypomnę ze to nauczyciel jest odpowiedzialny za nauczanie a dopiero egzekwowanie wiedzy jest sprawa drugo albo trzeciorzędna. Większość nauczycieli nie tylko tych językowych tego nie rozumie.

UPD

logika
Gdyby matury w Polsce były takie jak na Zachodzie to poziom zdawalności byłby znacznie wyższy, ale zadania na maturze międzynarodowej są z poziomu podstawówki a na maturze polskiej z poziomu najwyższego z podstawy programowej, a te z rozszerzonego to jak egzaminy na studiach. Moja córka zdawała maturę polską - zdała na 3 i 4 czyli bez rewelacji. W następnym roku zdawała międzynarodową - wszystko zaliczyła na 100%. Ciekawe dlaczego? Odpowiedź jest bardzo prosta na międzynarodowej maturze zadania są takie same jakie mają uczniowie na lekcjach na poziomie dostosowanym do przeciętnego ucznia. Na polskiej maturze zadania są nietypowe, których uczniowie nie rozwiązują na lekcjach. Są też pytania w stylu co autor miał na myśli? Pewien profesor historii na tego typu pytanie odpowiedziała, a skąd ja mam wiedzieć co autor miał na myśli, przecież on to napisał 200 lat temu.

ja
Zaczynałem pracę jako nauczyciel w 1995 roku. Materiał matematyki jaki trzeba było przepracować z uczniami w klasie 8 (funkcja liniowa, funkcja kwadratowa, funkcje trygonometryczne, układy równań, etc) to obecne wymagania matury podstawowej. Wiedza jaką prezentowali wtedy 8-klasisici w porównaniu z dzisiejszymi maturzystami była przeogromna. Potrafili się uczyć, byli w stanie rozmawiać na abstrakcyjne tematy, zorganizować wycieczkę, wykupić ubezpieczenie, posprawdzać noclegi, załatwić bilety na pociąg, zrobić kanapki, ugotować dla całej grupy pomidorową, a nauczyciel miał coś do powiedzenia.
W ubiegłym roku we wrześniu byłem ze swoją ósma klasą dokładnie w tym samym schronisku w Beskidach co 23 lata temu z ich równolatkami. Tym razem oczywiście wszystko musiałem załatwić sam. Nawet zgody rodziców znosili mi 4 tygodnie, a uzgodnienie z mamusiami miejsca wyjazdu można porównać tylko z pijacką awanturą.
Wszystko pozostałe to dalsza tragikomedia. Pojedźcie z nastolatkami do schroniska na weekend to zrozumiecie o czym mówię. Bez nauczyciela, nie umieją sobie nawet zapiekanki kupić. Proszą o bagietkę z serem, a gdy dostają to co zamówili, robią awanturę, że chcieli co innego. 15-latek płacze i dzwoni do mamy, żeby po niego przyjechała, bo musi sobie SAM pościel na kołdrę założyć. Rozkapryszone pannice oświadczają, że nie idą dalej bo się pocą i makijaż się im rozmazuje. Inne chlipią, że jeszcze nigdy nie szły pod górę, kładą się więc na ścieżce i twierdzą, że dalej nie pójdą. Nie wiedzą jak się ubrać - w południe na ukrop władają kurtki, a rano, w deszczu przy 3 stopniach, chodzą bez skarpetek i w krótkich spodniach. Pakowanie plecaków - tego nie da się opisać. Patrząc jak sobie zęby myją to nie wiedziałem czy się śmiać czy płakać. Dwadzieścia lat temu 3-latki robiły to lepiej.
Ale cóż. Dzisiaj mamusie rządzą szkołą. To one decydują o ocenianiu, realizowanym programie nauczania, wycieczkach i wszystkim pociechom załatwiają papiery na jakąś dysfunkcję. Prestiż zawodu??? No cóż, to nie tylko żenująca płaca - dzisiaj rodzice zwracają się do mnie na ty, a uczniowie mówią do mnie panie Pawełku - notabene tak kazała im pani psycholog szkolna.

stary belfer

Jestem nauczycielem z 33-letnim stażem, egzaminatorem. Egzamin maturalny z wiedzy o społeczeństwie był trudny, ale młodzież napisała go nieźle, z historii o wiele łatwiejszy - poziom maturzystów -wyższy. Matura na poziomie podstawowym ze wszystkich przedmiotów obowiązkowych nie była skomplikowana, ale przesunięcie egzaminów o miesiąc odbiło się na motywacji większości abiturientów. Niestety, testy maturalne na poziomie rozszerzonym często przekraczają podstawę programową, są oderwane od praktycznego nauczania, pisane zwykle przez uniwersyteckich wykładowców, a nie nauczycieli praktyków. Reforma edukacji nie dotknęła w odpowiednim stopniu Centralnej Komisji Egzaminacyjnej i jej regionalnych ośrodków.

ex-belfer
no i znów potwierdza się moja opinia co do testów egzaminacyjnych - wystarczy na jakiś czas zaprzestać wbijania do głów uczniów określonego "schematu myślowego" i KLAPA, to potwierdza,że nasz system oświatowy nie uczy myślenia, a jedynie realizowania wyuczonych schematów - ale chyba komuś właśnie o to w tym wszystkim chodzi ... dużo godzin w-f i języka angielskiego, a jak najmniej przedmiotów ścisłych - czyli produkcja silnych, potrafiących się porozumieć, niekoniecznie myślących, tanich robotników dla zachodnich pracodawców.

mir
Witam
Napiszę coś o czym nie mówi się głośno. Jestem nauczycielem matematyki z kilkunastoletnim stażem. Moi uczniowie osiągają bardzo dobre wyniki na egzaminach zewnętrznych. Ponadto mam bardzo dobry kontakt z uczniami i rodzicami. Nie pisze tego aby się chwalić tylko żeby Państwo wiedzieli, że jestem nauczycielem któremu zależy na wynikach swoich uczniów. Niestety POZIOM INTELEKTUALNY DZIECI JEST CORAZ NIŻSZY! O wiele więcej wysiłku muszę włożyć obecnie niż kiedyś aby wytłumaczyć dzieciom to samo zagadnienie (nawet bardzo proste). Powiem więcej, czasami nauczyciel musi mieć ponadprzeciętne zdolności dydaktyczne by dotrzeć do Państwa dzieci. Po prostu MASAKRA. Jeżeli trend się utrzyma to za kilka lat poziom zejdzie do zera. Rozmawiałem już wiele razy z innymi nauczycielami (także z innych szkół i innych przedmiotów) na temat moich przemyśleń i niestety wszyscy potwierdzają to co napisałem wcześniej.
Pozdrawiam

całkowicie się zgadzam,wczoraj (10:15)
kompetencje uczniów obniżają się niemal liniowo. Niestety, umysły uczniów stają się mimowolnymi ofiarami postępu technologicznego. Zatrważają mnie sytuacje, gdy uczeń nie potrafi poradzić sobie bez kalkulatora, dziwi się np. mnożeniu pisemnemu, a co to takiego, a po co, przecież ma kalkulator. Mają problemy z czytaniem ze zrozumieniem zadań tekstowych, zaplanowaniem toku działań. Siedziałam w komisji na egzaminie zawodowym, po którym oglądałam zeszyty z zadaniami, gdzie absolwenci mogli dokonywać obliczeń i właściwie powinni rozpisać zadanie, by dojść do wyniku. Zdecydowana większość zeszytów była całkowicie pusta, a odpowiedzi "strzelane", bo może się trafi. Cóż z tego, że można było mieć kalkulator prosty, jak mało kto wiedział, co tam w ten kalkulator wstukać

Dana
wczoraj (09:02)
Uczennica klasy ósmej na korepetycjach nic nie robiła i mówię jej, że nikt tego za nią nie zrobi. Ona mi nie wierzyła...uważała, że na pewno jest jakiś sposób, żeby bez wysiłku się nauczyć języka obcego...tylko ja się nad nią znęcam i nie chce go jej zdradzić 😂 serio. Na początku myślałam, że to żart i się pismualysmy, że wszystko z trudem przychodzi...potem okazało się, że ona tak na serio. Rozstałyśmy się.

nauczycielka
Co roku przepuszczałam bardzo słabą uczennicę. Niby się starała uczyć ale chyba więcej czasu spędzała nad dbaniem o swój wygląd. Generalnie prikaz od rządu jest taki aby promować wszystkich uczniów. Do matury zgłosiła się by jako rozszerzony zdawać przedmiot, którego uczę. Na próbnej osiągnęła wynik 0% (co roku przepuszczałam chociaż prawie nic nie umiała). Po egzaminie próbnym ŻADNEJ refleksji - przystąpiła do matury. Potem są takie wyniki. Uczniowie wiedzą, że nie umieją ale liczą, że jakoś to będzie.

?????????????????????/wczoraj (09:02)
12 lat nauki, nawet upośledzony by coś umiał. Ja mam 53 lat. Jak byłam nastolatką uczono rosyjskiego i łaciny ( medyk), więc angielskiego musiałam się uczyć sama z kaset, płyt , a nawet tylko z książek , czytając fonetykę ( chciałam rozumieć co śpiewają w angielskich piosenkach). Do dzisiaj pamiętam gramatykę, czasy.....Aha! Nie jestem nauczycielką. Jestem pielęgniarką, której znajomość angielskiego bardzo pomogła w życiu. Nie musiałam płacić za naukę, korepetycje. Sama się nauczyłam. A nauki w medyku miałam mnóstwo + praktyki w szpitalu. Tylko trzeba musi się chcieć.

Grzegorz
100 matur na jednego sprawdzającego z tego większość to test, który sprawdza się z szablonem. Wkrótce minie 2 miesiące od matur, a oni nadal sprawdzają.

maturzystkaLO
Krótko ,złe wyniki maturalne to pokłosie złego nauczania nauczyciela.

strach
Kryterium matury cieniutkie ( 30% ) - chęci do nauki u młodych - mizerne. A potem idę do lekarza, prawnika, księdza, urzędnika, nauczyciela, policjanta, itp. wykształconego na 40-50 % możliwości.....

śmiechu warte
To jęczenie, że 19-latek potrzebuje nauczyciela żeby przygotować się do matury jest śmiechu warte. W tym wieku człowiek powinien pracować w pełni samodzielnie i korzystać z morza wiedzy dostępnego w internecie. Tam jest wszystko, począwszy od wykładów on-line przez podręczniki, aż do omówień wszystkich lektur i zadań rozwiązywanych krok po kroku na filmikach na YT. O przykładowych arkuszach z lat poprzednich nie wspominając. Trzeba nie mieć mózgu, żeby nie zaliczyć matury choć na 30%.

UPD
***********************************************************************************
Tak przy okazji, do tych wytrwałych, którym udało się dobrnąć do końca tego wpisu.:
Poznaliście Państwo parę opinii o współczesnej młodzieży. Na pewno wycinkowych, na pewno subiektywnych, w większości pisanych przez tzw.: "zBro(d)niarzy", "czerwoną kastę", "nierobów", "świnie i krowy" ale też relacjonujących jakiś element rzeczywistości. W ostatnich wyborach PiS poparło niewielu młodych ludzi. Poniżej opis pomysłów na młodzież jakie zgłosił ostatnio PiS:

Premier Mateusz Morawiecki zadeklarował, że będzie słuchał - na forach, spotkaniach - czego potrzebuje młode pokolenie i w ten sposób budował możliwe najlepszy program, który pozwoli PiS dotrzeć do osób między 18. a 30. rokiem życia. - Przede wszystkim chcemy pokazać, że zajęliśmy się tym, co młode pokolenie na pewno nurtuje: czyste powietrze, tani prąd, ekologia - podkreślił szef rządu.

- Ustaliliśmy, że musimy się skupić na czterech filarach - kluczowych dla młodych ludzi tematach - praca, edukacja, klimat, dialog. Chcemy wypracować wspólnie z innymi młodymi ludźmi, niezależnie od ich poglądów, plan, który chcemy potem wprowadzić w życie - mówi Niezalezna.pl o inicjatywie Porozumienia dla młodych, wicerzecznik ugrupowania Jarosława Gowina, Jan Strzeżek.

No i jak oceniają Państwo te pomysły? Bo przyznam, że ja, po ich przeczytaniu po prostu roześmiałem się.

Forum jest miejscem wymiany opinii użytkowników, myśli, informacji, komentarzy, nawiązywania kontaktów i rodzenia się inicjatyw. Dlatego eliminowane będą wszelkie wpisy wielokrotne, zawierające wulgarne słowa i wyrażenia, groźby karalne, obrzucanie się obelgami, obrażanie forumowiczów, członków redakcji i innych osób. Bezwzględnie będziemy zwalczali trollowanie, wszczynanie awantur i prowokowanie. Jeśli czyjaś opinia nie została dopuszczona, to znaczy, że zaliczona została do jednej z wymienionych kategorii. Jednocześnie podkreślamy, iż rozumiemy, że nasze środowisko chce mieć miejsce odreagowywania wielu lat poniżania i ciągłej nagonki na nas przez obóz "miłości", ale nie upoważnia to do stosowania wulgarnego języka. Dopuszczalna jest natomiast nawet najostrzejsza krytyka, ale bez wycieczek osobistych.

Komentarze

Obrazek użytkownika Imć Waszeć

28-07-2020 [00:16] - Imć Waszeć | Link:

"Nie jestem nauczycielem, ale pracowalem kilka miesiecy w szkole, bo mam prawo nauczac w szkolach srednich i nawet wykladac w wyzszych a ktos mnie bardzo prosil o zastepstwo. Jestem zupelnie spoza branzy nauki i oswiaty, zajmuje sie zupelnie czyms innym, wiec moze mam bardziej spojrzenie z zewnatrz. Teza moja jest taka, ze jesli jakiemus nauczycielowi zalezy, zeby w ogole kogos czegos nauczyc, zeby w ogole spelniac jakas pozyteczna role, to winien skoncentrowac sie na tych uczniach, ktorzy zwyczajnie chca sie uczyc i zwyczajnie pracowac tylko z nimi. W kazdej klasie, w kazdej znajdzie sie choc kilku takich, chocby nawet dwojka lub trojka. Wcale niekoniecznie kujonow, ale tych bardziej inteligentnych, w ogole czegokolwiek ciekawych. A reszte uczniow nalezy zwyczajnie olac. Ich sie po prostu i zwyczajnie i tak niczego nie nauczy. A jak sie bedzie probowac, to jedyne co sie osiagnie, to ze nie nauczy sie tam w ogole nikt niczego, rowniez i ci, co by chcieli, gdyby tylko dac im szanse. Ale nie maja tej szansy, bo trzeba uczyc i tych, co zwyczajnie nie chca albo sie zwyczajnie i po prostu nie nadaja."

Mówię to już od dawna. Tyle, że nauczycielowi tego nie wolno zrobić, bo z miejsca ma się dywanik u dyrektora, który jeździ ne te wszystkie mundre szkolenia dla "menadżerów szkolnictwa" i stąd ma gębę pełną lewackich unijnych frazesów, m.in. o tym, że trzeba równać do najsłabszych. To jest dogmat w polskiej szkole. Nic się nie da zrobić w Polskiej edukacji, jeśli nie złamie się tego dogmatu. Muszą być szkoły dla chcących się uczyć i poczekalnie dla osłów zanim osiągną wiek pójścia na łąkę lub do pielenia kapusty. Trzeba skończyć z lewacką urawniłowką, bo to szkodzi całemu społeczeństwu, czego różne Spurki oraz Pisiuki są najlepszym przykładem.

Obrazek użytkownika Marek1taki

28-07-2020 [07:53] - Marek1taki | Link:

Imć Waszeć
Rzadko ktoś mówi prawdę w oczy i tym bardziej sprawia mi to przyjemność.
Z leczeniem tak źle nie jest bo motywacja do leczenia jest wielka. Problemem jest grupa pacjentów sformatowanych ideologicznie - młodych, która do lekarza przychodzi jak do urzędu, nie chce leczenia tylko procedury. Są gorsi nawet od pacjentów roszczeniowych. Wszystkich ich trzeba leczyć chociaż niektórych tylko obsłużyć ich sformalizowane potrzeby.
Akurat dzisiaj przypomniała mi się pacjentka, której dwa problemy widoczne były w drzwiach, ale zgodnie z przewidywaniami dwa następne się potwierdziły, a kolejne dwa były w drodze. Natomiast to "mój" sukces bo ma męża kucharza, który pochwalił mi się po kilku miesiącach, że "wszedł" w garnitur ślubny. Ich wspólna motywacja sprawiła, że zapotrzebowanie na leki było umiarkowane. Skazali się na więcej lat na tym padole. Sam nie ma takiej motywacji. Pozdrawiam

Obrazek użytkownika RinoCeronte

28-07-2020 [15:26] - RinoCeronte | Link:

Niestety ale wspomniane defekty są już widoczne we wszystkich państwach EU...

Obrazek użytkownika foros

28-07-2020 [17:26] - foros | Link:

Czyli jest OK. 
Bo reforma Handkego wprowadzana w PL w 1999 r., a której zasady obowiązują do dziś to była zachodnia reforma szkolnictwa z lat 70-ych. Jej defekty po 20 latach funkcjonowania były doskonale znane. 
Dzieje się więc dokładnie to, czego państwo polskie chciało. I póki co nikt nie chce tego zmieniać.

Obrazek użytkownika Imć Waszeć

28-07-2020 [22:34] - Imć Waszeć | Link:

No nikt z obecnej "klasy" politycznej nie chce konkurencji do koryta. Póki liczy się tylko spanie na styropianie, a nie jakieś kompetencje, to jest im dobrze.

Obrazek użytkownika Marek1taki

28-07-2020 [08:04] - Marek1taki | Link:

A co proponowałem jako kompletny ignorant w Pańskiej dziedzinie?
Przepisywanie podręczników kropka w kropkę. Miałbym wyniki lepsze niż MEN ze swoimi pomysłami.
Błąd rozumowania polega na założeniu, że dla MEN celem jest nauczenie dzieci. Moim zdaniem cel jest inny: indoktrynacja i wytrzebienie naturalnych indywidualnych chęci do nauki, zwykłej u dzieci ciekawości świata.

Obrazek użytkownika Imć Waszeć

28-07-2020 [22:40] - Imć Waszeć | Link:

Co prawda nie jest to najlepszy sposób i nie dla wszystkich, ale widoczne zalety ma. Kiedyś w tym trybie w podstawówce uczono nas gramatyki polskiej. Pani uczycielka zakreślała w książce odkąd dokąd trzeba wykuć tekst wraz z przecinkami ;)
To jest jednak dobre w takich dziedzinach jak języki obce, czy matematyka. Zwłaszcza matematyka z nauką dowodów twierdzeń. Dziś nawet na studiach na UW nikt nie śmie tego proponować studentom, więc wiedza przedmiotowa zmienia się szybko w stek luźnych informacji.

Obrazek użytkownika Pani Anna

28-07-2020 [23:10] - Pani Anna | Link:

III klasa podstawówki - tabliczka mnożenia na wyrywki, każdy z nas musiał wyrecytować całość na stojąco przed całą klasą. Dopóki każdy z 34 uczniów tego nie potrafił, nie poszliśmy dalalej z materiałem. VII klasa podstawówki - recytowanie z pamięci na stojąco przed klasą słownika ortograficznego i wszystkich wyjątków ortograficznych od zasad pisowni ż/rz, h/ch, ó/u, recytowanie z pamięci jednej wybranej księgi  Pana Tadeusza... Nikt nie płakał, wszyscy sobie z tym radzili. Pamięć miałam tak wyrobioną, że wystarczyło mi zadany do nauczenia wiersz 2razy przeczytać. I żadnych problemów na studiach z nauka pamięciową olbrzymiej ilości materiałów. 

Obrazek użytkownika Imć Waszeć

29-07-2020 [16:31] - Imć Waszeć | Link:

@Pani Anna
Ogólniak w pewnej Pipidówie. Lekcja wzorów skróconego mnożenia i tematy pokrewne. Nauczyciel chodzi z założonymi rękami po klasie i zadaje losowym uczniom pytania w formie: "Ile wynosi 17^2?", "A ile jest 52^2?" albo "Ile jest 27*23?" czy "Kto policzy 42*58?". Należało policzyć to bez kartki, wyobrazić sobie obliczenia i odpowiedź podać z pamięci. Większość uczniów kompletnie nie rozumiało o co chodziło i po co to coś liczyć. Burzyli się i wieszali psy na nauczycielu na przerwach. Przenosimy się w czasie. Dziś. Niedawno rozmawialiśmy w kuluarach Naszych Blogów o rozkładach liczb żłozonych z samych jedynek ("repunits") i to w zapisie w dowolnej całkowitej bazie B=n, czyli także dla n ujemnego, a nawet dla baz z pierwiastkiem (ciała liczbowe kwadratowe, bo pierwiastki równania kwadratowego) lub baz zespolonych (też kwadratowe). Większość tego, co napisałem, wymyśliłem lub obliczyłem, policzyłem w pamięci bez udziału kartki. Działa? Działa. Czyli jest to dobra metoda nauczania.

Obrazek użytkownika Pani Anna

29-07-2020 [16:42] - Pani Anna | Link:

@Imć
panie, to jeszcze nic, jeden gość, żyjący w III w. przed Chr. Eratostenes z Cyreny dokonał pierwszego pomiaru wielkości kuli ziemskiej i długości południka, biorąc za podstawę kąt padania promieni słonecznych w Asuanie i Aleksandrii, oraz odległość między obydwoma miastami. Doszedł do wniosku, że obwód kuli ziemskiej wynosi 252 000 stadionów (40074 km). Czyli z dokładnością niemal równą wspólczesnym obliczeniom ze zdjęć satelitarnych.

Obrazek użytkownika Imć Waszeć

29-07-2020 [18:04] - Imć Waszeć | Link:

Szkoda, że to nie był Polak i to nawet na początku XXI wieku. Tak... To jest właśnie przykład pedagogiki wstydu. Nie mamy czym się pochwalić, bo nam nie wolno i zaraz jakiś usłużny miejscowy kapo wyciągnie z kapelusza jakiegoś żyda, który zrobił to wcześniej albo lepiej ;) ... droga pani.

Obrazek użytkownika Pani Anna

29-07-2020 [18:44] - Pani Anna | Link:

@Imć
Nie koniecznie to miałam na myśli. Eratostenes z Cyreny był Grekiem, matematykiem ale także poeta i filozofem, bibliotekarzem biblioteki Aleksandryjskiej nie żydem i nie ma nic wspólnego z pedagogiką wstydu, tylko z ogromnym dorobkiem naukowym antyku. A facet nie miał nawet matury...  To tak a propos tematu notki i poziomu nauczania. Może Pan też coś wynalazł, coś odkrył, bo takie samo liczenie tylko dla liczenia...A może Pan tylko przez skromnośc o tym nie mówi ? Mam nadzieję, że te ciągłe obliczenia nie stępiły w Panu całkiem poczucia chumoru, bo w końcu właśnie on jest prawdziwym wyznacznikiem ludzkiej inteligencji, ktora odróżnia nas od takich trochę sprytniejszych małp.

Obrazek użytkownika Imć Waszeć

29-07-2020 [19:30] - Imć Waszeć | Link:

Tak, odkryłem metodę jak naprawić system edukacji i metody nauczania ;)
A co do notki, to nie bagatelizowałbym tego rodzaju wypowiedzi w przestrzeni publicznej, ponieważ nasz interes narodowy polega na tym, że to młodzi Polacy muszą mieć wrażenie, że ucząc się dokonują rzeczy wielkich i pięknych, odkryć, postępów, choć nie pierworodnych, ale subiektywnie ważnych. A nie że jak ktoś umie coś więcej od innych, to trzeba go gnoić choćby przykładami greckich filozofów, żeby mu się uczyć na wyprzody odechciało, a i nos zadzierać bez obcych nagród i ciepło poklepujących plecy obcych tytułów. Na przykład "on skończył wyższą szkołę Indian w rezerwacie Kaoma i doktoryzował się w obdzieraniu bobrów ze skóry, znany w całych USA, a ty tylko miałeś jakąś matematykę na UW w Warszawie! Wstyd. Szkoła Lwowsko-Warszawska? To byli Żydzi!":). Nasz punkt widzenia musi więc być taki (przypomnę "wzorujmy się na 'mądrzejszych'", tych, których mądrzejszymi każą nam uważać), że wszystko może albo mógł odkryć Polak, a jak odkrył to ktoś inny, to miał farta, pomogli mu, zakosił, ostatecznie wypracował w znoju ale nas to wcale nie ośmiesza i nie może rozleniwiać.

Obrazek użytkownika Pani Anna

29-07-2020 [19:50] - Pani Anna | Link:

@Imć
Nie prosze Pana. Wystarczy czasem opowiedzieć taką historię, żeby dać przykład do czego jest zdolny sam tylko umysł ludzki bez pomocy elektornicznych urządzeń do liczenia.To nie stoi w kolizji z interesem narodowym...  Nic Panu nie poradzę, że Antyk i jego dorobek w dziejach ludzkości był pierwszy, przed Polakami i nigdy nie sadziłam, że z tego można wyprowadzić takie wnioski ja Pan, że nas to może ośmieszać. Rachunku różniczkowego Pan do tego użył? Problem z poczuciem chumoru i dystansem do siebie macie wy Panowie matematyczno-techniczni niemal wszyscy tutaj, niestety. To wiele tłumaczy.

Obrazek użytkownika AŁTORYDET

28-07-2020 [09:48] - AŁTORYDET | Link:

Egzaminy maturalne, to fotografia status quo. Mimo nędznych wymagań, poziom zdających, raczej niski. Ale mnie interesuje jeszcze jedna kwestia: stopień trwałości uzyskanej wiedzy. Ciekawe, jakie byłyby wyniki, gdyby przeprowadzić po roku, ponowny egzamin maturzystów, oczywiście dobrowolny, na reprezentatywnej ogólnopolskiej grupie. Obawiam się, że wielu wpadłoby w popłoch!

Obrazek użytkownika foros

28-07-2020 [12:04] - foros | Link:

jest zakaz pytania z materiału dłuższego niż 3 lekcje - o ile w ogóle jest jakieś odpytywanie (często nie ma np. przez całe gimnazjum - to zbyt stresuje uczniów), nie powinno się też mówić na forum klasy kto jaką dostał ocenę, nie może być niezapowiedzianych sprawdzianów, kartkówek
"Mimo nędznych wymagań" - imo dzięki nędznym wymaganiom. Po co uczyć się, skoro wymagania tak niskie i to przy progu 30%, a aby nie zdać to trzeba nie chodzić do szkoły?

Obrazek użytkownika foros

28-07-2020 [22:54] - foros | Link:

do - AŁTORYDET |
Jeszcze jedno, apropos trwałości wiedzy i umiejętności. 
Aby taką trwałość osiągnąć potrzebna jest praktyka. Albo ciągłe, samodzielne praktykowanie uzyskanych wiedzy i umiejętności - przez odpowiednio długi czas
Albo powtórki w odpowiednio dobranych interwałach czasowych, stale wydłużających się, samodzielnie. 
W ten sposób zdobywa się wiedzę trwale, jak jazdę na rowerze. Pierwsze powtórki muszą jednak być szybko po I opanowaniu. Inaczej trzeba się tego uczyć od nowa.

Obrazek użytkownika NASZ_HENRY

28-07-2020 [11:26] - NASZ_HENRY | Link:

Nie matura lecz chęć szczera zrobi z ciebie POlitykiera ☺
 

Obrazek użytkownika RinoCeronte

29-07-2020 [13:27] - RinoCeronte | Link:

W tym temacie doszliśmy już do absurdu. Nawet generał Gromosław stwierdził, że PO nie ma już potencjału intelektualnego do wygrania wyborów. Czyli jest nieźle...

Obrazek użytkownika u2

28-07-2020 [11:36] - u2 | Link:

"uczeń nie potrafi poradzić sobie bez kalkulatora"

We współczesnym świecie lepiej umieć obsługiwać kalkulator niz mnożyć w pamięci. Jako inżynier wiem z doswiadczenia, że w pracy zawodowej rzadko przydaje się wiedza wyniesiona ze szkoły. Liczy się samokształcenie i zdolność logicznego myślenia. Na tym polu humaniści nie są wcale gorsi od tzw. umysłów ścisłych i technicznych. Nauka języków przydaje się, ale tylko do komunikacji, podróżując po świecie, bo zwykle Polak umie mówić dobrze tylko po polsku, a próby mówienia w innym języku kończą się niepowodzeniem.

Obrazek użytkownika Pani Anna

28-07-2020 [13:51] - Pani Anna | Link:

@u2
Z pańskich wypowiedzi można wywnioskować, że lepiej dla wszystkich, że jednak nie został Pan nauczycielem. Ja tam jestem staroświecka i zawsze myślałam, że to szkoła, a zwłaszcza matematyka właśnie wykształca zdolność logicznego myślenia, ba nawet samego myślenia. Lekcje obsługi kalkulatora, zamiast tabliczki mnożenia to jest coś.

Obrazek użytkownika tricolour

28-07-2020 [15:16] - tricolour | Link:

@u2

Też jestem zdania, że bardzo dobrze się stało, że nie uczy Pan ludzi. Niczego.
Gdy słyszę, że "lepiej umieć obsługiwać kalkulator niż mnożyć w pamięci" to wiadomo skąd dominanta wynagrodzeń w PL to jakieś 2300zł - po prostu durniom więcej się nie płaci, bo szkoda kasy. Mają zarobić tyle, by nie umrzeć z głodu i dowlec się do roboty, choćby autobusem firmowym Amazon, czy LG. Grosze, które zostaną zaradniejszym mają oddać w IKEi lub innym Lidlu.

Obrazek użytkownika u2

28-07-2020 [12:54] - u2 | Link:

"Myślę, że do słabego poziomu nauczycieli przyczyniły się zarobki."

Zaczynałem drogę zawodową pod studiach technicznych jako nauczyciel praktycznej nauki zawodu. Odstraszyły mnie właśnie niskie zarobki. Dodam, że nauczanie zawodowe w Polsce zostało praktycznie zlikwidowane przez deformę oświaty AWS-UW. Polacy mają być niskopłatną, tanią siłą roboczą dla zagranicznych koncernów. Języki się przydają, ale dopiero jak się wyjedzie za granicę. Wytedy po kilku latach każdy, nawet najgorszy uczeń szybko się języka nauczy.

Obrazek użytkownika Imć Waszeć

28-07-2020 [17:32] - Imć Waszeć | Link:

@All, jest taki przykład sprawnego systemu kształcenia z dalekiego świata, który doskonale sprawdziłby się w szkolnictwie zawodowym w Polsce. Założenie, że do szkół zawodowych muszą iść melepety nieumiejące się niczego innego nauczyć wymyślił jakiś czerwony debil. Zresztą ten sam debil wymyślił pewnie równanie poziomu klasy w dół, co zabija w ludziach morale oraz samodzielność. Dlatego dziś jedynym remedium na tę zarazę jest powrót do modelu "mistrz-uczeń". Oczywiście to samo można przenieść dalej na inne kierunki kształcenia, co spowoduje gwałtowny wzrost kompetencji w Polsce. Znacznie szybszy od zdolności przystosowywania się polityków do huśtania pełnym korytem.

A oto wspomniany przykład, który zilustruję filmami:

1) Geiko 芸子 (forma dojrzała gejszy 芸者) i Maiko 舞妓 (uczeń): https://www.youtube.com/watch?...
2) Różnice widać wyraźnie w stroju (mundurku;): https://www.youtube.com/watch?...
3) Gejsze błędnie kojarzy się na zachodzie z prostytucja, ale jest to bzdura, którą można zrozumieć po przestudiowaniu kultury wschodniej. Prostytucją zajmowały się Oiran 花魁, ale nawet w tym przypadku szałapuctwo zachodu w stosunku do klarowności i kultury wschodu są widoczne jak na dłoni. Oiran były lepiej wykształcone i bardziej interesujące w rozmowie niż zachodni urzędnicy. W Japonii nadal trwa tradycja tzw. "orszaku Oiran": https://www.youtube.com/watch?...
4) Różnice widać wyraźnie w stroju. Oiran również stosowały model "mistrz-uczeń", miały swój mały dwór i były rodzajem elokwentnych celebrytek: https://en.wikipedia.org/wiki/...
5) Podobna zasada uczenia jest w sztukach walki. Przykładowo łucznictwo: https://www.youtube.com/watch?...
6) W konsekwencji japońskie szkolnictwo jest jak płatne i bardzo drogie szkolnictwo prywatne dla Sykstusków w USA. Oto reakcja Amerykanina, która mówi wszystko: https://www.youtube.com/watch?...
7) A na koniec jeszcze Asystentka dla "trudnej młodzieży" ;) https://www.youtube.com/watch?...

Obrazek użytkownika Marek1taki

28-07-2020 [21:01] - Marek1taki | Link:

Nie wiem czy kwestia wieku czy propagandy LGBT ale okazuje się, że bardziej mnie pociąga napinanie łuków przez facetów w spódnicach niż kobiałki w kimonach wypomadowane maścią cynkową. Co za czasy!

Obrazek użytkownika Imć Waszeć

28-07-2020 [22:13] - Imć Waszeć | Link:

Może to ofiary Hiroszimy? :)
A tak na serio, to chodzi o model kształcenia, a nie o cosplaying. Gdyby pójść tym tropem, to znajdziemy w tym segmencie jeszcze Shaolin i drużyny na międzynarodowe olimpiady matematyczne. Po prostu skuteczny i pragmatyczny model, który lewactwo odrzuca zastępując równającą w dół urawniłowką.

Obrazek użytkownika Marek1taki

28-07-2020 [22:28] - Marek1taki | Link:

Japonia fascynuje ale mam świadomość jak są odległe nasze cywilizacje. Neony i smartfony łączą nas powierzchownie. Cywilizacja urawniłowki niestety też. Nas wyzwolili sowieci, ich Amerykanie. Stąd zasadnicza różnica urawniłowek, w dodatku na odmiennych glebach.

Obrazek użytkownika rolnik z mazur

28-07-2020 [18:55] - rolnik z mazur | Link:

A po co Polaków uczyć. Cztery klasy wystarczą pisać i czytać nauczyć i liczyć do stu. Kto bardziej kumaty to sam się douczy. Pzdr

Obrazek użytkownika Pani Anna

28-07-2020 [19:05] - Pani Anna | Link:

Po co mają umieć liczyć, jest obok u forosa wypowiedź "nauczyciela" którego zdaniem lepiej jest uczyć jedynie obsługi kalkulatora. Będą umieli liczyć do 100, to zaraz im się w dupach poprzewraca i któryś jeszcze obliczy procenty, albo coś pomnoży. Hans Frank już dawno był tego zdania.

Obrazek użytkownika rolnik z mazur

28-07-2020 [19:51] - rolnik z mazur | Link:

@ pani Anna

No dokładnie. Bardzo bystra uwaga z tym frankiem. Pzdr

Obrazek użytkownika tricolour

28-07-2020 [20:35] - tricolour | Link:

@Anna

Tak jest nie tylko u nas.

Pod koniec lat siedemdziesiątych dostałem od Taty, świeżo wróconego zza oceanu, piękną książkę o tytule "Math on Keys". Amerykańska, Bóg wie co, tak sobie myślałem. Ale nie - to było opasłe tomisko traktujące o liczeniu na kalkulatorze: jak dodać dwa do trzech lub pięć procent ze stu. Toto miało ze dwieście stron, super papier, piękny druk, adekwatną czcionkę, by się kretynowi nie myliły klawisze z wyświetlaczem.

Nasz kolega Bono, jak widać, też z tego sortu.

Obrazek użytkownika Imć Waszeć

28-07-2020 [22:31] - Imć Waszeć | Link:

Ależ to jest dobrze znany segment wydawniczy na zachodzie, który dotarł do nas jako serie "Pascal dla Opornych", "Windows nie dla Idiotów", czy coś w ten deseń. Skoro jest popyt to znajduje się wydawca. Proste. Dziś też w obiegu jest pełno książek o buńczucznych tytułach i nawet świetnych okładkach, które w sumie opisują jak w danym języku napisać program mówiący dzień dobry. E-booki tego rodzaju, nawet takich gigantów wydawniczych jak Willey, The MIT Press czy O'Reilly, często są na wyprzedażach po dziesięć/dwadzieścia centów za sztukę. "Cośtam in a Nutshell", "Learning cośtam", "Cośtam cookbook", "The art of cośtam" itd. to typpwe chwyty reklamowe obliczone na (t)opornie myślących geeków.

Obrazek użytkownika tricolour

28-07-2020 [23:01] - tricolour | Link:

@Imc

Z pewnością jest, jak piszesz. Ja do tego nie sięgam, nie potrzebuje więc nawet nie wiem... ale wtedy, przed półwiekiem, gdy dostałem kalkulator z odwrotną notacją polską, to jakbym sukni Pana dotknął. A ta książka, ta Math on Keys, to w takim stopniu rozbudziła moją wyobraźnię, jaka była różnica wydawnicza między nią, a Młodym Technikiem.

I czar prysnął jak kropla wody wrzucona do kwasu - to był podnóżek merytoryki MT.

Obrazek użytkownika Imć Waszeć

29-07-2020 [17:57] - Imć Waszeć | Link:

@tricolour
W końcówce lat 80-tych byłem stałym klientem księgarni, która mieściła się na parterze Pałacu Kultury. Była to księgarnia naukowa. Moją uwagę przykuły książki matematyczne, które wtedy kosztowały kilkanaście lub kilkadziesiąt starych złotych (rzadko setkę), a które były po prostu tłumaczeniami na język rosyjski kluczowych pozycji z różnych dziedzin i teorii. Dlatego mam dziś w księgozbiorze dzieła Hilberta, Szafarewicza, Switzera, Olvera, Langa, Ito, Kobayashiego itd. Był oczywiście w tym pewien szkopuł. Musiałem nauczyć się czytać matmę po rosyjsku. Ale to nie przeszkadzało mi wcale, bo rosyjski był i tak w szkołach obowiązkowy. Za to per analogiam zacząłem czytać w pakiecie jeszcze po angielsku i po francusku (Bourbaki). Obecnie dla sportu spróbowałem wczytywać się w matmę po japońsku i też nie jest to aż tak trudne, jak wygląda ;))) W przyszłym roku spróbuję chińskiego lub koreańskiego. Albo obu naraz :]

Przykładowo tak wygląda teoria Galois po japońsku: http://www.ritsumei.ac.jp/se/~...
Tak po chińsku (Tajwan): https://web.math.sinica.edu.tw...

Obrazek użytkownika rolnik z mazur

29-07-2020 [19:12] - rolnik z mazur | Link:

@ Imć
dokladne doświadczenie mam z księgarni w Gdańsku. Nawet pamietam zapach tych książek. Tez kupowalem zbiory zadań z rachunku rozniczkowego. No i z zeglarstwa katiera i jachty. To byly pozycje na wysokim poziomie. No jak ruskiego trolla przystalo. Pzdr

Obrazek użytkownika Imć Waszeć

29-07-2020 [20:14] - Imć Waszeć | Link:

Dlaczego ruskiego trolla od razu? ;)
To jakby ktoś kupował książki po niemiecku, to by był hitlerowskim trollem? A jak po francusku, to pewnie vichistą. Po prostu u nas przyjęło się, że jak ktoś się czymś więcej interesuje niż szkoła karmi, to chyba ma jakiegoś świra. Ja dostrzegam w tym celową manipulację, a ludzie dopuszczający się tego - nie bójmy się użyć formalnej definicji - ludobójstwa na polskim narodzie (blokowania edukacji dla grupy etnicznej) nadal żyją i są nobilitowani oraz odznaczani przez władze.

PS: Te twarde skóro podobne okładki z tłoczonymi literami. Aż przyjemnie pogładzić mimo kilkudziesięciu lat używania. A tomy Biblioteki matematycznej wydane w miękkich okładkach z papierowymi obwolutami już się powydzierały i pożółkły jak kły. Typowe uczelniane zbiory zadań połamały się na grzbietach, pogubiły kartki i tyle ich było.